Skocz do zawartości

skippi66

Blue sky
  • Postów

    599
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez skippi66

  1. Tak zawieszona lotka może dostać flatteru. Flatter to drgania. Drga aż do zniszczenia konstrukcji.
  2. Usuń depron z lotek, dodaj żeberka stężające, oklej i będzie wporzo. Depron to marny pomysł.
  3. Kolega założyciel tematu zapewne model już ma, a jeśli nie, nie zdziwię jeśli w najbliższych dniach znajdzie na ulicy kolejną zgubioną paczkę z jakimś ładnym laminatem. Żona zapewne uwierzy w cuda...
  4. Tak ma być. W tylnopychu przedłużenie osi silnika powinno trafiać w SC czy CG jak wolisz, czyli w środek ciężkości. Jak go wyprostujesz, po wypuszczeniu z ręki i dodaniu gazu, model zaryje nosem w glebę i kolejny zabity zwierzak na sumieniu. Powinien mieć również wykłon na stronę obrotów, jakieś 3 stopnie.
  5. Samolocik dostał ogon i odrobinę farby. Powoli zaczyna wyglądać jak zabawka. Stateczniki, robione na oko bez żadnej matematyki ani chwili zastanowienia, wyszły duże, nawet ciut za duże, rzekłbym. Tyle że nie ma tego złego... Z tym co jest, kadłub z planowanym wyposażeniem, wyważa się nieomal idealnie. Skrzydła nie powinny tu wiele zmienić. Pozostało dorobić półkę na serwa, wkleić i można zakładać wyposażenie. Jutro biorę się za skrzydła. Jutro także powinna dotrzeć paczuszka z drobiazgami i nowym pakietem 3S firmy Ray. Dobra to firma? Macie jakieś doświadczenie? Tym razem kilka zdjęć mojego bałaganu. Za który to bałagan ogromnie wszystkich oglądających przepraszam, ale trochę ze mnie niechluj...
  6. Właściwości lotne powinien radykalnie poprawić turbulator. Tu odsyłam do lektury wiekopomnych dzieł Papy Schiera. Tam są adekwatne porady, co robić z takimi niesfornymi Rycerzami.
  7. Tak, skrzydła będą konstrukcyjne, ale inne niż u Powolniaka. Bez uszu, z normalnym pojedynczym wzniosem i z lotkami. Stateczniki też o zupełnie innym kształcie. Jak pisałem, Slowly był inspiracją, więc zmiany będą duże. Ale też mam nadzieję zrobić przyjemny, fajny samolocik. Dzisiaj trochę latałem, ale jutro zasiadam do budowy więc nowe zdjęcia wkrótce.
  8. Gruby, pękaty kadłub o dużych oporach, krótkie skrzydła o niewielkiej cięciwie i problemy gwarantowane.
  9. Kratownica wykonana dosyć niestarannie, łączniki na węzłach wycinane nożycami krawieckim na oko, więc różnej wielkości i kształtu. wszystko troszkę krzywe ale do opanowania. Cały model robię jak zwykle bez rysunków, od razu tnę na gotowo i kleję w łapach czyli w powietrzu. Ale za to idzie szybko. Kadłub robiłem jeden dzień, od wczoraj. Zaś zakochać się lepiej w jakiejś babie, byle mało krzykliwej. Bo z kratownicą to ani do kina, ani na kolację ani ten teges...
  10. Witam szanownych Kolegów! Ponieważ od czasu zakończenia budowy ostatniego modelu minęło już chyba ze dwa tygodnie, dopadła mnie wczoraj ( poza nudą ), przemożna ochota na nowe latadło. Najpierw przypomniałem sobie opis budowy deproniaka, niejakiego Slowly. Podobał mi się ten samolocik, taki był śmieszny, zabawkowy i bardzo ładny. Zatem wybór był prosty: zbuduję coś na wzór Slowly'ego, ale po mojemu, z daleko idącymi zmianami no i z drewna. Wszelkie pianki jakoś do mnie nie przemawiają. Zapewne niesłusznie... Potem ujrzałem stojącego w kącie na półce Patyczaka. Jakoś się nie polubiliśmy. Niby lata, niby nawet fajnie, ale nie ma lotek i nerwowy taki jakiś. Więc decyzja druga: Patyk zostanie dawcą części czyli " pójdzie na podroby " Wygrzebałem z niego silnik, regiel i serwa. Silnik to Dualsky XM2812CA - 27. Latał na nim Patyczak, lata znacznie cięższy Gucio ( 320 gr ) na pakiecie 2S i spokojnie daje radę, więc i jeszcze ciut cięższy model też poleci. Dam mniejsze śmigło, wsadzę pakiet 3S i będzie ok. do spokojnego polatania. Potem pogrzebałem w moim balsowo - sklejkowo - listewkowym śmietniku i okazało się, ze bez większych zakupów dam radę coś zbudować. Więc ruszyłem... To co na zdjęciach waży na razie 87 gramów i ma 80 cm długości. Dostanie skrzydła 115 - 120 cm rozpiętości. lotki, podobnie jak Slowly błotniki na koła i poleci. Mam nadzieję. Celuję w max wagę 350 - 380 gr. WIęcej może już być nie do udźwignięcia przez ten motorek. Mam jeszcze statecznik poziomy, ale schnie na razie pod dwiema puszkami z farbą, więc zdjęcia " nastempnom razom "
  11. Może to nie środek ciężkości tylko np. za mały skłon silnika?
  12. Wcale szachownic mu nie maluj, tak wygląda dobrze. To nie samoloty czy symbole są winne zawieruch dziejowych, tylko ludzie.
  13. 2-4 lata później, świat zaczynał latać odrzutowcami, Niemcy też. Tak że nie przesadzajmy. Co oczywiście nie zmienia faktu, że młody kraj, odradzający się po odzyskaniu niepodległości, dokonał niezwykłych wyczynów gospodarczych. Przykłady podałeś wcześniej. Też lubię " Łosie ".
  14. Wicherka buduj koniecznie z lotkami. Zmień profil, ot choćby na Clark Y albo NACA 24xx ( sam Schier o tym pisał ), nic sobie nie rób z " rad " purystów i ich docinków a także montuj silnik elektryczny. Mniej problemów i tańsza eksploatacja. Tak uważam. Buduj i nie odpuszczaj.
  15. Bardzo dziękuję. Właśnie dlatego " robię w drewnie ", dla wyglądu.
  16. Dzisiaj odbył się pierwszy prawdziwy oblot " Vulgarusa ". Ten naprawdę pierwszy miał co prawda miejsce tydzień temu, ale wtedy model latał na pakiecie 2S i było marnie. Brakowało mocy, samolot nie miał siły wzbić się w przestworza. W dodatku wiał dość silny wiatr, więc zabawa skończył a się jednym kółkiem na niewielkiej wysokości i ratunkowym lądowaniem z niewielkim cyrklem. Dzisiaj zapakowałem nowy pakiet 3S i poooszło! Model wyraźnie się ożywił i nabrał ochoty do nawet dość żwawego latania. Dodatkowo od pierwszego razu nieznacznie zwiększyłem kąt zaklinowania skrzydła i samolot przestał ryć dziobem w poszukiwaniu kretów. Wyraźnie zwiększyła się nośność płata. Wymagał nieznacznego wytrymowania na kierunku, takiego minimalnego, ledwo widocznego. Pozostało jeszcze zmienić śmigło. Teraz latam na 9x6 a powinno być 9x4,7, co też powinno dodać samolocikowi wigoru. Muszę zamówić w necie, bo w lokalnym sklepie nie ma. Kolega obok latał czymś takim bixleropodobnym i muszę powiedzieć że mój model wyraźnie lepiej szybował. Więc nie jest źle jak na samoróbę, To by było na tyle. Na dowód zamieszczam zdjęcia. Film też co prawda nakręciłem, ale nie kamerą tylko lustrzanką, więc nic na nim nie było widać. Nie mam kamery
  17. W żadnym razie nie zgadzam się z szanownym Kolegą. Moja opinia była co najwyżej przyjacielską krytyką, absolutnie nie krytykanctwem. Nawet sami konstruktorzy w którymś momencie stwierdzili że w kolejnych odsłonach, będą konstrukcję znacznie upraszczać i odciążać. Tak więc miałem odrobinę racji. Natomiast za to co mówią inni, nawet nakręceni moją wypowiedzią, nie ponoszę żadnej odpowiedzialności. Sam buduję głównie własne konstrukcje ( często inspirowane modelami innych Kolegów, przyznaję ) i wiem że prostota w naszym hobby to rzecz cenna. Oczywiście moje prościutkie samolociki i Ławoczkin, to odległa galaktyka... pozdrawiam - Michał.
  18. Kapitalny model. Gratulacje i powodzenia w oblocie.
  19. Bo nie lubię farmazonów czytać. Chyba że żartem pisanych.
  20. Zatem dlaczego producenci już na etapie konstrukcji/produkcji modelu, nie psują trochę profili żeby ich wytwory latały lepiej? Czy wytwórcy tych wszystkich Toxików, Respectów i innych, których nazw nawet nie znam, nie wiedzą co i jak należy produkować??? Chyba że zostawiają pewien margines, żeby szczęśliwy nabywca sam mógł się wykazać...
  21. Gdzieś czytałem, jak jeden ze słynnych aerodynamików ( bodaj Selig; ale mogę się mylić ), powiedział, że jak coś grubsze z przodu i oszlifowane a z tyłu cieńsze, to zawsze będzie latać. Może być taka puenta powyższych dywagacji? Ciekawych zresztą. Natomiast ja się pytam: co z relacją???
  22. Witaj Przeczytałem Twój wątek o pięknej Lucioli i mam pytanie: jaki profil zastosowałeś na początku? Bowiem zdarzyło mi się swego czasu popełnić nieduży szybowiec o rozpiętości 1500 mm z ogonkiem i cięciwie właśnie 15 cm, który to po początkowych niepowodzeniach związanych z brakiem stateczności podłużnej z powodu zbyt małego statecznika, po wydatnym powiększeniu tegoż, zaczął latać zupełnie przyzwoicie, choć bez rewelacji. Wiadomo, za mały jak na szybowiec. Zastosowałem tam profil S 3021 ( chyba ) i pan Osborne Reynolds zza grobu się nie wychylał z szyderstwem na ustach. Dodam że szybowiec latał całkiem powoli ( 950 gr ). Ostatnio zrobiłem takiego małego i lekkiego parkflayera czy wręcz halóweczkę - Gucia ( relacja na forum ) i ten przy cięciwie 16 cm, lata niezwykle powoli i o żadnym przepadaniu nie ma mowy. Fakt, jest dość lekki - 320 gr. Właściwości lotne poprawiły się zwłaszcza po urwaniu podwozia . Teraz Gucio ląduje grzecznie na brzuchu i chyba to lubi. Jest zrobiony na starym Clarku Y. Więc może problem z Luciollą nie był spowodowany przez staruszka Osborna, tylko np. zbyt małym statecznikiem poziomym? Tak mi się myśl nasunęła po obejrzeniu zdjęć. Oczywiście rozumiem że to makieta...
  23. Chciałem wczoraj oblatać " Vulgarusa " ( tak będzie się nazywał; uważam że nazwa jest bardzo adekwatna do mojego sposobu bycia ), ale tak wiało, że nawet nie próbowałem. Za to całą sobotę walczyłem z elektryką. Niby prosta sprawa a jednak... Kilkanaście razy wszystko odlutowywałem, przylutowywałem, zalutowywałem i oblutowywałem. Wszystko na nic. Po podłączeniu pakietu, silnik grał melodyjkę ale cicho tak jakoś, niemrawo. Serwa się ruszały ale motor wykonywał tylko półcentymetrowe ruchy w te i we wte i nic. Sto razy sprawdzałem jakość każdego połączenia, czy cyna błyszczy, szrpałem, giąłem i próbowałem łamać każdy lut. Miernik też był w użyciu. I nic, wszystko niby ok. Ale ponieważ na początku, przed urwaniem wieżyczki, silnik ruszył, wiedziałem że gdzieś nie ma przejścia, że jest zimny lut. Pod wieczór okazało sie że jeden z konektorów, zalany cyną i z wpuszczonym do środka kablem, nie łączył. Coś podobnego! Akurat tego nigdy bym się nie spodziewał. W końcu go odciąłem i połączyłem bezpośrednio ( pozostałe dwa zostawiłem, bo nie znałem kierunku obrotów silnika ). Nareszcie wszystko zaczęło działać poprawnie. Uff. Na koniec dorobiłem jeszcze klapkę z przodu kadłuba ( przewiewność jednak zaczęła mnie drażnić ) i niniejszym model uważam za naprawdę skończony, wyważony i gotowy do lotu. Chyba... Wszystkim bardzo dziękuję za uwagę, TeBe za pomoc, kłaniam się i do następnego razu. ps. zdjęcia z oblotu, jeśli będą, oczywiście zamieszczę.
  24. Wielkie dzięki. Że będzie git, kilka minut temu przekonałem się sam, z własną, na szczęście powetowaną szkodą. Wkręciłem kadłub w imadełko za płozę, wszystko podłączyłem, motorek zapikał dwa razy, drąg w dół, jedno piknięcie i jedziemy. Śmigło kręci, działa! Po sekundzie mózg zaczęła świdrować nieodparta myśl: a może by tak wrzepić full boost na sekundę albo dwie? Wrzep, wrzep - podpowiada prywatny diabeł. Wrzepiłem. Jest moc! Po dwóch sekundach silnik odmeldował się z całą wieżyczką i walnął mnie w durny łeb. Diabeł zawył z zachwytu. Łeb ocalał. Wyłamany kawalątek, dosłownie 5 mm kadłuba, reszta puściła w miejscach klejenia, urwane dwa konektory przy silniku. Kleiłem na Poxipol ( lubię tę żywicę, szybko schnie ) i prawdopodobnie miałem za zimno w piwnicy. Stąd kiepska spoina. Ale już wszystko naprawiłem, konektorki polutowane a wieża klei się na czterogodzinną żywicę UHU. Jakościowo znacznie lepsza od Poxipolu. Wszystko delikatnie dogrzewam lampką. Dodatkowo po bokach kadłuba wkręciłem cztery śliczne, czarne śrubki. Będzie moc! Zdjęcia tej masakry nie będzie bo wstyd.
  25. Tomek, pomóż mi z tym śmigłem, bardzo proszę. Za chwilkę mam zamiar pierwszy raz uruchomić silnik i nie wiem czy mogę. Tzn. wiem że spokojnie i na niewielkim gazie mogę, ale co potem?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.