



-
Postów
1 475 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
45
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Dzisiaj był TEN dzień i Motyl poleciał. Film jest z trzeciego w kolei lotu. Trzeba się powoli przyzwyczaić z powrotem do szybowców- widać kanciaste ruchy. Ale ogólnie OK, majestat na niebie, porównując do klocowatych samolotów to FI- NE- ZJA! Aha- ma koniec końców 2,7 metra rozpiętości prze winglety.
-
Patryk- wierzmy ze się uda. Mnie 40 lat temu, na pierwszych, no drugich zawodach w życiu, też w Gliwicach (stamtąd jestem) uciekła A-dwójka, świeżo oblatana rano, przed pierwszą kolejką. Miała bawełniany lont, który zgasł. Model został znaleziony po dwu tygodniach na drzewie w ogródku przy ulicy Rybnickiej, kiedy już właściwie się poddałem, ale ktoś mnie jednak namówił- idź od domu do domu i kolejny raz spytaj. Potem model służył mi jeszcze długo i bardzo wyczynowo. Najlepiej byłoby oczywiście patrząc z góry- może z jakiegoś dronka...
-
Panowie- kolega czeka na prostą, wyraźną odpowiedź- żeby uprawiać modelarstwo rc, tu akurat chodzi pewnie o modele latające najbardziej, nie trzeba być nigdzie zrzeszonym. Sama przyjemność jest więc wystarczającym powodem, natomiast jak ktoś chce mieć przyjemności jeszcze więcej, a współzawodnictwo z innymi może niektórym to zapewnić, to może zostać zawodnikiem.
-
Z całym szacunkiem Panowie- wiatraczki próbowałem, butelki na patykach, ale na nasze krety, tu w opolskim, aerodynamika nie chciała działać, podobnie jak wymyślne akustyczne generatory, ani w końcu karbid. Rurki z klapkami natomiast są bardzo skuteczne, liczby mówią za siebie; mogę polecić każdemu, abo ściślej: każdemu cierpliwemu, bo efekty są nie od razu- temu też trzeba się trochę poświęcić i próbować myśleć po kreciemu- jak by to dziwnie nie brzmiało. Ale przecież my- modelarze cierpliwość mamy wpisaną do DNA, a kret jako taki jest naszą codziennością, w każdym razie potencjalnie
-
Jasne- więc tak: część główna to rura PCV kanalizacyjna fi chyba 50, o długości ok. 25 cm. Na obu końcach ma blaszane klapki, ale... najlepiej to narysować. Całość można kupić w sklepach ogrodniczych za ok. 20 zł. Wybieraj te z szarego, instalacyjnego PCV, bo są jeszcze inne, takie czarne, z rury "dedykowanej", jak to teraz mawiają- ale nie są dobre. Teraz trzeba znaleźć kreci kanał (kopiec wbrew pozorom, to nie jest najlepsze miejsce- bardziej wskazówka o kierunkach sieci)- odsłonić od góry, czyli usunąć ziemię na długości rurki i delikatnie ją tam umieścić. Ważne, żeby stanowiła jakby normalne przedłużenie kanału- taką tylko wstawkę, żeby delikwent nie zastanawiał się, co mu tu przeszkadza. Potem zasypać z góry i oznaczyć sobie, gdzie to wszystko jest, bo można łatwo zapomnieć (jest też wersja z wystającą chorągiewką- wskaźnikiem że jest zapełniona- chorągiewka się wtedy obraca i ustala w jednym położeniu- ale to się łatwo psuje). Często trzeba tam zaglądać, bo jak się zapomni to skazujemy futrzaka, a tego raczej nie chcemy- niech sobie żyje, byle gdzie indziej.
-
No, powiem tyle, że u sąsiadów jakby natężenie ilości kopców wzrosło... Ale czy ten off topic nie powinien pójść do działu "Kraksa"?, bo to kretach przecież. Tomasz, przepraszamy Cię za te skoki w bok w twoim wątku!
-
Marek- zanim zaczniesz o kretach, to od siebie napiszę, że zeszły rok był slaby,tylko 8 szt. ale w 2013 złapałem 22 sztuki, do tego małą łasiczkę i jednego szczura wodnego. Używam pułapek rurkowych z dwoma klapkami. Po wyjęciu z pułapki wkładam do wiaderka i zawożę do za rzekę (ok. 1,5 km), do innego powiatu- niech tam się martwią . W tym roku dopiero 2 sztuki- myślę, że chyba się jakoś dogadaliśmy- nie robią kopców na trawniku, ale korzystają z wypróbowanych arterii wzdłuż płotów, i fundamentów, więc szkody zasadniczo nie robią.
-
No to jak o owadach, to napiszę o motylu. Było to z 3-4 lata temu, koniec czerwca. Mam ogrodowy basen, wtedy był jeszcze nie kryty, teraz go zabudowałem. Pływałem na dmuchanym materacu-fotelu. Pogoda była tzw. "blacha"- bezchmurnie, wyżowo, błękit to mało- prawie granat. Zauważyłem mały ciemn punkt lecący od strony pól. Nadleciał lotem szybowym nad basen, na wysokości 7-8 metrów okazało się, że to motyl, z tych czerwonych, w każdym razie ciemnych. Wariometr mu musiał coś pokazać, bo założył krążenie- oczywiście w lewo, jak rasowy szybownik (częściej się krąży w lewo). Potem mnie zadziwił najbardziej- wykonał perfekcyjnie "koniczynkę", czyli typowy, szczególnie w warunkach termiki bezchmurnej manewr centrujący, Chyba musiał czytać "Zasady pilotażu" Pazio, albo serię artykułów Jana Wróblewskiego w "Przeglądzie Lotniczym" o centrowaniu noszeń i taktyce przelotowej Wybrał najlepszy obszar i krążąc nabierał wysokości, cały czas jednak docentrowując swój komin. Wykręcił tak może z piętnaście- dwadzieścia metrów, wyprostował lot, wyraźnie oddał drąga (to było widać) do prędkości przeskoku i kontynuował lot wzdłuż prostej, po której przyleciał, aż zniknął. Ani raz nie machnął skrzydłami. Te dwie-trzy minuty mogły by być częścią filmu instruktażowego dla pilotów rozpoczynających samodzielne przeloty. Buduję teraz motoszybowiec elektryczny, rozpiętość 2,7 m, na jego cześć nazywa się Motyl.
-
No więc właśnie- to tylko kwestia doboru odpowiednio dużego ptaka A propos bezwładności i efektów zderzeń- widzieliście takie zdjęcia- gdzieś znad Pacyfiku, jak Zero na czołowo zderza się z B 17, albo 29? To były chyba kadry z filmu, na ostatnim widać jak oderwany silnik, po wyczyszczeniu kadłuba bombowca od środka, dalej kontynuuje lot po prostej, dokładnie wzdłuż osi. Makabra...
-
Piotrze- no więc da ona podobieństwo do oryginału, a o to autorowi najwyraźniej chodzi. Jak np wyprostuje spływ, to może i będzie latać lepiej, ale nie będzie to już klon.
-
Pomysł fajny, czekam na lot silnikowy.
-
Breakfast- samolot "ogólny"
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
Zapraszam na film z Breakfastem i zachodem słońca w rolach głównych. Starałem się przećwiczyć jedno z zadań challanżowych- lot na prędkość minimalną. Wizualnie pomagał wiatr, więc momentami było rzeczywiście powoli, czasem trochę dramatycznie, ale ogólnie fajnie. -
Tomasz- gratulacje! Każdy nowy Wicherek na wagę złota! Ta drobna rysa na krawędzi natarcia nic nie znaczy. Ale na poważnie- supe model i wykonanie.
-
To zwykły, osiedlowy sklepik z messerschmitami...
-
Stary sposób: weź pampersy (kiedyś była tzw. lignina- wata drzewna, coś jak materiał na chusteczki higieniczne, tylko grubsza), lekko nasącz je acetonem lub rozcieńczalnikiem nitro (albo mieszanym, ale z nitro w składzie), obłóż skrzydła i wszystko schowaj do worka foliowego, żeby nie wyparowało. Po pewnym czasie , np. po 0.5 godz. sprawdź, czy zaczyna puszczać. Warunek jest jednak taki, żeby konstrukcja nie była klejona klejem rozpuszczalnikowym, np. AK-20, bo wtedy i ona się rozklei.
-
Citabria-Decathalon Gigant RC
zbjanik odpowiedział(a) na balcerseb88 temat w Makiety F4C i Giganty F4CX
Mocy chyba starcza- jest po prostu duży i lata realistycznie- jak samolot, a nie model.Moje gratulacje! -
PZL 104 WILGA ~2,4m
zbjanik odpowiedział(a) na szirokez temat w Konwersje spalin na elektryki i elektryczne "giganty"
Zgoda, amortyzacja się przyda- a może nawet taka "prawdziwa", jak w oryginale, z działającymi teleskopami- oczywiście w jakiejś modelarskiej wersji- bardziej wahacz z tłumieniem, czy coś w tym rodzaju. W Bleriocie, mniejszym, bo rozpiętość 1,5 m zastosowałem taką wzorowana na oryginale amortyzację i od pierwszego lądowania było pewne, że to konieczność. -
"Szkaradek" polska wersja "Le French Poudle" model piękny inaczej
zbjanik odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Modele spalinowe
Lechu- gratulacje! piękna sprawa. -
PZL 104 WILGA ~2,4m
zbjanik odpowiedział(a) na szirokez temat w Konwersje spalin na elektryki i elektryczne "giganty"
Grzegorz- jasne, że łatwo nie będzie, ale nie poddawaj się. Widać, że wiesz co robisz, uda się- trzymam za powodzenie. Była też relacja o dużym An-2- też z pianki- i co? - świetnie lata! To nic, że to tylko w miarę okrągłe mikro bąble powietrza otoczone mikronową warstwą tworzywa występujące w dużych, zespolonych ilościach- (moja definicja pianki) - to się sprawdza! -
Robert- jak ciasno będzie w kadłubie- ile masz miejsca? Jest możliwe proste (w znaczeniu- mechanicznie nie skomplikowane) rozwiązanie z obrotowo chowaną golenią wprost do wnęki, tyle, że tam koło będzie ustawione niestety nie w płaszczyźnie lotu, z tego właśnie powodu większe byłoby zapotrzebowanie na miejsce. Inna jeszcze sprawa, że pokrywy podwozia (jeśli je przewidujesz), nie chodziły by razem z kołem, tylko musiały by być zamocowane gdzieś osobno, przy wnękach. Ale jeśli miejsce nie byłoby problemem, to system byłby banalnie prosty, w przeciwieństwie do wymodelowania kształtu goleni- tu byłaby niezła gimnastyka.
-
Dzisiaj na TVN 24 o 20.30 ma być "Inwazja dronów". Miłego oglądania.
-
Krzysztof- popieram! Zamiast się frustrować cenami i bezsensem ekonomicznym świata- do roboty Panowie- budujmy swoje autorskie wersje. I tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż tacy np. miłośnicy jakichś Lambordżini czy innych Rolsrojsów- ci sobie na pewno ni eporadzą, my możemy!
-
Tomasz- jestem pod wrażeniem determinacji, to budzi mój podziw (jestem starej jednak daty i takie przykłady mi to uświadamiają), ale też nie mogę nie poprzeć Andrzeja i Bartosza. Całość więc pewnie jako zadanie (dobra, niech będzie to słowo, którego staram się unikać-projekt) jest poprawna, ale w kontekście ściśle przyjętych założeń, natomiast nie jest optymalna szerzej- np pod względem użytych materiałów. Trochę tak, jakbyś budował np. model tylko z kartonu i wyłącznie z niego, a sukcesem będzie, że z niego będzie każdy detal i będziesz się mógł pochwalić- nie użyłem nawet drutu na ośkę w podwoziu . Albo inny przykład- budowle z zapałek- cel sam w sobie. To jest kierunek "wszystko wyciąć", lub wydrukować, tak też można, zdaje się nawet- rynkowo to wygrywa, ale nie dziw się, że naprawdę usłużni koledzy Ci podpowiadają- " nie rób listewek 2x2 z ukośnie ciętej sklejki, bo to nie będzie to samo". Reasumując- idziesz do celu, ale optymalna droga to nie jest. Ale widząc oddanie- też dojdziesz, tylko później (albo będzie o wiele za dużo tych wszystkich rozpórek i podłużnic- popatrz jaki prosty był pierwowzór). Powodzenia, rób swoje
- 109 odpowiedzi
-
Wiesław- chyłomierz poprzeczny jest odwrócony. Poza tym- super!
-
Zaprezentuję swoją wersję tego tematu zastosowaną w Bleriocie, a właściwie nawet dwie wersje. Na zdjęciu widać serwo i druciany popychacz do dźwigni przenoszącej ruch na linki, te zaś oczywiście uruchamiają SW. Widać też wkręt - po jego poluzowaniu powstaje możliwość przesuwania konsoli dźwigni- tej zdawczej- od linek. Chodziło o możliwość regulacji napięcia linek jednym ruchem, bez stosowania oddzielnych napinaczy, w razie potrzeby kompensacji wpływu temperatury otoczenia na wydłużenie. Taka regulacja jednak, powoduje zmianę relacji (odległości) od serwa, które jest zamocowane na stałe- tu jest więc potrzebna następna regulacja- temu służą "kompensatory"- wygięcia popychacza, korygowana kombinerkami. I to jest pierwsza wersja- z układu widać, że dotyczy SW. Drugie zdjęcie pokazuje pokazuje zespoły napędu SW, ale też SK, ale też - jest trochę nieostre, ale widać zasadę. Tutaj jest podobnie, ale regulacja wkrętem dotyczy także i serwa, które z dźwignią zdawczą jest na jednej, ruchomej płytce. Idea całości wzięła się z tego, że chciałem uniknąć występowania siły poprzecznej od naciągu linek na mechanizm serwa, który i tak przecież nie ma łatwego życia. W modelu tego typu to rozwiązanie się sprawdziło, bo to ultra-slowflyer, W szybszych, cięższych modelach wykonanie i użyte elementy musiały by być oczywiście bardziej "prawdziwe", bo u mnie jak widać to wszystko jest zrobione z "czegokolwiek"- drutu spawalniczego, plastiku z płyty CD, owocówki itd., ale wygoda, zwłaszcza drugiego rozwiązania jest godna polecenia. Nie wiem jak inni, ale ja widzę przynajmniej dwa razy do roku potrzebę regulacji długości cięgien, także typu bowden, przy większych zmianach temperatur- np. przejście z zimy w wiosnę, jak teraz.