



-
Postów
3 315 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Treść opublikowana przez Paweł Prauss
-
Trzepaczka do jajek?
-
40 ale quickie... taki Amerykański wynalazek prawie pylon...
-
Koledzy sprawdziłem to doświadczalnie na wielu motorkach i muszę potwierdzić, że rura rezonansowa tłumi hałas i podnosi parametry silniczka zawsze. Megafon jak sama nazwa wskazuje zwiększa hałas może też podnieść osiągi silniczka lecz w mniejszym stopniu niż rura rezonansowa. howgh
-
Dajcie mi jeszcze trochę czasu, jak się okazuje nie mam kompletu zdjęć - muszę je zaciągnąć od Mariusza - a to z pewnością uda się dopiero za 2 tygodnie na MP F2 we Włocławku. Na moje usprawiedliwienie niech wpłynie jeszcze drobny szczegół w postaci ubiegło weekendowego udziału w Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych z moimi młodszymi podopiecznymi i tytuł indywidualnego Mistrza Polski w klasie F2A/M dla jednego z nich oraz zespołowe 1 miejsce dla drużyny Aeroklubu Śląskiego...teraz trzeba się szykować samemu....i znowu brak czasu, ale po MP F2 będzie już luźniej :-))
-
Da, da ale przed złożeniem w całość :-))
-
Podczas mojego pobytu w Perth w ubiegłym tygodniu lądował AN 225, niestety nie widziałem tego na własne oczy... Ale w dobie internetu :-))) http://www.abc.net.au/news/2016-05-17/worlds-biggest-plane-antonov-an-225-mriya-leaves-perth/7419798
-
Na rzyganie przez przednie łożysko nie powinno mieć to wpływu.
-
1. Jeśli czop jest stożkowy (a powinien być) - to pomiar za pomocą mikrometru talerzykowego (szczególnie przydatnego dla płaszczyzn i wałków) jest mało/wcale nieprecyzyjny = obarczony dużym błędem. 2. Jaki problem z chromowaniem? Do zrobienia w przysłowiowym akwarium w warunkach amatorskich. Technologia zupełnie przystępna i do ogarnięcia dla każdego, później trzeba "tylko dotrzeć" do wymaganych wymiarów... 3. Przekładnie rozwiązują skutecznie problem kawitacji, niestety generują w układzie dodatkowe opory = straty. 4. Różne potrzeby poszczególnych klas modelarskich skutkują różnicami w konstrukcjach naszych motorków, zawsze warto wiedzieć co stosują inni :-)), a nuż się przyjmie u nas. Ot i cała filozofia moich wcześniejszych wywodów.
-
Już po zawodach, od dwóch dni jesteśmy w kraju, ale po trwającej ponad 30 godzin podróży nadal chodzę do tyłu... Jak się tylko trochę ogarnę to napiszę coś więcej :-))
-
A jak indywidualnie?
-
Magazynować najlepiej w dedykowanym magazynie listewek balsowych...
-
Na pohybel złodziejom....
-
Na pohybel złodziejom...
-
Nie wiem co tam u Was, ale u mnie na czopie jest 0,07mm w minusie no i oczywiście czop jest stożkowy tak jak i otwór w korbowodzie, ale to tylko dla wtajemniczonych informacja...to co widzę na zdjęciach to po pierwsze niewłaściwy przyrząd pomiarowy, a po drugie to śmieć po prostu. Bardzo mi przykro Koledzy... BTW U mnie czopy są chromowane i pracują bezpośrednio w duralowym korbowodzie, ale myślę że moje 43k obr/min nie może się równać z Waszymi wyczynowymi sprzętami... róbta chopy po swojemu...i zobaczymy jak będzie.
-
Czołem, jak słusznie zauważył Jurek latamy już trzeci dzień...czasu na internet brakuje, ale kiedyś się wezmę i pouzupełniam foty bo jest ich sporo, sieć tu nie za bardzo wydala i strasznie mnie to zniechęca. Puchar Świata już za nami, potraktowaliśmy go treningowo i mam nadzieję, że zaowocuje to dobrymi wynikami w MŚ. Wyniki PŚ poniżej: http://www.cl-ausworldcup2016.org/showResults.php?event=A http://www.cl-ausworldcup2016.org/showResults.php?event=B http://www.cl-ausworldcup2016.org/showResults.php?event=C http://www.cl-ausworldcup2016.org/showResults.php?event=D Wyniki MŚ dostępne praktycznie na żywo tutaj: http://www.cl-wch2016per.org//Results/index.php Dziś mój wychowanek Robercik uzyskał prędkość 287,7 km/h (rekord życiowy) i jest lepszy ode mnie (278,9 km/h) co sprawiło mi wielką radość i dało motywację do dalszej pracy, w końcu jeszcze nie ten czas aby uczeń przerósł mistrza...
-
Wycieczka do kopalni złota i Wave Rock. Jedziemy tam... Zafalowana skała. Autor wszystkich zdjęć Kolejny zabytek W tym hoteliku spaliśmy, bardzo klimatyczny :-)) r Miejscowy wróbel Uwaga na drogowe pociągi No i jesteśmy w Kalgoorlie Prawie jak na dzikim zachodzie Aborygeni Muzeum Kopalnia złota Niezła dziura w ziemi Koparka Samochodzik z kopalni Z innej perspektywy Fajny traktorek W drodze powrotnej dłłługi cień gdzieś w środku niczego... Czas przygotować modele do treningu. Hurra mamy składniki do paliwka :-)) Boxy startowe Dziki wypuszcza model Tym czasem u prędkościowców... A gdzie mój model? Bardziej w lewo Krzychu!!! Wojtek w akcji :-)) Tym czasem u prędkościowców... Wojtek dasz radę Czas udać się na spoczynek Mamy tu takie ptaki, które porywają świecące elementy modeli i osprzętu... I wcale się nas nie boją Combat rządzi się swoimi prawami, niestety w tej dynamicznej i widowiskowej kategorii brakuje Polskich zawodników Cdn...
-
Jak napisał Mariusz (mieszkamy tu na jednej kwaterze) mieliśmy ostatnio trochę zajęć. W weekend przejechaliśmy ok 1400 km do kopalni złota i z powrotem. Od dwóch dni siedzimy na torach i trenujemy przed zawodami. Ale od początku, najpierw dokończę relację z muzeum. Lancaster Polski akcent, podziękowanie Australijczykom za pomoc Powstaniu Warszawskiemu Catalina Trzepaczka do jajek Jakiś zabytek, albo replika Kawałki rakiety W dalszej drodze mijają nas owieczki czteropiętrowym autobusem Wyjście kontenerowca z portu w Freemantle mewa Czas na obiad Marynowana ośmiorniczka smakuje bardzo dobrze A teraz szybko na plażę, żeby zobaczyć zachód słońca nad oceanem Kolejny piękny dzień za nami.
-
Dzień dzisiejszy spełniliśmy należycie, po modelarsku, a mianowicie odwiedziliśmy muzeum lotnictwa w Perth. Dobra już widzę te wpisy, ze to słabe muzeum i w ogóle, że są lepsze, no ale kto w Polsce ma w zbiorach Lancastera i Spitfire'a? Zdjęcia niech mówią same za siebie.... Trza było przejechać przez centrum. tośmy se przejechali 6 AUD za wstęp to dobra cena. Dalej no comments niech każdy przeżywa po swojemu... I to by było na tyle w temacie silniczków modelarskich. Teraz czas na samolotki.
-
Nikt nic nie pisze...albo macie w nosie moją relację, albo Was zatkało...Halo ziemia jest tam kto? Sorry za obsuwę, ale wczoraj nie miałem weny do pisania wycieczek i w ogóle...chandra i tyle w temacie. Poniżej zdjęcia z nie mojego wyjazdu, komentarz przypadkowy. No to jazda Dmuchanko z rana, choć 0.5 promila tu wolno a nie jak w głupiej Polsce tylko 0.2 Starsze osoby tu są i są szanowane, a nie jak w Polsce traktowane jak szkodniki społeczne... Zabytki Cytryny w przydomowym ogródku ma tu kto chce Ciekawostki budowlane Tutejsze wróble No i winnica I znowu razem, prawie wszyscy Kangur jaki jest każdy widzi. bagienko czy cóś...nie mylić z cycósiem. Walyunga park narodowy jakbyście nie przeczytali na zdjęciu W góry w góry miły bracie tam przygoda czeka na cię Coć tu się chyba kiedyś paliło, ale po co gasić i tak samo zgaśnie, a potem nowe wyrośnie No to idą dalej Co to poniżej to nie wiem. Kangurów nie widzieli czy co? Znowu bagno... A kto zgadnie co przewoziła ta ciężarówka z dwoma przyczepami? Ja już wiem. Konkurs rozstrzygnę w poniedziałek. Ptaszyska Fajny znak I mała mrówka na koniec, jak na Australię oczywiście
-
Najlepiej to chyba jednak będzie trup, choć po Czesku akurat to kadłub (modelu) kto przeglądał ichniejsze plany ten wie.
-
Nie wiem Marku czy dokładnie tak było jak piszesz, ale wedle mojej wiedzy ostatnie dwa duże kawały złota znaleziono za pomocą zwykłego wykrywacza metalu... Dzisiejszy wyjazd na pustynię, w końcu przestało padać więc można było pojechać. Bieganie z rana jak śmietana. Komu w drogę temu trampki... Dojechali Kto jest najlepszym pustynnym kierowcą? No jasne, że Wojtek!! Pustynia pustynią, ale przecież padać też kiedyś musi :-)) Tajemnicze napisy...pewnie obcy tu byli. Widzę Cię Wacek. Nasz Kwiatuszek nawet na pustyni wygląda ślicznie Co tam masz Robercik? Jeszcze nie wiem, ale chyba jakiś tubylec nas obserwuje. HURRAAA JESTEŚMY URRATOWANI WOODA!! Niestety słona... Ale damy radę, grunt to trzymać się razem. Cywilizacja :-)) Trudy wycieczki widoczne są gołym okiem ;-)) Przed: i po niektórzy całkiem z sił opadli Zachód słońca nad oceanem, dla takich widoków warto było :-)) Nasza następna kolacja jeszcze kica po pustyni, ale i tak cię dostaniemy na talerz Wszędzie trzeba być ostrożnym i na dzisiaj byłoby tyle... CDN.
-
Sorry za pisanie posta pod postem, ale jest mi tak technicznie łatwiej ze względu na zamieszczane zdjęcia. Popołudnie spędziliśmy w okolicach centrum miasta. Najpierw mennica. Niestety w środku zdjęć robić nie wolno... Ale za to na zewnątrz można zobaczyć i sfotografować "modele" największych złotych samorodków świata, największy miał niewiele ponad 71 kilogramów...szczęściarze, ci którzy go znaleźli...oczywiście znaleziono go w Australii... Później trochę się szwędaliśmy tu i tam. Jakby ktoś chciał wypożyczyć samochód, to ceny są takie. A jak nie to zapraszam na spacer z nami. Coś z mojej branży:-)) A to już nie do końca z mojej :-)) Trzeba uważać na spadające czasem listki... Ciekawostki drogowe i przyrodnicze W drodze na punkt widokowy I na punkcie a widoki, oceńcie sami Dla mnie najpiękniejszy jest jednak ten, dwa kwiatuszki. Tylko ojciec niepotrzebnie wlazł w kadr, ale to się wytnie :-)) Wieczorem zasłużony kangur, z grilla oczywiście. Bardzo soczysty i smaczny, a zgodnie z informacją zawartą na opakowaniu tylko 2% tłuszczu!! Chyba zmienię przyzwyczajenia kulinarne.
-
Tory są wykonane na bardzo wysokim poziomie. Na pewno będzie sporo zdjęć torów i samych modeli:-)) Póki co zwiedziliśmy wczoraj oceanarium i mennicę, w której wykonano największą na świecie monetę z czystego złota. O tę właśnie: http://www.perthmint.com.au/1-tonne-gold-coin.aspx I czas na kilka fotek z dnia wczorajszego. Z rana mocno polało. Ale szczęśliwie dotarliśmy do celu naszej podróży - oceanarium. Nowoczesny budynek z bardzo ciekawymi i ładnie wyeksponowanymi okazami. Nasze aparaty nie do końca dobrze radziły sobie z nietypowym otoczeniem co widać na powyższym zdjęciu, dlatego zachęcam do wejścia na oficjalną stronę akwarium. http://www.aqwa.com.au W Polsce podobne atrakcje można podziwiać we Wrocławiu, są tam jednak inne stworzenia, których nie ma tutaj, a tu mają takie jakich brak we Wrocławiu. Ale namieszałem... W Perth można dotknąć niektórych okazów, a nawet zanurkować w jednym z akwariów. Na przykład poniższe płaszczki bardzo lubią być głaskane :-)) Chętnych nie brakowało. W tak zwanym międzyczasie za płotem tak się bawili. Pozdrowienia od przyjaciół z Azji. Wielokulturowość widoczna jest tu na każdym kroku. Trochę inaczej niż w Polsce...
-
Taka była moja pierwotna myśl, ale mądrzejsze ode mnie osoby podały ją w wątpliwość, dlatego wolałem się upewnić :-))) Dziś ze względu na deszczową pogodę zmieniliśmy plany z pustyni na najdłuższe molo w okolicy, jeździ po nim kolejka na szynach, ale po kolei. Najsamprzód śniadanie mistrzów. Później do samochodu i ruszamy. Tym sposobem dotarliśmy do Mandurah, gdzie dowiedzieliśmy się trochę o połowie niebieskich krabów, śliczne stworzonka, ale osobiście wolę aby nie zbliżały się do mnie na odległość mniejszą niż 1 metr. Przeszliśmy pod zabytkowym mostem, który ma ponoć za niedługo zostać rozebrany... A tak wygląda na górze. Następnie zapoznawaliśmy się z miejscową florą i fauną. Poniżej podobno delfin, pewności nie mam i sam sprawdzać nie chciałem. Stwory latające I nie tylko. Gdyby kto miał trochę wolnej gotówki to może sobie kupić działkę nad oceanem, zostało już tylko kilka, więc trzeba się spieszyć. Pani Kierowniczka Naszej Ekipy na stanowisku:-)) Wszędzie ułatwiające życie napisy:-))) Bardzo przydatne, przechodząc przez jezdnię auta jadą właśnie z prawej strony. Sklepik z pamiątkami, napis na pierwszej pocztówce od góry - najlepszy widok w Perth szczególnie mnie zainteresował. Następnie wylądowaliśmy w Busselton. Władze tego miasteczka wspaniałomyślnie zainstalowały na plaży stalową siateczkę wygradzającą kąpielisko, aby zabezpieczyć jego teren przed większymi żyjątkami morskimi, przed mniejszymi już niestety nie, kąpiesz się na własną odpowiedzialność, typowe dla tego kraju nikt tu nikomu niczego nie zakazuje, nie nakazuje, wszystko na twoją odpowiedzialność... trochę brakuje mi tego w Europie. Jetty - molo z kolejką. A tak wygląda w całej swej krasie. Teraz jeszcze pozostało wrócić ok 250 km na kwaterę, obrobić zdjęcia - za co jestem nieustannie wdzięczny Mariuszowi Brożkowi i już mogę się nimi z Wami podzielić. Czas iść do łóżek, bo u nas dochodzi pierwsza po północy, a na rano planujemy kolejne zwiedzanie, co dokładnie nam z tego wyjdzie zależy przede wszystkim od pogody. Z pewnością dowiecie się tego w tym wątku.
-
Gratuluję, na aukcji wyglądał gorzej niż teraz.