Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 516
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Super pomysł- ile by człowiek dał, żeby wtedy, kiedy Jaskółki się kleiło całymi seriami, można je było tak napędzać- a jeszcze do tegosterować, żeby choć mniej więcej leciały tam gdzie chcemy... Ktoś też elektryfikuje Drucha- też fajny był model, pozostała jeszcze kategoria mikro- np. Zuch.
  2. Ten plan się nada- z tym, że, przedstawia model swobodnie latający, a Ty zdaje sie chcesz budować RC? Ale można, trzeba tylko przewidzieć stery, zabudowę wyposzżenia itd. Szukaj dalej, może znajdziesz coś jeszcze bliżej, czyli już z tym, czego tu brakuje. Acha, przy tych wymiarach, to raczej powinno być poniżej 1000 g (do lotu). Kierunek dobry- idziesz w dobrą stronę.
  3. Waga jaką zakłądasz jest realna. Rysunki samolotu są OK, wystarczą jako punkt wyjścia- na ich podstawie trzeba zrobić swój rysunek modelu, czyli zaprojektować jego konstrukcję. Ilość potrzebnych materiałów właśnie z tego wyniknie. Inna jeszcze droga, szczególnie dla nie posiadających doświadczenia w projektowaniu, to wyszukać plany np. w sieci, ale już modelu, nie samolotu. Często, zwłaszcza starsze, porządnie narysowane plany, mają tabelę- zestawienie materiałów- można wtedy od razu zamówić materiał. Kolejna zaleta jest jeszcze taka, że masz już kluczowe sprawy rozstrzygnięte i wypróbowane; robiąc to samemu masz wiele niewiadomych i problemów do pokonania, a to morze spraw- geometria modelu: kąty, profile, środek ciężkości, ale i przekroje, rodzaje materiałów, rozwiązania róznych węzłów itd. Taką też drogę na początek bym sugerował- przed braniem wszystkiego na barki od razu.
  4. Ja bym chciał - wierz mi, ale nie znam odpowiedzi na pytania, może poza tym o odklejanie się folii: spokojnie - nie odklei się.
  5. Ciąg, tah, trust, Zugkraft- to się dzisiaj liczy, ale to moda. Nie narzekajmy- kto rozumie aerodynamikę i "widzi" przezroczyste powietrze skrzydło, ma poprostu lepiej. Wie też, czemy to lata, ale "siłowcy" też latają i o to głównie chodzi- żeby latać.
  6. Trochę racji w tym jest- trendy idą w kierunku modeli , jak Niemcy mówią (fonetycznie) ibermotoriziert. Lekkie, to już tylko piankowe- wypraski elektryczne. To jednak może zachęcać do dokonań własnych- budowania samemu.
  7. W Zabrzu, moim byłym miescie, gość zbudował też piękne Lamborgini, ale nie dał rady go zarejestrować. Szkoda, bo lepsze od wielu firmowych aut.
  8. Kiedyś byłem na dłuższej delegacji i wylecia.la mi plomba z górnej dwójkii- mniej więcej 20% widocznej powierzchni (zęby przednie raczej cienkie są, więc wizualnie to kiepsko wyglądało, a dodatkowo nie był to kraj tarzeciego świata, gdzie by może jakoś uszło). Ponieważ plomby nie połknąłem, wkleiłem na jakąś Kropelkę i z trzy tygodnie, do powrotu, wytrzymało.
  9. Marku- super! Czyli Fokker ma już serce (no, makietę, ale sam też jest makietą).
  10. Moim zdaniem będą za duże- skuteczność takich sterów jest większa niż normalnych- krawędziowych. Ale ponieważ tak z góry niczego nie można przesądzić, to optymalnie byłoby pozostawić sobie pole do zmian w czasie prób. Dla bezpieczeństwa, jak zawsze pierwsze podrygi zaczynałbym od małych wartości, które można potem powiększyć.
  11. Endrju- to by tak mniej więcej było. Co do wielkości wychyleń, to faktycznie mogą być za duże- wszak są to stery płytowe, a te zazwyczaj wymagają niewielkich kątów. Można to zniwelować w prosty, mechaniczny sposób- na serwie popychacz bliżej osi obrotu, na tym przejściowym orczyku do linek- przeciwnie- dalej od osi. Tak się to kiedyś robiło, jak nie było tyle elektroniki co teraz, nawierć więcej dziurek i próbuj.
  12. Staszek- znowu masz rację z tym różnicowaniem długości- zapewne dlatego Santos- Dumont zastosował linki z luzem- ciągnąca- aktywna sie napinała, druga miała luz. tak chyba było z kierunkiem, bo co do wysokości to już by tak nie przeszło- tu myślę, że z racji na mało raczej samostatechny profil, przy takiej histerezie układu sterowania, nie dało by się lecieć prosto poziomo (chodzi o pion). Co do motywów konstruktora- dlaczego tak szeroko wyprowadził linki, to być może szło o to, że przy tej konfiguracji łatwiej mu było je bezkolizyjni wyprowadzić z kadłuba, przez ten las "patyków", bo wychodzą pod dużym kątem, a przy krótkich dźwigniach, taka wąska wiązka, dodatkowo jeszcze wędrująca "za sterem" pewnie grdzieś by tarła.
  13. Ha, ale najlepsze, że serwo kierunku trzeba połączyć do statecznika/steru wysokości, a serwo wysokości do statecznika/steru kierunku. Tak jest, ponieważ każda z tych płaszczyzn stanowi równocześnie "dźwignię" dla przeciwnego steru. Prosze o potwierdzenie tego rozumowania. Jeśli wyjdzie pozytywnie- dodatkowy punkt dla Santos-Dumonta za otwartą głowę i kreatywność- nie miał przecież właściwie żadnego wzorca.
  14. Tak kiedyś rozbili czterosilnikowy, wielki samolot, chyba to był Babazon, angielski. Pilot oblatywacz spytał mechanika (obaj w kabinie)- lotki działają? Sam ich z fotela nia widział, tylko przechylił wolant. Mechanik patrzył przez okno i potwierdził: OK, działąją. Tylko, że nie wiedział, że ruch był w drugą stronę, niż chciał pilot-były zamienione napędy, a na nieszczęście dało się je zmontować w obu wariantach. Wystartowali i rozbili się na przedłużeniu pasa, po pierwszym ostrzejszym użyciu lotek. W górze daliby radę, doświadczony pilot by to opanował, ale przy starcie nie miał szans. Przez brak uwagi ja też miałem teraz wpadkę- ten powyższy, jakże słuszny i na temat tekst, napisałem w innym wątku- o Focke Wulfie- u Marka Rokowskiego. Trzeba więc uważać, spinając lotki, latając Focke Wulfem i pisząc
  15. Bartosz- Stanisłąw wcześniej słusznie napiał: linki sterujace były podłączone do końców sterów- NIE BYŁO WIĘC DŹWIGNI. Ale ogólnie coraz bardziej mi sie podoba- coraz bliżej oryginału!
  16. Robert- zgoda, ale na samej kulce to się będzie jeszcze obracać także wokół osi podłużnej, a muszą być tylko dwa stopnie swobody.
  17. Stanisław- rówieśniku mój- masz rację: tam jest po prostu przegub kardana i tyle, wychyla się wszystko na raz. I tu wniosek do Andrzeja- najlepiej skoopiuj oryginalne rozwiązanie, ja bym tak przynajmniej zrobił. Co do wagi tego węzłą, to zbytnio bym się nie obawiał, można go wykonać prosto i "ręcznie", z powiedzmy odrobiny płytki laminatpwej, może kawałka blachy duralowej, żywicy i przy pomocy wiertarki. A będzie masa satysfakcji z ożywienia starego, ale skutecznego pomysłu.
  18. Andrzej- dobrzeeee, tak trzymaj!
  19. Andrzej- dzięki za dobre słowo- zawsze się to przyda. Mój Bleriot, to taka mikro pochodna innego marzenia, ktre miałem kiedyś- budowa repliki latającej 1:1. W dalekim tle była setna rocznica przelotu przez Kanał, dobre uzasadnienie- tak sobie wtedy myślalem, ale jak to w życiu: inne, bardziej przyziemne priorytety wygrały (to nie znaczy, że jestem jakimś życiowym frustratem)- ale przynajmniej w ten sposób, jakoś to zrealizuję. Od tego mamy pzrecięż to nasze, piękne i twórcze, nie zawsze przez wszystkich zrozumiałe i akceptowane hobby, prawda? Żeby wrócić do tematu właściwego, to zapoznanie się z bliższymi zdjęciami oryginału, ale też odtworzonych replik, pokazuje, że konstrukcja była całkiem, całkiem złożona, sama zaś koncepcja była przebłyskiem tego, co za kilkadziesiąt lat ujawniło się jako ULM-y, te wcześniejsze, bo aktualnie jakieś coraz bardziej laminatowe się robią (wiem, wiem- coraz lepsze).
  20. Parę fotek z tym, jak inni sobie poradzili. Samolot piękny.
  21. Witam! Mam- chcesz na własność, czy tylko do wglądu?
  22. Witamy Cię w szerokim gronie!
  23. Zamieszczam dzisiaj fotkę spodu skrzydła z opisanymi wcześniej cięgłami zapewniającymi ugięcie profilu, oraz jeszcze dwie, w celu pokazania podwozia, jak działa- na jednej widok ogólny, na drugiej odręczny schemat. Na razie założyłem po jednej gumce w rodzju recepturki, ale może trzeba będzie docelowo dołożyć po jeszcze jednej, a może też dodać jakieś ograniczniki skoku suwaka. Jest to zrobione b. prosto, żeby nie powiedzieć prymitywnie- z drutem tzw. wiązałkowym (do wiazania zbrojenia) w roli gównej, jak chodzi o te obejmy i haczyki, bo się fantastycznie da formować, oraz grubszego- 2 mm, z wieszka do ubrań- to na "odpowiedzialne elementy nośne".
  24. I to jest słuszna koncepcja Robercie! Przyzwyczaiłem się do trzech cel w podobnym silniku, tej dynamiki, ale to będzie tutaj jak ulał. Jak tam Pilatus- obmyślasz?
  25. Marcin- zgoda, ten kilogram, to chyba dobra prognoza by była, ale na dzisiaj są takie realia: musiałem uderzyć się w piersi i wprowadzić dodatkowy element konstrukcyjny, który uniemożliwi stosowanie "tapetowego pokrycia"- papieru i Wikolu. Otóż, pomimo jak mi się zdawało, starannego podejścia do konstrukcji tego, jak by nie było- skorupowego skrzydła, jednej rzeczy nie przewidziałem- mianowicie tendencji do jego "rozprostowania" się, po wyjęciu z negatywowego foremnika. To nie laminat, który zachowa najbardziej skomplikowany i pozaginany kształt, by z ciapowatej konsystencji stać się potem sztywną strukturą, po związaniu bez naprężeń, a depron, który, owszem, poddaje się, ale swą sprężystośc jednak ma. Po wyciągnięciu skrzydeł strzałka ugięcia profilu bardzo spadła- uznałem, że uzyskany profil za mocno odbiega od oryginału. Jasne- zastosowanie papieru dałoby temu radę, i to chyba najlepiej, ale też miałoby szkodliwy skutek uboczny- zwiększyłoby sztywność skrętną skrzydeł - jakże normalnie pożądaną, ale nie w Bleriocie, gdzie skrzydła muszą być raczej wiotkie i powinny "słuchać linek", aby uzyskać zwichrzenia do sterowania poprzecznego. Serwo sterowania poprzecznego musiałoby być dużo. większe, żeby podołać. Zastosowałem więc sposób, o którym myślałem już na samym początku i miał być głównym założeniem konstrukcyjnym, w efekcie dającym możliwość . zbudowania takiego skrzydła, w JESZCZE LŻEJSZEJ wersji- mianowicie zastosowanie cięgien- linek, nici, króre przyciągają do siebie krawędż natarcia i spłtywu, powodując łukowe ugięcie płytowej, płaskiej płyty tworzącej profil. Teraz jednak, trochę korekcyjnie-ratunkowo, zastosowałem cięgna (żyłki), ściągające natarcie i dżwigar tylny. W modelu ich nie widać, chyba, że od spodu, ale z odległości powiedzmy metra. Dzięki temu skrzydła wróciły do swojego ugięcia, przyrost wagi zerowy, tyle, że papieru już nie da rady nakleić. Zrobie zdjęcia, to pokażę- choć widać raczej mało będzie- i o to chodzi. Norbercie- dzieki z tą opinięo ogrodzie, przekażę ją mojej żonie- to jej dzieło, już od koncepcji, aż do utrzymania, Podchodzi do tego twórczo, ja też uczestniczę, ale bardziej, jak to powiedzieć: wykonawczo i wspomagająco jak trza więcej krzepy. Andrzej- jak na początku napisałem- zadowli mnie waga poniżej 1000 g. najlepiej pomiędzy 800, a 900 g. Napęd- jakiś postawowy dzwonek ok. 1200- 1000 KV, np EMAX CF 2822, czy może trochę mocniejszy; przy tej wadze modelu da ciąg niemal jej równy i to na pewno wystrczy. Trochę mniej będzie mi sie podobać malutkie śmigło, ale cóż- nie mozna mieć wszystkiego...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.