Skocz do zawartości

madrian

Modelarz
  • Postów

    5 478
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    14

Treść opublikowana przez madrian

  1. Wtedy trzeba je okleić fornirem. Styropian sam w sobie jest bardzo kruchy i delikatny. Lepiej już użyć pianki EPP lub EPO. Wystarczy wtedy jakiś prosty dźwigar, np z pręta węglowego. Masz model depronowy. Zbuduj najlepiej drugie takie samo skrzydło jak miałeś, tylko popraw konstrukcję dźwigaru. Czyli usuń problem, przez który model wybrał się na szukanie kretów. Wystarczy, jak podkleisz skrzydło prętem węglowym. Na model tej wielkości pręt 3 mm powinien dostatecznie usztywnić konstrukcję, żeby nie składała się w zwykłym zakręcie. Jeżeli nie masz węgla - dwie listewki sosnowe na dolnej i górnej powierzchni skrzydła, a między nimi przekładki (wypełnienie) z depronu. Masz też nieprawidłowo założone gumy. Jest ich za mało. Powinieneś dodać jeszcze dwie, na krzyż. Czyli lewy tył z prawym przodem i lewy przód z prawym tyłem. Tak jak masz teraz, może dochodzić do ściągania płata na boki lub skręcania się go w osi płatowca. |\ /| | \/ | | /\ | |/ \| O tak jak wyżej.
  2. Się śmiejesz... A ja autentycznie widziałem, parę lat temu, jak w jednym z warszawskich parków, jedną pustułkę ścigało... z 12 gołębi. I to dobrze ścigało... Chyba z pięć okrążeń zrobiło to widowisko, zanim pustułka zwiała gdzieś dalej... Biedne ptaszki... Teraz nie tylko prawdziwe gołębie je będą ganiać...
  3. Jeżeli model sam się odwraca w locie, to albo coś się stało z napędem lotek, albo masz zwalone wyważenie modelu, i za wysoko umieszczony SC, względem skrzydeł. Przeważnie zwraca się uwagę na wzdłużne ułożenie SC, zapominając, że jego pionowe położenie ma równie wielki wpływ na własności lotne. Bardzo możliwe, że masz też za słaby wykłon silnika, przez co moment skręcający od śmigła, może mieć tendencję do obracania modelu. Jeżeli jeszcze do tego pakiet w środku jest zamocowany niestabilnie i w locie odwróconym, opada niżej - robi ci się górnopłat.
  4. Nadal sugeruję dać w środku skrzydła tego typu, sosnową listewkę o prostokątnym przekroju, ustawioną na węższym boku, by była odporniejsza na zginanie.
  5. Nawet przy skrzydle KFm, warto dać odpowiedni dźwigar. Np. listewkę sosnową 10x3, postawioną pionowo, to jest na węższym boku. Profil do RWD, raczej sugerowałbym KFm-3, zamiast KFm-2. Ale radziłbym raczej klasycznie - Clark-Y, żeberka, dźwigar z dwóch listewek sosnowych z wypełnieniem depronowym. Jak się robi takie skrzydło, jest ładnie opisane i pokazane na stronie kolegi Motylastego, w opisie budowy jego modeli z serii ToTo. http://www.motylasty.pl Oczywiście, chodzi o zasadę konstrukcji, a nie budowanie skrzydła do ToTo. Plany warto wykorzystać od RWD-5. Sugeruję też wykonać skrzydło z lekkim 1-2* wzniosem. Nie przeszkodzi zanadto lotkom, a poprawi stabilność.
  6. To "krzywe" mocowanie silnika to tzw. wykłon. Kompensuje moment skręcający od śmigła. Silnik w Sky Surferze jest szybko obrotowy i ten moment jest znaczny. Bez tego, dopiero by ci krzywo latał. Identycznie działa wychylenie silnika w górę, czyli tzw. skłon. Ma to związek z pozycją silnika względem środka ciężkości. Ponieważ moment pchający, nie jest w osi środka ciężkości, trzeba go nieco zmienić, żeby model trzymał poziom, przy locie na silniku. Inaczej działa dźwignia, powodująca obracanie nosa samolotu w dół, lub w górę. Jest norma w większości modeli. Co do baterii, po prostu dajemy silnik na full i mierzymy czas do odcięcia zasilania. Sterowanie działa nadal. Wtedy zdejmujemy gaz, jeżeli próba była w locie, to lądujemy lotem szybowcowym i sprawdzamy jak długo pracował silnik. To czas maksymalny. Odejmij od niego "zapas bezpieczeństwa" - z minutę, dwie, trzy - wg preferencji i masz maksymalny czas lotu na silniku, po którego osiągnięciu - lądujesz. Niektóre aparatury mają liczniki czasu, jeżeli jako włącznik ustawimy drążek gazu, to będziemy mieli na aparaturze czas pracy silnika. W tego typu modelu, jeżeli będziesz szybować, to czas lotu całkowitego będzie znacznie, znacznie dłuższy.
  7. Silnik 2204-1 1400kv powinien wg specyfikacji korzystać maksymalnie ze śmigieł 7", a nominalnie z 5x4, bo to jest typowy silnik do dronów. Ze śmigłem 5x4, powinien ciągnąć 10,5 A i dawać ciąg 490 g. Co więcej, powinien to robić na pakiecie 4S. Teoretycznie wystarczająco dużo, by pociągnąć prawie kilogramowy samolot tego typu. Jeżeli dałeś mu śmigło 8x4 i pakiet 3S, to nic dziwnego, że nie daje rady. Przy niskim napięciu i powiększonym śmigle, żre pewnie grubo ponad wydajność prądową pakietu. Stąd odcinanie zasilania na pełnym gazie. Na twoim miejscu zastąpiłbym napęd dobrze sprawdzonym Emaxem 2812 ze śmigłem 8x4 E. W polskich sklepach kosztuje w okolicach 40 zł. Da radę nawet ze śmigłem 10" Niemal idealny napęd do podobnych depronowców. Nawet bym poszedł w zmniejszenie kv do jakiś 800-1000 i śmigło 8-9"x4 SF. Jest to bardzo uniwersalny napęd do lekkich modeli, poniżej 800 gram, niemal wszystkich typów. Doradzanie napędów do ESA, dla niewielkiego trenerka z depronu i to górnopłatowca o grubym profilu, jest lekkim zboczeniem. Taki model nie potrzebuje wysokiego kv i nie wiadomo jakiej mocy. Przeciwnie. Najlepiej lata z napędem o niskiej prędkości, ale sporym ciągu. Tak samo doradzanie nadmiernie wielkich ESC. ESC dobieramy do maksymalnego prądu chwilowego silnika +20-30% zapasu. ESC z "zapasem" o wielkości kilkukrotności maksymalnej mocy napędu to niepotrzebny wydatek, niepotrzebnie grube przewody i za duża masa, w stosunku do potrzeb. Leczenie wszystkich niedomagań modelu, przez zwiększanie mocy napędu, jest drogą na manowce. Jeżeli model ma problemy z napędem to znaczy, że moc jest źle dystrybuowana. Modele trenerków i podobnych parkflyerów, potrzebują dużego śmigła, o niewielkiej prędkości obrotowej, ale sporym ciągu. Wtedy polecą nawet z dość słabym napędem w okolicy 80-100W, przy masie ponad 0,8 kg. Samolot bowiem do latania używa skrzydeł, a nie mocy silnika. Tego typu modele powinny prawidłowo latać z ciągiem ok. 40-50% masy. A ESA to zupełnie inna bajka i kategoria modeli.
  8. Teraz to by się przydał jakiś przeciwnik do ganiania po niebie. Może F-14... To był piękny samolot. Kwintesencja ciężkiego myśliwca przewagi powietrznej. Ech... nostalgia...
  9. madrian

    Nichil obstat.

    Ale w kreta nie trafiłeś. Nie martw się i próbuj dalej. Uda się.
  10. Kolor "jedenastki" nie taki... Logo kościuszkowskie wg nowszego wzoru... Szachownica na sterze kierunku za duża i źle naklejona... Aż się chce palnąć: ŁOOO Panie! Kto panu tak...
  11. A dlaczego koniecznie żywicą? Są kleje do drewna, zapewniające bardzo mocne połączenie materiałów drzewnych. Choćby poczciwy i niedoceniany Wikol. Co prawda spoina z jego użyciem wymaga dość długiego okresu utwardzania, co mocno spowalnia pracę, ale po prawidłowym utwardzeniu, prędzej pęknie drewno obok spoiny. Jest też sporo bardziej specjalistycznych klejów, stosowanych np. w przemyśle meblarskim. Np. żywice alifatyczne. Zwykła żywica ma ten problem, że nie przesącza drewna, tylko trzyma się jego powierzchni. W efekcie takie połączenie jest słabe, Zdarza się przy udarach mechanicznych, że spoina się po prostu odrywa od powierzchni drewna. Już nawet cyjanoakryl lepiej sobie radzi. Szczególnie rzadki.
  12. Ponieważ ta żywica jest krucha i mało odporna na udary mechaniczne i nie bardzo pasuje do materiału, jaki nią kleiłeś. Klej dobieramy do materiału, aby miał podobne własności. Wtedy połączenie jest odpowiednio wytrzymałe. Żywice typu Poxipol najlepiej się sprawdzają przy łączeniach odmiennych materiałów, jeżeli nie zależy nam na wysokiej wytrzymałości spoiny. Trzeba też pamiętać, że są różne wersje, przeznaczone do różnych materiałów i typów spoin.
  13. Tak, tylko wtedy nie było alternatyw, poza drogą balsą i sklejką. Depron dopiero się pokazywał jako nowość, a EPP majaczyło gdzieś na horyzoncie. I jak wspomniałem - Nie z samego styropianu, tylko w połączeniu właśnie z fornirem. Do tej pory wisi mi nad głową depronowy szybowiec z usterzeniem V i skrzydłami styro+fornir. 1,7 m Swoje wylatał, kreta ubił, po naprawie trafił na sufit. Z gołego styropianu, to jednak trochę niepolitycznie.
  14. Nie prościej z kwasówki? Niestety typowa rozmiarówka zaczyna się od 0,5 mm. Z blachą ocynowaną możesz mieć problem. W większości jej zastosowań, została zastąpiona zamiennikami. Bez problemu natomiast kupisz miedzianą blachę w takich rozmiarach, którą można pobielić cyną samodzielnie.
  15. Nie ma potrzeby odłączać lotek. Owszem, Sky Surfer bardzo dobrze się stabilizuje i ładnie idzie za (niewielkim w końcu) sterem kierunku. Ale lotki są, działają, stanowią jedną z ważniejszych powierzchni sterowych i jak najbardziej warto ich używać i uczyć się latania z nimi. Sky Surfera naprawdę ciężko wyprowadzić z równowagi. Na początek pamiętaj o jednym - drążkami na aparaturze, rusza się bardzo powoli i delikatnie, a nie max-0-max. Druga sprawa - latać, ćwiczyć manewry i eksperymentować - uczymy się wysoko, a nie pięć metrów nad ziemią. Im więcej przestrzeni między modelem a ziemią, tym więcej czasu na reakcję i szansy na to, że model ze sterami ustawionymi neutralnie sam wróci do równowagi. A jak się coś psuje i idzie nie tak jak trzeba - wyłączamy silnik, ZANIM model w coś uderzy. Jeżeli się boisz - warto przed lotem poćwiczyć na jakimś z darmowych symulatorów modeli RC. W dziale "symulatory" znajdziesz linki, recenzje i porady. Są zarówno symulatory darmowe - proste i nieskomplikowane, jak i płatne, wypasione i z odwzorowaniem fizyki w znacznym stopniu. Nie mniej nawet najprostszy z nich, pozwoli się oswoić z pilotowaniem modelu.
  16. Przez to, że pierwsza fotka jest obrócona w bok, wygląda jakbyś leciał przed frontem chmury szkwałowej.
  17. Jeżeli chodzi o pierwszy model, może być problematyczny. Ma bardzo krótki dziób. Jeżeli dołożysz tam silnik, możesz mieć problem z jego wyważeniem. Serwa klasy sub micro. W okolicach 3g. Silnik do modeli halowych (coś klasy 13XX - ok. 7 gram), bezszczotka jak najbardziej plus regulator, 10 A wystarczy do większości maleństw. Pakiet 2S do 600-800 mAh. Odbiornik - najmniejszy z oferty dostępnych do Fly Sky. Latać takim maleństwem z FPV, na long Range, raczej nie będziesz. Model jest mały, ale bez przesady. Będziesz musiał walczyć z masą. Przy tak małej powierzchni skrzydeł, nawet gram kleju za dużo, będzie mieć znaczenie.
  18. Nie mówię, że styropianowy model nie poleci. Po prostu będzie o wiele delikatniejszy i mniej odporny niż inne tworzywa, o jakich wspomniałem. Wystarczy sprawdzić jak się taki blok styropianu łamie od odkształceń. Ryzykownym będzie wkładanie do modelu o obniżonej wytrzymałości, droższego sprzętu. Po prostu może się okazać, że będziesz dużo się bawił z wykonaniem modelu, a przy pierwszym ostrzejszym zakręcie się złoży... Ja bym po prostu okleił cały model fornirem. Coś ok. 0,5-1 mm. Nie musi być balsa. Mogą być forniry dostępne w handlu drzewnym, z bardziej pospolitych gatunków. Dawniej bardzo popularne były modele ze skrzydłami, ze styropianowym rdzeniem i oklejone fornirem. Choć dźwigar lub bagnet w środku, byłby dobrym dodatkiem.
  19. Przeciętnie "betoloty" szybują z prędkościami poziomymi w okolicach 35-45 km/h. W nurkowaniu, szczególnie doważone, mogą przekraczać 70 km/h. Nie mniej należy pamiętać, że wzrost prędkości zwiększa też obciążenia dynamiczne. Mogą nie wytrzymać serwa, mechanika przeniesienia napędu na stery, dźwigar i mocowanie skrzydła. Szczególnie, jeżeli do prędkości dojdą przeciążenia. Niejednej osobie "betolot" zaklaskał skrzydłami przy wychodzeniu z nurkowania. Jednak możliwości konstrukcji to jedno, a przyjemność z latania to drugie. I tu jestem zdania, że latanie "betolotem" przy wietrze powyżej 5 m/s na sekundę, to już nie zabawa, a praca. Powyżej 7,5 m/s to już walka o przetrwanie. Najlepiej się lata takim modelem przy wietrze do 3 m/s. Potem jest coraz mniej przyjemne.
  20. To cię zmartwię. Tradycyjny styropian nie nadaje się do samolotów. To tworzywo znane jako EPS - polistyren ekspendowany. Do modelarstwa używamy głównie EPP (polipropylen), EPO (poliolefiny), lub XPS (depron, czyli polistyren ekstrudowany). Mają one zupełnie inne właściwości mechaniczne niż EPS. I ma to niestety odzwierciedlenie w cenie. EPS nie ma nawet startu do pianek i tworzyw używanych w modelarstwie. Nadaje się tylko na izolację termiczną lub wypełniacz. Nie nadaje się na materiał konstrukcyjny. Mimo, że wizualnie jest prawie nie do odróżnienia od EPP czy EPO. To co zrobiłeś, w najlepszym wypadku nadaje się do zdjęcia formy pod laminat (po wykończeniu), lub w wypadku skrzydeł, można zastosować technikę oklejenia ich fornirem drewnianym. Może i by odbyła ta konstrukcja kilka lotów, ale absolutnie nie zawierzałbym jej wyposażenia FPV. Nawet jeżeli zdołała by uniknąć poważniejszych urazów mechanicznych, szybko się zniszczy. Mogłoby pomóc oklejenie tej konstrukcji fornirem balsowym lub innym, stosowanym do podobnej techniki. Wtedy styropian pełni rolę wypełniacza, a obciążenia mechaniczne przejmuje drewno. Doda to jednak masy. Również ostry kąt między belką ogonową i podstawą skrzydeł, nie jest dobrą rzeczą. Przy pierwszej kraksie, w tym miejscu konstrukcja się złamie. Model o podobnej wielkości, w wersji KIT - sama pianka z galanterią - wyniesie cię ok 200 zł. Szkoda pracy, strugając model z materiału, który się do tego nie nadaje.
  21. Taka mała uwaga. Modele z podkładów, wyglądają lepiej, jeżeli rowki schowa się do środka. Jest to zmiana estetyczna, bez większego wpływu na zdolności lotne. Co do farby, Polistyren ma przykry zwyczaj reagowania z wieloma rozpuszczalnikami. Przed malowaniem sugeruję pomalować kawałek pianki i sprawdzić jak wygląda po 24 godzinach. Natomiast samo malowanie modelu, zrób już po pierwszym oblocie. Jak coś pójdzie nie tak, nie stracisz poświęconego na dekorowanie czasu i materiałów. Jeżeli model poleci ładnie - w nagrodę można go upiększyć.
  22. Trudno, aby ktoś z marszu udzielił bezbłędnej odpowiedzi. nie wiedząc nic o sprzęcie i jego ustawieniach. Jeżeli na tych śmigłach jest problem, to na jakich go nie ma? Powodów nierównego lotu jak i nieutrzymywania wysokości, może być wiele. Możesz mieć więcej niż jeden problem z takimi objawami. Sugeruję nagranie filmu z widocznymi objawami, i podobnego filmu, jak zachowuje się dron z innym setup'em, gdzie problem nie występuje. Problemem może być zarówno złe zaprogramowanie kontrolera lotu, czy któregoś regulatora, jak i problemy z zasilaniem, albo mechaniką któregoś z silników. Jeżeli problem występuje z konkretnymi śmigłami, a z innymi nie, to może wskazywać na nieprawidłowe ustawienia timingu w regulatorze. Śmigło ma wpływ na prędkość obrotową silnika. Być może z opisanym śmigłem, regulator nie jest w stanie prawidłowo wysterować silników. Mogą to też być błędne ustawienia w kontrolerze lotu - źle ustawione limity dopuszczalnych wychyleń, zbyt mała, lub zbyt duża czułość reakcji na zmiany położenia. A może to być też być najzwyklejszy problem z mechaniką - np. nadpęknięte łoże silnika czy luzy na łączeniach ramy. Lub niewyważone śmigła. Po prostu, lakoniczne stwierdzenie, że dron "skacze", albo "problem ze śmigłem" - jest zbyt szerokie, by z miejsca wskazać przyczynę, nie mając do tego danych. Przydałyby się zdjęcia konstrukcji. wersja oprogramowania FC (jakie są aktualne ustawienia drona w programie) ustawienia regulatorów - fabryczne, czy programowane samodzielnie, czy robiłeś próby z innymi śmigłami, a jeżeli tak to z jakimi? Kiedy było dobrze, a kiedy źle. Czy próbę robisz na jakiejś wysokości, czy trzymasz drona 10 cm nad ziemią? Są to rzeczy, które mogą mieć wpływ na jakość lotu drona, niektóre są oczywiste, ale dla ciebie - nikt nie jest w stanie zweryfikować tego bez danych. Czasem popełnia się jakiś drobny błąd, niemal oczywisty, ale bez informacji nie można tego zweryfikować.
  23. Zerknij sobie na kamerki z zintegrowanym nadajnikiem 5,8 GHz. Np. Eachine TX02 czy TX03. Małe, lekkie, zasilanie z pakietu 1S ok. 500 mAh. Zasięg na 200 mW, nawet ponad 500 m. Bardzo duża oszczędność na masie. Choć rewelacji w obrazie nie ma.
  24. Jeżeli nie latałeś - to nie. Stabilizator wykona za ciebie znaczą część "roboty", ale ty nie nauczysz się latać, tylko zmieniać kierunki, jak w dronie. Pioneer jest akurat taką konstrukcją, której stabilizacja nie jest potrzebna zupełnie. Co innego gdybyś miał szybki, astabilny aerodynamicznie model, którego opanowanie jest bardzo problematyczne. W Pioneerze, stabilizator lotu przydaje się głównie do tych konstrukcji, które latają np. z wyposażeniem FPV - pilot i tak ma wtedy dużo do roboty z nawigacją i orientacją czy wyborem ujęć do filmowania, więc pomoc w utrzymaniu kierunku i wysokości jest przydatna. Do nauki i pierwszych lotów - przeszkadza w nauce. Owszem, można - ale co się stanie, gdy będziesz chciał polatać innym modelem? We wszystkich wsadzisz stabilizację, bo nie umiesz latać? Wszystkimi modelami będziesz latał jak autobusem - w granicach dopuszczalnych przez elektronikę? Bardzo szybko znudzi się takie latanie. Pioneer jest modelem stabilnym, doskonale się na nim zaczyna przygodę z modelami. Potrafi poszaleć. Jednak w dłuższej perspektywie jest modelem nudnym. Stabilizator czyni go jeszcze nudniejszy. Po pewnym czasie każdy posiadacz "betolota", marzy o modelu mniej stabilnym i grzecznym, szybszym, zwrotniejszym - bardziej zabawnym. Ale taki model wymaga też większych umiejętności lub umiłowania do wielu godzin w warsztacie, przy jego naprawach. Montować go tylko po to, by latać przy silnym wietrze? Będzie lepiej trzymał kierunek, a zabawy dalej nie ma. Lepiej po prostu latać, gdy są ku temu odpowiednie warunki. Stabilizator tak - gdy go potrzebujesz, bo model wykonuje inne prace i potrzeba odciążyć pilota. lub masz niestabilny aerodynamicznie model (np. akrobat). Do pierwszej nauki, to jak czterokołowy rowerek... Potem nauka jazdy na dwóch kołach jest znacznie trudniejsza. A kiedyś nauczyć się trzeba.
  25. Obecnie są odbiorniki z wbudowaną telemetrią, ale wymagają dodatkowych czujników. Futaba również takimi dysponuje, ale ceny jakich żąda za dodatkowe wyposażenie, to lekkie przegięcie. Za wario z czujnikiem wysokości, cena w okolicy 1000 pln, lekko odstrasza. Jest też kłopot z odczytem - musisz odrywać wzrok od modelu i patrzeć na mały, wypełniony wieloma informacjami ekranik, a potem odszukać model na niebie. Powstaje wtedy ryzyko utraty kontroli lub zgubienia modelu. Z tanich i prostych rozwiązań, najlepsze do twoich zastosowań byłyby tzw. "pikawki". Wario z głośnikiem na pokładzie, o donośnym dźwięku, po którym poznajesz jakim zmianom wysokości model podlega. Tu np. jak zrobić coś takiego samodzielnie: https://www.rcgroups.com/forums/showthread.php?1749208-DIY-simple-and-inexpensive-Arduino-based-sailplane-variometer Dla szybowca to wystarczająca informacja, co się z nim dzieje. Co do wysokości, to niekoniecznie potrzebujesz aktywnej telemetrii. Zresztą i tak będziesz miał problem z odrywaniem wzroku od modelu i odczytywaniem wysokości na dodatkowym ekranie. Przydałby ci się natomiast tzw. logger. https://hobbyking.com/en_us/hobbykingr-tm-altimeter.html?___store=en_us Zapisuje on zmiany wysokości w funkcji czasu, w pamięci. Po lotach, możesz z niego odczytać na komputerze (można zabrać laptop na lotnisko) co się działo z modelem w trakcie lotów. Jeżeli połączysz to z zapisem o konfiguracji modelu w każdym z lotów, masz to co potrzebowałeś. Aktywną telemetrię potrzebowałbyś w wypadku wykonywania lotów szybowcowych na wysokościach uniemożliwiających słyszenie pokładowego wariometru. Wtedy jednak musisz się pogodzić ze sporymi kosztami. Inną odmianą telemetrii, choć już dodającą masy do modelu, byłby lot FPV, z kamerą wyposażoną w system OSD + GPS (lub/i barometr). Wówczas na podglądzie z kamery masz widoczną wysokość, kurs, odległość od miejsca startu (z wektorem do bazy), wariometrem i sztucznym horyzontem. Takie wyposażenie to jednak spora masa, co dla szybowca nie jest bez znaczenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.