Skocz do zawartości

No i stało się , załatwiłem MX-a


enter1978
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Wybrałem się dziś na lotnisko do Zamościa, było trochę modelarzy ale ja oczywiście musiałem szaleć bardziej niż zwykle i zaszalałem.

Podczas normalnego niezbyt agresywnego latania model wypala zbiornik paliwa w 15min , więc zawsze ląduję po 10 min.

Niestety jak się go katuje do granic możliwości szczególnie w podczas fatalnej pogody w silnym wietrze model zużywa więcej paliwa i zdarzało się mu zgasnąć po 10 min latania , ale zawsze ostrzegał dławiąc się.

Niestety tak mu dziś ognia dawałem że nie miał czasu się dławić ani ostrzegać , po 9 min latania zdechł w zawisie z 10m nad ziemią.

Na szczęście bardzo lubię budować kadłuby to moje  ulubione zajęcie, bo mimo że do wymiany jest tylko pierwsza wręga i domek silnika model dostanie cały nowy kadłub.

Brawo ja.

spacer.png

 

A tu zbiornik w modelu, a model w pozycji zawisu , kurcze coś ten smok nie dosięga do paliwa tak z 2cm mu brakuje;)

Tak wiem smok ma za krótki wężyk i nie dosięga dna:)

spacer.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten zawis to była ostatnia figura , po tym juz miałem lądować , "no i w pizdu i wylądował" , statystycznie paliwa miało być jeszcze na 5-6min lotu ale że latałem pełną mocą to paliwo zostało zużyte przed czasem.

Nie umiem wisieć brzuchem do siebie i zawsze to ćwiczę na sporej wysokości , niestety w sobotę powiesiłem go niżej niż zwykle przez co zabrakło mi wysokości i po zgaśnięciu nie dał rady wyrównać , kabiną do siebie to już mam wyćwiczone wyczucie i model wisi że zamiata ogonem po ziemi to nawet jak by zgasł to nie za wiele by mu się stało, no miałem pecha ale żebym tam się specjalnie zmartwił to nie za bardzo , szkoda tylko że sezon w pełni a ja zostałem z krzyżakiem , bo nowy model nie skończony a stary rozbity:).

Ale trzeba być optymistą :) , rozbity model jest konstrukcją z zapleczem części zamiennych , nie uszkodziłem nowego silnika który lata dopiero pierwszy sezon , do wymiany jest tylko kadłub a kadłub jest najłatwiejszy i bardzo szybki w budowie.

Straty na pierwszy rzut oka.

Podwozie 160zł plus wymienię i tylne od razu na nowe więc komplet 180zł

Śmigło około 100zł

Nowy kadłub nie znam ceny ale pewnie około 200zł

Folia z 60-80zł

I tydzień intensywnej roboty , ale że i tak w tym roku już nie poleci i mi się nie spieszy więc odbudowa się przeciągnie w czasie , martwiłem się że nie mam zajęcia na zimę bo wszystkie rozpoczęte modele są skończone to teraz już mam zajęcie :)

Wychodzi na to że naprawa modelu wyniesie mniej więcej 500-600zł to naprawdę komfortowa sytuacja jak na taki upadek , a po kieszeni też nie za bardzo dostanę bo prawdopodobnie w sobotę sprzedam model ultimate więc sprzedany model pokryje wszystkie koszta naprawy , modyfikacje rozbitego modelu bo planuję wydech kanister, i jeszcze pewnie sfinansuje nowy model bo tam nie ma serw lotek i kilku innych drobiazgów.

Tak że jest dobrze :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi też po głowie większy zbiornik , taki 600-650ml .

 Ssak  nie do końca sięgający dna zbiornika to celowa robota , kiedyś często latałem blisko krzaków i drzew a to też kiepska opcja gdy model by zgasł nad miejscem mało sprzyjającym lądowaniu.

Ssak na dnie zbiornika nie ostrzega przed brakiem paliwa , lata jak by nigdy nic i nagle bez ostrzeżenia stop i rób co chcesz:), tak miałem w extrze 260.

Tutaj postanowiłem to minimalnie zmienić , ssak nie do końca na dnie ale gdy model leci w poziomie ostrzega przed kończącym się paliwem silnik się dławi ale pracuje bo coś tam paliwa jeszcze jest i zaciąga resztki bo ma z czego bo paliwa jest wystarczająca ilość aby silnik kulawo ale jednak pracował, niestety to rozwiązanie w pozycji zawisu jest zgubne bo smok nie sięga ani trochę paliwa mimo że jeszcze jest go tyle że w poziomym locie silnik by pracował dławiąc się ale jednak by ciągnął.

Naprawdę bardzo wiele razy zabrakło mi paliwa i zawsze o braku ostrzegał , ostatnio było tak że dławił się ale przyleciał z drugiego końca lotniska (800m) zawrócił wylądował i dopiero jak był na ziemi to zgasł.

No nic mam nauczkę teraz po sobotniej szkole albo skrócę czas lotu z 2 min albo zamontuję większy zbiornik.

A tak na marginesie , czy przypadkiem ktoś nie ma na zbyciu niebieskiej folii z hobby king? chętnie przygarnę z 2 metry

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, zbjanik napisał:

A co by dał przepływomierz? Nie stosuje się go nawet w prawdziwych mniejszych samolotach- wskaźnik ilości paliwa, o, to tak! W modelu jak silnik buczy, to znaczy, że paliwo jeszcze jest.

Przeplywomierz jest dokładniejszy bo mierzy ilość cieczy, która wypływa w jednostce czasu. Na tej podstawie można przecież wyliczyć ile paliwa poszło. Nie ma takich urządzeń w modelarstwie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, enter1978 napisał:

 Ssak  nie do końca sięgający dna zbiornika to celowa robota

To po prostu gwóźdź do trumny i ta celowa robota to fakt że rozbiłeś model.

Tłumaczenie że silnik się dławi i krztusi i to jest oznaka małej ilości paliwa jest po prostu wręcz dziecinnym tłumaczeniem...

Lata się tak by zawsze zostało  trochę paliwa w zbiorniku bo to gwarancja że można zrobić drugi, czasem trzeci nalot na lotnisko.

Praktycznie to najlepiej ustawić czas na radiu od dodania gazu i na podstawie kilku lotów, spokojnych i wariackich określić ile paliwa ma zostać i mieć pewność że paliwa zostanie na bezpieczne lądowanie.

Też miałem taki epizod... W euforii latania kiedy kończąc zawis i planując krąg do lądowania Extrą silnik zgasł . Udało się jednak wylądować z minimalnym uszkodzeniem goleni podwozia. Diagnoza -zero paliwa a że model bodaj 2 lot to bez czasu na radiu, tak na czuja i efekt był...

 

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Shock napisał:

To po prostu gwóźdź do trumny

Wszystko się zgadza , szkoda że dopiero teraz do tego doszedłem , rozbity model jest tylko i wyłącznie z mojej winy , czasami to wydaje mi się że ten swój łeb to noszę tylko od parady, bo ileż to razy było że latam latam patrzę na zegarek i za chiny nie pamiętam o której miałem lądować:P.

Szczęście w nieszczęściu że model jest do odbudowy a uszkodzenia są jakie są, jak bym miał robić skrzydła czy lotki to bym się raczej załupił.

A gdy by to był model ze sklepu to wylądował by w śmietniku , bo odbudowa modelu do którego nie ma żadnych planów to jak dla mnie przekleństwo.

A tak to więcej będzie z tej kraksy pożytku niż szkody, kadłub będzie nowy a i od razu serwis szczegółowy model przejdzie, jedynie parę złotych jestem w plecy , ale nie ma dramatu mogło być gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, 302_Osh napisał:

Wystarczy wyłącznik krańcowy pływakowy i lampka na modelu. Albo jakiś indukcyjny czujnik z anodami, rozwiązania są różne. W locie poziomym wystarczy. Przepływomierzem mierzy się ilość w czasie, a nie ilość.

a jak zrobisz dużą liczbę pomiarów w stosunkowo krótkim czasie ?  Uzyskasz w miarę dokładny wynik objętości cieczy, zresztą analogicznie do pomiaru przebytej drogi przy znanej prędkości 

rys.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co płakać, trzeba myśleć a za głupotę się płaci.

Przyfastrygowałem mordę modelowi z własnej winy więc biorę to na klatę i bez problemu odbuduję model , nie będzie nawet znaku po krecie a nawet będzie lepszy bo teraz garb jest z ciężkiej twardej balsy , nowy wykonam z standardowej balsy , jak nie patrzeć kilkadziesiąt gram z ogona zdejmę tym sposobem.

Z 500ml zbiornikiem wystarczy skrócić agresywne latanie do 8 min i nic więcej nie trzeba, i nie ma możliwości aby w 8 min wyżłopał cały zbiornik benzyny żeby jak go pałować.

Jedyny żal jaki mam to to że sezon w pełni , piękna pogoda a ja nie mam swojego ulubionego modelu.

A i na warsztacie stoi nowy model który kończę i nie rozpocznę odbudowy rozbitego modelu do puki nie skończę nowego ,bo jak zacznę robić dwa na raz to nie zrobię żadnego.

Ale pewnie akurat nim skończę uzbrajać nowym model to w tym czasie prawdopodobnie skompletuję wszystko co jest potrzebne do odbudowy rozbitka.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, enter1978 napisał:

czasami to wydaje mi się że ten swój łeb to noszę tylko od parady

Wydaje mi się że aż tak źle nie jest ;)

Pokazałeś i pokazujesz nadal kawał modelarskiej historii z wszelakimi wzlotami i upadkami i należy Ci się za to szacun.

Jak widzisz, niby człowiekowi zdaje się że wszystko wie i przewidzi a tu tak banalny błąd jak 1,5 cm za krótki wężyk i mamy kolejny temat na forum :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie dodać jeszcze coś od siebie.Nie potrzeba tu tworzyć jakiś wykresów i bóg wie jakich urządzeń..Wystarczy zastosować się do tych kilku prostych zasad o których napisał Rafał i Bartek.Panowie,nie wiem czy zgodzicie się ze mną ale ja uważam że dobrym zwyczajem jest wszystkie szaleństwa typu rolling harriery i zawisy ,wykonywać w pierwszej części i środkowej lotu kiedy mamy paliwa pod dostatkiem a pod koniec lotu nie wisieć na śmigle bo wiadomo że jak silnik zgaśnie to się nie odratujemy.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.08.2020 o 21:20, piotr28 napisał:

Pozwolę sobie dodać jeszcze coś od siebie.Nie potrzeba tu tworzyć jakiś wykresów i bóg wie jakich urządzeń..Wystarczy zastosować się do tych kilku prostych zasad o których napisał Rafał i Bartek.Panowie,nie wiem czy zgodzicie się ze mną ale ja uważam że dobrym zwyczajem jest wszystkie szaleństwa typu rolling harriery i zawisy ,wykonywać w pierwszej części i środkowej lotu kiedy mamy paliwa pod dostatkiem a pod koniec lotu nie wisieć na śmigle bo wiadomo że jak silnik zgaśnie to się nie odratujemy.

To ja kij w mrowisko wsadzę :) mam timer na przełączniku (chyba każde radio ma taką funkcję?) który załączam jak silnik odpali (w spalinie bo na elektryku mam na drążku gazu)  akurat u mnie 12min, latam latam i latam w 11minucie robie zawis rolling harrier itp, jak radio zaczyna dzwonić wiem, że muszę lądować ( czyli szybko lądować) . Ale! nawet jak za pierwszym razem nie wyjdzie to wiem że mam nadal paliwo na kolejny krąg i poprawkę, co ciekawe nawet po tym "go around" zostaje tyle palia że ciężarek jest zanużony-takie final Reserved - czyli wartość minimalna której nie możesz naruszyć  . A skąd u mnie taka wiedza? Nie mam przepływomierza itp (? to nie jet) otóż robie na nowym sprzęcie kilka lotów  i sprawdzam organoleptycznie ile paliwa zostaje po ilu minutach lotu. Jaka tu filozofia? Żadna. Brak paliwa to tylko głupota lub zapominalstwo. 

 

Ps. Nie to żebym był jakimś super pilotem lub expertem ale to są podstawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maciek to była głupota , to nie było zapominalstwo.

Znam już możliwości silnika , jak nie patrzeć używam tego silnika od wiosny wypalił około 30L paliwa to już się zdążyliśmy zaprzyjaźnić.

Wiedziałem że silnik katowany umie zgasnąć po 10 min latania z braku paliwa , spokojnie latany śmiga przez 15 min.

Ja latałem cały czas pełną mocą , widziałem że do 10 min pozostały sekundy , ale zagalopowałem się i powiesiłem model na śmigle zamiast posadzić go już na ziemi, no i zdechł , a żeby się chociaż minimalnie zakrztusił nic takiego się tym razem nie zadziało do końca ciągnął jak wściekły i nagle stop i już było po ptakach.

Ale model miał sporo ponad 300 lotów to teraz szczegółowy nadprogramowy przegląd mu nie zaszkodzi:).

Za to teraz na 100% skrócę lot do 8 min , chyba że zmienię zbiornik na większy z 150ml tak aby mieć 650ml paliwa na pokładzie to wtedy będzie latał 10min , i...... ani sekundy dłużej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, MacFlyer napisał:

To ja kij w mrowisko wsadzę :) mam timer na przełączniku (chyba każde radio ma taką funkcję?) który załączam jak silnik odpali (w spalinie bo na elektryku mam na drążku gazu)  akurat u mnie 12min, latam latam i latam w 11minucie robie zawis rolling harrier itp, jak radio zaczyna dzwonić wiem, że muszę lądować ( czyli szybko lądować) . Ale! nawet jak za pierwszym razem nie wyjdzie to wiem że mam nadal paliwo na kolejny krąg i poprawkę, co ciekawe nawet po tym "go around" zostaje tyle palia że ciężarek jest zanużony-takie final Reserved - czyli wartość minimalna której nie możesz naruszyć  . A skąd u mnie taka wiedza? Nie mam przepływomierza itp (? to nie jet) otóż robie na nowym sprzęcie kilka lotów  i sprawdzam organoleptycznie ile paliwa zostaje po ilu minutach lotu. Jaka tu filozofia? Żadna. Brak paliwa to tylko głupota lub zapominalstwo. 

 

Ps. Nie to żebym był jakimś super pilotem lub expertem ale to są podstawy.

Można i tak? 

Ale podstawowy warunek jest ten: 

12 godzin temu, MacFlyer napisał:

otóż robie na nowym sprzęcie kilka lotów  i sprawdzam organoleptycznie ile paliwa zostaje po ilu minutach lotu. Jaka tu filozofia? Żadna. Brak paliwa to tylko głupota lub zapominalstwo. 

 

Amen.Ja robię tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.