Skocz do zawartości

Vesla

Modelarz
  • Postów

    1 737
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Vesla

  1. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Jak mawiał mój wykładowca: "Statystyka jest jak bikini, zakrywa co ma zakrywać a pokazuje to co chcemy pokazać" I tyle jeżeli chodzi o statystykę :-)
  2. Vesla

    Junkers JU 52 w 3D

    Tylne koło posiada amortyzator hydrauliczny. Dlatego jest to tak rozbudowane.
  3. Dokładnie i ja to zauważyłem, w większości przypadków bezpieczeństwo było zachowane i pilotowi groziła co najwyżej utrata modelu. Czy w takim przypadku można kogoś ganić? Przecież Red Bull Team też lata pod mostami i w innych dziwnych miejscach.
  4. Oj, odkopałeś temat sprzed roku prawie. Do tego czasu sprzedałem Gammę którą widać na zdjęciach, razem z aparaturą i buduję własne modele. Aparaturę kupiłem jeszcze w tamtym roku, Turnigy 9x.
  5. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Egzamin w UK zdajesz na swoim modelu. 80% to teoria i BHP. Reszta to kilka kręgów w/g schematu, aby pokazać, że panujesz nad samolotem. Drugi stopień licencji to akrobacja. Mam materiału szkoleniowe jak ktoś zainteresowany. Język angielski.
  6. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Ja też chciałby to jakoś rozwiązać ale bez pakowania wszystkich do jednego worka.
  7. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Co? Widać mamusia ma ograniczoną wyobraźnie (YouTube pełne jest takich filmików z mamusiami i tatusiami). Na to nic nie poradzę. Brak reakcji innych? widać mają to gdzieś. Pilot powinien zareagować. Jeżeli nie zareaguje to co mu pomoże licencja i szkolenie? Jak wspomniano powyżej o gościu z licencjami i certyfikatami który latał nad tłumem. Powtarzam licencja nie pomoże. Ale wystarczy zrobić coś takiego: amator modele do 1-2kg (np): obowiązkowe ubezpieczenie modele pow 2kg.:licencja + ubezpieczenie zawodnik (starty w zawodach): licencja + ubezpieczenie Tak długo jak będę się bawił parkflyerem to martwię się tylko o ubezpieczenie. Jest to coś na wzór opisanego przeze mnie systemu angielskiego. Czy mi się to podoba? Ja latam park flyerem :-)
  8. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Jeżeli idę po ulicy i widzę quada czy co innego nad głową to staram się wykazać rozsądkiem i odejść dalej aby nie znaleźć się w "zasięgu rażenia" w przypadku awarii. Żadna licencja nie ochroni pilota RC, mnie ani tym bardziej quada, od nieprzewidzianej awarii. A, że takie się zdarzają to wiemy. Zdarzają się nawet w "dużym lotnictwie".
  9. Vesla

    flaybar

    Dokładnie, tak jak pisze Robert. Podręcznik pilotażu podaje wysokość równą dwóch średnic wirnika, jako wysokość bez wypływu ziemi. Dla takiego maluch 0,5m to już starcza.
  10. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    No ale zgłaszanie to działanie (jak pisała Bartek) PO FAKCIE (po wypadkach), a jakoś posiadane papiery i szkolenia pozwoliły ma na takie latanie.
  11. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    To już ci zostało 3 lata do takich badań. Dołóżmy jeszcze: neurologa, urologa, psychologa, księdza i wziernikowanie odb..., do tego kartę szczepień dla psa, pies też obowiązkowy. :-)
  12. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Sorki źle to napisałem. Utrudni to młodym zabawę i rozwój. A starym modelarzom skomplikuje życie i zwiększy wydatki na certyfikaty i badania okresowe ich modeli. Taki miał być sens tego zdania. Palce szybsze były od myślenia :-) (I mamy przykład braku myślenia :-D ha, ha )
  13. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Koledzy, wróćmy do podstaw. Wychowanie dzieci i młodzieży i nauczenie ich odpowiedzialności i rozsądku w szkole i domu! Tu jest pies pogrzebany. Certyfikaty, szkolenia, licencje, opłaty, znaczki skarbowe i co tam jeszcze to nabijanie kasy nic nierobiącym urzędnikom z wydziału "bezproduktywnego pierdzenia w stołek". Jak pisałem wcześniej UK to miejsce gdzie konieczność szkoleń i certyfikatów zmierza powoli w stronę całkowitego utrudnienia obywatelowi, normalnego życia. Jakkolwiek nadal jest tu kilka spraw rozwiązanych lepiej i ciekawiej niż w kraju nad Wisłą. Szkolenia na prawo jazdy. W Polsce to jest święty dokument i uzyskanie go wiąże się niejednokrotnie z wieloma wyrzeczeniami i potężnymi łapówkami. UK: Jeżeli mam angielskie prawo jazdy min 5lat (wystarczy wymienić polskie - robię to listownie dokonując opłaty za nowe dokumenty, nigdzie nie łażę), to wykupuję ubezpieczenie dodatkowe. W sklepie za funta kupuję naklejki magnetyczne z dużą czerwona literą L i zapraszam do nauki moją żonę, syna czy kogo tam. Jeździjmy po mieście i poza miastem MOIM AUTEM. Nie można jeździć po autostradzie. Nic w moim aucie nie musi być przystosowywane czy certyfikowane! Jak szkolący czuje się pewnie idzie do ośrodka egzaminacyjnego i podchodzi do egzaminu, może wykupić (lub nie), godzinę lub dwie z instruktorem, on mu opowie jak wygląda egzamin i tyle. Powodzenia na egzaminach. Testy i egzamin są trudne i trzeba się przyłożyć ale jak zaliczysz to zaliczysz za wiedzę i umiejętności a nie łapówkę. I co wam powiem? Jakoś dookoła na ulicach nie widać rozbitych samochodów i ofiar wypadków, mało tego z rzadka usłyszysz żeby ktoś trąbił! Kultura jazdy stoi na poziomie nie do osiągnięcia w Polsce nawet za 50lat. Kolejne ułatwienie życia z tej samej beczki: Kupujesz auto. Jak to wygląda u nas to każdy wie kto kupował. Ile straciliście czasu i nerwów? O opłatach nie wspomnę. Kupiłem auto w UK. Sprzedający dał mi świstek na którym napisał, ze tego dnia i o tej godzinie sprzedał mi auto (sobie zabrał kopię) W dokumentach auta (tutaj jest to papier wielkości A3), wypisał rubryczkę o sprzedaży, z tych dokumentów wydarł (jest perforacja), drugi kwitek dla kupującego (czyli mnie). Ja zabrałem kwitki i online wykupiłem polisę OC+AC. Zabrałem auto, kluczyki, kwitki i do widzenia. Już mogłem sobie jeździć ile chciałem. Sprzedawca wysłał papiery od auta (ten papier formatu A3) do DVLA (biuro zajmujące się rejestracją aut) i DVLA w dwa tygodnie wysłało mi do domu nowe dokumenty auta, na moje nazwisko. I to tyle, nic nie musiałem załatwiać, opłacać i biegać. Jedyne co to pamiętać o Road TAX, przeglądach i OC+AC. To tyle. Tablice rejestracyjne? Tu są przypisane do auta od pierwszej sprzedaży do złomowania i się nie zmieniają. Można bez dodatkowych urzędów, stania w kolejkach, opłat, podań, certyfikatów i zgody mamusi? Można Jak byłem w podstawówce (za strasznej komuny), mieliśmy taki przedmiot ZPT, tam nauczyciel pokazał nam jak wbijać gwoździe, ciąć deski, czy obsługiwać wiertarkę i nie zabić siebie i wszystkich dookoła. Dzisiaj to najwyżej możesz dostać obrazek od katechety. Reasumując: Jestem przeciwnikiem rozrastania się aż do granic absurdu, systemu szkoleń i certyfikatów. Utrudni to młodym zabawę i rozwój a starym skomplikuje życie i zwiększy wydatki.
  14. Vesla

    Junkers JU 52 w 3D

    Pracy jeszcze wiele, aż mnie ciekawi jak sobie poradzisz z poszyciem samolotu. Zasiadam i kibicuję. BTW z ciekawości zapytam, jakiego programu używasz?
  15. Vesla

    flaybar

    Śmigło ogonowe pcha go w bok. Ostatnio nawet mocno, muszę wyregulować popychacze. Nie ma się co przejmować. Jak pisałem, lataj, reguluj, nabieraj wprawy i w kółko. Pamiętaj aby cały czas trzymać drążki i cały czas mieć własny punkt centralny. O co mi chodzi? Jak puścisz drążek to heli zacznie ściągać. Jak go złapiesz i wychylisz (koledzy tylko bez skojarzeń proszę) tak żeby przeciwdziałać ściąganiu to to jest twój nowy punkt centralny i od niego sterujesz helikiem. Ja tak robię, po kilku lotach staje się to naturalne i nie wymaga trymowania.
  16. Dziękuję za info. Zacznę od znalezienia baterii.
  17. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Jak ktoś chce zobaczyć w jakim stopniu rozwija się kodyfikacja i certyfikowanie wszystkiego co tylko możliwe to zapraszam do UK. Jeszcze nie wszystko są licencje wymagane, ale szkolenie i certyfikat na używanie zwykłego noża do tapet z łamanym ostrzem to już widziałem i nie jest to żart, niestety. Bez certyfikatu ze szkolenia nie mogłeś używać takiego noża.
  18. Fajne, a te łopaty to jakieś konkretne zamawiałeś? Zauważyłeś znaczącą poprawę parametrów na tym wirniku? Blaszki na flybarze zrobiłeś w/g schematu? Jakiś konkrety model baterii polecasz? Ciekawa ta przeróbka. Zaczynam coś kombinować.
  19. Vesla

    Przepis na samobojstwo

    Jak tak dalej pójdzie to jest to możliwe. Latam w UK, mogę tu latać na dziko, nie ma problemu, ale żeby mieć czyste sumienie wykupiłem ubezpieczenie modelarskie BFMA ważne na rok (koszt nr.1). Nadal mogę latać na dziko ale już mam ubezpieczenie. Jeżeli chciałbym polatać na jakim klubowym lotnisku muszę mieć licencje pilota RC minimum podstawową (tak są dwa stopnie licencji), inaczej zapomnij o lataniu. Nie ma nawet szansy przyjechać jako gość, zapłacić wstęp i polatać. Bo nie masz licencji. Na egzaminie sprawdzają twoją wiedzę z zakresu bezpieczeństwa i BHP a także umiejętności latania (o dziwo :-) Żeby taką zrobić to muszę znaleźć instruktora który zrobi mi egzamin (koszt nr.2), kluby dookoła Portsmouth nie robią takich egzaminów bo nie mają instruktorów. Gdzie mogę taki egzamin zrobić? Jeszcze nie wiem. Ale gdziekolwiek by to nie było muszę tam pojechać (koszt nr.3). No i oczywiście klub to kolejny koszt (koszt nr.4), wpisowe, opłaty itp. To akurat zrozumiem, udostępniają lotnisko i inne takie). Reasumując, nie muszę mieć licencji tak długo jak latam czymś małym w odludnym terenie. Jeżeli chciałbym latać czymś większym to bez licencji zapomnij. Zważywszy na to, że nie mogę znaleźć egzaminatora to jest to dla mnie mocno upierdliwe. Jeżeli już latasz czymś pow. 7kg (jeżeli się nie mylę), to model musi co rok przechodzić badania i być certyfikowany do lotów. Jeżeli chcesz go zbudować to musisz to zgłosic, przyjedzie specjalista omówi z tobą plany i wyposażenie i da ci rok na zbudowanie, jak się nie wyrobisz to musi przyjechać ponownie. Oczywiście nic za darmo. Tematu ubezpieczenia nie poruszam bo to jest sprawa odpowiedzialności każdego z nas, a dla mnie bezdyskusyjna. Przy okazji przysyłają ci materiały z regulaminem i zasadami przeprowadzania lotów. To akurat jest dobre. Zresztą można je pobrać online ze strony BFMA. Ciekawostka: na każdy typ samolotu jest inna licencja. Elektryki, spalinowce, szybowce, heli i każda ma dwa stopnie. Czy to ma sens? Ja to widzę tak: na głupotę nic nie pomorze, żadne przepisy czy licencje. A jak ktoś ma trochę oleju w głowie to będzie latał bezpiecznie. A wypadki? Te niestety zawsze się zdarzają, nawet najlepszym. Kodyfikowanie hobby to utrudnianie młodzieży dostępu do świetnej zabawy i rozwoju. Więcej modelarni, mniej durnych przepisów. Karta rowerowa się nie liczy, to było dobre, miałem taką ;-)
  20. A to jest ciekawe. Poproszę fotki. Może coś zmodyfikuję. Dzięki.
  21. Vesla

    flaybar

    Wyważenie jest istotne. Ale pamiętaj tak długa jak długo masa pozostaje w osi wirnika nie ma z tym problemów. Sprawdź w locie jak mocno ciągnie do tyłu to doklej małą masę na dziobie. Jak nie to wytrymuj tylko i lataj. Traktuj swojego hali jako model przejściowy do czegoś większego.
  22. Vesla

    flaybar

    Po pierwsze, żaden Pan. Jestem Vesla lub Wiesiek. To forum kolegów modelarzy :-) Helikoptery tak duże jak i małe są cały czas w równowadze chwiejnej i trzeba je non stop kontrolować, każda zmiana parametrów, wychylenie, pochylenie, zmiana mocy itp, zaburza równowagę i musisz to korygować następnie korygować korektę itd, itd.. Tak się lata na prawdziwych śmigłowcach i tak jest na małych helikach RC. Drążkami sterujesz cały czas, jazda bez trzymanki możliwa chwilowo przy dobrze wytrymowanym helikopterze. Jak wyregulowałem mojego helika ta nawet udało mu się wisieć bez dryfu, jednak kilka kraks i trzeba regulować ponownie. Tych kraks na początku zaliczysz wiele a to znaczy, ze musiałbyś często regulować. Trymery w radiu pomagają ale niewiele, skok jest mały. Posiadany prze zemnie większy V912 jest bardziej stabilny ale i jego muszę pilnować. Najpewniej duże, sześciokanałowe 450 da się wyregulować idealnie, przy takich małych czterokołowcach wydaje mi się to walką z wiatrakami. Ja stosuję taką metodę, wyregulowałem do momentu gdy dryf w którąś ze stron jest niewielki lub prawie żaden i latam. Kilka kraks i dryf się powiększy, tak długa jak takie znoszenie nie angażuje mojej uwagi i jego kontrola nie odciąga mnie od sterowania, tak długo nie reguluję tylko latam. Z czasem przestajesz zwracać na to uwagę i bierzesz poprawkę przy sterowaniu na lekki dryf. Moja rada, trzymaj drążki stale i kontroluj heli.
  23. Vesla

    flaybar

    W moim V911 regulację przeprowadzam wydłużając lub skracając ramiona popychaczy od serw. Są wkręcane w tuleje i można je dowolnie regulować. Pomaga. Wiem też, że kilka większych kretów i ponownie trzeba regulować. Ustaw model prosto i poruszaj sterami, zobacz które serwa i jak się wychylają zależnie od wychyleń drążka. Będziesz wiedział czy wkręcać czy wykręcać popychacz. Zdejmij go delikatnie i wkręć lub wykręć go o dwa-trzy obroty. Załóż i przetestuj w locie. Popraw ponownie jeżeli potrzeba.
  24. Znaczy, już mam się pakować, czy jak? :-) Dobre :-)
  25. No to teraz taki argument "nie inżynierski" a typowy dla rysownika komiksów :-) Takie moje poczucie estetyki Wydłużę dziób a ogon pozostanie krótki? Trochę rozjadą się proporcje. Ale spoko, nic nie jest stracone, odbudowuję od dziobu, teraz przyjdzie kadłub w centrum a ogon jeszcze poczeka. Tak na marginesie to bardzo cenie sobie wasze wypowiedzi i biorę wszystko pod rozwagę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.