Skocz do zawartości

enter1978

Modelarz
  • Postów

    3 919
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Treść opublikowana przez enter1978

  1. Irek a tam maska się zapina na kadłubie z tymi długimi wylotami z tłumików? żeby przełożyć wręgę w masce przez te wyloty trzeba ją dość znacznie opuścić na co nie pozwoli domek silnika, ale może mi się zdaje i tylko tak to wygląda. Mi się ciężko zmotywować do budowy , ja chcę latać a nie budować , a tu się nie da bo pogoda słaba. Nie wiem kiedy skończę rozgrzebaną naprawę modelu ale dopiero wtedy zabiorę się za extrę 2,7m. Ale juz widzę że bez Krzysztofa relacji i zdjęć nie podołam i nic to nie znaczy że juz go raz zrobiłem, niby jest łatwy w budowie , łatwiejszy od Mx-a ale jest też jednocześnie skubaniec skomplikowany , to nie jest model szybki w budowie. W każdym razie jak kiedyś nadejdzie ten dzień to tym razem chcę spróbować sklejać go innym klejem niż soudal 66A , chcę spróbować czegoś nowego , może jak kiedyś Rafał pisał jakiś wysokiej jakości wikol czy coś w tym rodzaju.
  2. Też tak obstawiam. Gotowych kabli na miarę żeby pasowały i tak nie kupi, a Irek jest estetą i nie zaakceptuje za długich kabli które mu się będa plątać w kadłubie. Więc pewnie w tych rurkach przewlecze sam kabel bez wtyczki a wtyczkę sobie dorobi do kabla na miarę.
  3. Wreszcie nadeszło to święto że rozebrałem kadłub , wszystko co miało być usunięte z kadłuba zostało usunięte , oczyszczone i kadłub mam gotowy do wstawienia nowego domku silnika. Sporo to trwało bo ciężko o zapał do rozbiórki posklejanej konstrukcji , czas pracy odbudowy uszkodzeń a budowy od zera będzie podobny ale praca od zera jest przyjemna a rozbiórka wnerwiająca. Natomiast naprawa pozwala zaoszczędzić trochę grosza, tak że co kto lubi. W każdym razie wstawienie boków domku silnika w pierwszą wręgę wiąż jest trudne i nic się w tej materii nie zmieniło mimo że kilka takich kadłubów juz zbudowałem. Tyle że zawsze sklejałem podwójne części podczas budowy , a teraz sobie ułatwię zadanie i zrobię jak wszyscy czyli pierwsze posklejam podwójne części a jak wyschną to dopiero zmontuję całość. Na zdjęciu w kącie stoi biorca , a na stole puzzle do złożenia , do tej pory miałem tortury a od teraz będzie zabawa bo lubię takie elementy z sklejki sklejać.
  4. Ja bym przykręcił ją małymi wkrętami , podkleić od spodu sklejki gdzie będą wkręty i wkręty ją docisną a przy okazji będą trzymały kabinę. W swoim modelu przykleiłem tylko na sam klej i przód kabiny się odkleił. W upalne dni kabina bardzo sie rozgrzewa , a moja dodatkowo malowana na czarno łapie takie temperatury że chyba klej zaczął puszczać. Odkleił mi się na razie przód kabiny , podkleiłem to na nowo i niby się trzyma, ale właśnie mam zamiar podkleić z przodu sklejkę i przykręcić wkrętami. A jak by się udało bo słaby jest dostęp ale nie zaszkodziło by przykręcić jej po bokach, zresztą Krzysztof swoją przykręcił wkrętami juz na etapie budowy.
  5. No nie powiem przecież że nie popełniłem błędu jak ewidentnie zawiniłem. A tak w ogóle czy zauważyliście że sezon nam się kończy? w planie miałem jutro latać ale pogoda nie pozwoli. W każdym razie ja się w tym roku wylatałem co niemiara , na dwa modele i do oporu , to nic że 2,7m troszkę niedomagał , ale zawsze był na chodzie , latający i niezawodny, i nie zaliczył nawet jednej awarii. Ale mam nadzieję że jeszcze raz nim wyskoczę na szybką regulację do ustawien fabrycznych i polatam nim cały dzień, a najlepiej to chciał bym wyskoczyć dwa razy z modelem 2,7 i z dwa razy z Mx-em. Może być tak że pogoda będzie dopisywac i jeszcze będzie latanie do bożego narodzenia , ale coś czuję że jeszcze z miesiąc i zacznę przesiadywac w piwnicy , czasem pofikam na symulatorze , skończę naprawiać uszkodzony Mx no i mam zestaw extry 2,7 do zbudowania jako kit na zapas, więc nudził się nie będę , ale szkoda że lato się kończy.
  6. Dzięki za zainteresowanie tematem. Ogólnie całkowicie odpada jakiekolwiek uszkodzenie silnika , jest sprawny i zdrowy jak wół . Mocno niedomaga układ zasilania , i tak jak Irek pisał wyżej albo pali z łatwością ale kiepsko pracuje na wolnych , albo nieźle chodzi na wolnych ale za cholere nie daje się uruchomić, i w okół tego się kręcę od wiosny , za to z biegiem czasu coraz bardziej odkręcam śrubę H a z każdą taką korektą silnikowi się poprawia na gorsze. Nim cokolwiek teraz zrobię to w pierwszej kolejności przywrócę ustawienia fabryczne , mam je na zdjęciu a te ustawienia sa tak inne od tego co jest teraz że myślę że to od razu uleczy pracę silnika. Bo na fabrycznych ustawieniach silnik odpalał od jednego obrotu i doskonale chodził , tylko wiesiek musiał wsadzić łapy gdzie go nikt nie prosił i zmienić ustawienia producenta , na dodatek nie zwracając uwagi jak było to ustawione gdy było dobrze.
  7. To nie teoria , tak napisał człowiek w temacie Konrada, rozbierał ten gaźnik wielokrotnie i walczył z nim jak lew , mył w jakiś myjkach jakich na oczy nie widziałem. I wygląda na to że znał go na wskroś , skoro napisał że gaźnik dle ma zawór jednokierunkowy który wychodzi na to że reguluje skład w pewnym zakresie to nie ma powodu mu nie wierzyć. Sam to dopiero wczoraj wyczytałem , a i wydaje mi się że Darka silnik chodzi bez problemów bo on nie dotykał śruby H i napewno ma ją tak skromnie wykręconą jak ja miałem za nowości, widocznie tak ma być. Ale ja byłem taki do przodu że rozkalibrowałem gaźnik nie wiadząc jak działa i teraz ja ustawiłem porcję paliwa po swojemu a mechanizm gaźnika dokłada mu po swojemu , a tak to za cholerę się nie dogadamy. Może i to teoria , ale trzeba przyznać że trzyma się kupy i wiele tłumaczy, a na pewno warto ją wypróbować szczególnie że do takiej kalibracji nie muszę nawet maski czy śmigła zdejmować.
  8. Mam nową wizję, cholera Erwin niechcący podsunął mi pomysł. Silnik prosto z pudełka palił zawsze od strzała i chodził całkiem OK, i przyznaję że po tych całych perypetiach żałowałem że w ogóle go zaczepiałem, szczególnie że kompletnie nie wiedziałem jak były śruby ustawione bo zmieniłem ustawienia nie patrząc jak było. Odkręciłem H na najwyższe obroty a później ją tylko coraz więcej odkręcałem , Marcin ją trochę wkręcił na pikniku ale każda korekta to było minimum ponad 1 obrót i tak się kręcimy od wiosny od godzina i 5 minut do półtorej godziny i tylko w tym zakresię się poruszam. Ale właśnie po wpisie Erwina coś mnie tknęło i postanowiłem sprawdzić aparat fotograficzny co tam jest napstrykane , i jest zdjęcie silnika wyjętego z pudełka i widać jak sa ustawione śruby. Co dziwne śruba H jest wykręcona tak 45 minut , a to gigantyczna różnica w porównaniu z tym co mam teraz czyli półtora godziny. Nigdy tak nie miałem ustawionego gaźnika prócz dwóch pierwszych uruchomień. To ja może teraz przy pierwszej sposobności przywrócę sobie ustawienia fabryczne? W teorii wszystko zaczyna się układac w całość, gaźnik Dle to nie jest kopia walbro to całkiem inna konstrukcja ma jednokierunkowy zawór zwrotny w dyszy wenturiego i do tego mały otwór który dostarcza paliwo nawet gdyby zakręcić całkowicie śrubę H. Ogólnie chodzi o to że gaźnik umie sobie sam wzbogacić mieszankę i z tego powodu śruba H fabrycznie była tak mało wykręcona. Więc gaźnik umie sobie wzbogacać mieszankę a ja mu dowaliłem jeszcze paliwa śrubą, to wiele tłumaczy włącznie z tym że mam model upierniczony w paliwie i oleju że muszę ze sobą wozic benzynę ekstrakcyjną i ręcznik papierowy bo po lataniu model bez umycia nie nadaje się do włożenia do auta.
  9. Przy trzecim rozruchu. Pierwsze uruchomienia były krótkie bo nie chciałem aby się nadmiernie rozgrzał , więc temperatura pod kontrolą smarowanie na bogato to niby jak można uszkodzić silnik , no bez jaj to nie prom kosmiczny to najprostszy silnik z możliwych i przygazowanie na sekundę na pewno mu nie zaszkodziło. Jest dwie opcje albo gaźnik jest rozstrojony że już nie ma co korygować tylko trzeba go stroić od nowa bo teraz to nawet nie ma punktu odniesienia , albo ciągnie gdzieś lewiznę , jak np w linku Konrada ten sam nowiutki silnik i za cholerę człowiek nie mógł sobie z nim poradzić a silnik chodził jak chciał na rozmaite sposoby byle nie tak jak trzeba , jak się na końcu okazało gaźnik miał nieszczelność na styku z blokiem silnika, i mógł go sobie docierać i do osranej śmierci a i tak pracował by fatalnie , po wymianie śrub mocujących gaźnik czy tam modyfikacji tych śrub silnik pracował jak zegarek szwajcarski. Może i przesadziłem z regulacjami a raczej na pewno , ale jest opcja na nieszczelność , w obu przypadkach sam silnik nie ma nic wspólnego z kulturą jego pracy , winny jest układ zasilania , a co mu dolega? dojdę ja lubię wyzwania.
  10. Ja przy pierwszym rozruchu skręciłem śrubę H na max obroty i tak zostawiłem , nie cofałem jej , później pokręciłem śrubą L i zaczął słabo zapalać. No i zaczęło się narzekanie , później chyba podczas drugiego wypadu na lotnisko latanie rozpocząłem od regulacji śruby L bo miałem problemy z rozruchem , po regulacji zaczął nieźle chodzić i nieźle odpalać ale śruba H pozostała nie tykana skręcona na max obroty i tak zostało. Ale jak się troszkę wlatałem w model okazało się że silnik się dławi w korkociągu , teraz jak sobie tą całą historię silnika przeanalizowałem okazuje się że trzeba było cofnąc śrubę H i tyle , ale nie ja kręciłem śrubą L i zawsze coś było nie tak , w końcu straciłem rachubę kto ile czym kręcił i ten silnik tak byle jak chodzi bo tak jest wystrojony. To trzeba wszystką zacząć od nowa , zrzucić maskę skręcić śrubę H na max obroty i cofnąc ją o 1/8 obrotu , jakieś 7 min , wystroić przejście śrubą L i teoretycznie silnik ma gwizdać. Ja tez nie potrafię za bardzo latać , nawet sobie nie wyobrażasz co ja bym chciał wykonywać modelem , tylko nie potrafię. Ale co do silnika to faktycznie mam wysokie wymagania , latam nisko i pomiędzy przeszkodami bramkami itp i nie ma mowy że silnik nisko i na ograniczonej przestrzeni będzie się zastanawiał i stękał , musi pracować jak elektryk. I tak pracuje DLE-55 , pracuje doskonale odkąd dostał śmigło flakona , wcześniej na fiali pracował doskonale ale moc oddawał nieładnie, po przesiadce na falcon od razu było WOW , ja nie mówię że ma więcej mocy na falkonie czy coś takiego , nie, może nawet w dolnych partiach obrotów może mieć minimalnie mniejszą moc , ale niesamowicie równo moc jest oddawana , nie mam żadnych krzywych gazu a silnik równo liniowo ciągnie jak elektryczny, i tak mozna latać i pomiędzy bramkami a na kiepskim zespole napędowym model lata jak rażony prądem , raz za mocno raz za słabo, i ciągle się trzeba z nim szarpać.
  11. No model na chwilę obecną wypalił prawie 40 L benzyny , w poprzedni weekend po powrocie z zamościa miał 32l na koncie i wczoraj wybuchał 4 litry to juz trochę polatał. Ale troche prawdy jest w tym co napisałeś , każdy wypad na polatanie to jakaś regulacja i korekta. I tak ogólnie to nie wiem czy nie zacząć regulacji od nowa bo faktycznie tyle razy strojony to trochę się rozjechało mu wszystko , pierwsze loty to gaz na aparaturze miałem 2 pyknięcia poniżej neutrum, a obecnie jest dwa albo trzy pyknięcia ponad neutrum , różnica ogromna jeśli chodzi o ustawienia gazu , ale silnik sam w sobie obecnie utrzymuje podobne parametry i wolne obroty jak przy pierwszym oblocie , ale trymer pokazuje że jest coś mocno rozkalibrowane. Ale to nic będę się tym bawił dalej, ważne że model jest sprawny , zawsze latający i niezawodny, a że silnik trochę kaprysi jak nie w jedną to w drugą to juz sie do tego troche przyzwyczaiłem. Irek ja bym się z chęcią przesiadł na napęd elektryczny bo naprawdę nic do niego nie mam , ale ten napęd musi zapewniać 3 godziny latania taką kobyłą.
  12. Dzięki za odpowiedź. Ale będę pytał dalej. Znajomy ma mi podrzucić kadłub a ja obiecałem że go wyposażę i uruchomię. Ale pytanie: 1. Dlaczego w gotowych zestawach są montowane szczotkowe silniki? czy w łodziach maja jakąs przewagę nad bezszczotkowymi? 2. Ile amper statystycznie pobiera każdy z silników (wolał bym bezszczotkowe silniki) w takiej łodzi która wiezie z 3kg załadunku? bo nie wiem za jakimi regulatorami się rozglądać , 35A na silnik wystarczy? 3. Jaki KV silnik optymalnie powinien mieć?
  13. Dzięki Konrad, sporo tego materiału przeczytałem i mam jeszcze większy mętlik. Na drugim filmie to jak bym widział swój silnik , nie zdecydowany czy chce chodzić szybciej na wolnych obrotach czy tak zwolnić żeby zdechnąć. Kłopot w tym że silnik zawsze po regulacji nieźle chodzi a z biegiem czasu zaczyna się mu kultura rozjeżdżać by po dwóch wypadach na lotnisko wymagał ponownej regulacji. Dowiedziałem się że niektórzy wymieniali gaźnik na walbro i skończyły się problemy a niektórzy wymienili i nic to nie dało. Na razie będę coś majstrował i stroił bo jeszcze daleka droga nim mi się cierpliwość skończy. Dziwi mnie to jego odpalanie , tępy do uruchomienia był od początku i nic się w tej materii nie zmieniło.
  14. Mam pytanie , znajomy poprosił o uzbrojeniu mu łódki zanętowej zakup aparatury itp. Łódka ma dwa silniki i skręca za pomocą różnicy obrotowej śrub napędowych. No i jak takie dwa silniki wysterować z takiej aparatury? Dwa silniki i dwa regulatory to się domyślam , ale czy da się te dwa regulatory zmiksować w nadajniku aby działały jak trzeba? a może potrzebne są samochodowe regulatory dwukierunkowe do napędu takiej łódki? W ogóle jest wykonalne sterowanie taką łódką z dwoma silnikami za pomocą flysky i6 ?
  15. Mam ale zaszyty gdzieś w czeluściach maski. Dlatego pomyślałem o takim który mierzy obroty śmigła. Wiem że ten silnik będzie dobrze chodził tylko trzeba go właściwie wyregulować, a nie za łatwo jest wystroić najwyższe obroty na słuch a jednocześnie dokonywać korekt na zgaszonym silniku. W DLE-55 było łatwo bo max obroty były skręcone śruba H na uruchomionym silniku , a tutaj w DLE-120 gaźnik jest za blisko śmigła a ja lubię swoje obie ręce i obie mi są potrzebne , więc koryguję tylko na zgaszonym silniku ale tym sposobem na słuch to byle jaka dokładność jest, więc chcę się wspomóc obrotomierzem. A skoro Irek mówi że działa to chyba go kupię , tylko nim to zrobie dorzucę do paczki zestaw listew na nowy zapasowy KIT tej extry , gdzieś w najbliższym czasie zrobię sobie takie zamówienie. Jak po starannej regulacji silnik dalej nie będzie pracował idealnie w pełnym zakresie obrotów to zimą kupię nowy gaźnik tym razem Walbro bo będzie to znaczyło że coś z tym gaziorem DLE jest coś nie tak. Wszystko to jakies dziwne jest i może być tak że silnik jest fajny , bo jest fajny, ale gaźnik mógł się mi trafić felerny , na brak paliwa nie może już narzekać bo teraz ma go juz za dużo , a mimo to po intensywnym lataniu 5 min postoju i trzeba go uruchamiać często ze ssaniem, do tego gaźnik nie jest szczelny bo jest zapocony i w ogóle obudowa gaźnika jest wilgotna od paliwa , kapać nie kapie nigdzie ale jest zapocony. Tak że zobaczymy jak regulacja nic nie da to się szarpnę na Walbro.
  16. Dziś trochę polatałem i dalej nie jestem zadowolony z pracy silnika, o ile wcześniej sie dławił jak go na dłużej przycisnąłem , jak pracował chwilę na wolnych obrotach i po chwili dałem gwałtownie gazu to gasł. To teraz te dolegliwości nie występują , nie ma mowy o dławieniu czy gaśnięciu ale...... Teraz to ma za bogato paliwa , chodzi nie najgorzej ale np rozpędzam model wytracając wysokość ale silnik wtedy pyrka na wolnych obrotach, nagle model dolatuje do mnie robię ścianę przechodząc do zawisu , model mam na 2m od ziemi daję gaz a tu reakcja na gaz jest fatalna przez co model wytraca 1,5m dystansu do ziemi wypluwając nadmiar paliwa i to słychać że jest zalany zaczyna ciągnąć kilkadziesiąt centymetrów od ziemi i miałem dziś taką akcję kilka razy, jak już wykicha nadmiar paliwa pod obciążeniem to ciągnie jak dziki , ale jak pyrka na wolnych dłuższą chwilę i nagle mu depnę to słychać że jest zalany , niby lepsze to niz gaśnięcie ale ja nadal nie jestem zadowolony , może i mu postawiłem wysoko poprzeczkę i punktem odniesienia jest mój DLE-55 a ten pracuje cudownie , nie wiem czy co niektórzy pamiętają jak kupiłem ten silnik , posypała sie krytyka bo nowy motor zamontowałem w modelu uruchomiłem pochodził z 3 min po czym regulacja , popracował jeszcze z 5 min i noc mnie złapała i to był koniec i regulacji i docierania, następne uruchomienie to juz od razu poszedł w powietrze , i minęło juz dwa lata silnik pracuje jak marzenie ani razu nie korygowałem ustawień i maszyna gwizda, a jak on oddaje moc to poezja jest. A z tym DLE-120 pieprzyłem się jak matka z łobuzem , docierałem , cuda wianki odstawiałem a kulturą pracy nawet do pięt nie dorasta temu DLE-55, jedyne jego osiągnięcie to że w ogóle pracuje no i nie gaśnie , ale to trochę za mało. Będę walczył dalej z regulacją ale już nie na słuch tylko chcę mieć punkt odniesienia i chcę się wspomóc obrotomierzem , a niestety nie mam czegoś takiego i nigdy nie miałem. Czy ktoś takiego używa? działa to? https://modelemax.pl/pl/obrotomierze/3872-obrotomierz-cyfrowy-602-q-model?fast_search=fs
  17. No tak ale rozbiórka sklejonego modelu to ani fajna ani przyjemna , ja bardzo lubię budować a szczególnie lubię robić kadłuby , ale rozbierać rozcinać i rozklejać to zajęcie dla twardzieli. Ja zachodzę do piwnicy i czasem pół godziny a czasami 2 godziny w zależności co robię ale zawsze jak wychodzę z piwnicy to coś jest zrobione. A taka rozbiórka to jak by tego Mx-a policzyć to po godzinie po pół , i z dwa czy trzy dni zabrał a jak widać z robotą to stoję tak że ani za mną ani przede mną .
  18. Nie wiem jak obecnie wygląda sytuacja tego modelu , czy wciąż jest na topie i modelarze go budują? Ja go lubię i nie planuję się z nim rozstawać czy go zmieniać na coś innego nawet w odległej przyszłości, koszty eksploatacji są dość przystępne i można się tym pobawić. Ale jakiś czas temu lekko uszkodziłem swój czerwony model który zbudowałem jako drugi , taki zapasowy. I mam mieszane uczucia czy naprawa to dobry pomysł był , a skłaniał bym się ku temu że w tym wypadku pomysł był zły. Fakt koszty naprawy są symboliczne , kilkadziesiąt złotych VS cały nowy kadłub plus balsa do niego i folia to pewnie by się koszt zbliżył do 400zł , ale cały nowy robi się z cztery wieczory i juz dawno model był by sprawny a naprawa zajmuje mnóstwo czasu i jest to sama wredna robota. Ale chciałem pokazać że destrukcyjne wyłamanie podwozia , czy wyłamanie domku silnika da się naprawic i doprowadzić do stanu fabrycznego minimalnym kosztem finansowym a sporym nakładem pracy , o zmarnowanych godzinach nawet nie wspominam, taka naprawa to zajęcie dla hardcorów. Wredne jest usunięcie klejonych części, z chińskimi modelami nie ma problemu z porozklejaniem elementów , a samemu sklejany model jest ciężko porozklejać. Prawy bok kadłuba zdemontowany i z grubsza oczyszczony , lewy jeszcze nie zaczepiany ale z nim też sobie poradzę.
  19. Dla mnie osobiście większe znaczenie ma to aby mieć z kim polatać a nie to kto czym lata. Jest tu raptem pięciu modelarzy którzy latają lub lepiej zabrzmi że chcieli by umieć latać, i co z tego że jeden nawet ma czym się pobawić jak nie ma opcji aby kogoś wyciągnąć na tą godzinę czy dwie. Dlatego juz nawet nie dzwonię się umawiać na latanie bo to strata czasu, chciało by się dużo umieć ale wyjść poćwiczyć to ciężko , gorzej niż jak za karę. Kiedyś moja siostra i moja żonka kupiły nagranie jak jakaś pani prowadziła zajęcia sportowe ćwiczenia brzucha , nóg itp , wzięły po paczce czipsów położyły się na łóżku włączyły telewizor i pani ćwiczyła a one oglądały , po godzinie czy tam dwóch żadna ani nie schudła ani nawet się nie zmęczyła. Tak samo robią modelarze , wyjdzie raz na rok albo i rzadziej porozbija z czym tam przyjedzie i po zabawie , i tłumaczenie a bo ty to umiesz a on nie umie, no ja pier........
  20. Prawie wszystko sie zgadza , prócz tego Tak naprawdę to lata się nim łatwiej , w sensie tam i z powrotem , jest spokojniejszy daje więcej czasu i w ogóle jest lepszy , ale np za cholerę nie mogę tak zakręcić korkociągu extra 2,7 jak Mx-em 2,2m, i jestem prawie pewny że to wina wychyleń , bo podglądałem np filmy Maćka jak nim kiedys latał i jego kręci się jak trzeba a mój nie za bardzo , kręci się bo nie ma wyjścia ale brak mu gracji i lekkości , a może ja mam złe nawyki i coś nie do końca robię jak trzeba a Mx mi to wybacza , no nie wiem ale ogarnę to. A reszta co napisałeś to się zgadza , ja np całą sobotę latałem Mx-em , niby chciałem polatać extrą ale w sobotę pracowałem a że nie miałem roboty to pojechałem polatać, tyle że mogłem w każdej chwili dostać telefon i wracać do pracy a do takich akcji extra średnio mi pasuje, Mx-a pakuję w 2 min i juz mnie nie ma. No ale tak wyszło ze nie musiałem wracać , i bawiłem się Mx-em , radość była , zabawa była , wylatałem prawie 5L paliwa a to naprawdę mnóstwo latania na silniku 55ccm. Mx i extra 2,7m to dwa inne modele , mx nie jest konkurencją dla extry , nie taka jest jego rola , on ma być tani w budowie dobrze latać , sporo uczyć i wywoływać uśmiech na twarzy i w tym się sprawdza znakomicie, a w dodatku jest łatwy w transporcie i montażu. A gdy ktoś chce model z większymi możliwościami i moze sobie na niego pozwolić to wtedy decyduje się na model 2,7m. Tak czy inaczej żaden z nich nie lata sam i trzeba sporo czasu poświęcić na treningi.
  21. GRATULACJE!!! Oj Erwin , ja to jakiś taki niezawodowy , nie wiem czemu ale jakoś nie za bardzo mnie kręcą zawody , może dlatego że nie latam akrobacji precyzyjnej a gustuję w lataniu Freestyle , inna sprawa że nie za bardzo umiem ale za to bardzo mnie to jara. Ten model to dla mnie nowe wyzwanie , a że nie mam doświadczenia z takim kalibrem to i mam małe problemy , ale powoli uczę się modelu. Narzekałem na wolne obroty i walczyłem z nimi jak lew i padałem jak mucha , obwiniałem silnik a przyczyną problemów było raczej sprawne śmigło. Po prostu mniej więcej dobrze pracujący silnik na ziemi nie chodzi tak samo na wolnych obrotach gdy model leci , chyba pęd powietrza napędza śmigło które rozpędza silnik i wtedy wolne obroty są za wysokie, w efekcie model do lądowania potrzebował 300m pasa. I stąd modelarze mają dwie opcje obrotów silnika w przełączniku w aparaturze , gdy zwolniłem wolne obroty na ziemi do przesady to podczas lotu są w sam raz a model ląduje na 50 metrach. Ja tą extrę lubię bardzo , nie lubię go składać i rozkładać ale bardzo nim lubię latać, ale jeszcze sporo się muszę dowiedzieć o ustawieniach modelu , to nie jest tak jak w Mx że jakie ustawienia sterów zrobię to model satysfakcjonująco lata. Tutaj wychylenia mają duże znaczenie i nawet amator może z niego sporo wycisnąć ale trzeba wiedzieć co i jak ma być ustawione i jaki ster ma się ile wychylić w danej figurze , a ja w tej kwestii leżę i kwiczę , a model mam ustawiony nie zgodnie ze sztuką a na czuja i w dodatku nie podczas lotu a ustawiałem go na stole w piwnicy, czyli źle , a mimo to i tak jest szał. Nawet miałem zamiar zadać pytanie w dziale szkoła 3D , właśnie o ustawienia wychyleń chciałem zapytać, może ktoś by mi odpisał gdzie i ile stopni do tego czy tamtego jest najlepsze.
  22. Ja włączyłem ten na kilka sekund, i ten komentowałem
  23. Jakiej cywilizacji? wspaniałej? Nie wiem czego wszyscy tak zazdroszczą, filmu nie oglądałem ale w łączyłem i trafiłem jak inteligencja zachodnia ciągnie drzwi i nie chcą się otworzyć , w końcu bezradny i zrezygnowany wezwał recepcjonistkę która w 7:10 zamiast ciągnąc pchnęła drzwi które się otworzyły. Jest ich dwóch a mają ze trzy szare komórki "i to do spółki".
  24. Wiesiek dziś się wybrał poćwiczyć , nie polatać a poćwiczyć intensywnie , głównie obracany zawis. Mam niebieskiego Mx-a , fajny model do poćwiczenia a i jako symulator się nieźle sprawdza. Niestety z dzisiejszych ponad dwóch godzin latania 80% to było latanie na śmigle , a tak się rozkręciłem i wczułem w model że wisiał metr odemnie i pół metra nad ziemią , i w końcu po jakichś 5 min wiszenia ale bez obracania kolanko wydechowe nie podołało i się przepaliło czy co tam? , rozleciało się na dwie części. A myślałem że w tym modelu dobrze wentylowany silnik jest stworzony do takiego intensywnego latania w miejscu a tu guzik , kolano sie rozleciało i trzeba spawać. A po za tym w razie jak by mi się zimą mocno nudziło i chciał bym podłubać to dziś przyszła paczka od Marcina "Ta Dam" extra 2,7m
  25. Na początku latałem nad żwirowym pasem i kwadracie z kostki brukowej, ale nad kostką gdy próbowałem np zawisnąć to tak się kurzyło że musiałem oczy zamykać, a z zamkniętymi oczami trudno sie steruje modelem, więc przeniosłem się nad trawę. W Zamościu na lotnisku modelarze mają do dyspozycji trawę którą widać i kwadrat z kostki brukowej 50mx50m, więc wylatać się można do upadłego ale lądowanie na kostce o długości 50m szło mi tak sobie bo model na gładkiej twardej nawierzchni jedzie nawet na wolnych obrotach, więc aby się zmieścić trzeba było po dotknięciu ziemi gasić silnik , no mimo ograniczonego pasa startowego fajnie spędziłem czas.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.