



-
Postów
2 496 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Treść opublikowana przez ahaweto
-
Po długim wyczekiwaniu (nasza poczta) dotarły części do reanimacji mojego RCGF-a 10. Korzystając z "luki w programie dnia" od razu przystąpiłem do działania. Przy przeglądaniu zwróciłem uwagę na część cylinder-głowica. Nowa jest lepiej wykonana i nie ma dziury w otworze wydechowym (patrz wyżej) .Zwiększona średnica (co prawda tylko o 1mm) oraz całkowicie zmieniony "imidż" głowicy. Wszystko to spowodowało zwiększenie powierzchni chłodzącej. Otóż, bodajże w ubiegłym roku wprowadzono na rynek silnik RCGF 10 RE czyli z wydechem skierowanym do tyłu. Nie była to żadna nowość tylko ukłon w naszą stronę ponieważ wcześniej wprowadzono silniki RCGF20RE, DLE20RE, DLE35RE, DLE55RE. Inicjatywie takiej możemy tylko przyklasnąć bo taki silnik można pięknie schować pod maską a wydech będzie wystawać od spodu. W ten sposób można uniknąć zakupu tłumików typu Pitts zakładanych na silniki z bocznym wydechem. W tym przypadku konstruktorzy RCGF wykazali się bardzo ekonomicznym myśleniem. W moim silniku (skonstruowanym przed wprowadzenie wersji RE) część cylinder-głowica jest to element wykonany w całości. A teraz zamiast produkować dwie (w zależności od wersji) części, konstruktorzy ten jeden element rozbili na dwie części. Cylinder wraz z komorą spalania i otworem na świecę oraz "czapkę-głowicę" z użebrowaniem. W zależności od wersji "czapka-głowica" jest wciskana na cylinder żebrami chłodzącymi prostopadle do otworu wydechowego (wersja classic) czyli wzdłuż lotu modelu lub z żebrami chłodzącymi równolegle do otworu wydechowego (wersja RE) czyli również wzdłuż lotu modelu. Cylinder oraz "czapka-głowica jest wykonana z tego samego materiału więc mają taką samą rozszerzalność cieplną. Jednak żeby uniknąć przypadku "odmaszerowania" czapki-głowicy (nie daj Boże) w czasie lotu, oba te elementy po wstępnym montażu zostały symetrycznie zakołkowane. Jako że cylinder jest uniwersalny wystarczy obrócić go o 90 stopni w prawo i mamy wersję RE. Niestety w moim przypadku żebra chłodzące "czapki-głowicy" ustawione byłyby prostopadle do kierunku lotu co zapewne nie wyszłoby na dobre silnikowi. Sprawdziłem to dokładnie a punktem odniesienia był zamek pierścienia tłoka, który przy montażu musi znajdować się na ciągłej gładzi cylindra. W cylindrze między kanałami dolotowymi znajdują się dwie węższe i dwie szersze powierzchnie ciągłe. Te dwie szersze powierzchnie ciągłe gładzi cylindra są tak rozmieszczone(90 stopni) że w wersji classik i RE zamek pierścienia tłoka porusza się po nich. Mając taki silnik (classik) można za niewielką kwotę zmodyfikować silnik na wersję RE. Pod warunkiem że reszta podzespołów jest dobra. https://kpo-flugmodellbau.net/ersatzteile/ersatzteile-rcgf-10-ccm-re.php Cylinder 28 Euro, pierścień tłoka 3 euro. Tłumika niestety nie mają. Od biedy można wykorzystać "stary" tłumik. Oryginalny od RE ma wylot spalin pośrodku puszki. Wszystkie części przed montażem zostały "namaszczone" olejem. Z samym montażem nie było żadnych problemów, za jednym wyjątkiem. Otóż chcąc zamontować wał korbowy z uprzednio założonym łożyskiem tocznym tylnym musiałem wykonać "przyrząd" który pozwoli wcisnąć łożysko w gniazdo tak aby siły nie były przenoszone przez elementy toczne łożyska. Przyrząd wykonałem z rury miedzianej 28mm. Na zdjęciu ze starym wałem. Montaż silnika wykonałem w piątek a wczoraj ( o Boże już jest dzisiaj ) uruchomiłem go. Nie było żadnych problemów Pierwszy raz na ganku. Ale było za głośno więc przeniosłem się do ogrodu. Pierwszy rozruch odbył się ze śmigłem 11x5,5. Po ok. 25 min. pracy (z przerwami żeby nie przegrzać go bo wszystko nowe) i zamianie na śmigło 12x6pracy silnik po ok. 1-2min. pracy gasł. Jak zamknąłem przepustnicę ssania a po odezwaniu się otworzyłem zaczynał pracować i po 1-2min. gasł. Powtórzyło się to ze cztery razy. Wniosek - za mało dostaje paliwa. Odkręciłem obie śruby L i H o 1/4 obrotu. Silnik bez problemu przepracował dalsze 25min. Tym razem posłuchałem rad kolegów którzy pisali że docieranie należy przeprowadzić z użyciem oleju mineralnego. Do sporządzenia mieszanki paliwowej w stosunku 1:25 użyłem oleju Sthil HP (czerwony). Jak przepalę te 2,5L to zrobię mieszankę 1:30 - 3L. Jak silnik to przetrzyma (o czym będę informował) to przejdę na mieszankę z olejem syntetycznym Sthil Ultra. W powyższym tekście opisałem własne dokonania i spostrzeżenia. Oczywiście mogę się mylić i źle interpretować fakty. Dlatego też zapraszam do dyskusji.
-
Ale maszyna !
-
Jasne
-
O ! nawet mój Thunderbolt wcinał się w obiektyw . Niestety pozostało po nim wspomnienie i "bebechy" łącznie z chowanym podwoziem
-
Tadek kupuj strój jeździecki i szablę To jest folia z nadrukiem. Ma taki lekko "buraczkowy" kolor. Ta farba i te esy-floresy na ogonie to nadruk. Jak przeszlifowałem lekko miejsce sklejenia kadłuba to zeszła farba a pod spodem była biała folia. Na razie tak zostanie nie wiadomo co przyniosą przyszłe loty Nawet udało mi się zachować geometrię modelu.
-
Łącznik gotowy. Gotowe Konia z rzędem dla tego który wskaże miejsce w którym kadłub był złamany Wymieniłem również ssak w zbiorniku paliwa. Miałem założony ten z zestawu który miał otwór o średnicy 2mm. Może to było przyczyną gaśnięcia silnika, za mały przepływ ? Założyłem ssak z filtrem filcowym. Na forum któryś z kolegów napisał że zapobiega pienieniu się paliwa. Taki sam mam w modelu z silnikiem RCGF 10. Zobaczymy. Kolega pisał że niska temperatura mogła być przyczyną zgaśnięcia silnika. W takim razie aby do wiosny . Zostały jeszcze elektryki !
-
:) Darek podtrzymałeś mnie na duchu
-
Zawiodłem Polskę, nie dałem rady model będzie gotowy nie wcześniej jak za tydzień. Sprawdzam wszystko jeszcze raz po kolei.
-
Krzyś zaczynasz "celebrować" ciszę ?
-
I ja zaczynam być fanem Super Aira. Silnik gaśnie po dwóch-trzech minutach lotu i tym razem nie dociągnąłem do lotniska Służby warsztatowe od razu ostro wzięły się do roboty. Łącznik ze sklejki topolowej 3mm. Niestety model nie będzie "na rano" gotowy do lotu. Jednoosobowa komisja do badania wypadków lotniczych intensywnie pracuje.
-
Z wielką przyjemnością będę Was gościł
-
Pięknie Wszystkim kolegom z pilskiego lotniska życzę wszystkiego najlepszego w Nowym 2018 Roku !
-
Koniec roku był dla mnie udany ! Oblatałem swojego drugiego "benzyniaka" Jest to ten model http://riku.pl/towar/black-horse-super-air-bh5/p/kontekst/3827/ ale wersja V2 tj. z klasycznym podwoziem i dzielonymi płatami. Silnik to OS GGT 10. Właściwie to oblot był tylko połowicznie udany. Kołowanie start i cztery minuty lotu jak najbardziej udane. Po którymś nawrocie na szczęście blisko lotniska zgasł silnik. Szybki nawrót i udało mi się dociągnąć do lotniska. Lądowałem z prawie pełnym zbiornikiem paliwa. Przy lądowaniu przy zetknięciu z ziemią za ostro zaciągnąłem ster wysokości i model mocno walnął kołem ogonowym o ziemię i pękła obsada osi koła ogonowego. Po powrocie zebrała się Komisja do badania wypadków lotniczych w składzie jednoosobowym. Przyczyną pęknięcia obsady było dziwne wykonanie tej obsady przez producenta. Chyba celowe. Po obu stronach osi obrotu koła znajdują się dwa otworki (technologiczne ?) nieprzelotowe o średnicy ok. 1,5mm. Znajdują się one od strony ziemi czyli tam gdzie występują największe siły rozrywające. Dla lepszego pokazania włożyłem w te dwa otworki krótkie kawałki drutu. Ścianki pomiędzy tymi otworami jak i zewnętrzną stroną obsady mają niecały 1mm. Model nie odniósł żadnych uszkodzeń. Przyczynę zgaśnięcia silnika zobaczyłem dopiero w domu, chociaż po lądowaniu silnik normalnie odpalił. Otóż przewód odpowietrzający zbiornik wystający od spodu kadłuba został "wciągnięty" do kadłuba. Jest to moje niedopatrzenie nie przewidziałem tego. A że był obcięty na prosto oparł się o dno kadłuba i odpowietrzenie przestało spełniać swoją rolę. Wytworzone podciśnienie odcięło dopływ paliwa. Teraz to już się nie powtórzy. Nowa obsada koła wygląda tak. Może jutro aura pozwoli przeprowadzić noworoczne latanie. O samym modelu napiszę w osobnym temacie. Z okazji nadchodzącego Nowego 2018 Roku życzę wszystkim kolegom udanych lotów, zadowolenia z uprawianego hobby oraz dużo zdrowia ! Do zobaczenia na piknikach !
-
Młody już lata. Na razie "na kablu" ale "trudna materia do urobienia" Te klocki mają duży walor edukacyjny.
-
Św. Mikołaj przyniósł trafione prezenty dla mojego syna.
-
Adam, może to będzie też pomocne : https://modelik.pl/nr-kat-0724-fsc-zuk-a-15m-p-111.html?cPath=26 https://modelik.pl/nr-kat-0723-fsc-zuk-a-11b-p-108.html?cPath=26
-
To prawda nasi wynalazcy-racjonalizatorzy nigdy nie mieli łatwego życia u nas. Z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych pamiętam artykuł zamieszczony w Przeglądzie Mechanicznym (bardzo ciekawe wydawnictwo w tamtych czasach) właśnie o tym traktujący. Artykuł był opatrzony rysunkiem satyrycznym, na którym postawny dyrektor a może nawet minister klepie po plecach wymizerowanego młodego człowieka mówiąc : brawo inżynierze, pański wynalazek jest wspaniały i wręcz rewolucyjny ale wiecie my jednak zakupimy licencję. Sam znam przypadek w którym złożony projekt racjonalizatorski dający bardzo duże oszczędności, został odrzucony a wręcz nie zostawiono na nim suchej nitki zarzucając mu nawet narażanie życia i bezpieczeństwa użytkowników. A za dwa lata próbował go po cichu wdrożyć pracownik dyrekcji zjednoczenia. Wybuchła afera. Sprawę wyjaśniono przyznając rację pierwszemu wnioskodawcy. Ale niesmak pozostał. Roman, bardzo ciekawe wiadomości.
-
Bardzo ciekawe. Czy można zaryzykować stwierdzenie że jest taki "uproszczony" silnik dwucylindrowy tyle że z jednym tłokiem ? Ciekawe jak wyglądało zastosowanie praktyczne. A swoją drogą p. Ericson (?) miał lub ma cholerną wyobraźnię, ale pewnie solidnie podbudowaną teoretycznie i zapewne praktycznie.
-
Jak to działa ?
-
Jarek ten pomysł ja już wcieliłem w życie, w tym temacie zobacz post 63 http://pfmrc.eu/index.php/topic/65855-rcgf-10cc-bm-ga%C5%BAnik-walbro/page-4 a kolega bijacek też to już przerabiał w evolutionie z całkiem dobrym skutkiem. Jak przyjdą do mnie części do RCGF 10 z HK to jeszcze raz spróbuję.
-
Tak w takiej sytuacji z grawitacją trzeba się bardzo liczyć
-
Ale mieliście "tłok w powietrzu"
-
Po każdym locie z tyłu cylindra występował czarny wyciek spalonej mieszanki. Nie było tego dużo jednak konieczne był czyszczenie między żebrami cylindra. Sądziłem że przeciek występuje na gwincie śruby mocującej tłumik do cylindra. Dopiero teraz znalazłem przyczynę tego przecieku. Odlew cylindra-głowicy wewnątrz kanału wydechowego ma... dziurkę. Wada odlewu ! Na zdjęciu widać przełożony mosiężny drucik. Mam pytanie. Cylinder-głowica nie będzie już używana, ale na przyszłość : czym taką dziurkę można zakleić ? Przychodzi mi na myśl silikon kominiarski odporny na temp 1200 stopni ? Ale czy nie zostanie wydmuchany ?
-
Już go mamy. Ma nawet chowane podwozie . A dodatkowo inne modele.
-
Zdaję sobie sprawę że sposób w jaki próbuję przywrócić silnik do życia nie jest najlepszy a silnik nadaje się do remontu (po przeanalizowaniu kosztów) lub zakupię drugi. Nie mniej jednak spróbowałem go uruchomić. Niestety wynik jest negatywny. Świeca jest uszkodzona a drugiej na razie nie mam. Kręcąc śmigłem wyczuwa się że silnik ma mniejszą kompresję. Nic dziwnego jest rysa na gładzi cylindra. No i pomyślałem dlaczego nie spróbować uruchomić go na świecy żarowej OS G5. Zaskoczył normalnie Na zdjęciu widać wiszącą fajkę a silnik pracuje jeszcze z żarnikiem. I już samodzielnie Nawet wchodzi na wysokie obroty. Praca jest bardziej "miękka" jest jakby trochę cichszy. Dwukrotnie go uruchomiłem na kilka minut. Czyli jest to jak najbardziej możliwe a model będzie o około 100gramów lżejszy (układ zapłonowy). Jak będzie z mocą w przyszłości się przekonamy. I na tym dobre wiadomości się kończą Po drugim uruchomieniu po paru minutach i prze gazowaniu... silnik zgasł. Kręcąc śmigłem czuć twardy opór w GPZ Ciekawe jaki tym razem "element" zechciał obejrzeć wnętrze komory spalania Ale o tym przekonam się dopiero wieczorem. edyta 05.12 wtorek Zapomniałem dodać że pierwszy raz zgasiłem silnik zamykając przepustnicę. Czy tak będzie można go gasić (jak żarowy) drugi raz nie dane było mi się przekonać. Tym razem całkowicie rozsypał się koszyczek łożyska igiełkowego na czopie korbowym wału. Być może koszyczek już w fazie produkcji miał mikropęknięcia które podczas eksploatacji zaczęły się powiększać aż do zniszczenia. O dziwo żadna z igiełek się nie starła, nawet ten "dystans" który wstawiłem między igiełki ocalał. Na zdjęciu po prawej stronie. Kawałeczek z koszyczka został wbity przez tłok w głowicę. i to on tym razem blokował. Pominięcie koszyczka i dołożenie igiełek nie wchodzi w rachubę, dlatego że bieżnia na czopie korbowym nie ma na całej swojej długości jednakowej średnicy. Łożyska na wale są produkcji Made in Japan. Poza karterem wszystko trzeba wymienić.