



-
Postów
1 547 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Treść opublikowana przez latacz
-
a taniego bafanga można jeszcze taniej zamontować sobie samemu. to proste jest - na forum https://pojazdyelektryczne.org/ jest masa wiedzy.
-
Różnie - niezależnie czy silnik jest w przednim, tylnym kole czy centralnie może być manetką z możliwością jazdy "jak motorower" lub może jej nie być. to nie zależy od umiejscowienia silnika tylko od konkretnego wykonania roweru -oraz zazwyczaj miejsca gdzie się go kupiło. Rowery elektryczne kupowane w salonach (zazwyczaj) nie mają takiej możliwości -bo dla roweru to sprzeczne z europejskim prawem -jeśli jest manetka -to rower nie jest rowerem tylko motorowerem, musi mieć homologację, być zarejestrowany i mieć wykupione oc. Natomiast rowery "od kuriera" najczęściej manetki mają -bo Chińczyk zazwyczaj ma w poważaniu czy UE manetkę dopuszcza. A jak manetki nie ma to zazwyczaj w rowerach z typowymi silnikami, typowymi sterownikami łatwo manetkę dołożyć (ale rower staje się nielegalny -obecnie w Polsce policja poluje na elektryki i sprawdza manetki). A do rowerów z salonów -zazwyczaj systemowych nie da się dołożyć nic czego producent nie przewidział -w tym manetki. często nawet nie da się zamieniać wadliwych części 1 za 1 -bo są kodowane po numerach -np rowery Sparta nie pojadą na oryginalnej nowej baterii innej niż ta kupiona razem z rowerem -albo serwis ( oczywiście za kasę) musi przy baterii i sterowniku roweru poczarować -w kodować nr seryjne ... Więc rowery elektryczne salonowe -to zazwyczaj "zamknięte systemy" w których trudno cokolwiek modyfikować lub naprawiać -za to jest wsparcie serwisu -a rowery (z wolnego rynku" najczęściej są na systemach otwartych pasujący parametrami i rodzajem sterowania sterownik (jak w modelarstwie regulator obrotów) silnik o określonych parametrach + pakiet/bateria/akumulator -i śmiga. A systemy zamknięte -salonowe rowery elektryczne to zazwyczaj tak jakby kupując np silniczek turnigy do modelu być skazanym na regulator turnigy jednego konkretnego typu kupowany razem z tym silniczkiem (bo identyczny ale inny egzemplarz nie zadziała) i jakby dodatkowo w komplecie trzeba było kupować pakiet -też inna sztuka nawet identyczne nie będzie współpracować. po prostu wszystko musi być fabrycznie lub z poziomu serwisu zakodowane jako wzajemnie spójne. dodaj też -zasilane są napięciem wyższym niż 48V,
-
na jakiej minimalnej wys może lecieć dron ? 5m -15M ? wilga ma szanse popitalać tak nisko slalomem gonić i celować ? ile sekund taki dron będzie nad naziemnym km ? ile sekund na złapanie namiaru, wycelowanie i otworzenie ognia ? wyskoczy zza drzew i zanim obsługa zgasi pety i da zezwolenie na otworzenie ognia -albo zanim żołnierz odbezpieczy, przeładuje i poderwie "kałacha" do ramienia schowa się za drzewami. widziałem wczoraj chiński filmik o platformie do startu dronów. jeden jakby kontener rozsuwają się szuflady i drony dziesiątkami co pojedyncze sekundy startują...
-
powiedzmy przykład -weź swój najszybszy model i nim leć. niech 1-- Kolegów leci swoimi modelami w okolicy. ile ten model kosztował ? ile kosztowało 100 modeli ? i weź jakikolwiek normalny samolot bojowy, działko, karabin z radarem i systemami celowniczymi, ile one kosztowały ? ile kosztuje amunicja ? niech te 100 modeli leci -zakładając że w okolicy bojowy samolot poluje, i jakieś działko Jakie koszty były tego ? i czy zestrzelą wszystkie 100 modeli -czy strącą 10 a 90 poleci dalej ? a wystarczy, że przemkną się pojedyncze. drony wcale nie muszą służyć do robienia jakichkolwiek zniszczeń -wystarczy, że "zużywają" środki obrony p-lot. jeden samolot bojowy to kilkadziesiąt mln dolarów. jeden dron to kilka -kilkanaście tys złotych. za koszt samolotu można wysłać kilkaset dużych dronów albo tysiące małych. a godzina lotu samolotu bojowego to koszt kilkudziesięciu dronów. wojna to przede wszystkim pieniądze/koszty/gospodarka i logistyka.
-
Problem z dronem jest taki, że jest tani mały szybki i trudny do trafienia a wszelkie obecne systemy zwalczania są drogie skomplikowane i mało skuteczne. i można puścić w okolicy 100 lub 1000 dronów -wszystkich się "ściągnąć" nie da a koszty zwalczania są niewspółmiernie wysokie w stosunku do kosztów dronów. jedyne logiczne to systemy laserowe i systemy celowania oparte na kamerach systemach wizyjnych itp -ale to "pieśń przyszłości" ciekawostka co -jaka broń w czasie ww2 spowodowała w krótkim czasie największe zniszczenia i najwięcej śmierci -swoją drogą bestialstwo. podpowiedź USA -Japonia
-
idąc tokiem myślenia mamy kupujemy kosztujące grube miliony czołgi -które obecnie niszczy się statystycznie kilkunastoma dronami za grosze. ale... za to na defiladach taki czołg wygląda świetnie, a do czego ma prawdziwe zastosowanie w czym jest doskonały -np do obrony wybranej grupy (np polityków) przed rozwścieczonym tłumem rodaków. bo taki czołg to groźny jest, nie boi się kostek brukowych ani koktaili mołotowa -a tłum nie ma nic lepszego... a jak dawno dawno temu gadał mój wykładowca -" z każdej inwestycji publicznej da się wygospodarować/ukraść 10% tak, żeby wszystko było zgodnie z prawem i nie budziło absolutnie żadnych podejrzeń. a 10% od miliarda to jest znacznie więcej niż od miliona nie porównując nawet z głupimi 100 tys" mamy bardzo drogie sprzęty które są na obcych kodach i oprogramowaniu i sami nie możemy nawet modyfikacji czy napraw zrobić. a jakby tfu przyszło co do czego -to okaże się, że "klucze" (kody) do naszych super duper ma obce mocarstwo a nie my -i że można zdalnie wyłączyć czołgi czy samoloty... jak smartfon dla dziecka który rodzic kontroluje zdalnie... tfu.
-
zależnie od wielkości magnesu. maleństwo kilka mm to pewnie odległość ze 2-3cm będzie już bezpieczna. magnes wielkości 3cm i z kilkunastu cm może ci paski magnetyczne pokasować... zależy też w czym montowany -wewnątrz magnetycznej obudowy linie pola przebiegają w metalu od bieguna do bieguna (jak w silniczkach) i magnes mało oddziałuje na zewnątrz. magnes luzem albo w jakimś plastiku pole sięga dalej.
-
trzymają mocno ale spoko rozłączysz. kwestia gdzie je umieścisz i jak przykleisz -bo może wyjść opcja, że rozłączy się klejenie a magnesy pozostaną razem. do rozłączenia ładnych kilka kilo potrzeba pociągnąć... jest też opcja, że na wierzchu magnesu (lub obu) przykleisz taśmę klejąca -wtedy magnesy nie dotykają się bezpośrednio -pozostaje ułamek milimetra przerwy -i trzymają się wyraźnie słabiej. do montażu np kabinki spoko wystarczy -i nie musisz się szarpać z odrywaniem magnes od magnesu. do połaczenia np skrzydeł zeby się nie rozsuwały lepiej niech magnes dotyka do magnesu -tu się przydaje mocny "zamek"
-
klejona para to zębatka zwykła stal - wał zwykła (znaczy żadne nierdzewne) ? to w temp pokojowych przy luzie rzędu 5 setek masz po godzinie około 50% wytrzymałości a po kilkunastu godzinach -następnego dnia 90%. to zazwyczaj mocno przekracza potrzeby. jak zrobione odpowiednio czysto, klej świeży to dziś kleisz jutro latasz. taki klej utwardza się poprzez brak tlenu -stal reaguje z tlenem rozpuszczonym w kleju, tlen znika, w wąskiej mikroszczelinie praktycznie powietrze nie dociera do cienkiej warstwy kleju -i klej twardnieje. buteleczka to jakiś dziwny plastik -przepuszcza powietrze. dobrze co jakiś czas -miesiąc-dwa buteleczkę przechylić w jedną potem drugą stronę żeby klej ściekał po ściankach i się natlenił. absolutnie nie wolno kleju przelać w małą strzykawkę czy szklaną buteleczkę... przechowywać w oryginalnej w temp pokojowych/piwnicznych powyżej + kilku stopni.
-
kleiłem na loctite 638 taże oprawy łożysk dorobionych przeze mnie silniczków. trudna w klejeniu para aluminiowa rurka i łożysko z polerowaną bieżnią. klej około roku super, 2 lata dawał radę ale zauważalnie wolniej łapał -3 lub więcej nie dawało się kleić -godzina i elementy się przesuwały bo nie trzymał . natomiast pary łatwo klejące się np. miedź-miedź i kilkuletni klej dawał radę 638 który przeleżał nockę w bagażniku przy -5*C praktycznie w ogóle nie łapał. Niczego -po długim czasie pozostawał dalej płynny. Nie wiem, może pomogłoby zastosowanie aktywatora -nie próbowałem, kupiłem nowy klej.
-
Na wspomniany loctite 638 kleiłem kilkanaście zębatek -zarówno w przekładniach planetarnych jak i zwykłych z wewnętrznym zazębieniem od AXi . Nigdy nie puściło w locie, Podstawa to dokładne dopasowanie -luz rzędu kilku setek milimetra -tak aby bez oporu się nasuwało )(klej gdzieś musi się podziać) ale żeby nie było zbytniego luzu -ma się dać z leciutkim oporem wsunąć ręcznie "bez pomocy młotka" i bardzo dokładne odtłuszczenie. Wspomniany klej klej błyskawicznie stal zwykłą i miedź, stal kwasową wolno zastyga, aluminium praktycznie wcale nie twardnieje. Ale pary stal aluminium lub miedź aluminium są OK. jeden z metali wałek lub zębatka/piasta itp muszą być reagujące z tlenem -ten klej utwardza się poprzez brak tlenu. Uwaga -klej powinien być w miarę świeży i absolutnie nigdy nie schłodzony do okolic 0 lub poniżej - ze2x zostawiłem klej zimą w samochodzie i za każdym razem był do wywalenia.
-
ta fajnie.... będziesz pan zadowoooolony.... palnik odhartuje zębatkę i wał. Daj sobie spokój z lutowaniem twardym (na co dzień pracuję przy takim lutowaniu palnikami tlen-propanbutan) -temp topienia tych lutow jest rzędu 700*C. Klej tylko klej. Loctite 638 (zielony) miedzy zębatką a wałem ma być na tyle luzu żeby przesuwało się ręcznie bez oporu ale żaden luz niewidoczny. W razie czego dopracuj papierkiem ściernym. czyścisz wałek spirytusem lub acetonem, przecierasz włókniną ścierną lub bardzo drobnym papierem ściernym ,otwór w zębatce czyścisz dopasowanym wiertełkiem watka na drucik i znowu aceton lub spirytus. (nie denaturat) kropla kleju w otwór wciskasz zębatkę na miejsce, po kilku-kilkunastu sekundach trzyma że nie ruszysz, po dobie mocne jak spawane. ewentualny demontaż po podgrzaniu do ponad 180stopni -klej robi się płynny i puszcza.
-
Jak to faktycznie jest z przedłużaniem kabli Pakiet-ESC-Silnik
latacz odpowiedział(a) na Łukasz1 temat w Regulatory
Kolejno. Indukcyjność kabli jest niewielka -ale... regiel pobiera zasilanie impulsami prostokątnymi -to nie sinusoida a bardzo gwałtowne strome zmiany prądu -i napięcia szpilkowe trwające jakieś tysięczne czy dziesięciotysięczne ułamki sekundy mogą być znaczne. moc tego znikoma -ale... może przebić izolację np w mosfetach -spora wrażliwość na przepięcia. Druga sprawa regiel i silnik pobierający 20A w impulsach może brać ponad 100A -spadek napięcia na dłuższych przewodach może być na tyle duży że zakłóca pracę regla lub ogólnie elektroniki. Kolejne -źle podejrzewasz -dobre kondensatory są relatywnie drogie a ileś tam tys sztuk to koszt lub oszczędność dla producenta. Ponadto kondensatory są relatywnie sporych wymiarów a esc ma być malutkie... więc kondki są na styk pod konkretne długości kabli. Jak kiedyś pisałem przedłużenie kabelków pakiet regiel z 10 na 20cm raczej jest niegroźne, ale przedłużenie do np. pół metra to całkiem inna bajka -bez dodatkowych kondensatorów to jaja będą lub mogą być... nie kładł bym w model wart kilka tys lub w krążące na głową kilka kg potencjalnie wadliwego zasilania... -za oszczędność kilku zeta i kilkunastu minut wykonania kwestia ryzyka i potencjalnych strat -
Jak to faktycznie jest z przedłużaniem kabli Pakiet-ESC-Silnik
latacz odpowiedział(a) na Łukasz1 temat w Regulatory
przedłużanie esc-silnik -lepiej dla esc ale może siać (mi nigdy nie siało). przedłużanie pakiet esc -mniejsze ryzyko zakłóceń ale przy esc należy dodać kondensatory o sporej pojemności bo albo napęd może wariować albo nawet esc się uszkodzić. nie chce mi się wyjaśniać dlaczego -temat był wielokrotnie wałkowany nie będę się powtarzał. wystarczy poszukać. -
nie mam tego modelu -mam mniejszy i dużo lżejszy -Bobolink przerobiony na elektro. Tak więc zachowanie modelu niekoniecznie przekłada się jak 1:1 ale tendencje raczej będą podobne Pętla na dużo słabszym silniku -bezproblemowa -jednak trzeba w locie odwróconym bardzo delikatnie kontrolować lotkami -model ucieka "na skrzydło" -dobrze mieć na radiu ustawione jakieś wychylenia wykładnicze żeby w okolicach neutrum na lotkach było baaaardzo delikatnie. Pętla bez silnika -trzeba mocno rozpędzić nurkując -potem dość zdecydowanie zaciągnąć wysokością na dosłownie ułamek sekundy i trochę odpuścić jak model podniesie nos i zaczyna iść w górę żeby ta pętla była względnie łagodna. Nie można też dopuścić do utraty szybkości. Potrzeba kontrolowania lotkami w pętli bez silnika jest większa -model w pozycji odwrócone jeszcze mocniej ucieka na skrzydło -i czymś w rodzaju półbeczki połączonej z ześlizgiem sam wraca do lotu normalnego. Nie wiem na ile to zachowanie przełoży się na większą Gamę ale myślę, że może być podobnie -tuż przed górnym położeniem w pętli/ tuż przed lotem odwróconym trzeba bardzo pilnować lotek -model w lot odwrócony musi wejść bez przechyleń na skrzydło. Prawdopodobnie ze względu na wznios ma bardzo dużą tendencję do przejścia w normalną pozycję ze skrzydłami poziomo. W locie odwróconym to jak balansowanie równowagą chwiejną jak mała piłeczka na szczycie dużej piłki.
-
w fabryce nawija automat -który nie wciśnie tyle drutu w żłobki co zdeterminowany człowiek... 20% więcej zwoje, 20% grubiej -w sumie wcisnąłeś o 40% więcej miedzi niż maszyna nawijająca
-
silnik praktycznie pominie etap rozpędzania -nie będzie "turbo dziury" - gdy automat poda sygnał do mocy max silnik zamiast się rozpędzać prawie natychmiast będzie miał obroty. powinno to być bardziej dynamiczne i rwać w górę, że... dla pełnego obrazu czekamy jeszcze na info jak się latało z przerobionym silnikiem. pozdrawiam.
-
zwiększyłeś o 20% napięcie, też o 20% ilość zwoji i o 20% przekrój drutu. efekt -przy tym samym amperażu masz 20% więcej amperozwojów -i o 20% większy moment (o ile stator nie wchodzi w nasycenie -szczęśliwie najwyraźniej nie wchodzi) masz o 20% niższe kv -i o tyle spadają obroty przy 5s -ale przy 6s rosną o 20% do poprzednich -a w praktyce rosną bardziej -bo masz większy moment. oporność uzwojenia pozostała ta sama - ale masz większe napięcie zasilania więc i amperaż troszkę wzrósł -co jeszcze mocniej podniosło moment . efekt silnik szybciej wchodzi na obroty w czasie rozpędzania przez ułamek sek pobiera wyraźnie (około 30%) większy prąd niż uprzednio, potem o kilka % większy utrzymując nieco wyższe wyższe obroty silnik "nie klęka pod obciążeniem". o kilka % większy prąd o 20% większe napięcie -i masz około 30% większą moc ciągłą/stabilną i o dobre 50% większą moc w czasie rozpędzania śmigła/nagłego dodania gazu. najwyraźniej rdzeń statora jeszcze daje radę. jeśli to co osiągnąłeś Cię satysfakcjonuje -zabezpiecz uzwojenia specjalnym lakierem. wg mnie próba dalszego zwiększania osiągów już niewiele da -zderzysz się ze ściana/nasyceniem rdzenia (producent mógł mieć zapas na rdzeniu ale na pewno niewielki -myślę, że już "jedziesz po bandzie" -wycisnąłeś co się da. =chyba, że dasz radę nawinąć wiązką z jeszcze jednym dodatkowym drutem...) -dobrej zabawy i fajnych lotów.
-
a normalnie regiel pod odbiornik i szybka próba czy/jak zakręci ? a dokładne testy jutro jak będzie ten watometr. jestem optymistą - "będziesz Pan zadowoloooooony" 😁
-
jeśli silnik spełni założenia -po próbach będziesz zadowolony to wskazane zaipregnowanie uzwojeń specjalnym lakierem poliuretanowym, ewentualnie żywicą epoxy (nie nadaje się żadna żrąca np. z utwardzaczem z1) lakier dostaniesz w dowolnym zakładzie przewijania silników -potrzebujesz raptem kilkanaście kropli.... poprawi to trwałość i wytrzymałość silnika -niestety ewentualna kolejna rozbiórka będzie utrudniona lub niemożliwa... czyli zabezpieczamy lakierem jak jesteśmy pewni, że jest ok i już nie będziemy grzebać.
-
NIE -to film jak zrobić NIC z niczego -za bezdurno stracić czas i materiał...
-
dobrze podejrzewasz, ale są niuanse. spora szczelina -to straty pola magnetycznego, wyższe kv mniejszy moment -i pośrednio mniejsza moc/gorsze osiągi silnika danej wielkości. mała szczelina to lepiej -jednak błąd wykonania np 0,05mm przy szczelinie rzędu 0,6 lub wiekszej praktycznie nie wnosi, a taka sama niedokładność wklejenie magnesów lub złożenia blach statora przy szczelinie rzędu 0,2 to już 25% i regulator odczyta to jako uszkodzenie silnika, będzie nierównomierność na fazach -jedna faza zechce kręcić szybciej (bo szczelina większa i słabsze pole) a druga wolniej bo ząb bliżej magnesu... podobnie łatwiej o ocieranie wirnika o stator... mała szczelina to lepiej dla osiągów silnika ale wymusza dużo większą precyzję wykonania. przy szczelinie 0,2 -0,3mm nie ma miejsca na błędy... tak ma być -ledwo ledwo znaczy, że wykorzystałeś przestrzeń na miedź na maksa. teraz ważne -nawijałeś wiązką -końcówki -wyprowadzenia mają być równej długości oraz każdy drucik dokładnie odizolowany i zlutowany -coby nie wyszło, że 2 fazy masz wiązkami 6drucików a trzecią 5 bo jeden nie łączy...
-
jeśli nie pokaleczysz uzwojeń to nie zadymi. możesz mieć, że przy rozpędzaniu nagle przerywa i regler piszczy błąd -bo coś nie tak albo stal stator wchodzi w nasycenie i regulator nie może prawidłowo czytać silnika. wg mnie jeśli zrobisz starannie powinno być lepiej niż oryginał, kwestia o ile bardziej da się ten motorek dociążyć -w teorii możesz dać około 20% wyższy prąd a napięcie i tak dajesz wyższe więc 1,5x mocy więcej w praktyce moze się okazać, że zacznie wariować i będziesz musiał dać mniejsze śmigło i redukować prąd bo będzie źle współpracować z reglami. -to kwestia "ilości mięsa" na zębie statora i wielkości szczeliny magnetycznej. jaka masz szczelinę -od statora do magnesu bardziej 0,8mm czy bardziej 0,2mm ?
-
nie widzę sensu takiego punktaka. 1 automatyczny punktak obsługuje się jedną ręka -zamiast "strzelać" słabą sprężynką wygodniej użyć młotka. 2 totalna komedia to ostrze zrobione ze śrubki -czymś takim to można zapunktować plastelinę lub drewno a nie stal. ostrze punktaka musi być twarde.