



-
Postów
1 475 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
45
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Jeśli chodzi Ci o ten dość popularny zestaw ARF, to może być kłopot, bo to przecież gotowiec. Jest wszystko w pudle, do tego instrukcja składania i tyle. Mam gdzieś jeszcze większość części kadłuba i chyba stateczniki, aha i podwozie też, gdybyś potrzebował. I jeszcze śmigło, ale do wersji szczotkowej.
-
Prząśniczkowe wariacje czyli koncepcja nowego modelu.
zbjanik odpowiedział(a) na skippi66 temat w Modele średniej wielkości
Realne jest, zwłaszcza przy takiej konstrukcji jak piszesz. Dieta, dieta i wyniki będą -
Prząśniczkowe wariacje czyli koncepcja nowego modelu.
zbjanik odpowiedział(a) na skippi66 temat w Modele średniej wielkości
Trzymam kciuki za ten kilogram, choć wiem będzie to bardzo trudne. Zbudowałem piankowca (Luciola) o takich wymiarach- 1600 mm rozpiętości. Waga do lotu wyszła ok. 1300 g, a na prawdę się starałem. Kadłub to prosta skrzynia ze styroduru, nie ma nawet podłużnic, wzmocnienia drewniane tylko w "strefie zgniotu" i mocowania skrzydeł, w skrzydłach tylko dwu pasmowy dźwigar 3x5 z sosny.. No zgoda- można było nie oklejać wszystkiego papierem na Wikol, ale przy tych wymiarach byłoby wiotko i bardzo wrażliwie na najdrobniejsze urazy mechaniczne typu nawet twardsza trawa. Ale tu poszedłbym w stronę kratownic i miękkiego pokrycia- jak w Wicherku- wtedy OK, może się udać.. -
Prząśniczkowe wariacje czyli koncepcja nowego modelu.
zbjanik odpowiedział(a) na skippi66 temat w Modele średniej wielkości
Moim zdaniem w takim modelu może wcale nie być skręcenia skrzydła. Celuj w wagę maks. 1500 g, albo lepiej mniej oczywiście. Dla tego typu letadeł (powoli latających, nie-myśliwców), mam taki miernik tyle co rozpiętości w metrach, tyle wagi w kilogramach. To oczywiście bardzo, bardzo duże uproszczenie, ale pozwalające tak "z daleka" ocenić, czy to cegła, czy nie. Kółka małe trochę, chyba, że masz asfalt albo beton do dyspozycji. -
Aktywny zespół widać w Rudzie Śląskiej- z K-c DTŚ-ką masz parę minut- na pewno Cię przyjmą do grona i pomogą.
-
No to nie wiem czemu, ale przelatałem modelem z tak sklejonym skrzydłem 1,5 roku ("Breakfast"), może nie codziennie, ale za to czasami 5 lotów w dzień, w sumie więc wiele godzin, setki lądowań. Poległ na skutek uszkodzonego ekranu anteny odbiornika, ale skrzydło z corplastu było ciągle całe po imponującym krecie- pion z może 20 m wysokości. Ściślej- trzymało się kupy, choć pojawiły się pęknięcia wzdłużne struktury coroplastu- gdzieś ta energia musiała ujść. Kleiłeś smarując obie przyległe strony, z odczekaniem aż "do suchego dotyku"? Jeśli się tego nie zrobi, to są takie miejsca, że klej może schnąć tygodniami. Oprócz kleju, dobrze jest obszary spoin, tam gdzie możliwe, okleić jeszcze dodatkowo taśmą klejącą. Ja tak pokryłem krawędzie spływu, końcówki płata itd. Efekt uboczny- zamknięcie komór tworzywa przed takim np. deszczem i brudem. "Breakfast" był wodoodporny (latałem nieraz w deszczu) łatwo zmywalny. Mam już piękną żółtą płytę 3 mm na latające skrzydło, ale się nie śpieszę, bo prowizoryczne, testowe z tektury falistej świetnie lata i (odpukać!) okazuje się zdumiewająco trwałe, ale to inny temat.
-
Całkiem nieźle trzyma Dragon polimerowy, ale dobrze też zmatowić obszar klejenia papierem ściernym.
-
Pomysł dla kogoś, kto szuka dużych kół, bo tylko nich mu brakuje, a już chce oblatać model- zastosować koła tymczasowe, zastępcze, a w międzyczasie szukać dalej. W Biedronce można kupić za 15 zł przecenione wózki na zakupy. Koła są wąskie oczywiście, plastikowe, fi 150 mm, ale bardzo lekkie i dość wytrzymałe. Opony białe. Wiadomo, że w takim bush-plane to prowizorka co najwyżej, ale są całkiem nie złe tak w ogóle.
-
W tm natłoku niedobrych ostatnio zdarzeń są i pozytywne. Dzisiaj, punkt 7 rano Luciola wykonała swój pierwszy udany, trwający 3 min lot. Z uwagą nie postawiłem przecinka pomiędzy słowami pierwszy i udany, bo wtedy przekaz byłby, że to rzeczywiście pierwszy lot, a tak nie jest- trzy dni temu też poleciała, ale sukces to nie był. W pierwszej chwili po starcie z ręki było OK, ale po przejściu do lotu poziomego zaczęła bardzo nieprzyjemne harce- ewidentne cechy przeciągnięcia, ale nie taki tam sobie korek z braku prędkości, ale taki ostry, na dużej szybkości i z dużym opadaniem. Po jkim takim wyprowadzeniu- to samo w drugą stronę. Cudem udało się jakoś przyziemić bez większych szkód (skrzydła mocowane są elastycznie i to uratowało model), złamało się śmigło. Cóż- przypomniał o sobie jednak pan Reynolds- nie ma wyjątków., a 70 x V x L musi mieć swoją wartość, a ten model, choć z pianki, to slowflayerem nie jest, zwłaszcza że to L wynosi tylko 150 mm. Ale zawsze jest plan B: profil KFM. Sorry Bartek! Mnie też było przykro, ale niestety, przerobiłem skrzydło na taki mniej więcej Kfm 2, jak na załączonej fotce, no i się diametralnie poprawiło. Film z oblotu- jak zawsze taki sobie "reżysersko", ale wiadomo- nie o to chodzi. Ważne, że Jean, ten facet w kabinie się doczekał, przeżył pierwsze loty i wygląda na zadowolonego pilota. Cierpliwy gość !
-
Michał, ale nie ma siły, żeby te skądinąd szykowne "ujemne" winglety, nie ucierpiały przy pierwszym lądowaniu. Tym nie mniej- trzymam kciuki za powodzenie!
-
Wczoraj, wbrew zasadom, bo 13-ego, do tego przy dość konkretnym wietrze, Selfie poleciał po raz pierwszy, ale nie żałuję, bo się udało. Lata tak jak wygląda: taki "sportowy myśliwiec". Link do filmu:
-
Plany modelu Mosquito
zbjanik odpowiedział(a) na Cybuch temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Mnie również miło! Obrazy faktycznie różnie wychodzą, zwłaszcza to widać, kiedy można je łatwo porównać. Ale działam dalej, na dowód B-17, bo kolejne Moskity które robiłem poleciały w świat... Sorry za oftopic! -
Plany modelu Mosquito
zbjanik odpowiedział(a) na Cybuch temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Jerzy- projektowałem okładki do obu numerów. Lekkie wzruszenie na ten widok, dzięki. -
Podobno każdego można kupić. Kwestia tylko: ile?
-
Pomimo skoku w bok (Papi), kontynuuję prace przy Selfim. Przybyły lotki, zabudowane są serwa lotek z popychaczami. dźwigniami , które też robię sam, z płyt CD. Koła dostały obiecane im dekle. Niedługo koniec roboty i oblot.
-
Idea początkowo była taka- szybkie w budowie skrzydło z coroplastu. Sciągnąłem z internetu parę planów, wybrałem jeden- przydałby się szablon, pomyślałem. Wykonując go z tektury falistej poszedłem w tym myśleniu dalej- może wszystko z tej tektury? Inna sprawa, że dawno, dawno temu miałem niemiecki plan modelu o nazwie chyba "Pappenfieger", czy coś podobnego, właśnie z tego surowca (dolnopłat z trójkątnym przekrojem, ale i rzutem bocznym kadłuba na silnik 2,5- 3,5 cm3), ale go nie zbudowałem. Może więc teraz? I tak, w trzy wieczory powstał Papi.Jest oklejony taśmą pakową. Jednorodność surowca zakłócają lotki- elewony i stateczniki ze styroduru. Dźwigar jest wykonany z chińskiej, sosnowej listewki 6x6, pochodzącej z resztek sylwestrowej racy, która spadła do mojego ogrodu. Rozpiętość 1300, silnik stary dzwonek, śmigło 10x6, pakiet 2200, waga do lotu 770g. Start metodą DLG, własności lotne dobre, chyba trochę poeksperymentuję z mniejszym, lżejszym pakietem, bo nieco ciężkawy jest na nos. Poza tym lekko stresującym z braku wprawy startem, to w locie jest bardzo przewidywalny i ortodoksyjny- wbrew układowi. Pięknie hałasuje- nie przymierzając, jakby z napędem spalinowym, to ze względu na bliskość łopat śmigła i krawędzi spływu w wycięciu, daje to specjalny efekt akustyczny. Ciekawe jaka będzie żywotność tego płatowca- jednego na pewno nie lubi: wilgoci, pomimo taśmy na zewnątrz. Link do filmu: https://youtu.be/uikAPC8NoGs
-
No i czy widział kto np. taki quadrocopter na 4 szt. spaliniaków? Wszystko ma swoje zady i walety- jak mawiają.
-
Serdeczne podziękowania dla kolegi Stanisława z Modelarni Dębowiec, za bezinteresowną i bardzo szybką pomoc w przywróceniu do życia serw, które miałem, ale bez orczyków. W ciągu dwu dni dźwigienki były w skrzynce na listy. Jestem mocno zobowiązany!
-
Bartek- no rewelacja! Nie zrobiłem, więc absolutnie muszę zapasową owiewkę wykonać. Dzięki przyjaciele!
-
Krzysztof- no i teraz to piszesz!
-
To fajnie że "dyzajn" się podoba. Lubię tę robotę! Choć miałem trudne chwile- kupiłem tą Colę, śpieszyło mi się z kabiną, to musiałem ją szybko wypić, no i nie było to łatwe, ale dałem radę!
-
Więc tak: koła- Bartku, owszem duże są (fi 100 mm), ale trzeba mi takich bo nie mam dobrego pasa, tylko trawę. Ale będą miały jeszcze ozdobno-opływowe dekle w jakimś gustownym kolorze. Koła są od Breakfasta. W wątku o nim jest opis, jak są zrobione, ale po dwu latach użytkowania i nie zawsze przecież miękkich lądowań, mogę je absolutnie zarekomendować do lżejszych modeli. Wznios owszem jest, tu posłużę się zdjęciem Spoko, skrzydła są od niego wzięte (no i reszta też w sumie). Skrzydła pozostały najbliżej oryginału, ale dodałem im pasy dźwigarów z taśmy paletowej z polipropylenu, na dolnej i górnej powierzchni.
-
W ten zimowo, wiosenny, nie wiadomo jaki czas trzeba coś robić. Wiem, zalegam z oblotem Lucioli, ale właśnie wszedłem w posiadanie nowego, mocniejszego motorka do niej- niedługo poleci. W tzw. międzyczasie jednak popełniłem "Selfie"- dolnopłata jak na zdjęciu. Nie jest to właściwie całkiem nowy model, a gruntowna przeróbka odstawionego na tyły hangaru, ale właściwie sprawnego "Spoko". "Spoko" wylatał swój resurs, opatrzył mi się mocno, no i powstali jego następcy: "Breakfast" i aktualnie latający "Vipan". Postanowiłem jednak wykorzystać płatowiec do stworzenia czegoś nowego. I tak stał się "Spoko" dolnopłatem. Jeszcze nie jest całkiem gotowy, nawet na zdjęciu jeszcze schnie farba na skrzydłach, ale oblot już blisko. Rozpiętość 1340 mm, waga bez wyposażenia 600 g. Kadłub rzeźbiony styrodur, z niego też stateczniki, skrzydło twardy styropian oklejony taśmą pakową. Koła z peszla i płyty poliwęglanowej. Kabina z Coli "zero". Jest w nim nostalgia za wszystkimi uwięziówkami, które zbudowałem, albo nie zbudowałem, ale chciałem. Zobaczymy, jak będzie w powietrzu.
-
Kąt natarcia versus Bernoulli - posty przeniesione
zbjanik odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Aerodynamika
Stan- absolutnie racja. Moja próba post wcześniej jest faktycznie wyrazem dążenia do tego mitu zapamiętanego z pierwszych zajęć teoretycznych w Aeroklubie. Mitu jednak zrozumiałego i nawet potrzebnego, bo jakoś przecież różnicę między Czaplą a Dianą opisać trzeba. Ale faktem jest, że nawet gdyby było wiadomo, ile to D wynosi z dokładnością do jednego procenta, to każde wychylenie steru zaraz tą wartość psuje, więc to czysta teoria. Trochę jak zużycie paliwa w samochodzie na 100 km. Jakieś zawsze jest jak się jedzie, ale jest cały czas zmienne i trudne do zmierzenia. Ale też jest przydatne, jak planujesz trasę, żeby określić ile paliwa trzeba mieć, żeby dojechać. -
Kąt natarcia versus Bernoulli - posty przeniesione
zbjanik odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Aerodynamika
Mierzymy prędkość poziomą i opadania, a później dzielimy jedno przez drugie. Wykonujemy 50 takich pomiarów, wyznaczamy rozkład statystyczny wyników, odrzucamy błędy grube i określamy doskonałość wraz z błędem jej pomiaru OK, to taki praktyczny sposób podejścia. A może tak: w nieturbulentnej warstwie powietrza, więc trochę wyżej, pod wieczór, w ustalonym, prostoliniowym locie, na określonym jego odcinku zmierzyć różnicę wysokości i przebytą drogę, ale zmierzoną nie "geograficznie", czyli właściwie jej rzut na mapę, tylko zmierzoną ukośnie do poziomu, ale za to zgodnie co do kierunku z wektorem prędkości. To zniwelowało by wpływ wiatru na nasz pomiar. Do zliczenia w ten sposób drogi trzeba by jednak użyć powietrza jako układu odniesienia- względem niego mierzyć prędkość. Po takim pomiarze już ze starej trygonometrii wyliczyło by się tangens kąta szybowania. No i jasne- łatwo to napisać, ale trudno przeprowadzić.