Skocz do zawartości

No i po Graupnerze


BRoman
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Problemem Konrad jest to  , ze ja NIE widze ( widzialem , bo od 5 lat mieszkam w domku ) bawiacej sie mlodziezy ( czy dzieciakow )  na podworkach !!! Totalna pustka ! 

Jarek gdyby mój syn był teraz dzieckiem to bym mu zabronił bawić się na podwórku. Raz smog mamy taki, że bym się bał o dzieciaka i jego płuca, dwa za moich dziecięcych czasów na mojej ulicy były dwa samochody i my dzieciaki wiedzieliśmy kiedy kierujący wracają nimi do domu. Teraz w każdej rodzinie minimum 2 jak nie 3 samochody. Chodniki od początku do końca ulicy zastawione samochodami po obu stronach że ledwo można środkiem przejechać i tak prawie wszystkie osiedlowe ulice. No więc gdzie te dzieciaki miałyby się bawić. A po trzecie to po co im podwórko skoro mają smartfony i internet. Internet to teraz ich podwórko. :)

 

One się po prostu teraz inaczej bawią a podwórko dzieciaki zamieniły na globalną wioskę. Pamiętam jak mój syn jeszcze parą ładnych lat temu umawiał się na zabawę z kumplami. Jeden był w Singapurze, jeden był gdzieś w północnych stanach bodaj z Pittsburgha a jeden w RPA. Oni się bawili - czyli grali razem czy przeciwko sobie nie dojdziesz teraz, i byli szczęśliwi. Problem mieli tylko taki który z nich zarywa nockę, ale z tego co pamiętam to dwóch musiało zarywać i robili to rotacyjnie.  :) Teraz jako stary koń gra ale w pokoju, umawiają się w 6ciu i tak od 3-4 lat co piątek od 18 do 24 grają w jakąś planszową. 

No bawią się ten nasze dzieciaki tylko inaczej niż my w co innego niż my, co nie oznacza, że są gorsze czy nieszczęśliwe z tego powodu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak szczerze , przedstawię moją najlepszą zabawkę , i każdemu dzieciakowi dałbym w ramach treningu  . Ciekawe czy wogóle wiedzieli by co to jest  :o  a jest lepsze od smart-wonów ;)  

 

Super urządzenia  :D  tylko ostatnio coś brzeszczoty podrożały i z tego powodu jestem Bardzo Bardzo Smutny  :(

post-1873-0-18326400-1574636566.jpg

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konrad : ja nigdzie nie pisze , ze te dzieci sa NIESZCZESLIWE . Zeby wiedziec , ze sa nieszczesliwe , musialyby przezyc NASZE dziecinstwo , aby porownac ze swoim  ;) . Ja przede wszystkim bylem CALUTKIE dnie poza domem. No i nawet nie chce mi sie opisywac JAKIE my mielismy pomysly , bo robiliscie pewnie to samo . Zamienilbys to na gry komputerowe ? Przede wszystkim MASA ruchu na powietrzu ( swiezym czy nie to juz inna bajka ) bez nerwowego spogladania na smartfony  :D . Jak nie bylo co robic , to trzezba bylo COS wymyslec ( dzisiaj - wcisnac przycisk w kompie ) !!! I wymyslalo sie wspaniale rzeczy , a na nude to sie NIGDY nie narzekalo . Zamiast gier komputerowych mielismy KSIAZKI. Czy dzieciaki cos jeszcze dzisiaj czytaja ? Ja zatapialem sie w ksiazkach z lampka pod koldra , zeby rodzice mysleli ze spie. Zadna gra nie odda tego co czulo sie czytajac np. 20 000 mil podmorskiej podrozy , albo Tomka wsrod lowcow glow , bo potrzebna byla WYOBRAZNIA , aby "rysowac" sobie w mozgu to co sie czytalo .Dzisiaj masz gre w 3D i nie musisz sobie NIC wyopbrazac . I nad tym NIE ma nawet co dyskutowac ...........

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konrad : ja nigdzie nie pisze , ze te dzieci sa NIESZCZESLIWE . Zeby wiedziec , ze sa nieszczesliwe , musialyby przezyc NASZE dziecinstwo , aby porownac ze swoim  ;) . Ja przede wszystkim bylem CALUTKIE dnie poza domem. No i nawet nie chce mi sie opisywac JAKIE my mielismy pomysly , bo robiliscie pewnie to samo . Zamienilbys to na gry komputerowe ? Przede wszystkim MASA ruchu na powietrzu ( swiezym czy nie to juz inna bajka ) bez nerwowego spogladania na smartfony  :D . Jak nie bylo co robic , to trzezba bylo COS wymyslec ( dzisiaj - wcisnac przycisk w kompie ) !!! I wymyslalo sie wspaniale rzeczy , a na nude to sie NIGDY nie narzekalo . Zamiast gier komputerowych mielismy KSIAZKI. Czy dzieciaki cos jeszcze dzisiaj czytaja ? Ja zatapialem sie w ksiazkach z lampka pod koldra , zeby rodzice mysleli ze spie. Zadna gra nie odda tego co czulo sie czytajac np. 20 000 mil podmorskiej podrozy , albo Tomka wsrod lowcow glow , bo potrzebna byla WYOBRAZNIA , aby "rysowac" sobie w mozgu to co sie czytalo .Dzisiaj masz gre w 3D i nie musisz sobie NIC wyopbrazac . I nad tym NIE ma nawet co dyskutowac ...........

tak PANIE JARKU  :)  :)  ma PAN 1000% racji....obecne dzieciaki są kreatywne ale komputerowo/wirtualnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konrad : ja nigdzie nie pisze , ze te dzieci sa NIESZCZESLIWE . Zeby wiedziec , ze sa nieszczesliwe , musialyby przezyc NASZE dziecinstwo , aby porownac ze swoim  ;) . Ja przede wszystkim bylem CALUTKIE dnie poza domem. No i nawet nie chce mi sie opisywac JAKIE my mielismy pomysly , bo robiliscie pewnie to samo . Zamienilbys to na gry komputerowe ? Przede wszystkim MASA ruchu na powietrzu ( swiezym czy nie to juz inna bajka ) bez nerwowego spogladania na smartfony  :D . Jak nie bylo co robic , to trzezba bylo COS wymyslec ( dzisiaj - wcisnac przycisk w kompie ) !!! I wymyslalo sie wspaniale rzeczy , a na nude to sie NIGDY nie narzekalo . Zamiast gier komputerowych mielismy KSIAZKI. Czy dzieciaki cos jeszcze dzisiaj czytaja ? Ja zatapialem sie w ksiazkach z lampka pod koldra , zeby rodzice mysleli ze spie. Zadna gra nie odda tego co czulo sie czytajac np. 20 000 mil podmorskiej podrozy , albo Tomka wsrod lowcow glow , bo potrzebna byla WYOBRAZNIA , aby "rysowac" sobie w mozgu to co sie czytalo .Dzisiaj masz gre w 3D i nie musisz sobie NIC wyopbrazac . I nad tym NIE ma nawet co dyskutowac ...........

Jarek zgadzam się z tobą całkowicie. To powyżej to jakbyś opisał moje dzieciństwo :) , straszne, czy myśmy za dzieciaka nie bawili się przez przypadek razem. ;)  :)

Ja tylko dodam do tych swoich zabaw, że jak załapaem co można zrobić z proszkiem aluminiowym, nadmanganianem potasu, saletrą i cukrem to dopiero mieliśmy zabawę :ph34r:  :ph34r:  :ph34r:. Oj działo się naprawdę działo.

Teraz dzieciaki bawią się inaczej i jest im dobrze, tak jak było swego czasu nam. Czy to jest źle, nie mi to oceniać bo już nie jestem dzieciakiem. :) Ale jak gadam z dzieciakami to są szczęśliwe, zadowolone i nie zamieniły by tego na inne zwłaszcza nasze czasy. To, że nie ganiają po podwórku, no cóż jak dorosną i załapią, że to też daje radochę i to równie silną jak siedzenie przed kompem to wież mi zaczną ganiać, jeździć na rowerze, pływać etc. Tak to prawda że za dzieciaka czytaliśmy bardzo dużo, jak widzę to dokładnie te same książki :). Teraz dzieciaki faktycznie nie czytają cóż ich strata tyle, że te nasze książki dzieciaki zamieniły na TV i internet. My tego nie mieliśmy, więc nie mieliśmy wyjścia i chcieliśmy/musieliśmy czytać.  :) Jak chciałem się znaleźć gdzieś w dżungli amazońskiej to brałem Tomka (teraz nie przypomnę sobie którego) i wyobraźnią natychmiast się przenosiłem do tej dżungli, teraz dzieciaki włączają Discovery i są w środku tej samej dżungli bez wysiłku i straty czasu. ;) Jest inaczej na pewno, ale czy to źle. 

 

Te nasze czasy już się nie wrócą, one po prostu przeminęły.

 

 

Tak szczerze , przedstawię moją najlepszą zabawkę , i każdemu dzieciakowi dałbym w ramach treningu  . Ciekawe czy wogóle wiedzieli by co to jest  :o  a jest lepsze od smart-wonów ;)  

 

Super urządzenia  :D  tylko ostatnio coś brzeszczoty podrożały i z tego powodu jestem Bardzo Bardzo Smutny  :(

No i kurde następny. Czy my też swego czasu nie bawiliśmy się w jednej piaskownicy. Aaaa nie, no bo ja miałem trochę większą piłkę i taką zaokrągloną u góry :D. Ba mam ją do dziś od dzieciaka i jest to moja najcenniejsza i najbardziej ulubiona piłka.

 

Ale te dzisiejsze dzieciaki, co widziałem na własne oczy, zamieniły taka włośnicówkę na komputer. Też przeżywają podobnie jak ja swoje niepowodzenia swoje wypociny, też mówią, że mogłoby to wyjść lepiej. Na moje, to mają podobne emocje jak nie takie same i frajdę jak myśmy mieli, a że to się dzieje przy pomocy komputera i drukarki 3D to już jest sprawa czasów w jakich żyjemy. 

Myśmy mieli tylko piłki, one mają teraz komputery i 3D i nie widzę w tym nic złego, że właśnie wolą komputery niż tą piłkę.

 

Artur ale tak szczerze, gdybyś za dzieciaka miał dokładnie takie jak mają dziś dzieciaki możliwości to nie poszedłbyś właśnie w tą stronę. Nie spróbowałbyś tego narzędzia? No bo komputer, 3D, CNC to takie jak za naszych czasów narzędzia tylko PnP :D

Ja osobiście na pewno bym spróbował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna różnica. Kiedyś człowiek miał duże oczekiwania od siebie. Teraz bardzo wiele osób oczekuje czegoś od innych dla siebie i często ma pretensje, że tego nie otrzymuje nie mówiąc już o przeżywaniu emocjonalnym ponad miarę wszystkiego co się da :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mógłbym napisać, co jakie były czasy jakie dzieciństwo  super fajne.  Dla przykładu podam ze w tej Cegielni opuszczonej i wyłączonej , bawiliśmy się z kolegami to były czasy .

To było,nasze podwórko , a obok tej cegielni był olbrzymi obszar na którym puszczałem modele szybowców F1A 

Nikt się nie czepiał , tak jak dziś trzeba mieć, pozwolenia praktycznie na wszystko .

 

Dzisiaj , no niestety stoi w tym miejscu upadły hipermarket  Tesko 

post-1873-0-47266700-1574669807.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jesli chodzi moje dziecinstwo , brak komorek , gier , komputerow i calego tego "talatajstwa"...

Za to bylo chodzenie cala grupa nad jezioro lub do lasu, strzelanie z luku, strzelanie z procy kulkami od lozysk (najwiekszym wyczynem bylo trafienie w glowe swietego na witrazu olsztynskiej katedry), strzelanie ze szprych rowerowych, z karbidu...

W glowach podworkowej grupy dzieci na starym miescie rodzily sie "rozne" pomysly i nie bylo zmiluj sie, nikt nie smial nawet o tym pomyslec, by sie z takowych akcji wylamac. Ale o dziwo, nigdy sie komukolwiek cos powaznego nie stalo, co najwyzej potluczone kolana i lokcie.

Dzisiaj, na samo wspomnienie tych glupot az mi sie wlosy na glowie do gory podnosza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak szczerze , przedstawię moją najlepszą zabawkę , i każdemu dzieciakowi dałbym w ramach treningu  . Ciekawe czy wogóle wiedzieli by co to jest  :o  a jest lepsze od smart-wonów ;)  

 

Super urządzenia  :D  tylko ostatnio coś brzeszczoty podrożały i z tego powodu jestem Bardzo Bardzo Smutny  :(

 

Mam, używam, natomiast syn wybrał drukarkę 3D której się nie tykam. Nie mam na nią nerwów. Szybciej mi idzie sklecić coś od podstaw  ;)

To jest cnc z lat mojej młodości ;) . A teraz to dzieciakowi strach dać nożyczki do ręki na zajęciach , bo w szkole to ich na SPT niczego nie uczą . A co do silniczków To mam wankle w swojej kolekcji i parę innych perełek ;)

 

 

Nie jest tak do końca. Co prawda konewek nie lutują, ale coś tam robią manualnie. Szału nie ma, ale dramatu też nie. Kto chce da radę coś ogarnąć.

Druga sprawa, to strach dać co niektórym coś do łapy, bo "se" krzywdę zrobią. 

 

16 latka potrafi włożyć nożyczki do kontaktu i weź tu daj coś więcej jak kartkę i długopis.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna różnica. Kiedyś człowiek miał duże oczekiwania od siebie. Teraz bardzo wiele osób oczekuje czegoś od innych dla siebie i często ma pretensje, że tego nie otrzymuje nie mówiąc już o przeżywaniu emocjonalnym ponad miarę wszystkiego co się da :mellow:

Piotrze dotknąłeś bardzo istotnej kwestii. Zgadza się. Niestety z ogromną przykrością potwierdzam to co napisałeś. Na szczęście dotyczy to tylko części obecnych dzieciaków ale o zgrozo moim zdaniem tej większej części. :(

 

A czy to nie jest właśnie efekt rozwoju cywilizacyjnego z wszelkimi tego konsekwencjami. Czy my rodzice przez przypadek nie jesteśmy temu winni. Tego nie wiem, wiem tylko, że ja osobiście uchroniłem swojego syna od prezentowaniem takiej postawy. :) Nie przeczę, że nie próbował, ale jakimś cudem udało mi się to mu wyperswadować. Teraz jak przychodzi to mówi, "tata próbowałem i nie daje rady - pomożesz"?

 

#Artur

Ja nie miałem takiej cegielni niestety, ale niedaleko miałem coś takiego co się nazywało, chyba potocznie "motokros". Tam kilka razy faktycznie odbyły się zawody motokrosowe, ale praktycznie ten tor stał pusty i do naszej, na szczęście, dyspozycji o każdej porze dnia i nocy. Był po prostu otwarty.

To był nasz poligon, tam się działy takie rzeczy, że gdyby to widzieli rodzice to jak nic któreś z zawałem by wróciło do domu. Ile ram w rowerach połamaliśmy, kierownic, kół to nie wspomnę.

 

A że też miałem bardzo blisko prawdziwy wojskowy poligon to i tam też sie bawiliśmy. Teraz strach pomyśleć, ja na pewno zawału bym dostał gdyby mój syn bawił się podobnie jak ja w tamtych czasach. No nie przeżyłbym na 100% :D

 

Mam, używam, natomiast syn wybrał drukarkę 3D której się nie tykam. Nie mam na nią nerwów. Szybciej mi idzie sklecić coś od podstaw  ;)

Dokładnie o tym pisałem. To są obecne zabawki naszych dzieci. Mnie też osobiście szlak by trafił przy kalibracji tej zarazy, więc się nie dotykam i jak co to szukam u dzieciaków pomocy. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co ja mam napisać, że mieszkałem koło jednostki czerwonych beretów i niedaleko muzeum lotnictwa, starego pasa startowego oraz ogromnego parku. Resztę sobie wyobraźcie :ph34r:

Zegarkiem dla nas było położenie słońca a pomimo to mieliśmy wyczucie czasu co do 10 minut. A między blokami były boiska i drzewa a nie beton i samochody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem dość długi tekst, i wcięło...no nic..

 

w skrócie...

Czy my w tym kierunku czasem nie zmierzamy?

 

https://ebd.cda.pl/630x375/117127e1

 

 

 

P.S.

papka dla mas... https://obcas.pl/czwarty-polfinal-mam-talent-2019-czyli-pszczolki-pajak-i-baletnica-kto-dostal-sie-do-finalu/

 

 

Bardzo popularna gra podwórkowa wychodzi z cienia. :)
http://www.bibliotek.../754-kapsel-cup

Wtedy wszystkie atlasy i książki do geografii miały dziury po wyciętych miniaturach flag państwowych... :D

prawdziwe-kapsle-z-podworka-prl-gra-w-ka

 

teraz są gotowce...(by dzieci nożyczkami sobie czasem kuku nie zrobiły)

 

1375985047_by_Konrad19_500.jpg

 

..ale nie ma stymulującego tę grę  Wyścigu Pokoju... :P

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o wszystko...a generalnie o młodość bo to są wspomnienia młodości

mieszkałem nad Wisłą za sąsiada miałem pózniejszego Mistrza Świata  Waldemara Marszałka, więc jako jedyny z kumpli miałem dostęp do metanolu ( juz wtedy przerabiałem JENY 2,5cc na "zarówki" ) do lotniska na Gocławiu 2km.  A na lotnisku działo się coś cały dzień więc możecie sobie Panowie wyobrazić gdzie kierowaliśmy swe kroki....a teraz co ? cytując klasyka gatunku...." ch........, d....... a i kamieni kupa ".postawiono  osiedle na podmokłym terenie.....A o tym że nie nalezy stawiać  tam domów wiedziano już przed wojną

 

aaaaaaaaaaaaa...no i nikt z tego lotniska nie wyganiał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ja tylko dodam do tych swoich zabaw, że jak załapaem co można zrobić z proszkiem aluminiowym, nadmanganianem potasu, saletrą i cukrem to dopiero mieliśmy zabawę  :ph34r:   :ph34r:   :ph34r:. Oj działo się naprawdę działo"

 

Nie chcialem wchodzic w TE tematy , bo sluzby dzisiaj czuwaja !

 

 Nabite "paliwem" kapselki od wodki lataly az gwizdalo ! A ile razy wpadly komus na balkon !

I wtedy wszyscy "astronauci" zgodnie w dluga  :D

 

Tak to prawda że za dzieciaka czytaliśmy bardzo dużo, jak widzę to dokładnie te same książki  :).

 

Wymienilem tylko dwie , ale pewnie zaczytywalismy sie tym samym . 

 

 

Poligon miales mowisz ? 

 

My jezdzilismy rowerami na pobliskie wysypisko smieci do Raculi po strzykawki ( nie do wsztrzykiwania sobie czegokolwiek , ale fajnie bylo miec strzykawke ) , a strzykawki wyszukiwalismu na oddziale smieci szpitalnych  :blink:  :blink:  :blink:  .

Ze my sie tam  niczym wtedy nie zarazilismy !!!  Nie wtedy bylo zadnych spalarni , tylko szpital wywalal wszystko w jednej z czesci wysypiska !!

 

Jak pozniej opowiedzialem mamie SKAD mam strzykawke , to byla "ciezka" rozmowa z ojcem ( choc bez bicia , bo ojciec potrafil wytlumaczyc BEZ uzywania narzedzi tortur )  i juz na smieciowisko NIGDY nie pojechalem  :D  :D  :D 

 

Raz jak palilem gazety w zlewie w kuchni ( dlaczego to nie wiem ) i zostaly jakies resztki popiolu , to ojciec po pracy zapytal KTO to palil . Ja oczywiscie , ze to nie ja . Zebral resztki i powiedzial , ze pojdziemy na milicje i w laboratorium sprawdza KTO to palil. Do komendy mielismy moze z 500 m , podchodzimy do wielkich 3m wysokosci drzwi  i ojciec mowi ( stajac przed drzwiami ) : chyba dzisiaj juz nie pracuja , przyjdziemy kiedy indziej . Pozniej juz NIGDY do tematu nie wrocil. Zapytalem go jako dorosly chlopak ( jak sobie kiedys o tym przypomnialem ) , DLACZEGO zawrocil . Powiedzial tak ; a co , mialem wejsc i zrobic z siebie idiote ? Myslalem ze pekniesz po drodze i sie przyznasz , ale byles twardy za do konca  :D  :D  :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcialem wchodzic w TE tematy , bo sluzby dzisiaj czuwaja !

 

 Nabite "paliwem" kapselki od wodki lataly az gwizdalo ! A ile razy wpadly komus na balkon !

I wtedy wszyscy "astronauci" zgodnie w dluga  :D

Jarek to było 50 lat temu, dawno się przeterminowało.  :)

 

Ja piromanem to byłem od dziecka i to strasznym.

Mówisz kapsle, hmmm.... my zaczęliśmy od śrub M5. W nakrętkę siarka ze szturmówki dwie śruby mocno skręcone i sru w powietrze tak aby spadły na asfalt lub chodnik. Było marne puf i tyle. No to poszliśmy po bandzie i poszła śrubeczka M20 potem M25 (chyba taka, bo to była śruba od torów tramwajowych którymi przykręcali tory do drewnianych podkładów).

 

Z tego co pamiętam to wchodziły do nakrętki 2-2,5 paczki siarki ze szturmówek. Ale tego nam było mało, a że miałem dostęp do prochu strzelniczego - ojciec był myśliwym, więc rozbrajałem pociski do dubeltówki i odzyskiwałem proch :o. Ten mieszaliśmy z siarką po szturmówkach i do nakrętki. Mówisz, że te Toje kapsle latały, no to sobie wyobraź ja latały nasze pociski skoro huk było słychać ze 100m z końca ulicy. :ph34r:  :D

To że nam łap nie pourywało i tych pustych łbów nie rozwaliło to cud. No ale w domu była nuda więc trzeba było coś robić. :)

 

Teraz, jak tak reasumuje to moje piękne dzieciństwo to ciarki mi po grzbiecie przechodzą i dziwie się, że nic sobie w dzieciństwie nie zrobiłem.  :) Moja piromania doprowadziła do lekkiego spalenia części pokoju. To wydarzenie było tak silne emocjonalnie dla mnie, że spowodowało wywalenie wszystkich odczynników i całkowite zaprzestanie mojej piromanii. Myślę, że to zdarzenie było darem od losu bo kilka dni wcześniej na poligonie znaleźliśmy łuski po chyba (bo sie nie znam) ciężkim karabinie albo czymś przeciw lotniczym. Średnic to około 3cm a wysokość łuski prawie 20cm. Strach pomyśleć co by było gdyby ta moja mikstura nie zjarała się w domu i gdybym ją wepchnął do tej łuski.  :wacko:  :wacko:

 

PS

Żona była zawsze dobra z chemii i nasz syn też od dzieciaka wykazywał ogromne zainteresowanie chemią i eksperymentami. Żona była dumna i powtarzała, że to po niej odziedziczył zamiłowanie. Ja na wszelki wypadek nigdy jej nie wyprowadzałem z błędu i czym prędzej skierowałem zainteresowanie syna w stronę informatyki tak aby zapomniał o chemii. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.