Skocz do zawartości

Cieszyć się, czy nie bardzo...?


RomanJ4

Rekomendowane odpowiedzi

W wypadku Wilgi jako takiej, to ona już bardzo dawno wyfrunęła. Można powiedzieć, sami już dawno, słusznie, czy nie, z niej zrezygnowaliśmy, przestała mieć dla nas realne znaczenie. Teraz to jakby powrót, ale w zmienionej formie- czy to źle? Zgoda, to nie ideał historii, ale chyba lepiej niż wcale. Przecież Mike Patey to nie Polak, ale dostrzegł w Wildze coś, co go urzekło. Nas też kiedyś urzekało, ale jakoś przestało. Podobnie trochę jak z Morrisem Mini. Teraz jest znowu, tylko inny, nowszy. Mnie się tak wizualnie podobają oba- stary i nowy też. A propos Wilgi, ale obok tego tematu, choć może nie całkiem. Czemu Wilga, jako samolot całkowicie "blaszany", z trwalszym wydawałoby się pokryciem niż jej brat Gawron, a nawet kuzyn Jak 12, szybciej znika z aeroklubów? Silnik ten sam, wydawałoby się, że powinna być bardziej "wieczna", nie wymaga przepłótniania, a łatwiej znaleźć Gawrona czy Jaka, dalej czynne, nawet jako holówki, niż Wilgę w aeroklubie.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ramach tego porozumienia Airbus Poland przekaże prawa własności intelektualnej...
Ileż to już razy polskie wynalazki tuczyły obcych..? Kto zagwarantuje, że ten też nie wyfrunie..?
Już wyfrunął

Wysłane z mojego CPH2021 przy użyciu Tapatalka

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roman, na szczęście Patey podkreśla rodowód Wilgi.

 

W dniu 12.09.2024 o 22:31, zbjanik napisał:

sami już dawno, słusznie, czy nie, z niej zrezygnowaliśmy, przestała mieć dla nas realne znaczenie. Teraz to jakby powrót, ale w zmienionej formie- czy to źle? Zgoda, to nie ideał historii, ale chyba lepiej niż wcale.

Trzeźwe spojrzenie. Też tak myślę.

Ciekawe ile przed Patey'em było polskich/narodowych/patriotycznych prób wskrzeszenia tego samolotu?

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.09.2024 o 01:48, RomanJ4 napisał:

Nie jestem przeciwko dalszemu rozwojowi tej, jak widać mającej potencjał rozwojowy maszyny, nawet w obcych rękach. Ale wkurza mnie jak np w wielu poważnych (nie polskich) opracowaniach dokumentalnych o IIWW mówi się, że Enigmę rozpracowali Anglicy przypisując im cały splendor, a przecież gdyby nie matematyczne podstawy naszych kryptologów, to Turing razem ze swoim komputerem nie miałby czego liczyć... Tylko o to mi chodzi, także w tym przypadku...


Co racja, to racja. Ale powiedz nam co takiego robisz, żeby zmienić ten stan rzeczy, oprócz tego, że się publicznie oburzasz? Uważasz, że nic nie możesz, i  ktoś inny powinien się tym zająć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ileż to osób musiało wyjechać z kraju bądź certyfikować i rejestrować swoje "wynalazki" poza granicami kraju, który tak ochoczo blokuje toną często wykluczających się przepisów i regulacji wszelkie przejawy przedsiębiorczości i światłego umysłu a nawet pracy rąk zdolnych rzemieślników. Więc pytanie "co takiego robisz" może być często nie na miejscu.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.09.2024 o 22:31, zbjanik napisał:

W wypadku Wilgi jako takiej, to ona już bardzo dawno wyfrunęła. Można powiedzieć, sami już dawno, słusznie, czy nie, z niej zrezygnowaliśmy, przestała mieć dla nas realne znaczenie. Teraz to jakby powrót, ale w zmienionej formie- czy to źle? Zgoda, to nie ideał historii, ale chyba lepiej niż wcale. Przecież Mike Patey to nie Polak, ale dostrzegł w Wildze coś, co go urzekło. Nas też kiedyś urzekało, ale jakoś przestało. Podobnie trochę jak z Morrisem Mini. Teraz jest znowu, tylko inny, nowszy. Mnie się tak wizualnie podobają oba- stary i nowy też. A propos Wilgi, ale obok tego tematu, choć może nie całkiem. Czemu Wilga, jako samolot całkowicie "blaszany", z trwalszym wydawałoby się pokryciem niż jej brat Gawron, a nawet kuzyn Jak 12, szybciej znika z aeroklubów? Silnik ten sam, wydawałoby się, że powinna być bardziej "wieczna", nie wymaga przepłótniania, a łatwiej znaleźć Gawrona czy Jaka, dalej czynne, nawet jako holówki, niż Wilgę w aeroklubie.

Wilga znika z powodu kosztów, biuletynów i innych rzeczy które aeroklub musi spełnić aby samoloty latały. Przegląd strukturalny Wilgi a Gawrona to niebo i ziemia. W Gawronie jest łatwiejszy i tańszy niż w Wildze którą trzeba roznitować i zaglądać tu i tam. Większość Gawronów i Jaków są jako specjalne co rzutuje na ich eksploatację. Silniki nie są te same , no prawie. Mieliśmy w aeroklubie i Wilgi i Gawrona. Wilgi pokończyły resursy na płatowiec i silnik, silników brak, naprawa w Kaliszu powala z nóg i "poleciały" za granicę gdzie nie ma biuletynów i innych ulc-ów. Został Gawron jako specjalny i roku na rok coraz trudniej go naprawiać bo mechaników którzy poświadczają ten typ zostało może pięciu. Nasz AN-2 lata w Argentynie do dzisiaj. U nas kazali robić "płótno" pomimo tego że samolot miał zmieniane pokrycie  dwa lata wcześniej ale jest biuletyn wydany przez fabrykę i albo płacisz albo stoisz. A tam nie ma W Argentynie biuletynów..... Lotnictwo to nie motoryzacja, tu jak nie ma papieru to nie polecisz, nie masz mechanika na ten typ , nie polecisz

  • Lubię to 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arturze- dzięki za te prawdziwe słowa. Mam już teraz rzadsze kontakty z ludźmi bezpośrednio zaangażowanymi w te sprawy, ale ci z którymi czasem się spotykam, mówią to samo co Ty. I ten wątek chciał, nie chciał, splata się z innym poruszanym na naszym forum: wypadek Prząśniczki. Tam też chodziło mi właśnie o to samo: mentalnie tkwimy w starych czasach. Kolega Andrzej z Rzeszowa napisał tam, że przepisy w dozorze technicznym lżejszych, prywatnych letadeł się już zmieniły, ucywilizowały- ma oczywiście rację. Ale duch, sposób patrzenia na latanie się zmieniają niezwykle powoli, to widać ciągle właśnie choćby na tym przykładzie. Ciągle pamiętam dekret w APRL-u o drewnianych szybowcach, które polecili nam najlepiej natychmiast, wszystkie skasować. Wiele mimo wszystko jakoś przetrwało, ale ile wspaniałych, ciekawych egzemplarzy poszło na przemiał? To ta ciemna strona tamtych czasów, a ponury cień niestety widzę aż do dziś... No, ale czas biegnie, dochodzą nowe zjawiska, terendy- np. taki: stać mnie na helikopter, to to automatycznie oznacza, że już umiem nim latać. Ewentualnie bardziej jeszcze wypasiona wersja: nie będzie mi pilot mojego helikoptera mówił, że warunki kiepskie- lecimy i już...

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, zbjanik napisał:

Arturze- dzięki za te prawdziwe słowa. Mam już teraz rzadsze kontakty z ludźmi bezpośrednio zaangażowanymi w te sprawy, ale ci z którymi czasem się spotykam, mówią to samo co Ty. I ten wątek chciał, nie chciał, splata się z innym poruszanym na naszym forum: wypadek Prząśniczki. Tam też chodziło mi właśnie o to samo: mentalnie tkwimy w starych czasach. Kolega Andrzej z Rzeszowa napisał tam, że przepisy w dozorze technicznym lżejszych, prywatnych letadeł się już zmieniły, ucywilizowały- ma oczywiście rację. Ale duch, sposób patrzenia na latanie się zmieniają niezwykle powoli, to widać ciągle właśnie choćby na tym przykładzie. Ciągle pamiętam dekret w APRL-u o drewnianych szybowcach, które polecili nam najlepiej natychmiast, wszystkie skasować. Wiele mimo wszystko jakoś przetrwało, ale ile wspaniałych, ciekawych egzemplarzy poszło na przemiał? To ta ciemna strona tamtych czasów, a ponury cień niestety widzę aż do dziś... No, ale czas biegnie, dochodzą nowe zjawiska, terendy- np. taki: stać mnie na helikopter, to to automatycznie oznacza, że już umiem nim latać. Ewentualnie bardziej jeszcze wypasiona wersja: nie będzie mi pilot mojego helikoptera mówił, że warunki kiepskie- lecimy i już...

Zbyszek przegląd i tzw. uruchomienie szybowca drewnianego to dwa razy więcej kasy niż laminat. Mieliśmy dwa Bociany i mamy Piraty, oczywiście są to drewniaki i stoją no bo uruchomienie i ubezpieczenie to koszty a szybownicy wolą przejściowy szybowiec laminatowy np. Astir które mamy dwa. Po sezonie policzysz przeglądy , ubezpieczenie i nalot kilka godzin. Po prostu to się nie opłaca. Szkoda no bo ostatnie nasze drewniane szybowce skończą albo z resursem przekroczonym czasowo i nikt ich już nie uruchomi bo nie ma komu tego zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.09.2024 o 21:55, RomanJ4 napisał:

Ileż to już razy polskie wynalazki tuczyły obcych..? Kto zagwarantuje, że ten też nie wyfrunie..?

 

Bylo duzo czasu i okazji aby to zrobic.

 

 

W dniu 15.09.2024 o 17:43, Bartek Piękoś napisał:

Roman, na szczęście Patey podkreśla rodowód Wilgi.

 

Trzeźwe spojrzenie. Też tak myślę.

Ciekawe ile przed Patey'em było polskich/narodowych/patriotycznych prób wskrzeszenia tego samolotu?

 

No wlasnie, replike PZLP11c buduja chyba >10lat a postep maly; RWD8 na Slasku (Fligry) chyba juz od 20 lat i zadnego postepu.

Wilga to skomplikowany samolot z dzilionem wzmocnien i wytloczek...     

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się cieszę. "Lepszy Rydz niż nic" a w Polsce i tak nikt nie potrafiłby wykorzystać potencjału naszej Wilgi . A tak przynajmniej powstanie ciekawy samolot o Polskim pochodzeniu.

Na to ,że będziemy w miarę samodzielnie cokolwiek projektować i budować dawno straciłem nadzieje. Wystarczy spojrzeć na "zarządzanie" majątkiem narodowym po 1989r ........a można było wykorzystać wiedzę i potencjał naszych zakładów w nowym ustroju. No ale Lechu chciał dobrze a wyszło jak zwykle😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bartek Piękoś napisał:

Flaris

Flaris jest ciekawym i nowatorskim projektem zapełniającym pewną niszę ale nie jest to jakaś ogromna produkcja na skalę światową (nie znam konkretnych liczb więc jeśli się mylę to mnie popraw).Myślę ,że Draco będzie produkowany i sprzedawany z większym rozmachem a jak wiadomo Amerykanie potrafią sprzedać i zareklamować wszystko więc jest szansa na dłuższą produkcję.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://www.pap.pl/mediaroom/premiera-bezzalogowego-odrzutowca-sinyar-nowej-wersji-zalogowego-flaris

https://flaris.pl/pl/aktualnosci/

Założona przez Sylwię i Rafała Ładzińskich firma FLARIS poinformowała w komunikacie, że zakończyła z sukcesem kolejny etap prób w locie, tym samym rozpoczyna sprzedaż swoich jednostek. Pierwsze samoloty pojechały już do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.