



-
Postów
1 460 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
41
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Coś mi się zdaje, że to jakiś staaaaary bodajże Cirrus Graupnera, ale to tak dawno, że mogę się mylić.
-
Pawle- dzięki za te wspominki! Czyli jak już powiedziano: wszystko już było! Ciekawe, co robiłby teraz, kiedy są takie możliwości!Weźmy tą kosiarkę- kto by przypuszczał, że tak już wtedy próbowano. Teraz są z GPSem itd., ale w zasadzie nic nowego...Super sprawa- pętla przyszłości i przeszłości!
-
Dobra- to dalej- w dobie FPV, kamerek, żyroskopów itd, pewnie z handlowych gadżetów dałoby się to rozwiązać tak: pilot steruje swoim modelem, a drugi model tylko widzi ten pierwszy, i kopiuje jego trajektorię- taki lot w szyku dwójką. Kurcze- chyba faktycznie coś się robi gorąco!
-
Aaa- no i przy starcie- zakładam, że wyłącznie z ręki, musiałby ktoś pomóc z co najmniej jednym modelem. Ale inspiracją był opis w jakimś angielskim czasopiśmie (20- 30 lat temu) o , który stanowiły cztery małe modeliki ustawione na sztywno w szyku "rąb", czyli kwadrat lecący jednym z wierzchołków do przodu. Modeliki były małe- rozpiętość po 25-30 cm, połączone cienkimi listewkami (dzisiaj byłyby to pewnie płaskowniczki węglowe), a ciągnął to jakiś Cox. No i to stanowiło taki "Red Arrows" dla ubogich...
-
Piszę w dziale "różne", bo tu jest najbardziej uniwersalnie- temat mógłby też być umieszczony w "aparaturach", "kombacie", a na pewno w "kraksie", bo pewnie tak się to skończy, jak ktoś spróbuje. Otóż pomysł jest taki: dwa modele sterowane jednocześnie z jednego nadajnika- każdy oddzielnym drążkiem. Wiadomo- przepychu możliwości nie będzie- wysokość i kierunek (albo lotki, w tym samym celu). Gaz na maks- niesterowany (jak się kiedyś latało małymi spalinowcami, bez regulowanych obrotów). Można w ten sposób próbować lotu w szyku, albo jakiejś trochę walki, czy akrobacji. Wiem, że pomysł lekko szalony, ale w czasach kiedy adrenalina jest w cenie, bo niektórym jej ciągle mało- może i ktoś spróbuje- oddaję prawa licencyjne za darmo.
-
Ultralekki motoszybowiec dla córki
zbjanik odpowiedział(a) na RomanC temat w Szybowce / motoszybowce piankowe
Moim zdaniem- poleci! Zwiększyłbym jedynie powierzchnię statecznika pionowego- przez zmianę jego wysokości do 140-150 mm. W tej konfiguracji skłon może być 0, al e w razie co dasz jaką podkładkę pod silnik i już, ale po próbach. W jakim wieku przyszłą adeptka? -
No, to w tle, to po prostu normalny zamach i tyle... Ale model fajny- gratulacje! Trzeba coś pomyśleć w tym temacie.
-
Przechadzając sie po giełdzie staroci w Bytomiu znalazłem dobrze zachowany egzemplarz "Skrzydlatej Polski" z 1954 r z wkładką "Młody Lotnik", a na niej m.in. opis silnika Stanisława Górskiego z rysunkiem. Zamieszczam skany.
-
Kolorystyka (malowanie) modelu do latania wysoko i daleko.
zbjanik odpowiedział(a) na bart07 temat w Motoszybowce
W każdym razie Twój zestaw kolorów mi pasuje i podział góra/dół. Ja pomarańczowy owszem stosuję, nawet ostatnio ten fluoroscencyjny, ale jak miałem porównanie sam pomarańcz i pomarańcz z czarnymi końcówkami (spód modelu)- w wysokim locie nad głową- to drugi wariant wydawał mi się lepszy. Może to jednak indywidualna percepcja- trzeba sobie samemu dopasować. -
Kolorystyka (malowanie) modelu do latania wysoko i daleko.
zbjanik odpowiedział(a) na bart07 temat w Motoszybowce
W swoim modelu miałem czarne końcówki- - wydaje mi się że tak lepiej podkreśla rozpiętość i model jest jakby większy-- częściej model jest jednak ciemniejszy w stosunku do tła- nieba. Ale z kolei biały jak najbardziej się też przyda, kiedy krążysz na tle ciemnej podstawy. Wypróbowałem też wściekły- neonowy pomarańcz ostrzegawczy w spraju- jest niezły, ale też do pewnej odległości- powyżej zachowuje się jak normalny czerwony jasny, a jeszcze dalej, to już tylko stres związany z niepewnością dokąd lecę i w jakim położeniu... -
Citabria-Decathalon Gigant RC
zbjanik odpowiedział(a) na balcerseb88 temat w Makiety F4C i Giganty F4CX
Nie- no dobrze tłumnik jak pomnik- też jest "n". moim zdaniem prawidłowo! -
Popieram zdanie Pawła. Można oczywiście latać na takiej mikro termice I to też jest fajne. Noszenia powstają nisko, czasem na poziomie 0 wręcz. Klasyczne kategorie swobodnie latające do tego właśnie służą, tak samo jak DLG itd. Da się więc. Tyle, że idealne warunki do tego, lekki wiaterek, długotrwałe, ale nie silne noszenia- to się rzadko zdarza. Znajdziesz to upragnione noszenie, z razu słabe, będzie się pokręcać i pięknie pójdziesz w górę i zaczyna się problem odwrotny- model maleje w oczach wysokość duża, trudno wrócić na ziemię- bywa to niebezpieczne. Lepiej więc coś większego, ale też bez przesady na początek- tak z 3 metry. Ja mam takie podejście: modele nie są wieczne, na jakieś lata- tzn. mogą być, ale w końcu się nudzą, wychodzą ich negatywne cechy i wrodzone ograniczenia- lepiej traktować każdy z nich jako etap do następnego, już bardziej zaawansowanego. Po tm pierwszym zobaczę jaki ma być drugi- może teraz już klapy, hamulce, laminat itd. To lepiej zapewnia "progres", niż jakaś droga skomplikowana orchidea na starcie. Kolejne wyzwania sprawiają, że nie ma rutyny i ciągle jest ciekawie ("najważniejsze są modele, których jeszcze nie znamy"- Marek Grechuta)
-
Jakie obroty śmigła w motoszybowcu SkySurfer
zbjanik odpowiedział(a) na ancesol temat w Szybowce / motoszybowce piankowe
Kolego- zdaje Ci się dobrze- wektor ciągu ma poruszać model do przodu- czyli ma dmuchać do tyłu. Nie wiem z nazwy co masz za model, ale najczęściej tak właśnie jest- tego ciągu nie ma aż tyle żeby tak ot- wystartować z pełzania po ziemi. Ale jeśli trzymasz model w ręce i dodasz gazu, czyli zwiększysz obroty (znacząco ma się rozumieć)- powinieneś czuć że go wyrywa do przodu- z Twojego opisu wynika, że czy silnik chodzi szybko, czy wolno ciągu nie ma. Model trzeba wyrzucić jak do lotu szybowego, ciąg silnika włączony na maksa- wtedy powinien lecieć. -
W sobotę latałem razem z jaskółkami, podkreślam- liczba mnoga, bo jedna mogłaby do wywołania wiosny nie starczyć. Są już na miejscu, więc temat powoli się dezaktualizuje. Na szczęście!
-
Latamy dalej w zimie- a przecież są już pierwsze odznaki wiosny; tu i ówdzie oprócz ptaków, które się pośpieszyły z powrotem, pojawiły się pierwsze modele na drzewach. Wykonałem dzisiaj 4 loty, ale w trzecim, podczas startu, bojąc się, że wjadę w kupę śniegu wyrwałem bez prędkości i na nadkrytycznych kątach, z zaciągnięta wysokością kontynuowałem lot, to znaczy model kontynuował, wybierając też kierunek. Celem była śliwka. Po użyciu drabiny, ponieważ uszkodzeń nie było, poleciałem znowu. Ale zdjęcie faktycznie wiosenne.
-
Aha Hubercie- masz rację. Dopiero ze zdjęć widać, że to nie jest makieta, a bardziej "aluzja" do SE. Ale fajny, podoba mi się. Przypomina mi się kolega, który twierdził,nie bez racji, że na odpowiedniej wysokości każdy model jest makietą, i to każdego samolotu. Powodzenia!
-
Sprawdź, czy się nie pomyliłeś w obrysie końcówki- w.g. mnie o wiele za skośna. Szkoda byłoby, model wygląda na fajny...
-
Koledzy- oczywiście- można narzekać na pogodę, ale można mimo to latać! W wielką sobotę: 3 loty, wczoraj faktycznie- odpuściłem, choć rozważałem w tej śnieżycy- już tak próbowałem i też można. Ale dzisiaj za to piękny lot, wysoko, wiatr wyraźny, ale stały, bez porywów. Po wyjściu na jakieś 300 m i wyczerpaniu "pałeru" mój Spoko (trenerek) szybował i szybował- trafiłem jakieś stojące noszenie, aż się bałem, żeby całkiem nie zabrakło dla serw. Obok, trochę wyżej przeleciał dywizjon gęsi, widziałem, że reagują na model, ale potraktowały go proceduralnie: poleciały dalej, według swojego GPS. Ogólnie już jest fajnie: długo jasno, palce już tak nie marzną, tylko to białe dziadostwo wpada do butów, bo jest tego u nas 25-30 cm (opolskie). Na ten rok mam już zaliczone ok. 5 godzin nalotu.
-
Lechu- no to witam po latach. Tak- to ja- dobrze kojarzysz! Ja Cię też pamiętam- był jeszcze I jest, czy lepiej są: Stefan Chrostek, Teodor Rudzki, Piotrek Kozłowski. Mówię tu o tej pierwszej ekipie RC, bo wtedy powoli tworzyła się pierwsza frakcja w całymortodoksyjnym- wyczynowym zestawie w kategoriach F1A, B i C ( gdzie oczywiście Stasiu Kubit, też Stanisław Kopacz, Piotrek Plachetka, Czesiu Ziober i długo jeszcze by wymieniać, a właśnie : Wiciu Stabiszewski Ś.p.). Z tej ogólnej grupy właśnie ujawnili się radiowcy, ja to przynajmniej tak widzę ze swojego miejsca. Ty faktycznie należałeś do młodszych, choć wtedy, teraz to inaczej widać- wszyscy byliśmy młodzi. To gdzie Cie wywiało- jesteś GB czy PL?
-
Temat czysta nostalgia i miłe wspomnienia. Ja też skleiłem Jaskółek co najmniej 6. Kosztowała o ile pamiętam 12 zł- poprawcie mnie, koledzy strażnicy pamięci. Jaskółce tez zawdzięczam swój pierwszy lot- miał być, według regulaminu konkursu "Młodzi szybownicy na start" szybowcem za wyciągarką, ale w Gliwicach załatwiono to mocniej- Gawronem i już... Poleciałem z pilotem Bogusławem Januszewskim, który już wkrótce był moim prawdziwym instruktorem szybowcowym (nawet szefem wyszkolenia), bo nie skończyło się na tym "młodym szybowniku, a na "starym"- czyli Czapla, Bocian, Muchy itd. Aha- to może wygrzebiemy z tej prehistorii jeszcze inne zestawy- ja pamiętam: "Czyżyka"- jak "Jaskółka", ale bez uszu, tylko "V", ""Zucha"- model "pierwszego kontaktu"- karton i dwie listewki, ale fajny- kolorowy, potem "Smyka" na gumę- nie miałem z mim jednak sukcesu- drążony kadłub jakoś nie chciał mieścić gumy i nie za bardzo latał. Był jeszcze "Promyk"- powiew nowości w postaci styropianu. Najstarszym jednak zestawem, który zapamiętałem, (pisałem już na forum o nim nawet niedawno) był "Ćwik" (taki stopień chyba harcerski), z niewiarygodnie lekkiego tworzywa, który niewiarygodnie powoli latał. Tym tworzywem był właśnie styropian- tu go zobaczyłem pierwszy raz. A- jeszcze był "Żuk" na uwięzi, na silnik 1,5 cm3. Dopiszcie co pamiętacie...
-
Wczoraj wykonałem kolejne dwa loty, tym razeem testowe z nową aparatura Turingy. Wrażenia bardzo pozytywne- jakoś wszystko działa bardziej precyzyjnie. Wiało mocno, ale stabilnie- udało się zawisnąć w miejscu przez jakieś 30 sekund, delikatnie korygując obroty, na dużym kącie natarcia, jak to robią jastrzębie. Niestety nie mam sprzętu do filmowania, ani pomocnika, który by to robił. Ale z górą 2 godziny nalotu w tym roku już mam. Może dzisiaj też się uda, jak wiatr ucichnie pod wieczór.
-
Lepsze jest : większe, bliżej wejścia, przy przewodzie kominowym (grzanie, wentylacja), ale też ważne co jest pod nim (sypialnia, a ty po nocach będziesz tam stukał, podłoga może trzeszczeć mamie nad głową itd.). Czyli sam musisz to wszystko rozważyć, bo masz najwięcej danych.
-
W lecie gorąco, ale to można jakoś przeżyć jeszcze, natomiast zimą, będzie problem większy, bo nie będzie się dało kleić, czy laminować, o sztywniejących palcach nie mówiąc. Trzeba zaizolować- pod te płyty wełna mineralna i folie zabezpieczające. Poszukaj w necie jak to się. Robisz to po to, żeby tam przebywać raczej godzinami- musi być jakiś minimalny komfort dla Ciebie i całej chemii (właśnie te wszystkie kleje, lakiery itd.) Wikol na przykład w niskich temperaturach się ścina, robi się matowy, szorstki i kruchy, albo jak jest trochę cieplej- schnie bez końca.
-
Pioterek- rób swoje- to twój model, zawsze są dwie tendencje jak idzie o zabytki (to samo jest w tych budowlanych- zostawić surowe, absolutnie wiarygodne ruiny, czy je odbudować, rewaloryzować i uatrakcyjnić dla zwiedzających- są purytanie i postępowcy, także w zabytkach). Co zrobisz- masz też i moje poparcie- nigdy nie zbudowałem samego Wicherka, ale był dla mnie inspiracją i szkołą, od pierwszego wydania ML (Miniaturowego Lotnictwa- mam je w oryginale , pierwsza edycja).
-
Ja też dzisiaj poleciałem, dzień wyraźnie już dłuższy, więc da się nawet po 16-ej. Było +1, ale padał śnieg i nawet wystąpiło coś jakby początek oblodzenia na natarciu. Nad modelem, w przerwie miedzy chmurami przeleciały dwa ptaki- widać mają jednak uprawnienia IFR (loty bez widoczności).