Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 20.04.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. 24 punktów
  2. Dwie połówki, jeszcze nie obrabiane.
    22 punktów
  3. Potrzebna była korekta kształtu niektórych wręg, więc praca posuwała się wolno. Teraz powinno pójść szybciej. Na dzień dzisiejszy udało się zrobić trochę kadłuba.
    22 punktów
  4. Dzisiaj znowu popełniłem kilka szczegółów .
    21 punktów
  5. Witam Jakiś czas temu rozpocząłem budowę oldtimera Pacific Ace , konstrukcja z 1941 r. Po dłuższej przerwie wróciłem do budowy. i przymiarka w całość
    21 punktów
  6. Proszę koleżeństwa- OTTO został dzisiaj oblatany. Oblot wstępny, w wersji "bezpilotowej", figurka Ottona nie jest gotowa, nie wzmocniona, nie ubrana ani pomalowana i szkoda jej narażać. Zamiast pilota zamontowane jest tymczasowo depronowe pudełko na odbiornik, pakiet i regulator, oraz prowizoryczne płozy z bambusu. Silnik jest ewidentnie za słaby, ale za to nieznośnie głośny, niczym jakiś edf- będzie oczywiście zmieniony na jakiś trochę mocniejszy i z mniejszym kV. Ale pod względem samego zachowania w powietrzu- wyszło super. Lot jest bardzo powolny, stery skuteczne, ale bez jakiejś przesady, stateczność adekwatna dla tego statku powietrznego. Waga do tych lotów to ok. 1400 g, ale dojdzie jeszcze pilot, linki, odciągi więc troszkę jeszcze wzrośnie. https://youtu.be/8r_NPTKBNUk
    21 punktów
  7. Dzisiaj Kruk wszedł w kategorię "model latający". Niestety nie mogłem w tym roku pojechać na zlot piankowców do Turleja, ale za to udało się oblatać Kruka . Trochę trudno było wstrzelić się w pogodę, bo albo wiało, albo lało, ale było czasami pomiędzy jednym i drugim i wtedy starałem się latać. Kruk lata i to jest najważniejsze! Jest niedużym piankowcem, więc realizm lotu, szczególnie na wietrze, jest adekwatny do tej kategorii. Ale w już spokojniejszym powietrzu wygląda całkiem nieźle. Słucha sterów, stateczność ma "samolotową", skrzela pięknie działają- trudno go przeciągnąć. Silnik ma moc wystarczającą, podwozie fajnie amortyzuje- jestem więc z całości zadowolony, nawet niejako podwójnie- numer MM z Krukiem ciągle jeszcze pojawia się na forach "kartonowców" z wcale nie najgorszą opinią, a teraz dowiodłem sobie, że przy takiej adaptacji może latać. Dodam, że z istotnych aerodynamicznie cech geometrycznych wycinanki zmniejszyłem nieco kąt zaklinowania płata, reszta całkowicie bez zmian. Żadnego też problemu ze środkiem ciężkości, samolot ma dobry układ pod tym względem przez skos skrzydeł, do tego stosunkowo duża powierzchnia statecznika poziomego. No i proste, kanciaste kształty, dogodne dla kartonu, depronu ale i blachy- to przy produkcji oryginału.
    21 punktów
  8. Prawie gotowy, jeszcze napisy i drobne wykończenia.
    20 punktów
  9. Właściwie tytuł wątku mógłby brzmieć Moto OTTO, bo będzie to aparat latający Otto Lilienthala, ale z napędem. Trochę się wahałem, czy dodanie malutkiego nawet silnika i śmigiełka do półmakiety (co najwyżej) tej wiekopomnej konstrukcji to nie profanacja, ale okazało się, że nie jestem pierwszy, przynajmniej w podjęciu próby takiej realizacji, więc uporałem się wewnętrznie z tymi obiekcjami. Konkretnie, to trafiłem na jedno usiłowanie, z resztą całkiem udane, ale w wersji szybowcowej, czyli jednak bliżej oryginału. Pewien Niemiec zbudował model o rozpiętości ok. 2 m, dobrze latający, choć dość uproszczony. Pamiętam jeszcze oprócz tego mały model w czeskim Modelarzu, taki do rzucania z ręki i po za jeszcze wzmianką u Papy Shiera, że to się da zrobić- raczej pustka. Na początku chciałem zrobić swojego OTTO z pianki, w dużym stopniu uproszczenia, takiego konturowego slowflajera ale jak to zazwyczaj bywa- w miarę myślenia co i jak, brnąłem dalej i dalej, aż do sposobu jaki będzie opisany w tej relacji. Model miał być dość duży, pianka musiałaby mieć wzmocnienia w miejscach jak oryginał, więc jak te wzmocnienia potraktować poważnie, to pianę można odrzucić i tak znalazłem się właściwie na drodze do odwzorowania prawdziwej konstrukcji. Wymiary całości zostały ograniczone maksymalną dostępną długością patyczków bambusowych do storczyków (źródło: OBI, dział ogrodniczy). To podstawowy materiał, a możliwa do osiągnięcia rozpiętość modelu wynosi ok. 160 cm. Konstrukcja waży teraz poniżej 500 g, ale powierzchnia wynosi ok. 70 dm2, więc zapowiada się raczej niskie jej obciążenie- i o to chodziło: powinno się dać latać bardzo powoli, robić delikatne zakręty, cało wylądować- i to wszystkie spodziewane i oczekiwane ewolucje. Zgłębianie tematu Otto Lilienthal, jakie towarzyszy tej realizacji to przygoda sama w sobie. Niby wiedziałem, że lotnia, że pierwszy, że "trzeba ponieść ofiary" itd. Ale że stworzył pierwszą wytwórnię statków latających działającą komercyjnie, produkującą seryjnie- już nie. Był faktycznie ojcem całego latania, tym co uruchomił pierwszy kamień w lawinie, a każdy model, prawdziwy samolot czy szybowiec, który zbudowaliśmy do tej pory i jeszcze ktoś po nas zbuduje, choćby nie wiem jak odrzutowy, czy inny, będzie miał w genach ślady konstrukcji Lilienthala. Jasne, byli też inni prekursorzy- choćby niesamowity tytan, wizjoner wszech czasów Leonardo da Vinci, którego projekty w branży "latanie" były fascynujące, dość przecież do Lilienthala podobne, i chyba nawet estetycznie patrząc- piękniejsze, to jednak pozostały tylko projektami. Otto Lilienthal był tu konsekwentnym realistą, inżynierem już nowych, dopiero nadchodzących czasów. Liczył, mierzył, konstruował i na końcu sprawdzał doświadczalnie. To on narzucił aktualny aż do teraz klasyczny układ: skrzydło, statecznik pionowy, poziomy. Zdefiniował wiele pojęć którymi posługujemy się do dziś: wznios skrzydeł, określił prawidłowo potrzebną powierzchnię potrzebną do uniesienia człowieka, znalazł sposób kierowania statkiem powietrznym (był na początku drogi, jego metoda powróciła w lotniach, ale wtedy był to slaby punkt, wiedział o tym, wiedział jak to poprawić, ale czasu, czytaj: życia nie starczyło). To temat zasługujący na osobne opracowania, wart jest tego. Wracając do modelu- po udanym i fajnym CSS-13, obiecałem sobie: nigdy więcej linek, sznurków i tak dalej, za dużo zachodu, uciążliwości, są prostsze metody na łatwe, codzienne latanie. A tu znowu nitki, patyczki, druciki no i sam Otto, skala 1:4,2 czyli postać o wzroście ponad 40 cm, w stroju z końca XIX wieku, do tego brak miejsca na elementy RC, aku, co ze środkiem ciężkości? Czyli jak zawsze- kochamy wyzwania i o to chodzi!
    20 punktów
  10. Dzisiaj Iskra na zawodach F4H-P w Rudnikach zajęła pierwsze miejsce.
    20 punktów
  11. Wykonałem w skrzydłach mocowanie serw i zamknięcie kesonu od spodu skrzydła oraz osadziłem kartonowe tuleje pozwalające za pomocą rury aluminiowej spasować skrzydła z centropłatem wykończyłem też oba skrzydła nakładkami żebrowymi wykonane wcześniej laminatowe elementy osłon silników dopasowałem do miejsc ich mocowania .... i moim zdaniem nieźle to wygląda ms
    19 punktów
  12. Witam Prawie gotowy, jeszcze bez odbiornika wyłącznika i akumulatora. Z zewnątrz nic się nie zmieni.
    19 punktów
  13. Jeśli chodzi o lakiernictwo to narazie zakończę na takim etapie jak widać. Zrobiłem szablony i namalowałem podstawowe oznaczenia. Zostało na czerwono domalować pasy przy gwieździe i wnętrze klap i hamulców. W następnej kolejności biorę się za montaż wyposażenia. Kupiłem już większość serw więc wszystkie napędy w kadłubie i usterzeniu mogę zamontować.
    19 punktów
  14. I ten dzień w końcu nadszedł I to na zakończeniu sezonu w Kosorowicach Przed oblotem RWdziak wyglądał tak: Sam oblot okazał się być najprostszym i najbardziej stresującym oblotem jaki robiłem kiedykolwiek Tzn. stres olbrzymi, bo to absolutnie największy i najcięższy model jakim latałem. Ale jak model tylko się rozpędził po murawie, to okazało się, że jest to też najprostszy w lataniu model jaki miałem. W locie jest absolutnie bezproblemowy, prowadzi się super przewidywalnie i niedorzecznie stabilnie (serio, Funcub to przy tym krwiożerca bestia), Żadnej akobacji nie próbowałem, ale nadmiar mocy jest taki, że na pewno na coś pozwoli (ale najpierw parę lotów na spokojnie, żeby się upewnić, że nic się nie luzuje, ani nie rozkręca). Akumulator wystarczy na jakieś 30min lotu (wylatałem ze 25min na 3 loty bez ładowania. A wciąż zostało 2500mAh , z 10 000mAh w pakiecie). No i fotki (podziękowania dla @silesia_system za focenie, gdy latałem): No i nawet mam krótki filmik z drugiego lądowania jakie zrobiłem: Podsumowując - pełen sukces Teraz troszkę pouładniam model. Na pewno oprofiluję zastrzały, dorobię jakąś kabinę itp Ale przede wszystkim już mam nowy projekt na oku. Tym razem znów coś od podstaw i w podobnej skali (ale bez statecznika poziomego)
    19 punktów
  15. Część. Ciekawość mnie zżerała i postanowiłem poskładać model i wstępnie wyważyć. Udało się! Do nosa trzeba tylko ok pół kilo balastu i będzie ok. Pozostało mi do zrobienia mocowanie nosa kadłuba i montaż siłownika otwierania przedniej kabiny.
    19 punktów
  16. Witam Szybowce które pojawiają się na naszym lotnisku w Kurowie są coraz większe, a moja Morawa jest już wysłużona i silnik 50 cm3 to za mało. Umieszczenie relacji ma mnie jak zwykle dopingować do pracy nad nowym projektem. Liczę na wsparcie i pomoc szanownych Kolegów, latających zwłaszcza holownikami, które pomoże mi zbudować wymarzony model. Dzięki waszej pomocy mój DFS - 230 już lata😃 teraz nadszedł czas na nowy holownik. Chciałem zbudować sobie samolot który pasowałby do retro szybowców i był polskiej produkcji. Jest tyle pięknych konstrukcji że trudno się zdecydować, jednak najbardziej odpowiedni dla mnie, który wpadł mi w oko to Kogutek II. To amatorski samolot sportowy WZ-XII ”Kogutek II” z 1927r. Dane techniczne WZ-XII Rozpiętość- 8,0 m, długość- 4,9 m, wysokość- 1,6 m, powierzchnia nośna- 8,7 m2. Masa własna- 110 kg, masa użyteczna- 110 kg, masa całkowita- 220 kg. Prędkość max- 100 km/h, prędkość przelotowa- 90 km/h, prędkość minimalna- 58 km/h, wznoszenie- 1,6 m/s, pułap- 1000 m, zasięg- 800 km. Historia tego samolotu, oraz jego twórcy jest ciekawa i jeśli ktoś o nim nie słyszał to warto się zapoznać - więcej informacji znajdziecie tutaj; http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/3259/126/WZ-XII-Kogutek-II-WZ-XIV-Kogutek-III2 Jest bardzo mało informacji o Kogutku II, to rysunek z książki "Polskie konstrukcje lotnicze 1893-1939"Glass A. Model z założenia ma być przede wszystkim wytrzymałym holownikiem. Nie będzie to makieta lecz bardziej konstrukcja inspirowana wyglądem oryginału, z małymi modyfikacjami - (bo jego wcześniejsza wersja WZ-XI też jest urokliwa) Morawa jest tak wdzięcznym samolotem, że będę bazował na jej rozwiązaniach, licząc na to że mój model będzie podobnie się zachowywał. Wstępne założenia to; Rozpiętość 3 - 3,2 m Długość 2,3 – 2,6 m Profil przy kadłubie NACA 4412 Profil na końcówce skrzydła ??? Kąt zaklinowania skrzydła 1,5o Zwichrzenie skrzydła ??? Wznios 2-3o Profil statecznika poziomego NACA 0008 Profil statecznika pionowego - problematyczny ze względu na kształt. Do pomocy przy projektowaniu i budowie zaprosiłem dwóch światowej sławy ekspertów😀 Punktem wyjścia jest wyposażenie które już zgromadziłem, a zwłaszcza silnik ZDZ 120 B2RV do którego dobuduję model. Z taką pomocą co może pójść nie tak ?! 🤣 💪 Teraz tylko trzeba ogarnąć projekt 🤔 😃 💪 Świąteczne pozdrowienia dla WSZYSTKICH 🎄 🎁 Tomek
    18 punktów
  17. Mechanizm otwierania kabiny gotowy do montażu.
    18 punktów
  18. Rozwiązałem problem z pokryciem. Jak pisałem w pobocznym wątku o pokryciu OTTO, miałem dylemat: folia- ale jaka, jakiś rodzaj tkaniny, papier, włóknina itd. Otóż stanęło jednak na depronie, ale oklejonym włókniną ogrodową (cienka, gramatura ok. 20). Depron 3 mm i tylko na górnej powierzchni, włóknina na rozcieńczony Wikol, na to bejca akrylowa mająca w zamiarze dać efekt pożółkłego płótna. W sumie, to nawet bez tej włókniny chyba dało by się żyć, skrzydło miało już niezłą wytrzymałość, ale teraz jest i elastyczne i sprężyste, z płóciennym "lookiem". Całość dało się poskładać prowizorycznie, na ten moment bez cięgien i odciągów, zrobić parę zdjęć i już ODBYĆ PIERWSZE KILKA LOTÓW. Tak, ale tylko z ręki, w celu potwierdzenia położenia środka ciężkości. No więc leży on tam gdzie powinien, proporcjonalnie tak jak w oryginale, ale i pierwszym modelu z kartonu, też zrobionym w tym celu. Osobną jednak kwestią jest jak w wersji docelowej, z figurką pilota do takiego położenia doprowadzić. W realu było tak, że pilot miał dużą masę w stosunku do wagi aparatu, dominował wagą nad lekkim płatowcem, a w modelu chciałoby się jak najlżej, pilota z jakiegoś styropianu, do tego w sumie leciutkie wyposażenie- jest więc dylemat. Loty były z ciężarkiem na listwie wysuniętej do przodu, więc można policzyć moment, a z niego odwrotnie, zakładając ramię środka ciężkości figurki, jaką musiałaby mieć wagę. No i wyszło, że kłopotu by nie było, gdyby ważyła ponad kilogram. No da się zrobić, ale szkoda psuć obciążenie powierzchni, więc najprawdopodobniej wykonam nowy statecznik poziomy, taki w wersji light, bo to się po prostu opłaca, może to nieco pomóc. Jak chodzi o pierwsze loty, to jest ok, szybuje dość stabilnie, choć krótko- doskonałość mniejsza od Wilgi z wyłączonym silnikiem🙂, ale to przecież nie Jantar. Na pewno nie będzie niebezpieczeństwa przesmarowania lądowiska, bo model się niesie i niesie.
    18 punktów
  19. 18 punktów
  20. Posiedziałem troszkę przy modelu i udało mi się zrobić przednie drzwi podwoziowe i hamulce. Długo myślałem jak zrobić sensowny zawias do hamulców i okazało się że najprostsze rozwiązanie jest najlepsze. Użyłem zawiasów palcowych 5mm zeszlifowanych z jednej strony tak aby po utopieniu zawiasu na równo z kadłubem hamulec leżał na 0. Działa super i pasuje jak należy. Do wywiercenia równo otworów w hamulcach posłużyłem się uprzednio przygotowanym szablonem. Jeszcze tylko trzeba zrobić drzwi podwozia głównego i spód kadłuba będzie gotowy.
    18 punktów
  21. Odformowana osłona silnika.
    18 punktów
  22. 17 punktów
  23. 17 punktów
  24. Szczęśliwie - udało mi pogonić RWDziaka jeszcze w tym roku Doszły dwa kolejne loty, łącznie model ma już ponad godzinę nalotu. Tak się prezentował w mglisty dzień na lotnisku: Tutaj z Klemmem Kl-25, w tle, którego kolega pilotował A z racji tego, że Klemm wozi kamerkę to nawet udało się parę ujęć złapać w locie: Nawet poskładałem jakąś tam drobną kompilację ujęć z RWDziakiem w kadrze: Jest jaka jest, ale ważne że jest A z poważniejszych rzeczy. Troszkę zebrałem danych z lotu (mam telemetrię z regulatora obrotów) i daje to już parę wniosków: To jest wykres napięcia na akumulatorze i poboru prądu w funkcji czasu lotu (w sekundach). Wnioski są ciekawe, bo trochę nie tego oczekiwałem. Przede wszystkim max prąd to zaledwie 60A. Trochę się spodziewałem, bo po locie silnik ledwie cieplejszy od otoczenia. Niemniej - jest to jednak trochę mało, bo to zaledwie 1200W mocy na wejściu. Miałem 5" quadrocoptery, które potrafiły pociągnąć więcej. Nie wiem jeszcze do końca co z tym zrobić. Na pewno nie chcę powiększać śmigła. Wydaje mi się, że śmiało mógłbym pójść w pakiet 12s, zamiast 10s. Tyle, że to jest solidne 400g więcej w pakiecie. No i musiałbym zmieniać pakiet, a to robota. Na tę chwilę mocy jest wystarczająco, nie wiem jeszcze czy będę coś zmieniał. Ale jakby mnie naszło - silnik i regler zapas mają. Druga rzecz którą tu widać to to, że przegiąłem z wyciągniętą pojemnością z pakietu. Tzn. latałem do 8000mAh i to już zaczyna wchodzić w stromą część krzywej napięcia dla Li-Ionów. Krzywdy im to nie zrobi (mogą pracować do 2,5V pod obciążeniem), ale spadek mocy jest wtedy gwałtowny. Obniżę alarm do 7000mAh i będę już po bezpiecznej stronie. To i tak jest 20-30minut lotu, więc jest z czego schodzić No i w końcu zmusiłem ten model do jakiejś akrobacji Na tę chwilę przetestowałem balistyczną beczkę, sterowaną, pętla i ranwers. Polatałem też trochę na plecach i przetestowałem przeciągnięcie. Wnioski są takie, że RWDziak ma przerost sterów nad lotkami. Tzn. stery są bardzo skuteczne, ale lotki mogłyby być większe. Tzn. beczkę robi się na maksymalnych lotkach, a stery do utrzymywanie jej w osi dodaje się symboliczne. Co z resztą jest podobne do oryginału, on też posiadał bardzo czułe stery. No i osiowa beczka to wyzwanie, ale czego oczekiwać od górnopłata. Jeśli chodzi o przeciągnięcie - no nie jest to szybowiec mojego projektu Tzn. bardzo radośnie wali się przez skrzydło, prosto w korka. Szczęśliwie wyprowadzenie jest trywialne, wystarczy odpuścić ster wysokości i nie kontynuuje autorotacji. Lot na plecach zaś wymaga oddania solidnie steru wysokości, ale to spodziewane przy nośnym profilu. Na poważniejsze akrobacje przyjdzie jeszcze czas. Na pewno ósemka kubańska jest w zasięgu, być może pętla zewnętrzna. Na 100% wykręciłby też ładną beczkę autorotacyjną, ale nie wiem czy się tego będe podejmował. Tak czy inaczej - wciąż jestem bardzo zadowlony z pilotażu tego modelu. Jest to mocno inne doświadczenie niż dowolny inny którym latałem, a przy tym jest wciąż bardzo przyjemny w prowadzeniu. Jedyne czego mi brakuje to większej ilości akumulatorów, ale na przyszły sezon to sobie pewnie ze dwa komplety jeszcze polutuję (drogie nie są, żyją długo i uzywam ich poza modelarstwe, co sobie żałować).
    17 punktów
  25. Wczoraj model poleciał w swój pierwszy lot . Spisuje się znakomicie . 🙂
    17 punktów
  26. Po 43 latach od ukazania się w Małym Modelarzu wycinanki Kruka nadszedł czas na jego drugie, miejmy nadzieję bogatsze życie. W tamtych czasach, jak już pisałem na Forum, zajmowałem się projektowaniem okładek do MM, ale też Planów Modelarskich i nawet samego Modelarza. W przypadku jednak kruka zaprojektowałem cały numer, czyli jego całą zawartość. Był to drugi mój model po debiutanckim Zlinie 42 M. Po latach, ba kilku epokach jak chodzi o modelarstwo i jego techniczne możliwości, postanowiłem że Kruk poleci. Zawsze, od pierwszych swoich sklejanek, a wychowałem się na Małym Modelarzu, po cichu marzyłem, żeby tak dało się tym kartonowym samolotem latać... Mój kolega z klasy, Heniek próbował ożywić modele pływające, tu choć przez kilka chwil był sukces- kuter torpedowy nawet płynął, aż się zanurzył prawie całkiem, po czym elementy się rozłożyły jakby chcąc wrócić do swej pierwotnej, płaskiej formy. Kruk będzie piankowcem, elementy wycinanki zostały powiększone trzykrotnie i wydrukowane na folii samoprzylepnej, ta zaś jest przyklejona na depron. Wycinanka była w skali 1:33, więc teraz wychodzi w sumie ok. 1:10. Kruk będzie miał więc niecałe 1,5 m rozpiętości, będzie oczywiście elektrykiem. Zazwyczaj zaczynam takie modele samolotów od kadłuba, ale tu pierwsze były skrzydła, statecznik poziomy, pionowy i teraz kadłub, ale też idąc od jego końca. Etap widoczny na zdjęciach to waga niecałe 300 g, mam nadzieję (jak zawsze), na małą jej wartość na koniec. Gdyby udało się nie przekroczyć kilograma, będę zadowolony. Wykonując model tak jak robi to Robertus, czyli bez "powłoki zewnętrznej", tylko samo malowanie, pewnie byłoby lżej, no ale to nie byłby "duży Mały Modelarz". Gdyby Kruk jednak nie chciał latać, ale jakoś przetrwałby mimo wszytko oblot, to chociaż będzie modelem statycznym, tym czym był na początku.
    17 punktów
  27. Cześć po długiej przerwie. Ten projekt zaczął powstawać pewnie jakieś 3 lata temu. Było dużo Kobuzów seryjnych, które mi się podobają lecz było ich po prostu za dużo. Przeglądając kiedyś stronę piotrp.de wpadł mi właśnie prototyp seryjnego kobuza, który wyglądał bardzo ciekawie. Zacząłem go rysować, a że miałem już prawie gotowe kopyto do Acro w skali 1:3,5 i chciałem mieć kolejny model trochę większy to ten jest w skali 1:3. Budowa była powolna ponieważ buduję w mieszkaniu i ogródku. Zimą mam za dużo pracy. Po pracy pchanie łap znowu w kompozyty po 9-10 godzinach wiszenia nad formami to już za dużo. Latem nie da się wysiedzieć na zewnątrz dłużej niż do 12 bo jest za gorąco. Jeśli nie wykorzystam okienka pogodowego wiosna i jesień to latem zostaje tylko plaża lub wyjazdy w góry z obecnymi modelami. Rozpiętość 4,66m długość 2,31m masa 10,53 kg Profil SD6060 Konstrukcja: Kadłub laminat szklano- epoksydowy, wzmocniony wręgami( węglowo- honycomb). Skrzydło, rdzeń styropianowy, dźwigar węglowy, żebra ze sklejki- ustalające położenie łącznika skrzydeł i przenoszące część obciążeń na poszycie. Poszycie to tkanina szklana, pasy włókna węglowego oraz fornir topolowy( o ile dobrze pamiętam). Ster wysokości wykonany został podobnie do skrzydeł. Ster kierunku drewniany, konstrukcyjny. Kadłub muszę pomalować ale to kiedyś w przyszłości jak już model znajdzie się w Polsce bo tutaj nie mam warunków na to. Ponieważ ostatni model jaki zbudowałem to było jeszcze jak mieszkałem w Polsce czyli okolice 2013/14 więc pierwsze skrzydła poszły do pocięcia. Przekombinowane rdzenie( w końcu laminowanie na mokro to nie prepregi, styropian to nie Rhc) skrzydło szybowca to nie tylne skrzydło w bolidzie. Musiałem wszystko co skomplikowałem uprościć i drugie podejście było już ok. Acro( tutaj też będzie relacja w najbliższym czasie) rozpoczęło eksperyment pod tytułem ile tkanin trzeba na kadłub. Kobuz jako drugi już był odpowiedni. Model do oblotu już jest gotowy od miesiąca lecz brakuje pogody- wiatru, lub gdy są warunki to ja mam na drugą zmianę i nie mogę jechać. W ostatni weekend były wyścig kolarski i jedyna droga na zbocze była zablokowana. Ironia losu jak w Anglii- cały tydzień słońce a na weekend deszcz, z tym że tutaj 2 lub 3 dni w tygodniu był warunek na oblot a w weekend gdy miałem wolne to wiatru już nie było. Dzisiaj sprawdzałem w aplikacji pogodę, która zwykle jest w miarę dokładna i warunki były obiecujące. Spakowałem model, żona wzięła aparat i pojechaliśmy. Wiało aż 1,5-2m/s a miało być 4-6 stabilne. Miałem niezawodnego Toxica, więc chociaż trochę pomachałem drążkami. Czekam dalej, w końcu się doczekam. Najwyżej w maju zrobimy wycieczkę na Monte Catria a tam prawie zawsze jest warunek Poniżej zdjęcia z budowy i na miejscówce.
    16 punktów
  28. Zima odpuściła i w modelarni mam już dwucyfrową temperaturę więc mogę znowu działać. W pierwszej kolejności dokończyłem zaczęte jesienią napędy wszystkiego co ma się ruszać w kadłubie. Plan był taki aby zrobić napędy przy użyciu jak najmniejszej liczby serw i wychodzi na to że się udało. Hamulce napędza jedno serwo podobnie jak oba zestawy drzwi podwoziowych. Wszystko działa jak należy, serwa nie buczą ponieważ w pozycjach zamkniętych cięgna są ustawione w sposób taki aby stanowiły samoblokujący układ. Zamontowałem też mechanizmy z Elektrona więc wystarczy zorganizować golenie i można powiedzieć że kadłub z grubsza opanowany.
    16 punktów
  29. Hej Kolejna nowa rzecz od ArtHobby Trochę przedwcześnie wrzucam, ale to kwestia tego ile mam radochy z latania tym bachorem Tym razem to półmakieta PW-5 Smyk Na papierze prezentuje się tak: , A tak wygląda bardzo, bardzo wczesny prototyp: Prototyp tak wczesny, że wciąż cosplay'uje parapet, jeszcze nawet się nie zabielił Parametry ma takie: Rozpiętość - 3400mm Długość - 1589mm Waga do lotu (w wersji elektro) - równe 3kg Profile oczywiście moje Bycie elektroszybowcem jest nieco zdradzieckie w tym modelu Tzn. Można mu zdjąć piastę śmigła, a następnie wyjąć rotor silnika ze środka kadłuba. W efekcie zostaje jedynie dziura w nosie i nie ma śladu A PW-5 dziurę w nosie miał PW-5 jest ciekawą konstrukcją na model. Jest to szybowiec mały (zaledwie 13,44m rozpiętości) i ze stosunkowo niewielkim wydłużeniem. To powoduje, że jest naprawdę wygodny do projektowania aerodynamiki. Nie ma problemów z niskim Re, nadmiernym wydłużeniem i innymi takimi rzeczami. Nawet stateczniki są tak hojne, że nie ma powodu, żeby je powiększać Oryginał miał nawet jakieś tam własności akrobacyjne, więc zależało mi żeby model też się do akrobacji nadawał. W efekcie mamy tutaj all-arounder który bardzo fajnie krąży w termice (nawet o charakterystykę przeciągnięcia zadbałem. Smyk, nawet w pełnym przeciągnięciu, przy pełnym zaciągnięciu drążka, zachowuje pełną kontrolę na lotkach), ma naprawdę kawał doskonałości na przelocie. Lądowania tym modelem to czysta przyjemność. Podwozie przysysa szybowca do ziemi (bo i taki cel ma, kółko za skrzydłem, w momencie kontaktu z ziemią zmniejsza kąt natarcia i przysysa szybowiec do ziemi). Jeśli ma się trochę za dużo energii to hamulce aerodynamiczne robią świetną robotę, po prostu zwiększają opadanie, a nic nie zmieniają w kierunku lotu. Lądowanie bez hamulców powoduje zaś, że PW-5 buja się na poduszce długie metry . Polecam zobaczyć na filmie jak daleko można ciągnąć ster wysokości, na podejściu, bez ryzyka czegokolwiek negatywnego: W akrobacji też jest bardzo przyjemny - dużo zwinniejszy na lotkach niż Zefir (mniejsze wydłużenie robotę robi ). Beczki sterowane, beczki autorotacyjne, ósemki kubańskie, ranwersy, lot na plecach - z tym wszystkim absolutne zero problemu. O korkociąg trzeba zaś solidnie poprosić. Albo przeciągnięciem z pełnym sterem kierunku (i trzeba odpuścić lotki, bo na przeciwny do kierunku to trawersem leci i korka nie ma), albo przejść do korkociągu z szybkiej beczki autorotacyjnej Zresztą, co się będę mądrzył, moje podejścia do akrobacji macie tutaj: Jakby to powiedzieć, nie chciałem przeryć ziemi niczym dzik, więc póki co dosyć zachowawczo Ale polecam też zwrócić uwagę na lądowanie. Ściąłem tu podejście hamulcami (1/3-1/2 wypuszczenie około) i od razu widać jak ładnie na ziemię skoczył A jak wygląda taki pełny experience lotu Smykiem to macie tutaj: Start jest całkowicie luźny, zero stresu, trochę acro, a później odlot w termice w dal, bezproblemowy powrót pod wiatr i piękne lądowanie Trochę nie mogę się doczekać na dalsze loty tym modelem Mam z tego nieproporcjonalnie dużo frajdy, nie sądziłem, że krążenie czymś co wygląda jak PW-5 w termice sprawi mi tyle radochy Niestety - to tyle dobrych wiadomości póki co. Forma na kadłub wymaga poprawek, trzeba dorobić oprzyrządowanie do produkcji skrzydła (bo ma inny typ dźwigara i bagnetu, niż cokolwiek od AH), więc wprowadzenie do produkcji to najpewniej wrzesień. Ale to też ma zalety, bo ja sobie polatam czymś fajnym, a reszta mi może pozazdrościć póki co
    16 punktów
  30. Kadłub pomalowałem dzisiaj pierwszą wywoławczą warstwą podkładu .
    16 punktów
  31. Pierwsza wycinanka napisu przyklejona😎
    16 punktów
  32. Powstaje bardzo długo - jest szansa, że w końcu poleci. Obecnie jeszcze walczę z połączeniami elektrycznymi w celu maksymalnego ułatwienia montażu pakietów przez startem. Kilka zdjęć z budowy oraz "studiów" projektowych
    16 punktów
  33. No to etap malowania mam z głowy.
    16 punktów
  34. 16 punktów
  35. Sezon lotny się chyba skończył, więc pora przyspieszyć działania przy "wyjcu"😁. Pora przyszła na dokończenie nosa kadłuba, a jest z tym trochę roboty, bo i oszklenie, oświetlenie i mocowanie uzbrojenia. Zrobiłem jak umiałem, a wyszło tak: Pozostało mi jeszcze wytoczyć mocowania KM-ów no i same lufy. Lampa sygnałowa będzie wyświetlać literę S morse'a w kolorze bursztynu. Tak se kurde wymyśliłem 😁.
    16 punktów
  36. W końcu mam chwilkę czasu na dokończenie relacji. Od soboty nie było czasu, bo po zawodach była chwila odpoczynku, potem zakończenie mistrzostw i bankiet, a potem już głównie jazda Piatek był dniem wolnym, bo nie było wiatru - więc było zwiedzanie okolic łacznie z cudownym zamkiem w Carcarsone. W sobote wyjechaliśmy z jednym hasłem ... gonić Niemców (albo z jakimś podobnym). Byliśmy na 5 miejscu z niecałą 200pkt stratą do nich. Na szczęscie organizatorzy zdecydowali że latamy na zboczy Escuilence a nie paskudnym Laurac. Już po przyjeździe całkiem fajnie wiało i zapowiadał sie bardzo fajny dzień. Szczególnie że organizator przewidywał że uda nam sie zrobić 4 dodatkowe kolejki. To mnie cieszyło bo po odlatanych 15 odlicza sie kolejny słaby lot. A że mój był całkiem słaby, to zysk punktory będzie atrakcyjny Z nasz ja ruszałem jako pierwszy. Po beznadziejnym starcie lot był całkiem poprawny choć słabszy niż oczekiwałem. Marcin poleciał bardzo konkurencyjnie a Adrzej bardzo pewnie. I w tej kolejce odrobiliśmy całkiem sporo punktów do Niemców. W czasie tej kolejki 3 modele niestety uległy uszkodzeniu. Powietrze było w miarę takie same dla wszystkich, choć termiki jak zwykle rozrabiały i powodowały że loty wybrańców były znacznie szybsze W kolejnej rundzie sytuacja sie odwróciła- zawodnicy niemieccy polecieli znacznie lepiej niż my - ale co by nie mówić, mieli bardzo przyjemne powietrze. W koejnej rundzie zdecydowałem sie zmienić model, bo poprzedni coś nie najlepiej sobie radził. Szczegónie że miałem w obu kolejnych rundach lecieć jako ostatni z nas. Tak jak przewidywałem po 15 rundzie udało mi sie wskoczyć do pierwszej dziesiątki. W kolejnej rundzie mocną termikę dostał tylko jeden pilot. A my polecieliśmy bardzo fajnie i znów odrobiliśmy punkty do Niemców. Chyba pozostało nam około 70pkt straty do Niemców. Marcin pojawił sie na 12 miejscu indywidualnie. W ostatniej rundzie polecieliśmy równo i znacznie szybciej od Niemców. Wszyscy znaleźliśmy sie przed Niemcami. Oficjalne wyniki pojawiły sie gdy Andrzej i Marcin byli już w aucie a ja sie jeszce pakowałem. No i sie okazało że... JESTEŚMY 4 DRUŻYNĄ NA ŚWIECIE!!!!! Trochę czasu nam to zajęło żeby to przetrawić, ale radaość była wielka....choć też pojawiło się troche smutku. Żeby nie wtorkowy, pieprzony Laurac, który tak nas pociągną w dół...to kto wie jakby było. Mi na pociechę, udało sie po raz kolejny na Mistrzostwach Świata wturlać sie do pierwszej dziesiątki (z 23 miejsca na jakie zwalił mnie Laurac). Marcin zajął rewelacyjne 13 miejsce w swoim drugim występie na MŚ. Po zawodach pojechaliśmy do naszej kwatery głównej, gdzie nad basenem uczciliśmy nasze 4 miejsce, potem pojechaliśmy na zakończenie MŚ i bankiet. Wróciliśmy do kwatery po 1 w nocy, krótki sen, a w niedziele rano wycieczka do Tuluzy, gdzie odbyła sie bardzo ekskluzywna wycieczka do fabryki Airbusa na linię montażu A320 neo. I teraz wiemy już naprawdę wiele i tych samolotach Potem już była tylko podróż do domu Mistrzem świata został Lukas Gaubatz z Austrii. Już po jego pierwszym locie treningowym, byłem pewien że wygra. Nikt tak jeszcze nie latał. Drugi był mieszkający w pobliżu zboczy Sebatian Lanes z Francji a trzeci Inali Elizondo z Hiszpanii - dzięki 2 pięknym termikom i pięknym lotom w sobotę. Drużynowo wygrała Austria przed Francją i czarnym koniem Norwegią. Francja i Norwegia do odstniego lotu toczyły bój o 2gie miejsce 💪 To były naprawdę fascynujące zaody - od pierwszego do ostatniego lotu. Pokazały piękno a zarazem jak to trudna dyscyplina - szybkie latanie na zboczu!!
    16 punktów
  37. Po wykonaniu kilku tysięcy nitów, przyszła kolej na detale.
    16 punktów
  38. Powrót po wakacjach do modelu. Trochę prac nad silnikiem. Mocowanie osłon starałem się zrobić jak w oryginale.
    16 punktów
  39. Dziś ogarnąłem kwestię geometrii baldachimu i długości zastrzałów/odciągów (na zdjęciu RWD w garażu, z liniami z poziomicy laserowej), Wszystkie kąty są poprawne, wszystko równoległe, albo prostopadłe Kąt zaklinowania skrzydła wyszedł mi na jakieś 2-2,5st. Po ustaleniu długości zastrzałów skleiłem wkładki laminatowe w rurkach na klej metakrylanowy (który j@#$% jak żabę w stawie, ale jest absurdalnie mocny). Jutro, jak się całość dotwardzi to wstawiam wkręty M2,5 na przestrzał przez alu i laminat, i będzie nie do ruszenia Do oblotu rury zostają jako gołe alu, po oblocie będę się bawił w oprofilowanie tego balsą. No i jutro, w końcu, dotrą do mnie serwomechanizmy. Może w weekend porobię napędy sterów.
    16 punktów
  40. Macie czasem taki moment że wstajecie rano i nagle zdajecie sobie sprawę że nie wiecie kiedy zleciało 25 lat? Sobota pokazała jak kawałek terenu i wspólna pasja potrafi połączyć drogi wielu ludzi.
    16 punktów
  41. Podłubałem trochę przy podwoziu. Laminatowe widełki.
    16 punktów
  42. Kadłub pokryty tkaniną szklaną , więc można zrobić przymiarki.
    16 punktów
  43. Wiosna tuż, tuż więc czas na finał. Na teraz model wygląda jak na zdjęciach. Wczoraj złożyłem w całość by sprawdzić wyważenie i gdzie umieścić baterie. Generalnie jest OK, nie będzie konieczny balast - o to chodziło. Do czasu oblotu poczekam ze znakami, napisami itd. Nakleiłem ptaszka Kiwi, na razie nic więcej nie będzie. Ew. wyposażenie kabiny, pilot/piloci i podwieszenia pojawią się później. Miejsca są przewidziane, konstrukcja przygotowana, jak przyjdzie wena to zrobię. Zostało dokończyć kabelki i można lecieć. Kolejne zdjęcia:
    15 punktów
  44. Trochę czasu minęło, czas na kontynuację a więc.... Aktualnie wciąż męczę się z różnymi drobiazgami, głównie z maską silnika. Chodzi o to by motor był jak najbardziej schowany a jednocześnie dobrze chłodzony i całość widziana z zewnątrz nie odbiegała bardzo od oryginału. Z tych powodów wszystko się przedłuża choć teraz jestem już blisko finału. Za kilka dni maska powinna być gotowa. Ponadto zmieniłem kołpak z aluminiowego na węglowo-alu. Udało się znaleźć kołpak węglowy o lepszym kształcie i wadze, który dopasowałem do podstawy alu i chyba tak zostanie. Trochę szkoda bo kołpak alu wyglądał super tylko kształt miał taki sobie. Gdy skończę z maską wrócę do kabiny. Kabinę z zestawu widać na jednym ze zdjęć. Jakość dość marna, jest nierówna, są bąbelki od zbyt wysokiej temp tłoczenia, kształt ma nieodpowiedni no i „rama” inna niż powinna być. Daleko jej do oryginału. Dlatego wciąż się waham czy do oblotu zostawić oryginalną a potem się męczyć z nową czy też od razu przysiąść i zrobić jak ma być czyli nową owiewkę wraz z ramą laminatową. To dużo pracy więc mam wątpliwości, niedawno zdałem sobie sprawę, że przebudowa modelu ARF trwa już drugi rok (!) więc już starczy - do wiosny ‘25 chcę doprowadzić model do stanu do oblotu. Z obliczeń wyszło, że skala modelu liczona dla skrzydeł jest nieco inna niż kadłuba. Wartości są zbliżone, średnia to 1:5,54. Czyli szukam pilota w tej właśnie skali. W sklepach można znaleźć gotowych gości typu ‘jet pilot’ w skali 1/5 lub 1/6 więc nie jest źle, coś się dobierze ale to już na samym końcu. Kolejna aktualizacja za jakiś czas... Naprawdę nie wiem dlaczego kolejność zdjęć jest przypadkowa 🤔
    15 punktów
  45. 15 punktów
  46. Ciągle jeszcze w podkładzie ,ale gotowy do wyjazdu na Warbirds 😀
    15 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.