Skocz do zawartości

Nasze Pedałowanie ...


mr.jaro
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

19 godzin temu, mr.jaro napisał:

Andrzej, daj prosze znac, jak bedzie po wszystkim. Mnie ciekawi, co Tobie poradzi fachowiec, a przede wszystkim z jakim skutkiem.

 

Tak, napisze napewno, ale wizyte mam dopiero 15 Kwietnia.  Rurki przedluzajacej kierownice nie kupilem bo nie chcialem placic w sklepie z rowerami A$50. za kawalek rurki.  Kupilem identyczna na ebay za A$16. i czekam az przyjdzie.

Na pocieszenie ?, zdjecia obecnej pozycji i zadowolonej geby po 0.5 godziny treningu.

 

20210228_171721.thumb.jpg.5d6dbce3f38577814ec60c42960edbb9.jpg

 

20210228_171747.thumb.jpg.06b4c258d407f27c02142bd3053cb3a7.jpg

 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ze rowery ( jak kazde inne "pojazdy" ) potrafia miec wypadki , wiec niestety mnie przydazyl sie takowy DZISIAJ ! Cisniemy grupa 37 na godzine , dosyc nerwowo , boczny wiatr , rzuca nami troche w lewo i prawo i nagle ktos spycha mnie lekko na pobocze. W takiej sytuacji bylo sie wielokrotnie, wiec jeszcze nie bylo paniki . Bedac na poboczu nalezy szukac miejsca , gdzie "wskoczy" sie z powrotem na asfalt i to TUTAJ zaczyna sie problem ! Jak jest za wysoki "rant" miedzy poboczem , a asfaltem , to problem urasta do MEGAPROBLEMU ( a dodaje , ze obok mnie pedzi grupa prawie 40 km/ h , a ja  NIE tracac pozycji z nimi , by najchetniej wskoczyc do "swojej" pary) . Dzisiaj niestety znlazlem ZLE miejsce na powrot na asfalt i stalo sie . Zahaczam o kant asfaltu i wale sie na lewo. Podswiadomie probuje "wyrownac" , ale to niestety powoduje jak zawsze ( teraz to czuje tak , ze nie moge chodzic ) naciagniecie miesni w pachwinie. Niestety robi sie to zawsze PODSWIADOMIE , wiec nie ma rozwijac tematu. Kierownice trzymam mocno , jednak kolo idzie bokiem i wykreca sie z widelcem o jakies 45 stopni , a wtedy slysze tylko trzask kasku . Lubie jak kask peka , bo wiem wtedy ze DZIALA i kazde wydane na niego EUR ratuje mi zycie ? . Syn kolegi ktory jest za mna ( ale po lewej stronie ) wpada mi na plecy i leci przeze mnie . Slychac trzask i krzyk. Ja leze juz na asfalcie  ( TZN szuram z rowerem po asfalcie ) , a wtedy kolejny koles , wali mnie butem w glowe

( od tylu pod kaskiem ) , ale nie upada !!!  Zbieramy sie , bol , adrenalina . Pobliski rolnik zaprasza nas do domu ( klub odjezdza ) . Dostaje herbaty , adrenalina , zimne drzeszce , slowem : KLASYKA. Dzwonimy po kolege zeby nas zabtral autem ( zostal ze mna Tomek , ten co mnie butem zdzielil ). Dojezdzamy do domu ( 25 km , a stalo sie to po 60 przejechanych ) . Wchodze , kapiel , wychodze , ale na dole juz NIE moge sam chodzic. Wszystkie rany "poupadkowe" dzialaja dobrze ( bol , otarcia ) , ale pachwina nie pozwala na uniesienie lewej nogi . Podpieram sie mopem i suwam  po domu. Prawdziwy bol przyjdzie w nocy ! Jutro ide przeswietlic obojczyk ( nie jest raczej zlamany ) , ale nie chcialbym miec zadnych odpryskow . Udo spuchlo tez potwornie , ale to klasyka . 

 Jak na takie je......cie , to rower jakos mocno nie ucierpial. Odpadly obie manetki , nie ma zadnych rys ( nie wypialem sie i ochronilem go niechcacy SOBA ). 

  Zrobi sie na ubezpieczenie domowe , wiec nie ma strat , a bedzie moze "apgrejd" , bo od kilku dni siedze i mysle JAK polepszyc moj rower ?   Klania sie stare przyslowie : "Nie ma tego zlego , co by na dobre nie wyszlo"

 Kask popekal w kilku miejscach i mozliwe ze uratowal moja glowe . Zamowilem juz nowy ( taki sam ) i ani przez sekunde nie zaluje ze kosztuje 230 EUR ( choc dzisiaj znalazlem przeceniony na 169 ? )

Jak widac na kompie ( moim Garminie )  , tuz przed gleba szlo okolo 37 km/h i niestety nagle zgaslo do zera  ?

P.S. ; zdjecie kasu ODWROCONE , pekla LEWA czesc ( tam gdzie przywalilem w asfalt ) 

IMG_4418.JPG

IMG_4413.JPG

IMG_4412.JPG

IMG_4412.JPG

IMG_4411.JPG

IMG_4410.JPG

IMG_4414.JPG

IMG_4415.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, jarek996 napisał:

Jako ze rowery ( jak kazde inne "pojazdy" ) potrafia miec wypadki ,

 

Prasa już zdążyła Ciebie uwiecznić. :D 

 

Kliknij i zobacz więcej!

 

Zawsze mnie zastanawia co w człowieku siedzi, że musi teraz,natychmiast a potem jęki z bólu. Jak już znalazłeś się na poboczu to nie można było wyhamować, poczekać jak reszta pedalarzy przeleci i potem bezpiecznie wrócić na drogę? Jeszcze byś z tego wszystkiego dwie osoby zabił. ? Nie sądzę, że byś miał problem dogonić peleton.

 

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Granacik napisał:

Jak już znalazłeś się na poboczu to nie można było wyhamować, poczekać jak reszta pedalarzy przeleci i potem bezpiecznie wrócić na drogę?

Wlasnie ; dlaczego TEGO nie zrobilem ?  Jestem prawie pewien , ze tak jak ja postapiloby 99% z nas ( TZN moich kolegow z klubu ) ?

Trudno to logicznie wytlumaczyc , tym bardziej , ze wystarczyloby krzyknac - ZWOLNIJCIE i oni by na mnie  poczekali. 

Caly czas widze ten "kancik" ? .

Zabic ? Jasne , mozna niechcacy ,  ale to sie jednak rzadko zdarza . Mlodemu potrzebne sa "szlify". Niech sie hartuje do PRAWDZIWEOI kolarstwa , gdzie po takich glebach dostaje sie nowy rower i JAZDA ( pierwsze 10 km jedziesz w takim szoku , ze nie wiesz co i po co to robisz ) ? 

Placze sie dopiero w hotelu ?  Kolarze to twarde skurwiele ! Tra po asfaltach praktycznie bez ubran , a po wypadkach wsadzaja ich na sile na rowery zeby kontynuowali jazde. Popatrz na "pilkarzykow" . Placzki niesamowite . No ale JAK na rowerze symulowac ( i PO co ) ? ?

 

9 godzin temu, mr.jaro napisał:

Trzymam kciuki, by u lekarza nie okazalo sie, ze moglbys miec jakies powazniejsze obrazenia.

 

Lekarzem BEDZIE moj szwgier ( tez kolarz , jest ortopeda ) . Mam juz czas na wtorek ( dzisiaj nie mogl ) .

Mysle , ze NIE bedzie mnie straszyl , bo JA go zepchne na pobocze przy najblizszej okazji ?

Jutro kontaktuje sie z moim serwisem , a oni dalej z moja ubezpieczalnia . Trzeba szykowac rower , zeby forma nie "uciekla" !!!

No i przede wszystkim mysle , ze to na razie OSTATNIA gleba !  Przez 13 lat ANI jednej ( mowie o szosie , bo na MTB to gleby regularne , ale w sumie niegrozne ) , w zeszlym roku 3 i teraz , wiec moze czas na

koniec tej paskudnej serii.

P.S dzisiaj ( po praniu i wyschnieciu ) widze , ze podarlem prawie nowa kurtke ( kupilem jesienia ) i  porysowalem okulary . 

Beda NOWE rzeczy !!!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E, nie ma co kozakować...

 

Jak ja poleciałem na zjeździe przez kierownicę przed maturą, tak do dziś w pełni sprawnego stawu barkowego nie mam.

100 gleb bez większych problemów, a 101 odbija mi się czkawką od 12 lat, zawsze gdy muszę po coś do góry sięgnąć.

 

U mnie efekt jest taki, że się ze mnie koledzy śmieją, że szybciej pod górę jadę niż z górki.

Oczywiście jest to w rzeczywistości przesada, ale fakt - ja wolę podjeżdżać :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Patryk Sokol napisał:

ja wolę podjeżdżać :D 

 

Ja tez ! .Bo wiem , ze po wjezdie bedzie ZJAZD ?  

 

"odbija mi się czkawką od 12 lat, zawsze gdy muszę po coś do góry sięgnąć" 

Ja juz mam do konca niedaleko , wiec sobie po prostu na starosc wszystko NIZEJ poukladam ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jarek996 napisał:

Popatrz na "pilkarzykow" . Placzki niesamowite . No ale JAK na rowerze symulowac ( i PO co ) ? ?

 

Chociaż piłka to nie moja religia to polecam ligi kobiece. Krew potrafi się lać i zęby wypadać. :) Jak za dawnych lat w meczach angielskich czy niemieckich albo rugby. Tych ostatnich to widziałem kiedyś w Edynburgu trening jakiegoś klubu młodzieżowego. Po całodniowych ćwiczeniach prawie wszyscy wracali do szatni z krwawym gilem u nosa i łydkami obitymi jak befsztyk. Jakieś ochraniacze? Żadnych.

Swoje najcięższe wypadki to też miałem na deskorolce i rowerze. Chyba te urządzenia same przyciągają kłopoty. :)Dla tego wole wściekłe motocykle, są bezpieczniejsze. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarku - okropna kraksa, ale wracaj do zdrowia jak naszybciej! Ja po latach wróciłem w zeszłym roku do kolarstwa i chociaż uważam się za osobę ostrożną i mam swoje procedury bezpieczeństwa bo latam od wielu lat i jeżdżę motocyklem, to właśnie na rowerze miałem latem 2 poważne incydenty: Pani taksówkarz uderzyła mnie zjeżdżając ze skrzyżowania, gdy ja na zielonym byłem na ścieżce rowerowej. Techniką motocyklową puściłem rower (ulubiony - Faggin chromovelato), rękawice w pięści przy głowie i w pozycji embrionalnej wjechałem pani na maskę aż do podszybia. Udało mi się, bo poza mikrourazami: obtarciami i naciągnięciami w nic mocno nie uderzyłem i za tydzień znowu byłem na rowerze. Drugi przypadek też na ścieżce i też wymuszenie kierowcy auta. Od tej pory na rowerze jestem równie czujny jak na motorze, a poza miastem jeżdżę tylko po jezdni. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, art_c napisał:

Jarku - okropna kraksa, ale wracaj do zdrowia jak naszybciej! Ja po latach wróciłem w zeszłym roku do kolarstwa i chociaż uważam się za osobę ostrożną i mam swoje procedury bezpieczeństwa bo latam od wielu lat i jeżdżę motocyklem, to właśnie na rowerze miałem latem 2 poważne incydenty: Pani taksówkarz uderzyła mnie zjeżdżając ze skrzyżowania, gdy ja na zielonym byłem na ścieżce rowerowej. Techniką motocyklową puściłem rower (ulubiony - Faggin chromovelato), rękawice w pięści przy głowie i w pozycji embrionalnej wjechałem pani na maskę aż do podszybia. Udało mi się, bo poza mikrourazami: obtarciami i naciągnięciami w nic mocno nie uderzyłem i za tydzień znowu byłem na rowerze. Drugi przypadek też na ścieżce i też wymuszenie kierowcy auta. Od tej pory na rowerze jestem równie czujny jak na motorze, a poza miastem jeżdżę tylko po jezdni. 

 

No to u nas przynajmniej kierowcy czujni jak WAZKI , na wszelkich skrzyzowaniach ze sciezkami rowerowymi . W Malmö rower to podstawa komunikacji i sciezek sa setki kilometrow . Wiekszosc bezkolizyjna , ale jednak troche sie z drogami krzyzuje. Kierowcy WIEDZA o tych tysiacach cyklistow i maja oczy dookola glowy . Dlatego wypadkow raczej  niewiele ( przynajmniej takich jak opisujesz ).

U nas czesciej rowerzysci wjezdzaja w samochody  ?

 

Godzinę temu, Granacik napisał:

to polecam ligi kobiece.

 

Ligi kobiece maja jedna wade . Poziom maja taki , ze najlepsza reprezentacje swiata , rozwala srednia druzyna mlodziezowa chlopcow . Natury nie oszukasz ?

Co do zadziornosci pan , to sie calkowicie zgadzam . 

 

Faggin chromovelato - CUDO !!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, jarek996 napisał:

 

No to u nas przynajmniej kierowcy czujni jak WAZKI , na wszelkich skrzyzowaniach ze sciezkami rowerowymi . W Malmö rower to podstawa komunikacji i sciezek sa setki kilometrow . Wiekszosc bezkolizyjna , ale jednak troche sie z drogami krzyzuje. Kierowcy WIEDZA o tych tysiacach cyklistow i maja oczy dookola glowy . Dlatego wypadkow raczej  niewiele ( przynajmniej takich jak opisujesz ).

U nas czesciej rowerzysci wjezdzaja w samochody  ?

Faggin chromovelato - CUDO !!!!

 

Rama faginka nie ucierpiała wcale, bo jak go zostawilem to on odbił sie od zderzaka i uderzył w asfalt klamkomanetką i pedałem.

W Warszawie kierowcy raczej uważają na ścieżkach - nie jest źle. Za to w małych miejscowościach to jeszcze dziki zachód: np. pani nr 2, która wymusiła, jeszcze na mnie nakrzyczała, że powinienem na skrzyżowaniu zsiadać z roweru i przechodzić... Nie wiadomo śmiać się czy płakać:))

Jeszcze jedna "akcja" przypomniała mi się z minionego sezonu: jak zacząłem jeździć jezdnią to zdarzyło się, że jeden taki "zawodnik" trąbił na mnie już z daleka i po prostu zepchnął mnie z drogi na szutrowe pobocze. Nie walczyłem by wrócić na asfalt, tylko wyhamowałem do zera. Starsi Panowie wiedzieli, co śpiewali: "...taka gmina..."

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, jarek996 napisał:

Ja lubie jak zblizajace sie od tylu auto da krotki sygnal , ale jak jest 100 m ode mnie. Takie ostrzezenie , ze sie zbliza. Najgorzej jak jedziesz pod wiatr , a cos z tylu podjedzie prawie pod twoje tylne kolo  i zatrabi 3 m od ciebie. 

 

Tez bym tak chcial. U nas nie wszedzie sa w miare znosnie rozbudowane drogi dla rowerow, ale (a moze wlasnie dlatego) jeszcze niewiele lat wczesniej kierowcy respektowali rowerzystow na jezdniach i problemow raczej nie bylo (no, moze za wyjatkiem aroganckich, rowerowych kurierow). Ale niestety, z naplywem migrantow kultura zachowania kierowcow mocno podupadla. Szczegolnie Arabi sa nieznosni na drodze - pies, kobieta i rowerzysta to chyba cos ponizej ich godnosci, wiec wyprzedzaja rowerzystow w odleglosci centymetrow, otwieraja okna i dra gebe po arabsku, bo najwyrazniej uwzaja siebie za wladcow drog. Mnie juz tacy kilka razy niebezpiecznie przycisneli do kraweznika, a wowczas za kierownica zawsze ciemna geba. I co takiemu zrobisz bedac na rowerze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, mr.jaro napisał:

 

Ale niestety, z naplywem migrantow kultura zachowania kierowcow mocno podupadla. Szczegolnie Arabi sa nieznosni na drodze - pies, kobieta i rowerzysta to chyba cos ponizej ich godnosci, wiec wyprzedzaja rowerzystow w odleglosci centymetrow, otwieraja okna i dra gebe po arabsku, bo najwyrazniej uwzaja siebie za wladcow drog. Mnie juz tacy kilka razy niebezpiecznie przycisneli do kraweznika, a wowczas za kierownica zawsze ciemna geba. I co takiemu zrobisz bedac na rowerze?

Oczywiście zupełnie nie wiem, o czym piszesz, bo każdy ma swój trochę inny bagaż doświadczeń, a przecież w PL jest raczej niewielu przybyszy. Ja mam przyjaciela, jeszcze ze studiów, który ma na imię Mubariz i jest jednym z najłagodniejszych i najbardziej pozytywnych ludzi jakich znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, art_c napisał:

Oczywiście zupełnie nie wiem, o czym piszesz, bo każdy ma swój trochę inny bagaż doświadczeń, a przecież w PL jest raczej niewielu przybyszy. Ja mam przyjaciela, jeszcze ze studiów, który ma na imię Mubariz i jest jednym z najłagodniejszych i najbardziej pozytywnych ludzi jakich znam.

 

I naturalnie wiedziec nie musisz, bo skad? W Polsce jedynie sladowa ilosc przybyszy, w Niemczech sytuacja wyglada zupelnie inaczej. Ale jak nie wiesz, lepiej na ten temat nie dyskutuj, bo na podstawie zachowania jednego kolegi w Polsce i tak nie bedziesz w stanie ocenic sytuacji panujacej od kilku lat w Niemczech.

I zeby zaraz posadzen o rasizm nie bylo: grzeczni i pogodnie usposobieni sa raczej ludzie przybywajacy tutaj z Afryki - zlego slowa nie mozna powiedziec. Mamy tutaj berdzo duzo Chnczykow, Koreanczykow, jest troche Japonczykow, sporo Brazylijczykow, Hiszpanow i nie tylko. Osobiscie znam wielu. Wszyscy zdecydowanie wzbogacaja kulture Europy i zachowuja sie jak najbardziej nalezycie. Zupelnie inaczej zachowuja sie ludzie pochodzenia arabskiego i nie ma to absolutnie nic wspolnego z kolorem skory, taka czy inna religia, a jedynie z obarczonym pewnymi tradycjami wychowaniem. I to bez wzgledu na wyksztalcenie oraz tzw. status spoleczny. Jesli chcesz, mozemy sobie szerzej na ten temat poprzez PW podyskutowac, tutaj nie chce za bardzo smiecic, a i trudno o tym pisac bez mozliwosci zahaczenia o tematy geopolityczne, co na forum raczej nie jest tolerowane.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dalej ledwo chodze ( pachwina ) i mam bole ( bark ) , ale w srode nie wytrzymalem i pojechalem sobie na "lekki" rozruch. Niestety pojechalem z kolega ktory obiecal , ze NIE bedzie szybko , ale zapomnialem zeby tez obiecal , ze bedzie ASFALTEM ? 

Pojechalismy glownie "zwirkami" i troche lesnymi drogami. Nie bylem wpiety w pedaly ( przy "ciagnieciu" w gore pachwina sie natychmiast odzywa ) , ale przy cisnieciu w dol zero bolu !!!    Ani sie pobejrzelismy , a bylo 60 km ( 59,5 dokladnie ) z "dziadowska " predkoscia 20,5 km/h . Ogolnie to raczej LEPIEJ mi sie pedaluje , jak chodzi , wiec jutro ide sam na 80 km ( szosa ) , a w niedziele z klubem ( ale nie bede dawal zmian , powisze im na "ogonie" jako rekonwalescent ) .

Rower juz w warsztacie , papiery do ubezpieczalni wyslane i w przyszlym tyg. zaczynaja chlopaki skrecac ! 

Poniewaz ostatni ( ze wzgledu na upadek ) jezdze mniej , wiec mialem w koncu czas zamowic kilka rzeczy do moich wyjazdow. Postanowilem , ze zostane PRAWDZIWYM backpackerem i zakupilem : namiot ( 1000 G - w cieplych krajach mozna NIE uzywac tropika i spi sie pod siateczka ) ) , mate do spania ( 455 g ) i za chwile zamowie spiwor ( w Gdyni ,w firmie Cumulus - robia NAJLZEJSZE puchowe spiwory na swiecie ! ) o wadze 460g ktory daje komfort do zera stopni ( tetni do 10 stopni , wazy 200g !!! ) !

Poza tym kupilem tytanowy garnek , patelnie i sztucce , lampko-latarko- power bank , palnik do kartuszy gazowych ( 50g ) i pare pierdolek. 

  Kupilem tez wododporna torbe ( poj 16l ) w ktora to wszystko ( albo czesc ) spakuje ( fotka na dole ) . Dokupie jeszcze torbe ramowa , a jak sie nie spakuje to torbe na kierownice. Caly bagaz ( z moimi ciuchami ) uda mi sie utrzymac w wadze okolo 5 kg.

  Poniewaz od "mania" Covida ( grudzien ) schudlem 7 kG , wiec i tak bedzie mi sie lzej jezdzilo , jak przed Covidem i bez bagazu ?

Zawsze wiedzialem , ze nastepnym etapem moich wypraw , bedzie spanie pod gwiazdami w miejscu tak pieknym , ze dalej nie bede chcial jechac .  No i zapach porannej kawy po turecku z garnuszka ?

ortlieb-seat-pack-165-cykelvaeska-detail-4.jpg

ortlieb-frame-pack-toptube-4-cykelvaeska.jpg

klymit-insulated-static-v-ultralite-liggunderlag.jpg

camp-minima-1-sl-tent-1.jpg

51xaCcGRTqL._SL1001_.jpg

2020b9f0-e56b-4792-a674-af0928fb08bd.jpeg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.