



-
Postów
1 460 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
41
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Wiesław- świetny wybór obiektu, też myślałem kiedyś o Adepci, szczególnie czytając "Skrzydlate wspomnienia" Witolda Rychtera (szczerze polecam). Rozumiem, że wielkość skrzydeł narzuciła rozmiar modelu- napiszę jednak to samo co przy PWSie- szkoda że taki mały. Ale OK, tak jest i już. Budując kadłub, nie umieściłbym w nim żadnej podłużnicy, a już na pewno w tylnej części, jakieś wzmocnienia byłyby w obszarze kabina-mocowanie skrzydła, no i w nosie kadłuba. Depron, czy nawet te słabsze pianki (podkłady pod panele) , mają potencjał wytrzymałości wart większego docenienia. Luciola która ma za sobą intensyeny sezon lotny jest tak zrobiona, a jest dokładnie dwa razy większa (1600 mm rozpiętości). Wybacz te chyba kiepską pogodą spowodowane uwagi, rób swoje, trzymam kciuki.
-
Jerzy- dzięki za link. Wiesław- faktycznie z wagi poniżej 1800 g jestem zadowolony, jak na model tej wielkości- 1700 mm skrzydła, to jest OK, chociaż miałem trochę nadziei, że to będzie jeszcze mniej . Powierzchnia wynosi 40 dm2 z małym hakiem, więc obciążenie wychodzi ok.45 g/dm2. Tyle, że w tym ostatnim parametrze, to taka moja obserwacja, ale wytrawni aerodynamicy pewnie ją potwierdzą, że przy takim samym obciążeniu, większy model jednak lepiej lata, pewnie wpływ ma liczba Re. Teraz czas na dokończenie brakujących detali.
-
Prezentuję film z oblotu Marabuta. Jest jeszcze gorszy technicznie niż myślałem, wybaczcie. Najbardziej przypomina mi jakieś kawałki archiwalnej Kroniki Filmowe, ale takiej z lat 40-tych- czysta nostalgia . Ale przekaz jest pozytywny- oblot udany i to się liczy. https://youtu.be/GZO-eRvpoQ Sorry proszę koleżeństwa, ale mam od jakiegoś czasu problem z działaniem funkcji wklej przy pisaniu postów- nie działa kiedy kopiuję np. adres odnośnika. Kiedy zaś przepisuję adres ręcznie, owszem, da się, nawet podświetla się na niebiesko, ale przy już próbie otwarcia linku- kicha, w okienku adresu pojawia się jakiś poszerzony adres i nie da rady otworzyć. Ale film jest, jak go otwieram z innej strony podchodząc, jak najbardziej działa. Trudno- musicie wierzyć na słowo.
-
Zdecydowałem się jednak polecieć, już tak na serio, choć model nie całkiem kompletny (oszklenie, osłona silnika) i nie żałuję: oblot wyszedł dobrze, zrobiłem nawet trzy krótkie loty z małymi przerwami. Po pierwszym lądowaniu usunąłem asekuracyjny ciężarek- za ciężki był na nos. W sumie potwierdziło się, co myślałem wczoraj wieczorem, latać by tak można, nawet nie jest niebezpiecznie- można się powoli wznosić, ale ciągu ewidentnie za mało, choćby do startu z ziemi z mniej eleganckim podłożem, o trawie nie wspomnę. Trzeba założyć nieco większy silnik. Własności lotne, sterowność, stateczność itd. OK, zgodne z oczekiwaniami. Lądowania- bajka i to bez klap- pozostawię je w roli jedynie dekoracyjnej, bo zysk z nich będzie raczej trudno zauważalny, szkoda ambarasu. Film jest, obejmuje pierwszy lot, jest aktualnie w obróbce- trzeba go przygotować do emisji, ale należy go traktować jedynie jako "dowód w sprawie", bo jakość jest mizerna, głównie przez pogodę i późnawą porę oblotu. Ale cieszę się, że wyszło co zakładałem: coroplast jest materiałem z naprawdę dużym potencjałem, da się go porządnie kleić i taką konstrukcją latać- c.b.d.u.
-
Marabut ma już wszystkie serwa, dźwigienki itd. Jest też przednia szyba, ale brak oszklenia bocznego, musi być otwierane dla dostępu do demontażu skrzydeł. Zamontowałem też pierwotnie przewidziany silnik i ku mojemu lekkiemu zdziwieniu, bo z przymiarek tak nie wynikało- dał się nawet wyważyć w 30% cięciwy. No to zrobię próbę kołowania pomyślałem i poszło trochę jak we wspomnieniach naszego pioniera lotnictwa Michała Scipio dle Campo- odewrałem się od ziemi. Scipio del Campo miał przećwiczyć kołowanie Bleriotem, ale jak już kołował, to nie mógł się powstrzymać, dodał gazu i poleciał. Nie chciał bym przeżywać tego co jego instruktor. W moim przypadku zaś, ponieważ było już po 23-ej i jasno tylko pod latarnią uliczną, lot był symboliczny, na odległość 3-4 m. Silnik wygląda jednak na trochę za słaby, model nie przyśpiesza wystarczająco szybko, choć lot na pewno jest możliwy, a już na pewno ze startu z ręki. Dobrze, że skończyło się na tym "podrygu", bo potem się okazało, że wysokość wymaga rewersu...
-
Szymonie- w coraz mniej (dla niektórych- niestety) popularnych modelach na uwięzi Ś.C. z reguły powinien być w mocno przednim położeniu. To jest takie trochę "ludowe" wytłumaczenie, ale chyba prawdziwe: "trzymasz sprawę w ręce", musisz model cały czas czuć, nie potrzebujesz za bardzo jego samostateczności podłużnej, jak w modelu swobodnym, czy RC, w każdym razie powinieneś mieć przewagę w tym względzie. Jak zastosujesz uwięziowe położenie Ś.C., to na bank sam w pierwszym locie stwierdzisz, że model jest ciężki na łeb, w modelu na uwięzi zaś powiedziałbyś po locie "fajnie chodzi za ręką". Co do mocowania skrzydła, to na tym etapie faktycznie, chyba lepiej będzie zrobić klasycznie, jak koledzy sugerują. Chociaż, jeśli może zaglądałeś do mojego wątku o Lucioli- to tam właśnie zastosowałem mocowanie na gumie. Jest to dość duży piankowiec, nie lata całkiem powoli, a guma parę razy uratowała mu życie, bo taka jest wyższość połączenia elastycznego; skrzyw się, przesunie i na tym koniec. Inaczej byłyby na pewno konkretne uszkodzenia. Luciola ma co prawda stałe podwozie, do tego mocowane do kadłuba, ale jestem w stanie sobie wyobrazić to nawet w myśliwcu z kołami w płacie. Aha, mocowanie jest dyskretne, wewnątrz, gumy nie widać wcale, realizuje się je przez otwartą kabinę, z czym, z racji jej wielkości, w Spitfajerze mógł by być niejaki kłopot. W każdym razie widzę, że intensywnie pokonujesz swoją wersję drogi do doświadczenia- pochwalam takie podejście.
-
Ramka kabiny, kabina szybowca ASW 28 4,2m GFK
zbjanik odpowiedział(a) na djmalolat23 temat w Makiety i półmakiety
Wojciech ma rację. Wygląda na to, że szybę po docięciu obrzeża można połączyć z tym "wnętrzem kabiny", ew. traktować oddzielnie (ja bym skleił, oczywiście wcześniej wsadzając tam pilota). Samą zaś ramkę, lepiej powiedzieć obrzeże osłony, można namalować albo nakleić z białej folii. -
Czyli i tak rekord mają, ale w kategorii "sterowce-odrzutowce"
-
Witam Cię w naszym gronie. Czyli latać umiesz, wiesz jak to jest z motoszybowcami, ja bym sugerował jakiś wypróbowany samolot, może Toto kol. Motylastego, czy coś w tym rodzaju- zobaczysz, czy ci się spodoba bardziej motorowe latanie. Raczej piankowiec, ale nie jako mus, może być konstrukcja klasyczna, drewniana - zależy co preferujesz. Nie szedł bym jakieś akrobaty itp. podobne, trudniejsze, żeby się nie zrazić na początku, przyjdzie czas i na większe wyzwania. Górnopłat, ale z lotkami, lepiej skrzydło ze wzniosem, elektryk raczej, z racji łatwości obsługi. Nie za mały, nie za duży- tak pomiędzy 1- 1,3 m rozpiętości.
-
Nie macie jednak wrażenia, że ten model latał za wolno? Przecież makietowo, to powinien posuwać po niebie że hej- to w końcu odrzutowiec stosunkowo nie duży, a model niewiele od oryginału mniejszy! Gdyby to był jakiś Jumbo-jet, to w porządku. Makietowo to lata np. Iskra naszych forumowych kolegów. Sam lubię wolno latające modele, a większość modeli makiet lata za szybko, takie jest często wrażenie, ale w tym wypadku, poszło w drugą stronę- fajnie, ale za majestatycznie jak na jeta. Może twórca tak zamierzał, wtedy OK, ale chyba jednak, zważywszy na spektakularny koniec modelu, nie wszystko przemyślał. Trudno- pewnie bogatszy o to doświadczenie, następny model zrobi lepiej. Jedno co na pewno osiągnął, to dobrą oglądalność i masę komentarzy, nie tylko tu u nas.
-
Zaczyna się żmudniejsza część roboty- wykańczanie, zabudowa wyposażenia itd. Optycznie mniej ekscytujące, mało spektakularne, ale konieczne. Prezentuję też swój wynalazek o nazwie "bowden zintegrowany" - napęd steru wysokości i kierunku będą realizowane drutem, biegnącym nie jak zwykle w plastikowej, okrągłej rurce, ale w kanaliku struktury coroplastu, czyli wprost w ściance kadłuba. Fotki kiepskie, z telefonu i wieczorem, ale trochę widać- na razie jest to drut "wynikający" z kadłuba, jeszcze nie uformowany i połączony z dźwigniami. Zrobiony też już jest napęd klap. Koła mają średnicę 130 mm ze względu na polowe lądowiska wokół, waga jednego 52 g.
-
Grzegorz- napęd który pierwotnie zakładałem, czyli Emax 2215 z postu #22, choć z mocy (ciągu) by wystarczył, muszę zastąpić- już to widzę, też tam wspomnianym Rayem, bo mordka za lekka. Zamiast więc barbarzyńskiego ołowiu, już lepiej przewymiarowany silnik. To jest właśnie ta sprawa też wyżej wspomniana- jeśli już ma być ten Ray, to samolot mógłby być większy, np. 2 m rozpiętości, tyle, że wtedy silnik maksymalnie do przodu, bo teraz, to muszę go leciutko cofnąć, bo byłoby znowu przedobrzone w drugą stronę. Ale jak pisałem we wstępie- to test podejścia do tematu, badanie, co jeszcze z tego coroplastu można wycisnąć. Do Raja mam śmigło z kołpakiem na wał fi 5, bodajże 12x6, czy coś takiego. Ten układ rwał Motylem o wadze 2400 no może nie pionowo, ale solidnie w górę. Sam jestem ciekaw jak to wszystko poleci- i o tą ciekawość przecież chodzi. No i o widok nowego modelu pierwszy raz na niebie- tego nic nie zastąpi, po to ten cały wysiłek i mitręga. A potem zaraz plany na coś nowego i tak w kółko...
-
Marabut ma już koła. Tarcze, piasty, wykonane z dwu warstw poliwęglanu o grubości 10 mm sklejonych na krzyż distalem, a 'ogumienie" z peszla fi 25. Sięgnąłem do samych korzeni, tak zrobił Mr Dunlop pierwsze kółka do roweru, tyle że z węża ogrodowego. Waga na teraz 1245 g. Większość elementów już jest, więc płatowiec jako taki już mocno nie przytyje, ale oczywiście dojdzie całe wyposażenie. Trochę to więcej, niż się spodziewałem. To jednak utwierdza mnie, że Marabut jest nieco za mały, powinien być jeszcze większy.
-
-
No to czas na barierę dźwięku.
-
-
Fajnie lata ten Pitts. Była jakaś relacja na forum? Dzięki za dane, napisz jeszcze ile on waży mniej więcej do lotu i jaka rozpiętość. Tak dopytuję bo chcę to przyrównać to powstającego Marabuta..
-
Szymon, no to super, wszystko się potwierdza, żeby tylko dało radę wyważyć. Napisz jaki masz do niego regulator, śmigło i pakiet. No i jaki czas lotu z tego wychodzi.
-
No ale teoretycznie powiedzmy, że OK, udało się, bo to w końcu jest "robialne", ale kolejna, większa trudność: jak w laminatowej formie spienić z sukcesem tworzywo sztuczne typu styropian. Tu trzeba temperatury, której laminat nie lubi (para, czyli 100 st. C).
-
Zgadza się, Marabut jest z kolorowego, z polipropylenowego. Z poliwęglanu zrobiłem stateczniki do motoszybowca Motyl- są lekkie i pancerne. Silnik Emax GT 2215/12 (905 KV), ale może się ujawnić problem z wyważeniem, bo model jest duży, a zespół napędowy lekki. Zastosuję wtedy przewymiarowany, ale ciężk,i silnik od wspomnianego Motyla (jakiś Ray, ale liczby do kompletu oznaczenia nie pamiętam), żeby uniknąć ołowiu.
-
Dzięki za uznanie. No fakt, że materiał specyficzny, choć już stosowany, ale człowieka zawsze ciągnie, żeby zobaczyć "co za horyzontem". Pomyśleć, że faceci budują z tego nawet spitfajery, z tymi wszystkimi obłościami. Ja wybrałem i tak bardzo prosty geometrycznie kształt.
-
Klei się maska przedziału silnikowego, lotki i klapy gotowe. Aktualnie tworzę zawiasy z drutu, takie pasujące do coroplastu, jak chodzi o zamocowanie. Przymiarka do oszklenia. Całość nabiera kształtów.
-
Przemek- doprecyzuj, na czym polegałaby metoda. Chciałbyś zrobić z laminatu formę (zdjąć negatyw z jakiegoś istniejącego modelu), a potem spieniać w niej "chałupniczo' klony? Czy tak?
-
Tak, masz rację, że wąsko. Ale to tylko skrzydło zasadnicze, stałe. Do tego będzie lotka i klapa. To co widać ma głębokość (cięciwę)190 mm, a dojdzie jeszcze 60 mm.
-
Skrzydło sklejone, bez lotek i klap waży 390 g, te zaś ważą po 52 g na stronę, czyli razem 104 g. Całość- kadłub ze statecznikami, skrzydło, to co na zdjęciu na teraz to 943 g. Wydaje mi się, że ta konstrukcja ma pewien zapas wytrzymałości w stosunku do rozmiarów, czyli inaczej mówiąc, model mógłby być jeszcze większy. Życie pokaże, jak będzie w locie i ogólnie, w eksploatacji.