



-
Postów
1 460 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
41
Treść opublikowana przez zbjanik
-
No i tak jest w istocie, sięga ledwie co za żebro z okolicy którego wychodzi zastrzał. Aha- ten 1 metr, to ma cała listwa, w obie strony po połowie, skrzydło jest niedzielone.
-
Więc tak: po wspomnianym w pierwszym wpisie Breakfascie, ze skrzydłem z coroplastu (ale miał jeszcze wcześniej trzy inne wersje skrzydeł- ze styropianu, potem typu Armin, potem Kfm) widać było, że wytrzymałość konstrukcji jest bardzo duża. Tam też był pas sosnowy na dole dźwigara, do tego jeszcze zastrzały- skrzydła nie do złamania od obciążeń w locie. Nie przeliczałem tego, ale wypróbowałem praktycznie. Sama skorupa, powłoka coroplastu też by wystarczyła, tyle, że skrzydła na ziemi by lekko obwisały. jak w prawdziwych szybowcach, bo to tworzywo jest jednak dość elastyczne. Sprawę definitywnie rozwiązują zastrzały, ale te z kolei musza mieć jakiś porządny, konkretny punkt zaczepienia- i z tych najbardziej, konstrukcyjnych powodów, a mniej wytrzymałościowych, tą sosnę wkleiłem, no i z dołu z tej samej przyczyny, bo do dźwigara właśnie będzie mocowany węzeł zastrzału. Gdyby zastrzałów miało nie być z jakiegoś powodu- byłyby dwa pasy sosny- góra i dół.
-
Przyszedł czas na skrzydło. Na fotkach ich "życie wewnętrzne" przed zamknięciem górnego poszycia. Żebra i dźwigar ze styroduru 6 mm. Dźwigar ma dodatkowo metrową listwę sosnową 3x5 w dolnym pasie, sięgającą nieco dalej, niż punkty mocowania zastrzałów. Wewnętrzna warstwa coroplastu w obszarze największych krzywizn i w narożniku przy spływie jest przecięta wzdłuż komórek, żeby się dała ładnie ułożyć. Waga skrzydła na teraz to 435 g, ale dojdą jeszcze oczywiście klapy i lotki. Zaletą użytego materiału jest to, że mamy od razu wykończoną powierzchnię zewnętrzną i spada pracochłonność, oraz nie przybywa gramów na finiszu, przy malowaniu, czy oklejaniu. Ogólnie to taka konstrukcja najbardziej kojarzy mi się z metalową- podobnie są wykonane proste, amatorskie samoloty blaszane.
-
Ale koledzy, trzymajmy się jakiegoś porządku- ten dron, czy model z tytułu wątku, to już pewnie zgodnie z harmonogramem prac polowych skoszony i wymłócony, ew. zaorany ?
- 44 odpowiedzi
-
O ile pamiętam, to z Krupskiego Młyna. Ale faktycznie, jak się wnikliwiej przyjrzeć (w pracy czasem mam wgląd w różne opakowania, przekładki itd.) to są różne- czasem takie bardziej sztywne, czasem bardziej matowe (te byłyby lepsze do klejenia). Ale mój kupiłem w lokalnym składzie budowlanym w (małym). Taki sam jest też w Bricomarche.
-
Grubość 3 mm, a tnę nożykiem łamanym, takim do tapet. Tnę najpierw delikatnie, jedną warstwę, nie od razu na wylot. Ciekawe, ale deklarowana waga jednostkowa producenta jest wyższa od rzeczywistej, 1 m2 ma ważyć 500 g, a faktycznie jest ok. 400 g, czyli lepiej.
-
Wczoraj przybyło tylko kółko ogonowe oraz okna- choć może te ostatnie, lepiej powiedzieć odwrotnie, ze ubyły.
-
Soudal 66A, zmatowienie papierem ściernym, oraz dodatkowo nakłuwanie grubą igłą wewnętrznej warstwy, żeby klej wniknął w strukturę- taki mój mały wynalazek. To o spoinach "narożnych", a te są najważniejsze, bo to całkiem spora skrzynka, myślę tu o kadłubie. Całkiem na koniec narożnik od zewnątrz jest oklejony taśmą izolacyjną w kolorze. Wiem, że to nie szczyt estetyki i sztuki, ale co tam- to test rozwiązania. A w locie będzie i tak OK, bo z daleka.
-
Jesień idzie, nie ma na to rady, ale nie poddajmy się, trzeba podjąć jakąś budowę dla poprawy nastroju. Padło na Marabuta- model modelu w skali prawie 3:1, czyli odwrotnie niż zazwyczaj. Był kiedyś, jeszcze w czasach demoludów, czeski (czechosłowacki właściwie) zestaw Marabu, oryginalnie był to " model letadla na gumovy pohon", czyli gumówka. Konstruktorem był p. Milan Kacha, producentem zaś wytwórnia Igra. Model był bardzo ładny, spodobał się nie tylko mnie- parę lat temu znany słoweński modelarz Mitja "ultralajt", konstruktor m.in. ogólnie znanego motoszybowca "Guppy", ale też pierwszej dużej SZD Czapli jako zestawu, zbudował Marabu jako model elektryczny o rozpiętości ok. 2,5 m. Latał świetnie i świetnie wyglądał. Marabu pojawił się też ponownie jako zestaw w Czechach, oczywiście jako RC z napędem elektrycznym, ale o rozpiętości ponad metr. Patrząc na sylwetkę modelu, od razu nasuwają się dwa podobieństwa- do Pipera, oraz do FunCuba Multiplexa, ale Marabu, był od tego ostatniego grubo wcześniej- czyżby również inspiracja? Moja wersja będzie miała rozpiętość 1700 mm, materiał główny- coroplast. Na razie zrobione to co na zdjęciach- kadłub na surowo z usterzeniem. Długość 1245 mm, waga w tym momencie 423 g, ale brak jeszcze wzmocnień z patyczków bambusowych w przedziale silnikowym i w kabinie. Model ma być lekki, z klapami i ogólnie STOL. Jest też studium, badaniem możliwości i efektu użycia coroplasu na wszystkie możliwe elementy samolotu. Zbudowałem już kiedyś skrzydła (Breakfast) o rozpiętości 1400 mm i były OK, teraz idę na całość.
-
Jeśli łącznik skrzydeł czy inny element za słaby- to oczywiście trza go poprawić, zmienić, ale to ewentualny błąd w konstrukcji. Natomiast nikt nie powinien oczekiwać, że model Nietoperza, zwłaszcza tak bliski oryginałowi pod względem odwzorowania kształtu (aerodynamika), ale też wielkości, będzie lepiej sprawował się w powietrzu, niż oryginał. Na tym polega smak moim zdaniem tego przedsięwzięcia, dlatego ma to dodatkową wartość. W założeniu- miało być trudno i pewno będzie, ale przecież lata- jest do opanowania (vide film z pikniku z Żaru choćby). Chcemy mieć coś retro, ale całkiem przewidywalnego- zróbmy Salamandrę, czy ABC-aka, będzie łatwiej, ale nie każdemu o to chodzi.
-
No i bardzo dobrze! Życzę bezkretowego latania, ale ponieważ jest to nierealne, dasz radę naprawić sprzęt po najgorszym.
-
Borys- odciąć ostrym nożem po prostej tyle, żeby uzyskać równą płaszczyznę, czyli minimalnie poza powstałe wgłębienia. Potem przykleić nadmiarowy, wystający we wszystkich kierunkach klocek z pianki, jaką masz, albo możesz zdobyć. Po wyschnięciu kleju obrobić do najpierw obrysu, a potem jeszcze profilu. Jeśli pianka to będzie jakiś styropian, to zabezpieczyć taśmą klejąca, żeby było mocniej. To taka stolarsko- rzeźbiarska naprawa, choć inny materiał niż w tych profesjach. Ważne, żeby nie używać jakiegoś pancernego, albo gumowatego po wyschnięciu kleju, bo ten na pewno nieco wycieknie, a musi być zbliżony obrabialnością do pianki.
-
Wyglądają na za długie, ale najlepiej zacznij od orczyka na serwie przewidzianym dla kierunku. Z zakresu jego wychyleń trzeba przejść na zakładane wychylenia steru- wtedy wyjdzie stosunek długości dźwigni, a potem sama już długość dźwigni na sterze.
-
Mirek, to dzieło pasuje do wszystkiego. To ma naprawdę historyczne znaczenie. Pięknie, czekamy na następne. Brawo Agnieszka!
-
Ostatnio stosuję zastępczo stemple do wykrojników do blach stalowych na wały. No to już jest na prawdę twarde, ale małym dremelkopodobnym narzędziem z tarczką ścierną robię rowki pod segery i działa.
-
Raczej wymień wał, bo to wał jest (oś nie przenosi momentu, wał przenosi, a tu tak właśnie jest). Zdarzało mi się nawet prostować skrzywione i latać, ale stwierdziłem, że ponieważ to w zasadzie tyle samo roboty, co wymiana, bo i tak wszystko trzeba rozebrać, potem poskładać, a efekt nie zawsze zadowalający, to się nie opłaca. Generalnie, to objawy są zbliżone do niewyważonego śmigła, sprawność napędu spada, "idzie w łożyska", hałasuje... Drgania szkodzą na wszystko- elektronikę, połączenia klejone itd. W doborze zamiennika najważniejsza jest średnica, długość byle nie była mniejsza niż potrzebujesz. Te rowki, podtoczenia da się zrobić na stole w kuchni.
-
DUDEK- moje nowe skrzydło z depronu
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
W ubiegły piątek Dudek zaliczył regularną katastrofę, taką realistyczną, jak z opisów oblatywaczy prawdziwych bezogonów. Tak na dwustu metrach złapałem komin i jak to często jest, powoli drapałem się w górę. Po jakichś 100-150 kolejnych metrach było już bardzo fajnie, stabilnie, co jednak przeszło w fazę silniejszą. Do tego obszar noszenia się bardzo rozrastał wszerz, zaczęło się robić niebezpiecznie- dałem po prostej i drążek od siebie. Wyszedłem z tego noszenia, ale było bardzo wysoko, oceniam to na 450, może i więcej, do tego dość daleko w poziomie, za długo, za mocno dusiłem wysokość, a może też jakiś uskok wiatru- rozległo się króciutkie na pół sekundy "wrrr', zakończone "paaach", Dudek się złamał na dwie części od flatteru. Opadły obie spokojnie, długo i powoli kręcąc swoje korkociągi, kilkanaście metrów ode mnie,- czyli "logistycznie" i tak nieźle- pomyślałem. Jedno serwo się elegancko wypięło z odbiornika, reszta wyposażenia działała bez zarzutu w drugiej części. Na drugi dzień, już po naprawie Dudek znowu poleciał i lata codziennie dalej, potwierdzając opinię kolegów z naszego forum- że model lepiej lata po kraksie, niż przed. Ma dodatkowe wzmocnienia- bambusowe na krawędzi natarcia w środkowej części, oraz dźwigar z też egzotycznego drewna teakowego- taką listewkę akurat miałem. Błędem był lot "na siebie"- brak wtedy kontroli szybkości, zwłaszcza jak jest daleko- lepiej byłoby lecieć w bok, można wtedy próbować ją jakoś oceniać. Ale trzeba przyjąć zasadę: jak znajdziesz noszenie- zachowaj czujność, miej plan odejścia, zrób to raczej za wcześnie, niż za późno. Będzie zaraz nowe noszenie, a może nie być czym polecieć. -
ster kierunku kontrolowany drążkiem lotek?
zbjanik odpowiedział(a) na zipp temat w Od czego zacząć??
To kwestia osobistego wyboru, a wartościowanie, czy lepiej nie bardzo ma sens, bo co się na tym zyskuje? Może w wypadku, kiedy ktoś miał normalne ustawienia naraz podejmie decyzję: "będę już od teraz na zawsze latał tylko z wysokością i kierunkiem". Jeśli masz akurat teraz taki model, to następny może znowu będzie i z lotkami i z kierunkiem, to będzie nieaktualne. Ale zgoda- nawet jak się nawet przestawisz, to przecież będziesz mógł powrócić... -
W pierwszym filmie- ewidentnie za mała prędkość, ale że model jednak starał się wykazać dobrą wolę, to się wykaraskał, raczej potwierdza się to wcześniej wspomniane przeciągnięcie. Te wyrzuty trochę mocniejsze powinny być, wtedy nawet trochę w górę w niczym nie przeszkadza. Można to zobrazować sobie w prosty sposób: przeleć kiedyś bardzo blisko siebie, najbliżej jak potrafisz- wyrzut modelu powinien dać właśnie taką prędkość jaką widzisz jak przelatuje obok. To nie jest mała prędkość. Jak się człowiek dostosuje, to model nawet nie zauważy, że nie leciał, a już leci. Inna jeszcze sprawa- 2-3 stopnie wzniosu, naprawdę ułatwiają latanie, tu by się też przydało. Moim zdaniem klapy w tym modelu mogłoby wcale nie być.
-
rzężenie zamiast pracy w serwach wysokości
zbjanik odpowiedział(a) na Wuj Wojtek temat w Serwomechanizmy
Jeżeli założyłeś faktycznie sprawne, sprawdzone na "luzie" to drugie serwo, a efekt taki sam, jak przy tym pierwszym, to wygląda, że masz jakiś nadmierny opór mechaniczny w układzie steru wysokości. Sprawdź popychacz (albo Bowden), dźwignię, zawiasy itd. -
DUDEK- moje nowe skrzydło z depronu
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
To jest bardzo dobry materiał i pomysł na skrzydło. Ze zmian, zawsze możesz przesunąć SC i manipulować wychyleniami (nastawy endpointów itd.) albo (lepiej) wyborem otworków w serwach i dźwigniach. Można jeszcze, też to stosowałem w obu modelach- regulować samostateczność wzdłużną przez podniesienie lub opuszczenie lotek. No i modnie powiem: "tak na prawdę", to tu dobrze pasuje, niewiele więcej można zrobić, a czy to starczy- wyjdzie, jak zawsze- przy oblocie. Byle lekko, jak lekki model, to nawet przy nieudanym starcie, czy upadku, ma większe szanse, niż cegła, choćby z super wzmocnieniami. -
Z czego najlepiej zrobic dzwignie sterow
zbjanik odpowiedział(a) na Coffeczko temat w Od czego zacząć??
Chodzi ci o dźwignie?- do mniejszych i średnich modeli robię ze starych płyt CD. Tworzą ją dwa trójkąty- jeden płasko mocowany na powierzchni steru, czy lotki, drugi, prostopadły- dźwignia właściwa, można powiedzieć, z kilkoma otworkami pod popychacz, przyklejona epoksydem do tej pierwszej. Ten drugi element ma wypustkę wsuniętą w odpowiednie wycięcie w tym pierwszym, taki "zamek stolarski". Miejsca klejenia zmatowione grubym papierem ściernym, aha- "muzyka", czyli warstwy nośne nagrań, oczywiście usunięte. A to co na zdjęciu- to raczej pewnie myślałeś o popychaczach. Jeśli krótkie- do 150 mm- robię z drutu spawalniczego stalowego (ale nie musi być spawalniczy, tylko akurat taki mam). Grubość 1- 1,2 mm. Jeśli dłuższe, stosuję bowdeny, też z tego drutu, ale prowadzone w rurce z tworzywa, czasem na pełnej długości, czasem tylko odcinkowo, co jakiś kawałek, w zależności od długości, dostępu w kadłubie itd. Ważne, żeby pancerz zewnętrzny się nie przemieszczał i żeby drut się nie wybaczał, a tylko przesuwał wzdłużnie. -
To go przeciągnąłeś- tak mi wychodzi z opisu. Przeciągnięcie nie zawsze wynika ze zbyt małej prędkości (czyli zejścia poniżej minimalnej), ale następuje czasem i przy większej- ważne, ze nastąpi zerwanie strug. Na przykład zbyt gwałtowny ruch sterem może być powodem. Dałeś gaz, to prawidłowo, ale pewnie nie zdążył się rozpędzić, a strumień zaśmigłowy, który bardzo pomaga w takich razach, w twoim modelu, o tym "prząśniczkowym" układzie, a dodatkowo, jeszcze na wieżyczce, tu nie pomógł. Dwa kierunki wyjścia: modele o mniejszym obciążeniu powierzchni, czyli nieco większe, jeśli to samo wyposażenie, albo latać szybciej.
-
DUDEK- moje nowe skrzydło z depronu
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Fajnie, że się podoba, dzięki. Co do planu, to nie ma planu Dudka, zbudowałem go według planu Papi , wątek jest w tym samym dziale, o skrzydełkach i odrzutowcach (wspominam o tym w pierwszym poście). Plan Papiego trzeba adaptować do innego materiału, a może lepiej powiedzieć, po prostu zbudować go z czego innego, ale to nie problem. Jedyna różnica geometryczna, ale wszystko wyjdzie samo poprzez właśnie inny surowiec, to lepszy profil w Dudku, bo o zakrzywionej, nie kanciastej, górnej powierzchni. Aha, i jeszcze stateczniki są zaokrąglone, ale to sprawa bardziej estetyki. Dudek może być właściwie jeszcze lżejszy, niż mój prototyp- okleiłem go najpierw taśmą pakową, a potem dodatkowo folią. Spokojnie wystarczy jedno, albo drugie. Im lżej, tym lepiej. Papi- plan.pdf -
DUDEK- moje nowe skrzydło z depronu
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Krótkie podsumowanie dotychczasowej kariery Dudka: okazał się najintensywniej eksploatowanym modelem (oprócz niego jeszcze trzy inne aktualnie w użyciu). Staram się latać jak najwięcej, najlepiej codziennie, dawka dzienna co najmniej 30 min., ale zdarza się 60, nawet 3 godziny. Jest to model "do przebywania w powietrzu", czyli odczuwania przyjemności z samego latania dla latania. Można polatać na termice, ale można i typowo "motorowo"- nisko- ćwiczyć w parterze, albo wyżej. Lot termiczny: albo wyjść szybko na paręset metrów i wtedy "czyste" szybowanie przez parę minut, albo dłużej, jak się znajdzie komin. Inny sposób, już nie taki regulaminowy: na wysokości 50 do 100 m malutki gaz. Chodzi o taki, żeby zrównoważyć opadanie. W tej konfiguracji wykonuję rozległe "koniczynki", penetrując obszar ( u mnie mniej więcej 1000 x 1500 m). Jak model zaczyna wykazywać swoisty niepokój, zaczyna pompować, zadzierać, trzeba zacieśnić krążenie. Pewnie, że nie ma doskonałości laminatowych orchidei, ale ma małe opadanie i to wystarcza do długich lotów. Idealna jest słaba termika, bez dużego wiatru, a najlepiej, jeśli sam wiatr jest niezdecydowany jaki ma mieć właściwie kierunek. Mocna jest efektowna, ale bardzo szybko trzeba się ratować ucieczką, bo może wessać na amen. Zaliczyłem ostatnio wspólny komin z 6-cioma bocianami, ale też kilka okrążeń z czaplą siwą, są też kruki i zawsze w parze, żurawie. Regularnie latamy razem z jaskółkami- towarzyszą mi w każdym locie, przynajmniej przez kilka pierwszych minut. Zaliczyłem już pierwszą kraksę- popsuło się serwo, dobrze ze pod koniec dłuższego lotu, pionowo nad miejscem startu, więc model się nie zgubił w jakiejś. kukurydzy. Wszedł w spiralę, którą dało się "odkręcić", ale wtedy przechodził w drugą, odwrotną. Na szczęście przy niewielkiej wadze uszkodzenia były minimalne. Zabiera też kamerę. Ciekawie, z adrenaliną latałem w silnym porywistym wietrze przed burzą. Prędkość wiatru momentami większa od modelu, wysokość lotu, tak do 30-40 m (do chmur już było blisko). Nad zupełnie płaskim polem tworzyły się rotory i można było skokowo zarobić po 10 m wysokości, choć za sekundę to całkiem stracić. Lot był podobny do takiego na niewysokim, ostrym zboczu, przy mocnym wietrze. Ogólnie, to przekonałem się do skrzydeł- no może bardziej przypomniałem sobie, jak to z nimi jest, kiedyś miałem nawet silnikówkę F1C. To proste, łatwe w lataniu modele na co dzień.