Skocz do zawartości

AndrzejC

Modelarz
  • Postów

    2 286
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez AndrzejC

  1. Odnośnie szlifierki taśmowo czołowej ostatnio zakupiłem sobie taką jak na fotografiach. Zapłaciłem równo 444 zł z przesyłką. Dwa tygodnie temu. To już jest jest druga taka maszynka, którą kupiłem i używałem od 2005-go roku. Teraz tą starą oddałem koledze, żeby sobie zrobił w niej remont tzn wymienił łożyska, przykręcił wentylator, bo latał od lat itp. I teraz obaj mamy porządne urządzonka do szlifowania różnych rzeczy. Dla mnie jedno z podstawowych urządzeń mojej graciarni. Jeżeli użyć porządnych krążków ściernych, to można spokojnie ostrzyć na niej nawet noże do tokarki, a na taśmie rasuję moje śruby napędowe do moich łódek. Maszynka na wskroś uniwersalna i dla mnie całkowicie nieodzowna. Ta nowa maszynka jest nieco lepsza od tej starej, bo ma mniejsze obroty, co dla mnie jest zaletą a nie wadą. A.C.
  2. FSRy, Koledzy to jest magia. Różne cuda się u nas zdarzają. W którymś pudełku znalazłem szrociki, co prawda nie moje, bo 3,5 to nie moja bajka (oprócz STD) Znalazłem pięknie rozpołowiony korbowód wraz z wałem od OS-a. Przeważnie korbowód jak ma pęknąć to pęknie i szkody narobi co nie miara, a ten kulturalnie wzdłuż się otworzył ...Przy okazji odszedł czop korbowy na wale, ale szkody też nie narobił, bo przynajmniej tuleja z tłokiem nie została uszkodzona . Ten motorek stoi teraz odremontowany u mnie na półce, ale co przeszedł, to przeszedł. A.C
  3. AndrzejC

    Łamigłówka

    Niby proste na pierwszy rzut oka, ale jak się głębiej zastanowić, to już nie do końca. A.C.
  4. AndrzejC

    ENYA fanclub

    Może ten silnik przeszedł przez piaskarkę, lub przez szkiełkowanie . Ale być może karter zbyt długo leżał w w agresywnej chemii... co daje podobny efekt... Ale akurat śrubki ja osobiście wymieniam na nowe za każdym razem, kiedy motorek jest rozbierany na części, a zwłaszcza stary motorek... Tak, czy inaczej ja bym tego silniczka nie nabył A.C.
  5. Jak wcześniej pisałem, trafił do mnie kolega, który pod wpływem pobytu na naszych zawodach zapragnął mieć taką łódkę jak my zawodnicy... Nawiązał kontakty z ludźmi z branży i pod wpływem podpowiedzi różnych takich, zaczął nabywać "sprzęt". Długo by o tym mówić... Na szczęście poznaliśmy się dość szybko i za bardzo kasy nie stracił. I z tego poznania powstaje nowa łódka. Kolega ma ambicję jako "młody Jedi" sam budować swoją pierwszą łódkę, choć na wskroś wyczynową. Buduje sam, ja Mu tylko udzielam "delikatnie"? wskazówek co i jak wykonać. I UCZEŃ JEDI to robi. Szybko się uczy i totalnie mnie zaskakuje swoimi umiejętnościami... Spotykamy się średnio raz na tydzień. I dzisiaj przyniósł wyniki swojej pracy. Nie ukrywam, To co miał wykonać, wykonał idealnie. Ja osobiście jestem pod wrażeniem. Szczegóły na zdjęciach. A.C.
  6. AndrzejC

    LITERATURA LOTNICZA

    Jakby koledzy byli w posiadaniu tego mądrego almanachu to by wiedzieli, że pierwsze wzmianki o budowie statku powietrznego w Polsce pojawiły się w 1647 roku. O tym jest jak byk na pierwszej stronie.. Jest już nowy właściciel tej książki.? A.C.
  7. AndrzejC

    LITERATURA LOTNICZA

    Onego czasu nabyłem na bazarku za całe 5 zł Almanach POLSKIE LOTNICTWO SPORTOWE. Historia polskiego lotnictwa od XVII wieku do ok 80-tych lat. W sumie lotnictwo sportowe nie jest moim największym punktem zainteresowania, więc oddam to opasłe tomisko, komuś, kto go nie ma i bardzo się się lotnictwem sportowym interesuje. Jest też dział poświęcony modelarstwu w sumie od początku jego istnienia i bardzo dużo zdjęć ludzi miejsc i samolotów. Myślę,że to cenna pozycja dla "świrniętych" na punkcie lotnictwa polskiego. Skanował tej książki nie będę, ale może przyszły właściciel zobowiąże się do zeskanowania.? A.C.
  8. Nie wiem jak długo jesteś posiadaczem tego silniczka i ile przepracował, ale ja bym sprawdził łożyska. W moich co prawda, wyczynowych motorach łożyska wymieniam dwa razy w sezonie i nie ważne, czy są są nadal dobre, czy nie. Ale za to od długiego czasu nie miałem poważniejszej awarii silnika. A.C.
  9. AndrzejC

    Silnik MK-17

    Oj, tam zaraz bez pomocy... Oleśnica leży niezbyt daleko od Wrocławia... A rozruszników u mnie dostatek. Choć, nie ma tego złego, żeby na dobre nie wyszło. Paluchy pokaleczyłeś, doświadczeń nabrałeś, i teraz niestraszny Ci żaden motorek.? Każdy adept płaci FRYCOWE... A.C.
  10. AndrzejC

    Silnik MK-17

    Panowie, ja przepraszam, lecz jaki jest problem w odpaleniu MK-17? Te silniczki dają się uruchamiać bez problemu. łożyska prosiłem wymienić na lepsze , żeby poprawić sprawność w razie , gdyby silniczek miał pracować w samolociku. Ja wiem, są tradycjonaliści, którzy tylko palcem... Ale po to został wymyślony rozrusznik, żeby motorek palił od kopa, co widać na zamieszczonym filmiku. Odpalenie MK-17 to żaden sukces. ( moim zdaniem) i w sumie po co? A już odpalanie bardzo starych dziewiczych silniczków, które mają 80-100 lat, uważam za świętokradztwo. Pełno takich na Fejsiku, którzy dostali w łapy piękny stary dziewiczy motorek z epoki i zaczynają katować ten rarytasik w ogródku... Serce się kraje jak się na to patrzy. A.C.
  11. Zmywacze do hamulców są całkowicie neutralne i nie niszczą ani gumy, ani plastiku. Możesz sobie taki zmywacz zrobić samemu. 1/3 benzyny ekstrakcyjnej, 1/3 metanolu, 1/3 izopropanolu. Nie wolno dodawać acetonu, i innych rozpuszczalników np nitro, bo wtedy możesz silnik uszkodzić.. A.C.
  12. AndrzejC

    Silnik MK-17

    Też pozdrawiam..Ja nie jestem po dwóch, ani trzech?. Kolego moim zdaniem wczesne lata siedemdziesiąte, to dla Ciebie prehistoria... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie sztuczki robiliśmy żeby nasze (tu akurat łódki) działały... Możesz sobie wyobrazić, że żeby uzyskać wężyki silikonowe do paliwa,to obieraliśmy przewody elektryczne otulone w silikon i te przewody były, bo pary kolegów miało do nich dostęp ? Do tej pory mam parę kawałków tego silikonu na pamiątkę. Łożyska? I owszem były, tylko w tamtych czasach nie do kupienia. Kolego,nie masz zielonego pojęcia jak to nasze modelarstwo funkcjonowało w tamtych czasach. Wtedy nie było ważne jakie te łożyska były. Ważne, żeby w ogóle były... Teraz idziesz do sklepu z łożyskami i kupujesz i to co chcesz... INNE czasy były wtedy, ale młodziaki tego nie zrozumieją, bo wtedy dinozaury po mieście biegały. Tak, czy inaczej jak założymy oryginalne śmigło i będziemy próbować odpalić motorek to odpalimy. Lecz radzę użyć rozrusznika,. Mniej roboty bedzie.
  13. AndrzejC

    Silnik MK-17

    Śmigło, ważna rzecz, paliwo także. Ale ja bym zaczął od posprzątania w tym silniczku, a zwłaszcza wymieniłbym łożyska. Wg mnie temu silniczkowi porządne łożyska należą się jak psu zupa?. Jak pamiętam ze starych czasów, to to były całkiem dobre motorki i na naszym stanowisku do odpalania motorków w MODELARNI MDK WROCŁAW były często odpalane. Co prawda mam parę tych motorków, ale u mnie jeden stoi na półce, a pozostałe w szufladzie. Z tymi silniczkami mam wspomnienie, MDK miało wtedy dość dużo kasy na zakupy w CSH ( czyli w Składnicy Harcerskiej) i te motorki kupowane były tylko dla łożysk, które były nam potrzebne do naszych łódek. Takie czasy były. Ruskich silniczków było dużo, a łożysk nie było, bo nie można było normalnie ich kupić ( lata 1973-78). W dobrych rękach ten silniczek na pewno będzie pracował. Z resztą, w dobrych rękach, każdy silnik będzie pracował? Bo do silniczków trzeba mieć serce... A.C.
  14. To są dwa różne silniki i oprócz łożysk i tej wodnej głowicy (bez wkładki z gwintem na świece) żadna część nie będzie pasować. Jeżeli brakuje części to trzeba je zakupić, ale tuleja z tłokiem i ewentualnie korbowód to koszt ponad 200€ Twoje nie są co prawda najmocniejszymi silnikami OS, ale ale i tak części zapasowe są drogie Właśnie mam na tapecie dwa OS-y bo znalazł się nowy adept , który zakupił dwa najlepsze silniki i budujemy łódkę FSR 3,5. Trochę o tym popiszemy w moim temacie o FSRach Wszystko zależy co chcesz z tymi silnikami zrobić. Jeżeli mają nadal pracować to bez kosztów się nie obejdzie. Moi z Koledzy z Czech, którzy używają OS-y w łódkach to o ile wiem tuleje, czy korbowody kupują u czeskiego przedstawiciela OS Zwłaszcza korbowody w wyczynowych silnikach trzeba często wymieniać (co dwie godziny pracy silnika) i nie ważne, że korbowód wygląda dobrze. Jak pęknie w czasie pracy to z silnika robi się "grzechotka". I nie wolno używać żadnych podróbek, które gdzieś ktoś robi.To jest proszenie się o kłopoty. W Twoich motorkach korbowody nie będą "żyłowane" więc wymiana może być rzadsza. I trzeba mieć na zapas, bo w tym przypadku kiedy silnik jest całkowicie odsłonięty to załapanie wody nad tłok jest wielce prawdopodobne, co skutkuje albo pęknięciem korbowodu, albo jego wygięciem Jeżeli silnik ma stanąć na półce to niewiele trzeba robić złożyć z tych części które są, ewentualnie dać ogłoszenie na FB na jakiejś grupie silnikowej i na pewno gdzieś ma świecie znajdzie się ktoś, kto ma potrzebne elementy i może nawet odda za darmo. Wiele razy już w taki sposób znalazłem potrzebne części. O ile pamiętam, to w Twoich OSach są stosowane normalne wymiary łożysk w przeciwieństwie do NOVAROSSI, więc problem łożysk nie istnieje, bo u nas także można kupić porządne łożyska . Jeżeli jednak motorki mają pracować, to jeżeli kupisz potrzebne NOWE części to mogę Ci te motorki poskładać i ewentualnie dotrzeć tak jak docieram swoje motorki. A.C.
  15. FSRy, to jest troszkę "kontaktowa" kategoria. Jako, że tych łódek w sumie na małej powierzchni akwenu wodnego jest dość dużo, to zdarzają się kolizje. Doświadczeni zawodnicy potrafią przewidzieć i unikać zderzeń podczas wyścigu, lecz zdarzają się w tym naszym sporcie ściganci, którzy pływają jak bandyci... I w sumie na takich nie ma recepty. I co z tego, że sędzia da karę za niesportową jazdę, jak po "dzwonie" leżysz na wodzie z ogromnymi uszkodzeniami, czasem z takimi, że w zasadzie jest po zawodach. I u nas jest paru "bandytów", którzy nawet nie zdają sobie sprawy, że bandycko pływają. U nas są w sumie dwa rodzaje uszkodzeń, jedno to uszkodzenia tzw techniczne, czyli awarie, a drugie to kolizje, te na najwyższym poziomie zawodniczym zdarzają się raczej rzadko, Bo nieraz wyścig 30 minut rozstrzyga się na ostatnim okrążeniu i trzech, czy czterech mieści się przedziale 2 sekund czasem decydują 10 części sekundy ( system pomiarowy to wychwytuje) Drugi rodzaj to awarie. I to jest dopust boży. Podczas wyścigu potrafią się zdarzyć takie defekty, o których się fizjologom nie śniło?. Najczęściej takie awarie zdarzają się np z przerasowania silników, braku konserwacji, wymiany łożysk w silniku w odpowiednim czasie itp To jest sport techniczny, ale też tzw adepci FSR STD mają taryfę ulgową, bo w FSR STD, to na prawdę jest rzadkość. Chyba,że delikwent sam się prosi o defekt z powodów j/w Na zdjęciach przykłady awarii i kolizji. A.C.
  16. Przypadkiem znalazłem filmik z naszych zawodów, nakręcony przez lokalną TV . Film pokazuje co, nieco o rywalizacji w naszych wyścigach. Zwłaszcza pierwsze i końcowe kadry pokazują najpierw skupienie a następnie tą przyjaźń między zawodnikami na pomoście. Nie ukrywam, że wtedy ten wyścig z synem wygraliśmy? Dopisek.Sorki... Zapomniałem, że już kiedyś ten filmik tu pokazywałem. Skleroza moja. Ale myślę, że warto przypomnieć atmosferę zawodów A.C.
  17. Koledzy, to nie tak... Jak pisałem, FSRy to jedna wielka rodzina. Jeden z tych zamawiających jest wielokrotnym mistrzem Czech w wyczynowych kategoriach FSR... To samo było z innymi Jako, że moja łódka od lat wygrywała na wielu imprezach, więc reklama poszła i inni także zechcieli popływać w FSR STD. I tych łódek buduje się coraz więcej. Dla wielu zawodników FSR STD jest poboczną kategorią (choć do czasu, bo STD, jak pisałem, stało się oficjalną klasą NAVIGA) i zlecają mi budowę sprawdzonych łódek. Choć nie do końca bo teraz budujemy wyczynową łódkę 3,5...Z nowym adeptem jasnej strony FSR, moim nowym Uczniem Jedi. Jeszcze o tym będzie.?. A.C.
  18. AndrzejC

    Co to za silnik ?

    Oczywiście! Jeden z moich kolegów, Horst z za Odry jest w posiadaniu wszystkich motorków Schlosser. I jest kumplem Pana Schlossera, który ma się dobrze, choć ma ponad 90 lat. Kiedyś na zawodach przegadaliśmy cały wieczór na temat tych silników. Tak czy inaczej, ten malutki silniczek to jest rarytasik...Tych silniczków różnych pojemności było dużo. Masz ten co na zdjęciu? A.C.
  19. Ta łódka Made in Poland by A.C. w barwach belgijskich. Były tez inne np w barwach czeskich, brytyjskich, węgierskich... O polskich barwach nie wspominam Jedna w barwach niemieckich, gdzieś tak ok stycznia przyszłego roku zacznie być budowana. Także będzie Made in Poland. Na zdjęciach dwa bliźniaki, które trafiły do Czech A,C.
  20. AndrzejC

    Co to za silnik ?

    A czy Koledzy wiedzą co to za silniczek? Malutki bardzo. Prowadziłem negocjacje, ale dostałem tylko do potrzymania...? Sztuka nówka nawet nie odpalona do sprawdzenia. Cudeńko A.C.
  21. Tego filmiku, , który pokazał Jarek. A swoją drogą, jak czasami patrzę na różne filmy, które pokazują co i jak wykonać, to włos mi się na głowie jeży. I myślę, że to co pokazują jako "eksperci" tych swoich filmowych "poradach", jest świadectwem na istnienie Pana Boga. Bo generalnie i statystycznie Pan Bóg postanowił nie wiadomo z jakiego powodu, czuwać nad idiotami.... Kilkakrotnie pisałem,że FSRy są, jak brazylijski serial, tasiemiec, pełen wartkich zwrotów akcji, wielkich przyjaźni, waśni, różnych akcji itp I ciągnie się gdzieś tak od jakichś ponad 50-ciu lat. Był czas poznajomić się, poznać kto wróg , kto przyjaciel... Wszyscy w branży znają się jak łyse konie. Przez te wszystkie lata zawiązały się przyjaźnie, które wychodzą daleko ponad te nasze wyścigi na wodzie. Sam mam paru KUMPLI w Europie i nigdy się na nich nie zawiodłem, min właśnie na Franku z Hanoweru, z którym znamy się od 1982go roku. FSRy to jedna wielka rodzina niezależnie od kraju pochodzenia. I real,to jedno, internet to drugie...Jakoś w internecie ludzie dostają dostają małpiego rozumu, łącznie ze mną, bo czasem po prostu nie mogę wytrzymać i cholera mnie bierze? Przepraszam za prywatną wypowiedź... A tak przy okazji na zdjęciu łódka, którą wykonałem na zamówienie Szefa naszej modelarskiej organizacji NAVIGA, Kolegi Waltera z Belgii. Walter GEENS nasz szef, jest skromnym człowiekiem i modelarzem, na polskie zawody przyjeżdża z Belgii z własnym namiocikiem, niczego nie chce ani hotelu, ani diet po prostu startuje jak każdy zawodnik nawet płaci startowe. W porównaniu z poprzednim szefem to jest coś co nie mieści się w głowie...wtedy musiał być ekstra hotel, wyżywienie4, wycieczki po okolicy. Można normalnie? Okazuje się, że można... A.C
  22. A, bo to raz? Wielokrotnie. Bo na najwyższym poziomie tzw wyczynu należy wszystko sprawdzać i iść z postępem i wyciągać wnioski z awarii, które się zdarzyły ( patrz przetarte antenki). Nie ukrywam, to mnie zaskoczyło, ale już się nie zdarzy... W silnikach mikroskop jak dla mnie jest nieodzowny, bo można sprawdzić stan np igieł na wale, łożysk itp ( Frsowcy, zaręczam,że można ) Kiedyś np znalazłem początek pękania jednej z części wału korbowego w silniku.. Przy następnym stracie ten wał rozleciałby się na 100%. Bez mikroskopu można sobie poradzić, ale z mikroskopem jest lepiej...? Ruch w temacie widzę... Fakt, nie dość, że WD 40 po prostu jak dla mnie śmierdzi, to jeszcze te puszki ma słabiutkie. Wystarczy podejść z palnikem do tej dziurki z filmiku i puszka "piardalnie" i na 1000% to mu to wybuchło. I nie ma inaczej, dodrze, ze sobie krzywdy nie zrobił...Jak się nauczył co i jak to filmik pokazał. Ale na utratę oczu się naraził. .U nas w FSR przerabialiśmy, to jakieś 30 lat temu przy lutowaniu palniczkami pękniętych metalowych zbiorników na zawodach. Mnie tam nie wybuchnie... Zawsze wybuchało i mi w Trzaciance w 1979 roku też raz wybuchło....A mina właściciela zbiornika po rozsadzeniu "baczka",to jest super widok...?" Ale piardalło "jak to mówił jeden z kolegów... A.C.
  23. Prasa protetyczna to jest po prostu rewelacja, jeżeli chcemy sobie samemu składać wały (wymieniać igły, czopy i centrować) Czasem można taka prasę kupić na niemieckim ebay. Moja stamtąd pochodzi, i została zakupiona dla przez mojego najlepszego niemieckiego Kumpla Frankera Wernera z Hanowera. Co do mikroskopu to ten stary optyczny miałem pożyczony na wieczne nieoddanie od śp Kolegi Tadzia, ale jak stałem się szczęśliwym posiadaczem tego mikroskopu z ekranem, to ten optyczny zwróciłem właścicielowi. Ten nowy jest o niebo lepszy i ma wiele przydatnych funkcji łącznie z zapisywaniem obrazu np na kartę SD. Jak się chwalić, to się chwalić... Jakiś czas temu nabyłem taką stację lutowniczą jak na zdjęciu. W sumie niewiele zapłaciłem coś ok 200zł, ale to tez był trafiony zakup. Mogę teraz i lutować i np naprawiać gorącym powietrzem pęknięte zbiorniki co już się zdarzało. Nawet pęknięte okulary sobie naprawiłem. Elektronikom nie zaimponuję, bo pewnie co poniektórzy mają o wiele lepsze stacje lutownicze, ale ta do moich celów jest idealna. A.C.
  24. Ok, może źle napisałem. Kiedyś jak kupowałem buty w tym sklepie, z buta wypadła saszetka. Od razu skojarzyła mi się z moimi motorkami. Wtedy zapytałem panią sprzedawczynię, czy mogę sobie parę tych saszetek wziąć. Pani pozwoliła, więc parę sobie wziąłem, a następnie poprosiłem, żeby mi trochę odłożyły przy kasie. i czasami jak kupuję nowe buty, to mi kilka dają. Więc to nie żadna kradzież jest. Zamiast saszetek można użyć ryżu, bo też chłonie wilgoć. Ale saszetki wygodniejsze. Najwięcej ich wkładam do pudełek z igiełkami i łożyskami. Z mikroskopem nie żartowałem, tylko, że teraz mam lepszy mikroskop elektroniczny. Super rozwiązanie i o wiele wygodniejsze. Jak dotrę do mojej modelarskiej graciarni to wykonam zdjęcie No i ta butelka https://www.pneumat.com.pl/puszka-aerozolowa-do-podawania-plynow-wsd-400-2 Fajne rozwiązanie bo można nalać czego się chce, napompować kompresorem przez zaworek taki jak kole samochodowym i to wystarcza, żeby wypsikać całą zawartość. Droga jest, ale przy częstym użytkowaniu ale koszt zakupu mi się już zwrócił. U mnie wygląda to tak, że po każdym biegu Zamykam dostęp paliwa,wykręcam całkowicie świecę, wpsikuję dość dużą ilość zmywacza. Najpierw lekko poruszam paskiem rozruchowym, żeby zmywacz wszędzie wszedł, a następnie za pomocą rozrusznika wydmuchuję płyn całkowicie, następnie duża ilość oleju w aerozolu, lekko pokręcam kołem zamachowym, żeby olej wszedł wszędzie. Następnie tłok do góry, świecę zakręcam i koniec mycia. Płynu i oleju idzie u nas dużo, bo to mycie przeważnie wykonuje mój syn, a on nie ma umiaru. Leje ile się da...? To na zawodach, a w domu to opisałem kiedyś jak to robię, tu: http://www.fsrv.wroclaw.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=674 A.C.
  25. Coś mi się zdaje, że zostałem źle zrozumiany. Oczywiście, że nie otwieram każdego pudełka i zabieram saszetek bez pozwolenia. To by dość głupio wyglądało. Porozumiałem się ze sprzedawczyniami i one mi je zostawiają jak klient nie bierze pudełka. Nie jest tego dużo, ale na moje potrzeby wystarczy Co do "brudasów", raczej rzadko zamiatam, bo i tak zaraz po zamiataniu z powrotem syfek się robi. Wystarczy raz przeszlifować łódkę, coś wyfrezować lub wytoczyć coś większego i robi się jak zwykle. Co prawda mam gigantyczny bałagan, ale i tak przeważnie znajduję to co potrzebuję w tym bardachu. Ale się nie przejmuję bo każdy, kto mnie odwiedza twierdzi, że jest "klimat modelarski" u mnie Jedynie idealny porządek trzymam na stanowisku naprawy moich silniczków. A.C.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.