Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 448
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    40

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. W takim razie zacząłbym od zwykłej płaskiej podkładki- może od razu będzie sukces. Jeśli nie, czyli to będzie za mało, to powoli trzeba może muśleć o klinowych podkładkach np z płytki laminatowej (twarda, ale łatwo obrabialna). Ale w takim dość czystym aerodynamicznie modelu najpewniej potrzebne odchylenia nie będa duże.Co innego- patrz posty kolegów z tymi wieżyczkami- tam to dopiero sa kąty...
  2. Szlifowane, kątowe podkładki to wyjście eleganckie i w takim codziennym lataniu niekonieczne Zależy też z czego wręga mocująca silnik, jaki potrzebny kąt do korekty- ja tam aż tak daleko nie poszedłem- metalowe podkładki się wgniotły w sklejkę o to minimalne niedopasowanie i jest OK.Krzyżaki są też przecież elastyczne, nawet chyba specjalnie z miękkiej blachy- to zabezpiecza czasem przed skrzywieniem wału, ale powoduje, że części się ukłądają przy doktęcaniu. Alę sa też perfekcjoniści- im by to pewnie się nie podobało. Zależy po której stronie się lokujesz- oba podejścia mają swoje racje i zalety, ale tez wady.
  3. Wojtek- ale nie zapomnij zrobić uchwytu- wycięcia pod rękę w owiewce ogona przed stat. poziomym. To drobiazg, nietrudny do wypiłowania, a doda Musze charakteru i realizmu. Zauważyłem, że wielu ten detal opuszcza, ale to pewnie ci, co na niej w realu nie latali. Fajna bedzie ta Twoja Mucha! też bym sobie zrobił, ale latam sam, za płotem, nie ma kto holować, ale może winda?...
  4. No, chyba sie starzeję, bo przypomniała mi się całą metka do trójłopatowego, czarnego śmigła 200/100, które też oczywiście było wygotowane: "Wytwórnia Artykułów Modelarskich Wiesław (albo Henryk) Sobaś Wrocław, ul. Cierniogajska 10"- numeru telefonu już jednak nie pamiętam. Pamięta ktoś taką firmę? Robili też kółka do podwozia, zbirniki do uwięzi...
  5. Tak,tak, gotowało się takie np. firmy Sobaś z Wrocławia.... Ale dla elastyczności jak pisze Marcin.
  6. Elegancja! Gratulacje- no to teraz do nauki latania, jak tylko pogoda będzie pozwalać.
  7. Mając kiedyś podobny problem z czterokanałowa aparaturą posunąłem się do tego, że odłączyłem napęd (bowden) od steru kierunku i latałem tylko lotkami (no oczywiście gaz i wysokość). Wolne serwo włączało komórkę jako aparat foto- w ten sposób (uciążliwy- to fakt), udało mi się zrobić pierwsze zdjęcia z powietrza.
  8. Fajne zdjęcie- ale popraw nazwisko na Janowski, bo Jankowski to bardziej prałat był... Pamiętam program"Progi i Bariery"- prowadził Tadeusz Sznuk, wtedy jeszcze nie pilot (później dopiero), z Janowskim i samolotem w studiu. Przeżycie!
  9. Jak wyjdzie "ceglasty", może mu się walić w korka na podejściu szczególnie do lądowania, ale dobra, nie upieram się, tylko wiem, jak mieliśmy kiedyś z P-47 kolegi, ale to dawno było...
  10. Ja bym jednak ze zwichrzenia nie rezygnował, tyle, że tu się przychylę do zdania Jacka- uprościłbym sprawę w ten sposób, że nie zajmowałbym się tym wcale w fazie konstruowania, czy wycinania elementów (czyli tak, jakby miało go nie być), ale wygenerowałbym go w fazie sklejania. Jak?- prosto: masz płaski profil od spodu, więc zastosuj zwichrzoną deskę montażowa, czy jakieś podkładki, tak sklej i tak już pozostanie- to nie chodzi przecież o duże wartości. Klej sobie da radę i otrzymasz zwichrzenie. Co innego, gdybyś projektował duży samolot z blaszanym pokryciem- tam mogłoby gdzieś coś nie wyjść, ale tu- spokojnie!
  11. Bartek- moim zdaniem te 2 st. powinno wystarczyć. No i to, że zwichrzenie robisz klejąc jest jak najbardziej słuszne, wręcz to jedyna rozsądna metoda, później będzie "po ptokach"- jest do pomyślenia wykonując skrzydło konstrukcyjne- żebra, krawędzie z listewek na płasko, beż zwichrzenia, ale już dodając keson- koniecznie zwichrzyć (Ty masz właściwie od razu "pełny keson", czyli konstrukcję skorupową, ale wewnętrznie wzmocnioną). Ogólnie to co robisz, to jest to co koledzy na forum nazwali technologią "Małego Modelarza"- w tym zastosowaniu trochę "większego". Ja bym tam tego profilu nie robił wklęsłym, może być niekorzystnie przy większych prędkościach.
  12. Profil ten z planów na pierwszy rzut oka wygląda jak jakiś laminarny, może Eppler, w każdym razie zmiana na poczciwego Clarka, z większą grubością, wyjdzie na pewno na dobre. Pamiętaj o ujemnym zwichrzeniu, najlepiej całej końcówki skrzydła- będzie się dało latać- inaczej też, ale model będzie wredny, zwłaszcza w wolniejszym locie, a już szczególnie przy lądowaniu. Ogólnie, to konstrukcję zastosowałeś trochę jak a Hurricane, o którym ktoś powiedział, że to przykład, jak próbowano z metalu zbudować drewniany samolot. No i w sumie im się udało. To więc nie jest krytyka, tylko opis przyjętych założeń. Ja osobiście stosuję metody bardziej "jednorodne stylistycznie", jak depron, to depron, jak drewno, to drewno, choć oczywiście materiały mieszam jak najbardziej. Trzymam kciuki!
  13. Fajny! Był taki w rzeczywistości?
  14. zbjanik

    Co to za model?

    Coś mi się zdaje, że to jakiś staaaaary bodajże Cirrus Graupnera, ale to tak dawno, że mogę się mylić.
  15. zbjanik

    Dwa modele jeden pilot

    Pawle- dzięki za te wspominki! Czyli jak już powiedziano: wszystko już było! Ciekawe, co robiłby teraz, kiedy są takie możliwości!Weźmy tą kosiarkę- kto by przypuszczał, że tak już wtedy próbowano. Teraz są z GPSem itd., ale w zasadzie nic nowego...Super sprawa- pętla przyszłości i przeszłości!
  16. zbjanik

    Dwa modele jeden pilot

    Dobra- to dalej- w dobie FPV, kamerek, żyroskopów itd, pewnie z handlowych gadżetów dałoby się to rozwiązać tak: pilot steruje swoim modelem, a drugi model tylko widzi ten pierwszy, i kopiuje jego trajektorię- taki lot w szyku dwójką. Kurcze- chyba faktycznie coś się robi gorąco!
  17. zbjanik

    Dwa modele jeden pilot

    Aaa- no i przy starcie- zakładam, że wyłącznie z ręki, musiałby ktoś pomóc z co najmniej jednym modelem. Ale inspiracją był opis w jakimś angielskim czasopiśmie (20- 30 lat temu) o , który stanowiły cztery małe modeliki ustawione na sztywno w szyku "rąb", czyli kwadrat lecący jednym z wierzchołków do przodu. Modeliki były małe- rozpiętość po 25-30 cm, połączone cienkimi listewkami (dzisiaj byłyby to pewnie płaskowniczki węglowe), a ciągnął to jakiś Cox. No i to stanowiło taki "Red Arrows" dla ubogich...
  18. zbjanik

    Dwa modele jeden pilot

    Piszę w dziale "różne", bo tu jest najbardziej uniwersalnie- temat mógłby też być umieszczony w "aparaturach", "kombacie", a na pewno w "kraksie", bo pewnie tak się to skończy, jak ktoś spróbuje. Otóż pomysł jest taki: dwa modele sterowane jednocześnie z jednego nadajnika- każdy oddzielnym drążkiem. Wiadomo- przepychu możliwości nie będzie- wysokość i kierunek (albo lotki, w tym samym celu). Gaz na maks- niesterowany (jak się kiedyś latało małymi spalinowcami, bez regulowanych obrotów). Można w ten sposób próbować lotu w szyku, albo jakiejś trochę walki, czy akrobacji. Wiem, że pomysł lekko szalony, ale w czasach kiedy adrenalina jest w cenie, bo niektórym jej ciągle mało- może i ktoś spróbuje- oddaję prawa licencyjne za darmo.
  19. Moim zdaniem- poleci! Zwiększyłbym jedynie powierzchnię statecznika pionowego- przez zmianę jego wysokości do 140-150 mm. W tej konfiguracji skłon może być 0, al e w razie co dasz jaką podkładkę pod silnik i już, ale po próbach. W jakim wieku przyszłą adeptka?
  20. No, to w tle, to po prostu normalny zamach i tyle... Ale model fajny- gratulacje! Trzeba coś pomyśleć w tym temacie.
  21. Przechadzając sie po giełdzie staroci w Bytomiu znalazłem dobrze zachowany egzemplarz "Skrzydlatej Polski" z 1954 r z wkładką "Młody Lotnik", a na niej m.in. opis silnika Stanisława Górskiego z rysunkiem. Zamieszczam skany.
  22. W każdym razie Twój zestaw kolorów mi pasuje i podział góra/dół. Ja pomarańczowy owszem stosuję, nawet ostatnio ten fluoroscencyjny, ale jak miałem porównanie sam pomarańcz i pomarańcz z czarnymi końcówkami (spód modelu)- w wysokim locie nad głową- to drugi wariant wydawał mi się lepszy. Może to jednak indywidualna percepcja- trzeba sobie samemu dopasować.
  23. W swoim modelu miałem czarne końcówki- - wydaje mi się że tak lepiej podkreśla rozpiętość i model jest jakby większy-- częściej model jest jednak ciemniejszy w stosunku do tła- nieba. Ale z kolei biały jak najbardziej się też przyda, kiedy krążysz na tle ciemnej podstawy. Wypróbowałem też wściekły- neonowy pomarańcz ostrzegawczy w spraju- jest niezły, ale też do pewnej odległości- powyżej zachowuje się jak normalny czerwony jasny, a jeszcze dalej, to już tylko stres związany z niepewnością dokąd lecę i w jakim położeniu...
  24. Nie- no dobrze tłumnik jak pomnik- też jest "n". moim zdaniem prawidłowo!
  25. Popieram zdanie Pawła. Można oczywiście latać na takiej mikro termice I to też jest fajne. Noszenia powstają nisko, czasem na poziomie 0 wręcz. Klasyczne kategorie swobodnie latające do tego właśnie służą, tak samo jak DLG itd. Da się więc. Tyle, że idealne warunki do tego, lekki wiaterek, długotrwałe, ale nie silne noszenia- to się rzadko zdarza. Znajdziesz to upragnione noszenie, z razu słabe, będzie się pokręcać i pięknie pójdziesz w górę i zaczyna się problem odwrotny- model maleje w oczach wysokość duża, trudno wrócić na ziemię- bywa to niebezpieczne. Lepiej więc coś większego, ale też bez przesady na początek- tak z 3 metry. Ja mam takie podejście: modele nie są wieczne, na jakieś lata- tzn. mogą być, ale w końcu się nudzą, wychodzą ich negatywne cechy i wrodzone ograniczenia- lepiej traktować każdy z nich jako etap do następnego, już bardziej zaawansowanego. Po tm pierwszym zobaczę jaki ma być drugi- może teraz już klapy, hamulce, laminat itd. To lepiej zapewnia "progres", niż jakaś droga skomplikowana orchidea na starcie. Kolejne wyzwania sprawiają, że nie ma rutyny i ciągle jest ciekawie ("najważniejsze są modele, których jeszcze nie znamy"- Marek Grechuta)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.