Na kilka padniętych w locie serw również nie miałem przypadku, aby uszkodzone serwo sfajczyło odbiornik, przewody czy BEC-a. Zawsze dało się latać.
Raz ewidentnie elektronika serwa się spaliła, płytka z elektroniką była zwyczajnie zesmażona, izolacja przewodów przy płytce stopiona. Również cała reszta działała. I co najciekawsze wbudowany w regulator liniowy BEC z prądem ciągłym coś w okolicach zaledwie 1A i oczywiście chwilowym większym potrafił zesmażyć serwo, a sam przeżył.
Z tego względu wydaje mi się, że osobny BEC dla każdego serwa jest trochę na wyrost, bo tak naprawdę elektronika większości serw jest po prostu takim BEC-em.
I jestem ciekaw ile było takich przypadków, że uszkodzone serwo doprowadziło do spalenia odbiornika, BEC-a czy instalacji. Miał ktoś takie przypadki poza opisanym przez Jurka M.?