Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 494
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Marku- Papaja "wyjąłeś mi z ust"! Po udanym Marabucie (a'la Piper) z coroplastu, mam na tapecie właśnie CSSa, tzn. na razie planuję. Nie będzie to taki "full wypas" jak Twój, z prawdziwą gwiazdą itd., też będzie z coroplastu, elektryczny i bardzo lekki. Rozpiętość- tu się jeszcze waham- 1700 do 2000 mm. W tej koncepcji da się osiągnąć wagę, myślę na poziomie 2- 2,3 kg do lotu. Nie będzie więc prawdziwego klangu silnika, ale pomimo, że model mniejszy- będzie latał podobnie realistycznie, jak Twój, no albo prawie. No i odrzuć takie myśli, że oto zaczynasz swój ostatni model! Wiosna idzie! Apotem następna, następna itd.!
  2. Wprost odpowiadając na pytanie co minie pchnęło do latanie RC, odpowiem: latanie bez RC. Ogólnie miłość do latania mam po ojcu, od małego, modele dłubałem od kiedy pamiętam. Przyszedł czas na uwięź, zapisałem się do modelarni, ale wcześniej rozpocząłem szkolenie szybowcowe (aeroklub wystąpił o zgodę do ministra komunikacji, bo brakowało mi wieku- nie miałem jeszcze 16-tu lat). W aeroklubowej modelarni budowałem modele na uwięzi i swobodnie latające. Cały czas miałem marzenie, żeby tymi swobodnymi dało się sterować, więc naturalną koleją rzeczy było wejść w RC, No i to marzenie się spełniło, najpierw kolega wypożyczył mi aparaturę samoróbkę, dwukanałową, ale od razu proporcjonalną. Niedługo potem dostałem klubową Webrę FMSI i tak to sią zaczęło na dobre.
  3. Wczoraj, przy temperaturze -14 wypróbowaliśmy narty- zimowe obuwie Marabuta. Pierwszy raz miałem operatora filmowego, pierwszy raz też użyliśmy innego sprzętu do filmowania niż dotychczas- aparatu Panasonic Lumix. W roli filmowca wystąpił mój starszy syn Łukasz, Zna się na lataniu, ale bardziej na prawdziwym (szybownik). No i jak to często bywa, jak się człowiek mocno stara, aby dobrze wypaść- klapa! Na końcu Łukasz sugeruje jakieś ładne lądowanie, a wyszło jak wyszło ... https://youtu.be/8yJMVitdasg
  4. Maciej- wspaniała sprawa z tym Jastrzębiem- że się jakoś uchował. Jest wyjście z tego impasu- podesłać go Witkowi Nowakowi do Gliwic (genialny uzdrowiciel starych szybowców). Oby tylko udało się go faktyczne "pobrać" z tego miejsca, gdzie jest. Nie odpuszczaj tematu!
  5. No zgoda- wystarczy policzyć, ale żeby to zrobić, to trzeba wiedzieć jak. Mateusz nie wie- prosi o pomoc, ja zaś nie mam wszystkich wymiarów, więc też nie policzę. Ale tak po spojrzeniu na całość, już bez wielkiej matematyki, to i tak ma więcej tego poziomego niż Spitfire- ja bym tam zaryzykował i poleciał. Najwyżej będzie wymagał więcej uwagi jak chodzi o ster wysokości. Mam Luciolę, dolnopłata, o podobnych relacjach powierzchni i dobrze lata.
  6. Mateusz- ale coś mi się zdaje, że chyba niedokładnie to zmierzyłeś, albo wcale nie uwzględniasz steru w obliczeniu, a powinieneś. Podaj jeszcze raz rozpiętość statecznika (to co nazywasz długością skrzydła to właśnie rozpiętość). Zmierz i podaj też cięciwy (wymiar poprzeczny) statecznika jako całości, razem ze sterem- jedną w środku, oraz na końcu, podobnie jak zrobiłeś odnośnie płata. Tak jak prowizorycznie zamontowałeś ten statecznik, zamontuj (wystarczy może położyć na kadłubie) skrzydło i wykonaj fotki: z góry, z boku i z przodu całego modelu.
  7. Po zaliczeniu czterech lotów w pięknych warunkach, wykonałem okolicznościowy akcent dekoracyjny. Materiał poliwęglan 6 mm, taśma izolacyjna biała i gotowy zestaw LED na 1,5 V. Wesołej zabawy wszystkim!
  8. zbjanik

    Oblodzenie

    Dzień przed Wigilią, po porannym locie w zamgleniu, temperatura ok. zera, na krawędzi natarcia Marabuta, oraz przedniej szybie, zauważyłem nagromadzenie wilgoci- osadzenie kropelek. Nie był to lód, ale w sumie to umiejscowienie pasowało do mojej wiedzy i wyobrażenia oblodzenia statku latającego. Dzisiaj, ostatni lot (latałem 4 razy), rozpocząłem tuż przed zachodem słońca, wylądowałem już w zapadającej szarówce, zauważyłem, że całą górna powierzchnia skrzydła stała się lekko matowa, ale co ciekawsze- tuż za linią dźwigara powstała pas wyraźnego szronu, o szerokości 3-4 cm. Dlaczego nie na natarciu? Ma ktoś jakieś swoje doświadczenia z oblodzeniem modeli w locie? Temperatura przy ziemi 2,5 st na minusie, powietrze suche, przejrzyste. Na kadłubie i statecznikach szronu brak. Wysokość lotu pod 300 m.
  9. Według więc podanych wymiarów płat ma 29,9 dm2. Nie wiemy ile z tej powierzchni odbiera (zakrywa) kadłub, ale powiedzmy, że to pomijamy. Stateczni który masz ma 3.9x1,0=3,9 dm2. Procentowo to stanowi ok. 13% powierzchni skrzydła. Ciągle nie widząc modelu jako całości, kierując się szczątkowymi danymi (zrób telefonem choćby parę zdjęć), jest to za mało. Są statki latające o takich proporcjach powierzchni, ale mają bardzo długie ramię statecznika, czyli prościej- kadłub. Jeśli to jednak w zamierzeniu ma być coś przypominającego średni statystycznie samolot, to mało- statecznik powinien być większy.
  10. Wrzuć jakieś zdjęcia modelu- ogólne, ale i ukazujące profil skrzydła, podaj rozpiętość i cięciwę płata (wystarczy jeśli jest prostokątny, jeśli nie, to więcej wymiarów- np. cięciwę końcówki). Ale spróbuj też dociec samemu, wg. rady z postu powyżej. Pomożemy, ale będziesz miał porównanie i jakieś kolejne doświadczenie.
  11. Odnośnie silnika nr 2. To Sokoł, prod. radzieckiej (ZSRR)- 2,5 cm. Samozapłon. Mocy zdaje się, jakieś 0,25 KM. Miałem takie dwa, cechowały się wadą typową dla siników z tego kraju:bardzo umiarkowana jakość, szczególnie jak chodzi o użyte materiały. W pierwszym, po kilku lotach modelem na uwięzi pękł korbowód, drugi był bardziej żywotny, ale się mocno grzał. Zaletą zaś niepowtarzalną była jaka-taka osiągalność. pasowałby też do wątku o CSH. Wspomnienia!
  12. Dobrze się zapowiada ten model, widać świadomość i doświadczenie. Czego brak?- odsłoń się trochę, uzupełnij profil- imię, wiek, to chyba nie tajemnica, zresztą regulamin tego wymaga, ale i względy towarzyskie również. Zachęcam!
  13. Na zbliżające się Święta nieocenione wydawnictwo SCG z Bielska Białej zaprezentowało kolejną pozycję, dotyczącą ulubionej kiedyś przez pilotów, a teraz i przez nas- modelarzy Salamandry. Autorem jest sam Andrzej Glass, co samo w sobie gwarantuje poziom tej publikacji. Motywem wiodącym jest historia i burzliwe dzieje tej konstrukcji, która okazałą się prawdziwym hitem, sukcesem w Polsce, ale i w wielu innych krajach. Dość powiedzieć, że w Polsce zajmuje ciągle wysokie trzecie miejsce pod względem ilości wyprodukowanych egzemplarzy, a i w rankingu międzynarodowym, jeśli uwzględnić szybowce będące jej rozwinięciem, mniej lub bardziej dosłownym, też ma niezłą lokatę, z ilością 1200-1700 sztuk, w zależności od przyjętych kryteriów tego "pokrewieństwa". Książka zawiera masę zdjęć, wiele już znanych, ale też wiele nowych, niepublikowanych. Opisuje kolejne wersje, zmiany konstrukcyjne, opisuje też konstrukcje, dla których była podbudową, inspiracją. Jest wiele rysunków, zestawień- np. spis numerów rejestracyjnych egzemplarzy tych szybowców, które tylko można było ustalić. Ciekawy jest szczególnie wątek chiński, gdzie była produkowana na licencji w zakładzie który od podstaw organizowali nasi konstruktorzy i technolodzy. Pojawiła się tam także w wersji dwumiejscowej, a kolejne wersje były używane szeroko jeszcze do połowy lat siedemdziesiątych. W sumie poruszające jest to, jak ta prosta, nieduża pod względem wymiarów konstrukcja znakomicie spełniała wymagania przez tak wiele lat. Salamandra była po prostu małym, ale WIELKIM szybowcem. Autor zaopatrzył mój egzemplarz miłą dedykacją, za projekt okładki. Dziękuję mu z to i za samą bardzo ciekawą książkę.
  14. Henryk- jaki model aktualnie masz na tapecie- (latasz, budujesz, rozbiłeś, kupiłeś)? Ten wątek jest absolutnie poboczny, ledwie uzupełniający, do tych merytorycznych.
  15. Wicherkiem Tomka D, tym z numerem 70, to poleciałbym "z zamkniętymi oczami", moim zdaniem wzniosu wystarczy.
  16. Dzisiaj ok. południa, po dwu krótkich szkwałach z dość mocnym opadem niebo się lekko przetarło, więc poleciałem Marabutem. Wiatr zachodni, dość mocny, są rotory, można się zaczepić tak już od 100 metrów, ale nie za wysoko- tak na oko do może trzystu. Marabut nawet nieźle szybuje, tzn. ma małe opadanie, bo doskonałość taką sobie- wszak to samolot. W czasie więc tego wznoszenia pojawiły się do towarzystwa najpierw trzy kruki, a potem jeszcze następnych 10, czyli w sumie 13 (trzynaście!). Ptaki te widuję prawie codziennie, ale nigdy aż tyle! Potem, pojawił się jeszcze czternasty, ale już nie zdążył dołączyć, bo noszenie się skończyło, zanim doleciał. Czy to znak jakiś ?
  17. Wojtku- wszystkie modele mi się bardzo podobają, ale mam prośbę, żebyś rozważył jednak zmianę nazw, a to z powodu, żeby laikom (my wiemy wiemy co jest, a co nie jest dronem) z własnie z dronem się nie kojarzyło. Wiem, że cofnąć się tego nie da, ale chodzi i przyszłość. Observer już trochę lepiej, ale też się może kojarzyć...Ale to oczywiście sugestia tylko.
  18. Może trzeba zrobić jakiś małoinwazyjny odwiert do skrzydła i zobaczyć co w środku- taka modelarska laparoskopia. Albo inny sposób, dość zgrubny, ale łatwy, może coś powie- spróbować prześwietlić jakimś porządnym halogenem- jeśli pokrycie jest cienkie, to może trochę światła przepuści.
  19. Czy po tych wszystkich uwagach możemy powiedzieć, że latający na symulatorze to symulant?
  20. A próbowałeś dać rewers na tych odwrotnych wychyleniach?
  21. Koledzy- w książce J. Wojciechowskiego "Radiomodele", tak z połowy lat 70-tych, też już jest taki patent opisany, jest też nawet szczegółowy rysunek, plus jakieś spostrzeżenia z eksploatacji. Ale to wszystko z czasów, kiedy sztuka latania modelami miała dość wąskie grono wyznawców i upatrywano w tym jakiegoś ułatwienia nauki latania. Nawet by mi to odpowiadało, ale potrzebny byłby jeszcze wbudowany mechanizm do obrotu całości w kierunku modelu, żeby cały czas był w polu widzenia, najlepiej centralnie, bo przecież zdarza się latać po całym niebie, także za sobą...
  22. Szymon- model fajny, "ubarwienie" intrygujące, po Spitfajerze napiszę : "jak to u Ciebie"- mnie się podoba. Podwozie oczywiście zrób, jak to SE, bez kół? Sugerowałbym wykonane jako oddzielna całość, przymocowana gumkami, z wykorzystaniem kołków od dolnego płata.
  23. Bardzo się cieszę, że są odrabiane są zaległości w makietach z tych niby nie tak odległych czasów, ale jednak całkiem już minionych. MD zawsze mi się bardzo podobał, na dowód fotka ze strony kalendarza, który był poświęcony polskim samolotom komunikacyjnym (wydawnictwo SCG, ilustracje moje). Dedykuję wam tą ilustrację i czekam na relację i oblot
  24. Nie wiem czy tylko mi się przez moment zdawało, ale w środku jednak chyba malutki Robercik Więckiewicz siedział, bardziej niż sugerowana pani. Ale to nie zmienia faktu, że JESTEŚ GOŚĆ Robercie- gratulacje!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.