Skocz do zawartości

Nasze Pedałowanie ...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, TooM napisał:

Koledzy to może pomożecie laikowi, piszczą mi mokre tarcze (podczas deszczu) a na suchym jest OK.

 

Kwestia klocków.

Jeśli narzekasz na jęczenie tarcz na mokro i nie katujesz roweru po górach to załóż żywiczne klocki.

W mieście są prostsze w używaniu zwyczajnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi piszczenie nie przeszkadza tylko chciałem się rozeznać czy to nie jest wada np luz mocowania klockow jak w aucie ponieważ w drugie rowerem nie mam tego zjawiska.

Olejem Pawle to chyba tylko święconym lub diamentową pastą co mi kiedyś sprzedałeś ale to pewnie z uwagi na zapach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Paweł Praus napisał:

Ale popatrz na to z innej strony, piszczące hamulce pozwalają zaoszczędzić na dzwonku :-)))

 

Ja to wykorzystuje, ale nie ze względu na oszczędność dzwonka. Jadę chodnikiem, ludzie idą i mnie nie widzą, dzwonić nie wypada. Przyhamowuje, hamulce piszczą, ludzie się odwracają i robią miejsce ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarek,  no znów mi pomogłeś właśnie wróciłem z pracy, a leje u nas jak cholera, no i hamulce mniej piszcza po opisanej regulacji. Rower to BMC  a ten co nie piszczy to unibike z hamulcami. hydraulicznymi. Shimano mt 200.

Natomiast olej na tarczy wprowadził mnie dziś w stan przemyśleń filozoficznych.Czy rowerzysta jest wtedy kotem Schroedingera a może krople na tarczy są makroskopową wizualizacją fali  pilotującej.W końcu taki rowerzysta dopiero jak przydzwoni w mur będzie wiedział czy jest żywy czy martwy. Czyli to pomiar za pomocą muru określi jego stan.?

 Zadziałała tu moja jak to mawia miściu Daukszewicz "nadwyobraźnia"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

No Panowie !!!???    Czyzby od 14 pazdziernika naprawde NIC sie nie wydarzylo , co zwiazane jest w jakikolwiek sposob z dwoma kolami ?  Pandemia szaleje , wiec to chyba najlepszy czas , aby "odjechac" sobie troszke od cywilizacji i delektowac sie bezpieczna "samotnoscia" , do tego wzmacniajac dodakowo cialo i ducha !

  Ja w tym roku nie latajac na zadne wyprawy rowere , "przeorientowalem" troche swoja dwukolkowa polityke . Jedyne wyjazdy ( no bo bez przesady , gdzies dupe trzeba poza Szwecje ruszyc ) mialem ( docelowo ) do Czech. Pierwszy opisalem wczesniej ( a raczej przygotowania do niego , ale poszlo wszysto wg ustalonego planu ) , a drugi "odbylem" z dwoma kolegami ( rowniez do Czeskiej Szwajcarri - do miasteczka Ceska Kamenice ) . Wzielismy rowery przelajowe

( a jeden prawdziwego gravela ) , spakowalismy je do mojego samochodu i w droge ! Przez Danie , dalej szybki prom do Rostock i 5 godz autostrada za Drezno. Dalej juz tylko 50 km czeskimi drogami  . Na miejscu dzienne wycieczki w okolicach 100 km i wiele zdobytych m w pionie , do tego czeskie jedzenie ,  no i oczywiscie litry piwa ! Pogoda nam sprzyjala ( w dzien ZAWSZE ponad 20 stopni , a czasem w okolicach 25 ). Wspaniale lesne szlaki , troche starych asfaltow i klasycznych lesnych sciezek. Spalismy w malym hoteliku , ktorego restauracja miala zbiorniki z chyba 5000 l piwa ( wszelkie odmiany Brezniaka )  ! To wszystko w srednio turystycznym miasteczku z okolo piecioma tysiacami dusz ( no i oczywiscie to tylko jedna z wielu knajp ) !  

 Wzialem na ten wyjazd ( na poprzedni zreszta tez ) moj stary rower przelajowy . Jest to rower zbudowany przeze mnie , oparty na ramie przelajowej z hamulcami tarczowymi . Jak te rame kupowalem , to chyba tarczowki NIE byly nawet dopuszczone przez UCI w kolarstwie przelajowym ! Rower ma chyba dyche na karku i sluzyl mi glownie jako rower do treningu zimowego ( z blotnikami ) i czasem do wyjazdow w teren. Niestety nie wchodza w te rame opony szersze jak 38 mm ( przepisy w przelajach dopuszczaja dalej TYLKO 33 mm ). Coraz wiecej kolegow kupowalo ostatnio rowery gravel i ja tez spogladalem czasem na nie w necie , ale pozniej tlumaczylem sobie , ze przeciez mam przelaja , a to prawie to samo . Ze dwa miesiace temu postanowilem jednak , ze kupie prawdziwego gravela , bo coraz wiecej jezdze ( u siebie ) w terenie , a do mojej poludniowej Szwecji MTB do tego celu nie jest mi potrzebne . 

Zaczalem sie rozgladac i w oko wpadl mi rower FUJI Jari 1.3 carbon . Pasowal mi i kolor i to , ze marka niezbyt popularna w Europie ( mimo nazwy wskazujacej na Japonie  , jest to marka z USA ). Z moim szczesciem , po tygodniu odkrylem , ze rower ten ( lekko uzywany ) stoi w jakims sklepie rowerowym w Berlinie za cene 1300 EUR ( cena nowego okolo 2500 EUR ) ! Wyslalem natychmiast kolege i po obejrzeniu stwierdzil , ze jest prawie nowy ! Oddal go ktos , kto po 2 miesiacach ( i chyba JEDNEJ przejazdzce ) stwierdzil , ze kolarstwem sie raczej  nie zarazi ?    Dotarl juz do mnie do Szwecji , a nawet zrobilem na nim kilka km ( raz 33 i raz 86 ) . Musze stwierdzic , ze przesiadlem sie o dobre jedno "pokolenie" . Rower jest niesamowicie sztywny i bardzo zwarty . Ma jedna tarcze z przodu ( 40 ) i kasete 11- 42 . Opony maja 44 m szerokosci i z 2,5 ATM bardzo redukuja drobne nierownosci . Jazda na nim i na moim starym przelaju to dwa inne swiaty. Najblizszy wyjazd ( pewnie bedzie to wiosna i jakas Albania ) to bedzie wlasnie ten rower . W sumie to jedyne ograniczenie widze w bardzo szybkich zjazdach na kiepskim podlozu , ale w sumie to ma wiecej zalet jak wad.

Teraz wypada mi tylko zapuscic dluga brode i sie potatuowac , a bede jeszcze lepiej pasowal do "gravelowej rodziny " ?

No i "gravelowcy" ponoc nog nie gola !!! Tutaj zostane jednak szosowym purysta , bo po 30 latach golenia nog , nie wyobrazam sobie jazdy z "sierscia" .

Ponizej zdjecie ostatniego zakupu

IMG_3204.JPG

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.