Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 200
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    78

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. Kurczę, dobrze, że nie wiedziałem tego wczoraj jak frezowałem sklejkę 0,4mm...
  2. Zdecydowanie rób osobne serwa. Już abstrahując od kwestii bezpieczeństwa, regulacji itp. to osobne sterowanie silnikami to masa funu. I mówię to jako posiadacz Twinstara Stosując miks silników do steru kierunku to model znacznie lepiej prowadzi się na ziemi, można robić znacznie ciaśniejsze zakręty, płaskie korkociągi, czy nawet pętle na żyletce (tak Twinstarem )
  3. Oczywiście, że mógłbym Ale to zrobię nowy wątek w aerodynamice, tak w ciągu 2-4dni.
  4. Bez przesady. Kaczka układem statecznym jest. To co zrobił kolega najwyżej będzie nieco regulacji wymagało. Fiksacja na elektronike to już mniej skąd się wzięła. Poza tym - jeśli ktoś chce kaczke to niech robi kaczkę. To na tym samym poziomie dziwności co mój Gee Bee
  5. Nieco popracowałem na składaniem Gee Bee Wyniki prezentują się tak: Całość jest naprawdę klockowata. Nie ważyłem jeszcze, ale naprawdę jest co poczuć na ręce. O samych skrzydłach nie ma co pisać, typowy klasyk z sosnowym dźwigarem i kesonem (no, może z ciekawych rzeczy to ma zwichrzenie geometryczne). Jedyna zagwozdka w związku z nimi, to to czy kupić deskę balsową 15mm i z niej wyfrezować listwę krawędzi spływu, czy zrobić ją jako skrzynkę z balsy 1,5mm.. Fajnie byłoby móc kupić fabryczną listwę, ale nie sądzę, żeby w Polsce były do kupienia asymetryczne listwy spływu w wymiarach 13x50mm. Skrzydło wydaje się być grubo za mocne Sztywnością na skręcanie spokojnie mierzy się ze skrzydłem do węglowego Hike'a. Z drugiej strony - podwozie jest na skrzydle, może lepiej żeby było za mocne Co do kadłuba. Nigdy więcej nie zrobię kratownicy z listew sosnowych. Gnie się to cholernie trudno, ciężko klei (o CA można zapomnieć, musiałem wszystko żywicą skleić) i zdarza się, że po odpięciu od deski kadłub się mocno krzywi. Na przyszłość - tylko frezowana sklejka na takie konstrukcje/ Oklejanie balsą przodu kadłuba też nie było szczególnie przyjemne. Głównym problemem jest to, że kadłub to złożenie dwóch krzywizn i mimo tego,ze na oko wygląda jak beczka, to w praktyce balsę trzeba było dosyć drobno popaskować, żeby chciała się ułożyć bez marszczenia. Sam okleiłem balsą 1,5mm, gdzie w oryginale była 2,5mm (i nawet nie chodziło o wagę, po prostu mam sporo balsy 1,5mm). Nie mam pojęcia jakby się to dało grubszą balsą okleić Może jakąś kąpielą ze wrzącego amoniaku? No i wisienka na torcie - oklejanie obszaru statecznika poziomego. Już przekleństw człowiekowi potrafi braknąć. Koniec końców - wyszło to nie najgorzej. Oczywiście całość aż piszczy o pokrycie szpachlówką do balsy, ale to już później, wraz z całością. Na dniach - zajmę się dolną częścią kadłuba, później już tylko wykończeniówka (która zajmie pewniej najwięcej czasu, dużo upierdliwych krzywizn, czy owiewek laminatowych). A i te białe plamy to nieoszlifowana żywica z mikrobalonem. Zostało mi nieco po sklejaniu połówek skrzydła do DLG i żal było nie użyć jako szpachlówki.
  6. Wiecie, można i tak. Tylko mi się już mało chce użerać z zimnem Poprzednie zimy to nawet bez problemu, tylko, że teraz mieszkam we wspanialym Rembertowie, bez uczciwego ogrzewania, z ciągłymi 16stC w pokoju. To ładnie wyjaśnia dlaczego nie chce mi się dodatkowo stać na zimnie.
  7. Przyznałbym Ci rację, ale w rękawiczkach latać nie umiem
  8. No ja mam takie jakieś zezowate szczęście do elektroniki... Fajnie by było jakbym robił coś źle i dało się to poprawić, ale raczej tak nie jest A kiedy będę na Pałacowej? Jak pogoda będzie zachęcała do spędzenia dłuższego czasu na zewnątrz
  9. Ok, kolejna przygoda za mną. Uskuteczniałem dziś sporą ilość flipów w różne strony. Nawet spróbowałem Tic-Toca. Niewiele z tego wyszło, myślę, że do tego potrzebuję bardziej agresywnie ustawionego ZYXa i bardziej agresywną krzywą. Kiedy pakiet zbliżał się do końca, to helika ładnie posadziłem, wymieniałem akumulator, poderwałem do lotu i... I heli spał jak kamień z wysokości metra,a po glebie usłyszałem na nowo logujący się regler. To połączone z drgawkami serw wskazywało, że coś z zasilaniem, Wielka tragedia się nie stała, jedynie końcówki łopat zdarły lakier. A co było przyczyną? Serwo od tarczy się zwarło. Bez ostrzeżenia, bez pokazywania, że coś nie tak. Ot po prostu się zwarło :| Wymienić serwo i będę latać, ale nie lubię takich numerów, bo przeciwdziałać temu nie idzie (I serwa najwyższej klasy to nie rozwiązanie. Już każda klasa mi się tak dla hecy spaliła).
  10. Oooo... Opowiadaj... Pokaż tak ze trzy prace antropologiczne, które pozwalają wnioskować o takiej, a nie innej naturze kobiet i mężczyzn. Nie żaden dowód anegdotyczny, nie żadną historię z życia, ani nic co się wydaje. Konkretne badania które to potwierdzają. Nie, to ten sam casus który podrzuciłem wyżej. Kulistości ziemi jestem w stanie dowieść Ci na kartce papieru, z użyciem pomiaru długości cienia. Twojej tezy nie można udowodnić rozejrzeniem się wokół siebie, bo ja widzę coś zupełnie innego. Większość moich znajomych kobiet pracuje naukowo po Politechnice, większość moich męskich znajomych cholernie emocjonalnie reaguje na choćby próbę pokazania im, że zrobili błąd. Buchający testosteron, przerost ego i ciągła obawa, ze się nie będzie miało racji. Innymi słowy - rozglądam się dookoła i widzę masę logicznych i metodycznych kobiet, kiedy większość facetów użera się o durny kierunek układania tkaniny szklanej. I wiesz co jest najlepsze? Że mój wniosek jest równie guzik warty co Twój. Oba są mało istotne z tego samego powodu - niewielkiej próby statystycznej.
  11. Patryk Sokol

    Coś na początek

    Oczywiście, że dam. W końcu wisiałem w pokoju na plecach Lamą V3.
  12. Patryk Sokol

    Coś na początek

    A da radę przerzucić go na plecy w dużym pokoju? Bo to moja główna potrzeba przy zakupie małego heli
  13. Ok dogadaliśmy się Nieporozumienie wynikło chyba bardziej z mojej strony (czasownik w trybie dokonanym, zamiast w trybie niedokonanym). Tam masz trzy typy statystyk. Jedne mówią o niesprawiedliwości (jak wychowywanie cudzych dzieci i obniżanie progów dla kobiet na uniwersytet), drugie o życiowej niezaradności facetów (czyli większość bezdomnych to mężczyźni) i trzecie pokazuje, że obie płci są beznadziejne (jak przemoc fizyczna i psychiczna). Pamiętaj, że takie same statystyki można by zrobić pokazując miejsca gdzie kobiety są dyskryminowane. To tylko dowodzi istnienia problemów z obu stron. Predyspozycje jak predyspozycja, większość to i tak praktyka i nauka. Wiadomo, że większość mężczyzn jest silniejsza od większości kobiet, ale są przypadki gdzie jest odwrotnie. Cała sztuka polega na tym, żeby nie zakładać, że ktoś się do czegoś nie nadaje/jest w czymś gorszy, bo ma taką płeć, a nie inną. Niech każdy robi to w czym czuje się dobry, a uznanie otrzymuje za efekty. Jest takie powiedzonko: "Jeśli oczekujemy, aby kobiety osiągały takie same wyniki jak mężczyźni, to należy im zapewnić taki sam trening" To się sprowadza nie tylko do tych 5 lat studiów. Wiele moich znajomych narzekało, że nie mogą bawić się klockami, bo rodzice narzekają, że dziewczynka powinna bawić się lalkami. Siłą rzeczy to mężczyźnie, przy takim wychowaniu, mają lepszy start do prowadzenia samochodu, choćby z racji lepszej wyobraźni przestrzennej (co właśnie owe klocki rozwijają). Z drugiej strony. Miałem kolegę który zawsze chciał zajmować się szyciem ciuchów, modą itd. Jedyne wsparcie od rodziców jakie otrzymał to teksty podważające jego orientację seksualną. No bo ubrankami, to tylko dziewczynki mogą się interesować, nie? Inną sprawą jest jeszcze kwestia oczekiwań od strony społeczeństwa. Tzn. jeśli z automatu się oczekuje, że kobiety gorzej prowadzą samochód, to po co mają się starać? I tak się łatki nie pozbędą.
  14. masz rację - nie rozumiem o co Ci chodzi. Przecież cała rozmowa polega na tym, aby wydobyć właśnie potrzebne szczegóły (i o tym pisałem). Kiedy dostaję bardzo orientacyjne pytanie pt. "Ile kosztuje wykonanie form na skrzydła?" To dostaje w odpowiedzi listę pytań które są konieczne do wycenienia usługi (jakie skrzydło, do czego formy mają służyć etc). I to ja doskonale wiem co muszę zapytać, żeby ustalić te konkrety. Sytuacja głuchego telefonu polegała na tym, że kiedy moja wspólniczka wystawiła listę pytań o konkrety usługi, to dostała w odpowiedzi, że nie będzie rozmawiał z kobietą i chce kontaktu z kimś kompetentnym. Kontakt ograniczał się później do tego, że wszystkie wiadomości musiały przechodzić przeze mnie, tylko po to żeby był męski podpis w wiadomości inaczej nie miał ochoty rozmawiać. Nie mam pojęcia w czym moja procedura różni się od "wydobywania informacji" o którym piszesz.
  15. Ale my nie robimy konsumenckich rzeczy (poza DLG). Zawsze jest milion rzeczy do dogadania - tolerancje, jaki typ materiałów użyć, jaka sztywność form jest wymagana. Jak miałbym robić bez znajomości tego? Masz rację. Problem polega na tym, że nie podnosiłem tematu dyskryminacji kobiet w kwestiach rodzinnych, czy poglądów na temat wychowania dzieci. Mój post odnosił się traktowania kobiet w biznesie, czy w technicznych hobby i to, że mi jako mężczyźni jesteśmy dyskryminowani przy kwestii ustalania opieki nad dziećmi, urlopów na wychowywanie dzieci etc. nie zmniejsza poprzedniego problemu. Innymi słowy - obie płci są dyskryminowane często, ale obie w różnych sferach. Przykłady na nierówne traktowanie w jednym przypadku, nie usprawiedliwiają negatywnego podejścia w innej. Więc tak jak kobiety mogą domagać się równego traktowania w biznesie, tak mężczyźnie mogą domagać się równego traktowania w kwestiach rodzinnych. Ba w sumie to powinni. Patrząc na to dalej. Nie sądzisz, że myślenie, że skoro my mamy problem tam, to jest ok, że kto inny ma problem w czymś innym, jest myśleniem odwetowym? Nie lepiej użyć własnego samopoczucia w związku z byciem dyskryminowanym w jednej kwestii do tego, aby łatwiej było zrozumieć jak czuje się ktoś czuje dyskryminowany w innym? Innymi słowy - obie strony tego gatunku są beznadziejne wobec siebie Najlepiej po prostu zadbać samemu, aby innym takich problemów nie robić, najwyżej wtedy można oczekiwać że będzie lepiej w sprawie czy to jednej, czy drugiej płci.
  16. W sumie - to poruszacie temat który mi trochę leży na sercu. Bo nie wiem czy wiecie, ale wielu z nas jest poważnie winna tego, jak mało jest kobiet w różnego typu "męskich" hobby. Mam okazję ten temat obserwować z dosyć bliska, bo jak niektórzy może wiedzą, założyłem działalność gospodarczą wraz ze swoją znajomą ze studiów (i nie, to nie jest moja dziewczyna). Naprawdę przykro mi widzieć, jak ciężko jest kobiecie się przebić w tym biznesie, tylko z racji płci. Wiele razy zdarzyło mi się z tym, że musieliśmy się bawić w głuchy telefon z klientem tylko dlatego, że klient nie był łaskaw ustalić szczegółów zamówienia z kobietą (a głuchy telefon dlatego, że to nie ja odpowiadam za przyjmowania zamówień). Szczytem było, gdy pewien modelarz przyszedł odebrać osobiście model DLG od nas. Kiedy usłyszałem od niego, że kobiety są ogólnie głupsze od facetów i że nie ma pojęcia jak znoszę pracę z babą, bo pewnie wszystko trzeba po niej poprawiać. Wywaliłem za drzwi, model znalazł innego nabywcę Do czego zmierzam? Jak chcemy więcej kobiet w naszym hobby to traktujmy je tak należy. Gwarantuje Wam, że kobiety źle znoszę traktowanie z góry ze względu na płeć, zakładanie że się gorzej znają (i nie, nie obchodzą mnie Wasze doświadczenia z jakąs tam jedną kobietą. To jest dowód anegdotyczny, gdybym jak go miał do facetów zastosować,to bym powiedział, że żaden facet na aerodynamice się nie zna). Tak samo źle znoszą nadmiar uwagi i niezauważanie niczego poza wyglądem. Podsumowując - traktujmy kobiety zajmujące się jakimkolwiek hobby (bo kto wolnemu człowiekowi ma prawo dyktować czym się lubi zajmować) normalnie, tak jak innych kolegów z lotniska/warsztatu, wtedy będziemy mogli oczekiwać większej ilości kobiet w środowisku. ps. Następnego który rzuci seksistowskimi uwagami w naszym warsztacie również wywalam za drzwi. ps. 2 Jak kogoś powyższy tekst wkurzył to bardzo dobrze. Znaczy, że apel o normalne traktowanie kobiet go boli i zasługuje na bycie wkurzonym ps. 3 A wszyscy uważający że napisałem oczywistości niech mi wybaczą. Kilka lat mi się na to zbierało już.
  17. Dziś, pierwszy raz od zakupu helikoptera, miałem okazję pogonić go po uczciwym lotnisku modelarskim, a nie kawałku polany otoczonej drzewami. Wrażenia były nad wyraz pozytywne, okazało się, że latanie bez monitorowania przestrzeni dookoła jest dużo przyjemniejsze. No i była okazja polatać sporo szybciej niż zwykle Aczkolwiek zaczęło mnie zastanawiać coś innego. Obecnie startuje w normalu, robię trochę wysokości i przerzucam się w Idle. Dziś jednak zapomniałem o tym pstryczku i próba przeciągnięcia części plecowej pętli wyszła zadziwiająco stresująco Szczęśliwie jednak - miałem zapas wysokości. Stąd tutaj pojawia się pytanie: Po co ja to sobie robię? Tzn. Czy jest jakikolwiek sensowny powód żeby nie startować od razu w Idle? Nawet czas lotu, przy obecnej konfiguracji, w normalu się nie różni od Idle1 (Idle2 to inna sprawa).
  18. W sumie to może trochę To co opisujesz, to jedynie wpływ profilu aerodynamicznego na prędkość lotu (a konkretnie rzecz biorąc - minimalną prędkość lotu). "Zawijanie" wiatru to nic innego, jak odchylanie strugi powietrza do dołu przez działanie powierzchni skrzydła (i to nie tylko dolnej, ale też górnej, w wyniku działania sił lepkości). Tutaj (po raz kolejny w sumie) podkreślę - to jest ten sam mechanizm wytwarzania siły nośnej co w każdym profilu. Tutaj mamy po prostu do czynienia z całkowitą optymalizacją pod kątem niskiej liczby Re (czyli jak najmniejsza grubość) i po kątem maksymalnej siły nośnej (duże ugięcie). Profil do latania jak najwolniej czymś większym miałby już inną postać A żeby było ciekawiej - wpływ takiego profilu można policzyć: I jak z tego możemy odczytać - maksymalny współczynnik siły nośnej dla płaskiej płytki to 0,5, zaś dla wygiętej płytki to 1,2. Czyli 2,4 raza więcej. Kiedy przyjrzymy się wzorowi który podałem to jasno widać, że 2,4 raza większy współczynnik siły nośnej będzie odpowiadał 0,6 raza mniejszej prędkości lotu (a to dlatego, że Cz jest pod pierwiastkiem we wzorze ).
  19. A nie jest to kwestia źle wklejonych wzmocnień węglowych? Kiedyś miałem coś takiego jak wzmocniłem skrzydełko prętami węglowymi, wklejonymi na klej polimerowy. Wszystko bylo ok, aż jakoś tydzień po oblocie zostawiłem skrzydełko w samochodzie, przycisnięte bagażem. W efekcie klej od temperatury zmiękł, węgiel się przesunął, a po schłodzeniu znów utwardził. Prostowanie już nic nie dało, musiałem węgiel pruć.
  20. Nic na gorąco, wszstko załatwisz gięciem na zimno. Tzn. Wyginasz w odpowiednią stronę, aż się wyprostuje. Można też zostawić na jakiś czas pod obciążeniem. I nie ma siły musi pomóc. Prostowanie na gorąco to nie metoda, bo nie ma możliwości żebyś zagrzał wnętrze skrzydła, więc jedyne co osiągniesz to popsujesz powierzchnię. Wszelkie metody z użylciem pary wodnej służą zaś do wypychania wgnieceń z pianki (bo para wodna powoduje rozprężenie się granulatu).
  21. To wynika z podstawowej mechaniki lotu Tj. Podstawowy warunek lotu definiujemy jako: Pz=mg Gdzie: Pz - siła nośna m - masa modelu g - przyśpieszenie ziemskie Czyli, aby podtrzymać lot skrzydło musi wytwarzać siłę nośną równą ciężarowi. Siłę nośną zaś wyliczamy z: Pz =0,5ro * S * Cz * v^2 Gdzie: ro - gęstość ośrodka (powietrza) S - powierzchnia nośna Cz - współczynnik siły nośnej v - prędkość lotu Zestawiając to razem uzyskamy: mg = 0,5ro * S * Cz * v^2 I po prostych przekształceniach: v = ((2mg)/(ro * S * Cz))^0,5 I tu mamy wszystko co potrzebujemy. Czyli: Prędkość lotu rośnie z masą modelu, a spada ze wzrostem współczynnika siły nośnej i powierzchnią skrzydła. A mój model prawie na pewno jest lżejszy, ma znacznie więcej powierzchni nośnej i na pewno profil pozwalający uzyskać znacznie większy maksymalny współczynnik siły nośnej. Podsumowując - mój model ma wszystko aby latać wolniej
  22. Nie będzie żadnych strat ciągu, bo śmigło produkuje siłe przez siłę nośną na łopatach, to co się dzieje z odrzuconym powietrzem bardzo mało już śmiglo obchodzi (tak długo jak nie ma jakiegoś okbrzymiego ciśnienia dynamicznego za śmigłem). Dodatkowo, jak już było wspomniane, zdecydowaną większość ciągu robi końcówka śmigła.
  23. Podobno już nie jest Sam mocno szukałem ceny kita, bo poważnie rozważałem zakup i kontakt z autorem urwał się ładnych kilka lat temu, zostawiając grupę niezadowlonych klientów po różnych forach modelarskich.
  24. Nadrabiam braki w zabawach drewnem nabyte w czasie studiów Docelowo model będzie miał jakoś 152cm, więc nie taki wcale mały. Ja robię oczywiście elektryka (hint: dział- modele elektryczne ), ale same plany są typowo pod spalinę. Siłą rzeczy nieco je odpancerniłem, bo nie widzę sensu balsy 2,5mm na poszyciu, czy balsy 2,5mm na żeberka. Elektryk w końcu nie telepie, więc lepiej zrobić lżejszy model, a dać cięższy aku Z zestawem na sprzedaż to cięższa sprawa. Tzn. nie jestem pewny czy modyfikacje które zrobiłem pozwalają na potraktowanie tej konstrukcji jako własnej, więc miałbym opory. Aczkolwiek Gee Bee jest tak charakterystyczny, że nie Ty pierwszy o to pytasz, więc tematowi warto się przyjrzeć. Myślę, że jak zrobię ten model to zastanowię się co mnie drażniło przy budowie tego modelu, przeprojektuje te rzeczy, przerobię konstrukcję kadłuba na bardziej przyjazną CNC (bo kratowniczka z listewek to niepotrzebna robota, skoro i tak się frezuje części), prawie na pewno zmienię profil aerodynamiczne. Wtedy model z oryginałem będzie miał wspólnego głównie kształty zewnętrzne i wtedy nie będę miał oporów tego sprzedawać Ale to nie na teraz No i poza tym niezbyt szło mi spanie w nocy. W efekcie coś tam już powstało: Czyli tylna część kadłuba, nic ciekawego w sumie Tutaj ster kierunku. Jest przyjemnie przestrzenny, jeszcze takiego nie miałem . W oryginale jeszcze są rozpórki pod kątem 45st do osi statecznika, wykonane z balsy 6x3mm. Osobiście nie widzę powodu, żeby to dodawać, to już jest aż nadto sztywne. No i statecznik poziomy. Klasyczna kratowniczka, nic w sumie do oglądania Czemu akurat te części zrobiłem? Bo nie mam jeszcze wydrukowanych planów, a ręcznie mi się ich rysować nie chce. Zrobiłem więc to co się do kupy składało samo Tutaj fajnie widać jak poprawiłem jakość frezowania względem Avro, tam nie byłoby o tym mowy, zbyt wymęczone krawędzie były.
  25. I czego to nam dowodzi na temat większej łatwości w wykonaniu Wicherka? Otóż ten argument nie dowodzi nam absolutnie niczego, dlatego że nie ustosunkowuje się do tego co napisałem na temat mniejszej łatwości wykonania Wicherka niż depronu. Idąc tą drogą - jak ktoś ma mniej zdolności wykonawczych, to z racji łatwiejszego wykonania depronu ma mniejsze szanse na popsucie go niż Wicherka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.