




AndrzejC
Modelarz-
Postów
2 286 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
19
Treść opublikowana przez AndrzejC
-
Wyjątkowo muszę się zgodzić z Kol. Kamyczkiem. Ten motorek zbyt stary nie jest... Świadczy o tym choćby zastosowanie śrub imbusowych i jakość wykonania. Coś jak SiM 2B w wykonaniu Kolegi Mariusza. Niby SiM. Tyle, że "nowoczesny". A jak jeszcze będzie pokolorowany ten dany SiM Mariusza tu i ówdzie, to to będzie wyglądało jakbyśmy oglądali czarno biały obraz w TV z nałożoną na ekran taką szybką, którą kiedyś można było kupić i nałożyć na ekran I mieliśmy kolorowy obraz. Na dole zielony, na środku żółty, a na górze niebieski. I pięknie było? A.C.
-
Kolego Czarku nawet nie wiesz jaką mi frajdę sprawiasz jak te silniczki odpalasz....?. Jakbym siebie widział jakieś 50 lat temu...Też tak miałem. Wszystko co mi w łapy wpadło musiało być odpalone. Paluchy czasem pokancerowane, ubranie pachniało spalinami, Bo tego zapachu spalonej rycyny nie da się usunąć nawet solidnym praniem. Ale , że nie śmierdzi tylko pachnie to nawet mój ŚP KUMPEL ze szkolnej ławy tolerował ten zapach i Żona także. Na benzynkę mam zakaz bo to wg mojej Żony "ropa naftowa "jest, i śmierdzi w aucie, więc benzynowe są w niełasce. Działaj, Kolego Czarku, tylko na paluchy uważaj, bo będziesz blizny liczył na łapach na stare lata... Ale jak już to zapisuj, co ci po łapach dało i kiedy, bo po tylu latach i tak zapomnisz. Ja nie zapisywałem i już w ogóle nie pamiętam. Blizny są, ale od czego, to już nie wiem... A.C.
-
Panie Piotrze. Gratuluję poznania wiedzy tajemnej oprogramowania Open coś tam. Myśmy tez swego czasu opanowali, tyle że ja nie mam czasu na pomoście w czasie zawodów na dywagacje co nacisnąć, żeby np mi się ustawienia miksera steru i klapy zmieniły lub inne, w zależności od panujących warunków na wodzie. W Graupnerze to jest chwila moment. A w Taranisie juz nie do końca i dlatego min Taranis dla mnie jest be i używa go od jakiegoś czasu jakiś Słoweniec (chyba). Choć Graupner też jest do kitu z powodu j/w. A.C.
-
W sumie masz rację. Tyle, że nie silniki mi się rozpływają, choć to też. Ale najbardziej to mi się rozpływają nie wiadomo gdzie części do tych motorków. Jako, że mam mam pod opieką parę więc jest: Kumplu ratuj... I kumpel ratuje, łata, taile wrzuca i jakoś to idzie. Tyle , że po inwentaryzacji na koniec sezonu części do tych silniczków się rozpłynęły nie wiadomo gdzie?. Dobrze, że jakieś dobre układy się ma z kolegami ze świata, co tez maja magazynki części do tych naszych motorków, bo sam bym nie nadążył Ale dzięki temu paru kolegów, którzy mają mniej doświadczenia ma możliwość startowania w zawodach. I jakoś to się kręci? A.C.
-
Z nowym rokiem otrzymałem przesyłkę ni z gruszki ni z pietruszki, a w środku co? Wał do WEBRY 1,8 i do tego kpl nowych łożysk do tego silniczka. Swego czasu rozpuściłem wici o tym, że mi taki wał potrzebny i jak się ma kumpli tu i ówdzie, to poskutkowało, i wał mam i do tego łożyska. Tak czy inaczej teraz będę mógł złożyć silniczek do kupy i być może zamontuję go w nowym stateczku który zamiaruję odrestaurować z dawnych czasów. A do tego mam jak widać na zdjęciu tulejkę z tłokiem ABC co już jest absolutnie rarytasem w tych silniczkach i trzeba było mocno się natrudzić, żeby zdobyć taki komplecik. Normalnie te silniki miały tuleje stalowe. Ale jakby jeszcze gdzieś taki wał się znalazł dodatkowo to nadal jestem zainteresowany, bo mam jeszcze potencjał na zmontowanie co najmniej trzech takich Weberek.
-
Jeżeli chodzi o testy na jakość radyjek, to nigdzie nie przechodzą te radia najbardziej ekstremalnych testów jak w FSRach U nas nikt nie bawi się w niuanse. U nas radio ma działać w takich warunkach o jakich się kolegom lotnikom nawet nie śniło. Uśmotrane olejem, zawilgocone, czasem na pomost pierdyknie, albo do wody... I jedne radia dają rade, inne nie. HITEKI dawały, stare Graupnery, Futaby... Ale to już historia. I pal licho oprogramowanie, bo w teraz w zasadzie każde radio ma wystarczające włączając w to telemetrię, która od jakiegoś czasu stała się nieodzowna (przynajmniej dla mnie). U nas zasadnicze znaczenia ma jakość wykonania. Jako, że tak się złożyło,że w ostatnich czasach przetestowałem pod tym względem i Taranisa, i Graupnery mogę stwierdzić jedno Taranis to dość marna kopia MX 22. No i to oprogramowanie, do którego potrzebna jest wiedza tajemna... Zaś nowe GRAUPNERY to totalna kicha. Największy bubel to te słabiuteńkie gówniane antenki, które się rozlatują prawie natychmiast i to nie tylko u mnie. Wystarczy niechcący przekręcić i kręci się na około. Badziewie totalne Drugi mankament to taki, że w MZ 24 na słońcu ma całkowicie niewidoczny wyświetlacz, co jest bardzo upierdliwe i bardzo przeszkadza, a poza tym nie widziałem bardziej narażonego na wodę radia od tej MZty. Wystarczy kropla wody na wyświetlacz i przestaje działać na jakieś pól godziny. I to się zdarzyło nie jeden raz. Moduły boczne potencjometrów pękają od eksploatacji i trzeba je kleić i wzmacniać. Za delikatne są. Sztuka nówka MX 20 przestała działać nie wiadomo dlaczego po trzech miesiącach ( nie mogę reklamować, bo zostały zmienione dwa przyciski przez zawodowego elektronika pod moje potrzeby, więc nikt mi reklamacji nie uzna) i czeka na naprawę. Więc te nowe radyjka są budowane faktycznie z duchem czasu czyli do pierwszej awarii a później >utylizacja Stary Graupner MX 22 także kupiony za Dojcz Marki na początku wieku działa w zasadzie bez awarii BARDZO eksploatowany do tej pory i nie mam zamiaru się go pozbywać pomimo jego starości. Ale ten MX22 to klasyka gatunku i takich już nie będzie... FSRowcy wiedza jak u nas są traktowane nadajniki. Czasem słońce, czasem deszcz i nawet śnieg i nie ma zmiłuj. Ma działać. Ale, że trzeba wreszcie przejść na 2,4 więc u mnie popadło na te "nowe" Graupnery. Fakt oprogramowanie-marzenie- każdy głupi sobie z nim radzi, ale nic poza tym. Po dwóch sezonach wyleczyłem się z tych cudeniek radykalnie. Tym razem popadło na JETI DS 12 ( mocniejsze do niczego nie jest nam potrzebne) wraz ze wszystkimi dodatkami w ilości nam potrzebnej (czujniki, odbiorniki itp) w cenie jak dla mnie bardzo zadowalającej Podglądając na zawodach kto czym steruje i zasięgając opinii o JETI myślę, że to będzie dobry nabytek. Wygląda solidnie, choć dość lekkie ( co u nas ważne bo trzeba to radio trzymać w olbrzymim napięciu przez pół godziny) i ręce po wyścigu nie bolą... Nic nie skrzypi, porządnie i solidnie wygląda tak, że i na wojnę można z nim się wybrać. Oprogramowanie dość czytelne i proste (choć na razie rozgryzam co i jak). W każdym razie koreańskiemu Graupnerowi mówię -dziękuję, i więcej korzystać nie będę. A.C.
-
Mam wrażenie, że Panowie troszkę przesadzają. Na rynku jest dużo silniczków , które się nadają do tych Waszych samolocików. Choćby nieznane u Was jak mi się wydaje silniki NOVAROSSI, czy cała gama tańszych silników samochodowych FORCE i innych, które po małych przeróbkach nadałyby się do napędu samolotów. Tylko trzeba chcieć, pomyśleć poszukać i silnik oraz części do niego znajdą się bez problemu A Panowie uczepili się jednego, czy dwóch rodzajów silniczków, które znikają z rynku i Panowie lament podnoszą. Jako , że jestem żywotnie zainteresowany silnikami spalinowymi jakie by one nie były , a zwłaszcza tymi do wyścigów wszelkiego rodzaju, mogę słowami Marka Twaina, stwierdzić jedno: POGŁOSKI O ŚMIERCI NAPĘDU SPALINOWEGO SĄ MOCNO PRZESADZONE?. A.C.
-
Nie mówił nikt, że lekko będzie... Jeden podobno nos w śmigło wsadził, bo chciał tylko cuś zobaczyć?. Witaj w klubie. Z silnikami spalinowymi już tak jest. Ci co je odpalają dzielą się na takich co już włożyli palucha w śmigło, takich co właśnie wkładają (jak Ty) i na takich co tego palucha wsadzą. I nie ma inaczej. U nas w łódkach też chyba nie ma takiego co by łapy w śrubę nie wsadził, choć to na pierwszy rzut oka nie jest takie proste i trzeba się o to postarać a i tak wsadzają... Warto sobie kupić małą apteczkę i wozić ze sobą w skrzynce startowej. Kiedyś sprzedawali takie w małych pudełeczkach w JULA. Już mi się parę razy przydała. Zawsze mam ja w skrzynce. A.C.
-
A ja bym wywalił ten cały panel... O niebo lepsze i prostsze w działaniu jest: akku do świec: http://www.batimex.pl/towar.php?idtowaru=2660&gclid=EAIaIQobChMI4pnj0qjl5gIVCuR3Ch3lwgJfEAQYASABEgK3DPD_BwE Starczy jak myślę na jakieś 2 lata bez ładowania "Rzażonko" czyli to co do świecy przykładamy: np takie http://www.modele.sklep.pl/pl/Katalog/OSPRZET-DO-SILNIKOW-SPALINOWYCH/Akcesoria-startowe/Q-MODEL-179-KLIPS-NASADOWY-DO-SWIEC-KROTKI.html Akumulator jakikolwiek PB żelowy 12V bezobsługowy Pompka do paliwa "na korbkę" . I wystarczy. Wszelkie panele jakie by nie były proszą się tylko i wyłącznie kłopoty.... Akumulatorki ładujemy w domciu bezpośrednio z ładowarki bez pośrednictwa panela i mamy święty spokój, bo eliminujemy ogniwo pośrednie, które jest źródłem awarii . Bo te panele SĄ ŹRÓDŁEM AWARII. Z mojego doświadczenia zawodniczego radzę wywalić z serwisu jak najprędzej☠️ A.C.
-
Dziękuję za dobre słowo? Andrzej
-
Ten najbardziej upaprany czeka na swoją kolejkę do tego, żeby był piękny... Zamysł był, ale niestety u mnie od jakiegoś czasu wszystko leży bo jedną ręką niewiele można zrobić, więc wszystkie zamierzenia na razie muszą poczekać Jeszcze co najmniej trzy tygodnie. Ale jak go doprowadzę do porządku to się pochwalę?
-
-
Ty, Kuba w samej bluzie nie lataj bo się przeziębisz. Zdjęcia zaginione przywróć bo nawet ci co tylko czytają się niecierpliwią. I zaczną narzekać. I wiem co piszę.... Łódki się nowe budują, a mi naprawdę się nie chce każdemu z osobna tłumaczyć co i jak. Do tej pory było: Popatrz sobie na to, albo na tamto zdjęcie i poczytaj. Jak jest zdjęcie to jest ok i delikwent obie zobaczy, a jak nie ma to, trzeba długo przez telefon tłumaczyć. A.C.
-
Kolego Witoldzie, Ja myślałem, że tylko ja nie mogę znaleźć suwmiarki w moim bardachu... mam ich 5 w różnych miejscach a i tak ciężko mi znaleźć choć jedną ( nad tokarką jest też jedna specjalnie używana w ostateczności...Ale np robaczka M2 jak mi potrzebny, jakimś cudem w czeluściach znajduję. Wg mnie to nie jest rosyjski motorek. A.C.
-
Mi także na stary radziecki ten motorek nie wygląda. Za ładny jakiś taki... A.C.
-
Holownik ATLAS 2 - budowa
AndrzejC odpowiedział(a) na JADAR62 temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
W modelarstwie są modelarze artyści i są modelarze kowale ( choć czasem też artyści) Ale, że siedzę w branży już ponad 50 lat, więc ne wierzę, że Kolega Dariusz jest takim , ot zwykłym modelarzem , który sobie buduje stateczek... Znam dobrze u mnie na terenie kolegę, który buduje modele zawodowo. i one w niczym nie różnią się pod względem jakości wykonania od tego Atlasa. Wg mnie ten model buduje (chyba) dla przyjemności Zawodowiec obeznany z technikami, z dostępem do różnych odpowiednich przyrządów i być może maszyn... Cudów nie ma. Kolega Dariusz, jeżeli to nie tajemnica to gdzie pracuje, lub gdzie pracował przez (jak myślę)przez ostanie dłuuugie lata? Do takiego warsztatu i jakości wykonania dochodzi się latami. A jak zasięgnąłem języka, jakoś Kolega Dariusz nie wystawiał się , ani nie startował na zawodach makiet? Więc co geniusz czy talent objawiony? Wg mnie lata ciężkiej pracy i zdobywanie doświadczeń za tym stoją. Ale fakt, faktem stateczek PIĘKNY i radzę po ukończeniu wystawić go na wystawach i w zawodach bo chyba ma pływać. Wg mnie medale zapewnione. I Warsztatu, i jakości jako modelarski FSRowy kowal GRATULUJĘ? A.C. -
Replika Polskiego silniczka SiM 2b - ambitny projekt
AndrzejC odpowiedział(a) na Paweł Prauss temat w 2-takty
Kolego Mariuszu, ależ masz Kolega problemy.. Porównanie błotnika od Saaba z iglicą gaźnika od SiMa to moim zdaniem jest małe nadużycie. Blacharze do łatania dziur używają trójkątnego lutu najlepiej 60-tki, dziś do nabycia np w Castoramie choć ostatnio cena powala. Osobiście posiadam pewien zapas ze starych minionych czasów, kiedy mój Ojciec hobbysta samochodowy tym lutem za pomocą lutlampy progi i błotniki w Syrenkach i Warszawach latał Błotnik to jedno, a iglica to drugie. Co do mosiądzu, niech Kolega sobie pójdzie do hurtowni i zakupi mosiądz z metra, który na króćce wszelkiej maści i średnicy na pewno będzie idealny i na pewno nie pęknie, bo akurat te króćce wykonuję na okrągło i się nie zdarzyło, żeby któryś pękł. Co do panewek odkąd pamiętam B101 był najlepszy i tego się trzymam. A tą daną iglicę do "SiMa" Kolega sobie polutuje zwykłym lutem z drucika, lub nawet sreberkiem , ale do tego odpowiedni palniczek będzie potrzebny, i na pewno będzie dobrze -
Płaskie serwa corona. Cyfrowe czy analogowe?
AndrzejC odpowiedział(a) na Łukaszasw27 temat w Serwomechanizmy
A,czy ktoś z kolegów używa tych serw Race Star DS 4409 MG niski profil? Właśnie przyszła przesyłka z BANGGOODa. Serwa będą użyte do sterowania gaźnika i regulatora paliwa, ewentualnie klapy w dnie łódki. Proszę o opinię . Serwa wzbudzają zaufanie na pierwszy rzut oka. Są w miarę ciche, dość mocne i szybkie. No i cena bardzo atrakcyjna. Ale jak się sprawdzą w działaniu to tego nie wiem... Zaryzykowałem i wziąłem większą ilość i w sumie nie wiem czy dobrze zrobiłem... A.C. -
No Panie Jacku...No jak Pan nie napędzi wolonolotki czy innego samolotu A co to dla takiego ROSSIEGO 2,5. 2 metry rozpiętości? Tyle co nic. ROSSI 2,5 obojętnym kindybałkiem wyciągał samolocik F1C w siedem sekund na taką wysokość, że samolocik ledwo było widać . I owszem nikt od tego ROSSIEGO nie wymagał pracy z takim smigłem jak dla SiMa, choć pewnie ROSSi by pociągnął takie śmigło. Co prawda obroty miałby w granicach swoich najwolniejszych, ale za to SiM w ogóle by takiego śmigiełka od ROSSIego nie pociągnął bo by się nie chciał w ogóle włączyć do pracy Z powodów, które opisałem powyżej. Więc moim zdaniem przykład chybiony z jednej strony, ale prawidłowy z drugiej bo żaden SiM czy inny podobny nigdy by tego nie dokonał i to jest przykład na potwierdzenie mojego wywodu. Kolego Marcinie u nas w wyczynie wszystkie parametry są ważne i moment i moc i parę innych. Po to stosujemy reduktory zmniejszające obroty na śrubie, żeby ten moment zwiększyć przy odpowiednio wysokich obrotach, przez co można śrubę większa zastosować, zwiększając sprawność tej śruby a co za tym idzie - osiągi i co ważne uniknąć zjawiska kawitacji w najbardziej możliwym stopniu (choć często nie udaje się to do końca). A.C.
-
Panowie ja nie neguję tego ,że diesel ma większy moment obrotowy i to jest prawda niezaprzeczalna, która nie podlega dyskusji. Bo w końcu po to człowieki ten napęd wymyśliły, żeby coś mogło te traktory i inne lokomotywy napędzać Ale w tym dyskutowanym tu przypadku zachodzi jakby inna relacja. Mamy dwa identyczne silniki różniące się tylko rodzajem zapłonu, rodzajem paliwa i niczym więcej. Więc ja się pytam jakim cudem silnik, o tej samej budowie raptem zwiększa sobie wielkość momentu obrotowego? Nie zwiększa. Jak napisałem wcześniej przy zmianie zapłonu zmienia się tylko jego charakterystyka. Żeby zwiększyła się wielkość momentu obrotowego to należałoby zwiększyć średnicę wału tego silniczka i skok tłoka. W innym przypadku tej wielkości nie zmienimy. Możemy za to zwiększyć jego moc poprzez właśnie zmianę sposobu zapłonu i zastosować bardziej kaloryczne paliwo, czy ewentualnie stopień sprężania (co akurat jest ryzykowne bo grozi awarią silnika) ewentualnie rodzaj gaźnika. Samozapłonowe silniki modelarskie są maszynkami najprostszymi z możliwych, ale przez to mają bardzo mała sprawność, najwięcej pracy wykonywanej idzie po pierwsze w opory własne, a po drugie w w podtrzymanie tej pracy w ogóle. I więcej paliwa jest wypluwane przez motorek niż spalane. Dlaczego te wszystkie stare silniki samozapłonowe miały bardzo duży skok tłoka ? Ponieważ inaczej nie mogłyby pracować w ogóle. Duże śmigło , czy olbrzymie koło zamachowe było koniecznością, żeby dany silniczek w ogóle mógł pracować. I owszem przez ten duży skok zwiększano moment obrotowy, ale działo się to kosztem mocy. I dlatego silnik samozapłonowy pociągnie trochę większe śmigło, choć cały zespół nie jest w stanie napędzić większego modelu. Z zapłonem żarowym jest inaczej i jak napisałem: taki silnik jest bardziej sprawny i przy tych samych parametrach ( pojemność wielkość, ciężar, ) napędzi model większy. Dawno temu, kiedy jeszcze ludzie garneli się do modelarstwa "pasjamy" z braku silników do jednej łódki użyliśmy wyczynowego , jakby nie było silnika KMD 2,5. Silnik został wstępnie dotarty i włożony do łodki. napęd bezpośredni . Dostał aluminiowe koło zamachowe takie jakie stosowaliśmy do MVVSów 2,5 cm. I okazało się, że ten dany KMD zrobił się bardzo kapryśny. Z trudem dawał się uruchamiać, model pływał słabo silnik nie chciał w zasadzie w ogóle dobrze pracować. I co pomogło? Duże mosiężne koło zamachowe od Webry 3,5. I KMD "poszedł" i śruby odpowiednie zaczął kręcić i łódka lepiej popłynęła. Do czasu aż sie korbowód nie urwał...Nie mieliśmy drugiego i modelik poszedł na półkę stać Nie jest też prawdą, że silnik żarowy nie pokręci dużego śmigła. Pokręci. Tyle, że na pewno nie można użyć takiego zespołu do napędu modelu bo sprawność jest w takim przypadku żadna. Kiedyś panowało przekonanie, że każdy silnik należy wstępnie dotrzeć na śmigle. Więc docieraliśmy. Brało się śmigło odpowiednie dla silnika 10 cm i na tym śmigle docierany był silnik 6,5 do 3,5 śmigło od 6,5 itd i motorek pracował z godzinę i po tym szedł do łódki i na wodę. Oczywiście, że obroty były małe, ale silnik nie był wysilony, ale o to chodziło. Konkludując W silniku modelarskim spalinowym osiągi tego motorka zależą przede wszystkim od jego konstrukcji, braku oporów własnych rodzaju i jakości paliwa a dopiero na końcu od rodzaju zapłonu. HOWGH A.C.
-
No jakoś mi to spokoju nie dawało i myślałem, że mądrzejsi ode mnie napiszą w czym rzecz. Otóż: Jeżeli zmienimy sposób zapłonu danego silnika to zmienimy także radykalnie jego charakterystykę. Czyli jeżeli użyjemy zapłonu żarowego to silnik automatycznie zwiększy swoje obroty w stosunku do takiej samej konstrukcji z zapłonem samoczynnym . W związku z tym przy zwiększeniu obrotów naturalną rzeczą jest, że ten sam silnik nie jest w stanie pracować z takim samym śmigłem jak "samozapłon". Ale to wcale nie znaczy ,że przy tej samej konstrukcji silnika przy zapłonie ciśnieniowym zwiększa się moment obrotowy, lub moc jest większa w stosunku do takiego samego motorka z zapłonem żarowym.Nie jest. Zmienia się charakterystyka silnika. Czyli silnik wchodzi na większe obroty, może napędzać mniejsze śmigło ale jego sprawność wzrasta i "mniej pary idzie w gwizdek". Cały czas piszę o równorzędnych silnikach bez reduktora. W łódkach jest trochę inaczej gdyż do tego wszystkiego dochodzi jeszcze opór wody, który jest większy ok 800 razy niż opór powietrza. Silnik samozapłonowy ma ( nie wiem czy to dobre określenie) większą bezwładność i żeby mógł pracować stabilnie MUSI mieć masę wirującą większą niż silnik żarowy bo inaczej sobie nie popracuje i dlatego potrzebuje większego śmigła, czy olbrzymiego koła zamachowego. Jeżeli nie tego warunku nie spełnimy to "normalny" samozapłon sobie nie popracuje... I to nadal nie ma ni wspólnego z większym momentem obrotowym. Oczywiście nie tyczy się to tzw "wyczynu" bo ten rządzi się innymi prawami Ale przez to "diselek" oddaje mniej mocy do napędu całego układu i niestety model jaki by on nie był lata, pływa, czy jeździ wolniej. Bo gdyby było inaczej to SAMOZAPŁONY królowałyby w napędzie naszych bolidów. A dla tego co myśli, że się wymądrzam proponuję wykonać proste doświadczenie: Raz włożyć do mode"diselka" a później takiego samego żarowego i tyle...I ciekawe w którym przypadku samolocik poleci szybciej A.C.
-
Nitonakrętek używam od bardzo dawna, i te gumowe, czy neoprenowe też mi są znane ale do montowania w łodce moich zespołów napędowych (silnik+ łoże z przekładnią) nie odważyłem się ich użyć, choć myślałem nad takim rozwiązaniem. Jak dla mnie zbyt "rachityczne" są i w razie jak by się któraś nakrętka "wyrobiła" jest problem z wymianą Zwykłe porządne wibroizolatory z Elesa Ganter w zupełności się sprawdzają . A.C.
-
Dzisiaj mija także dziesiąta rocznica śmierci Wielkiego Polskiego Modelarza BOHDANA LUDKOWSKIEGO. Pamiętaliśmy... A.C.
-
Całkowicie się zgadzam. Gloryfikowanie chińskich zawodników jest dużą przesadą. Jako, że bierzemy udział w mistrzostwach świata cyklicznie od wielu lat (co prawda w innej kategorii wyścigów), ale sądzę, że wiele pod względem podejścia do startów się nie zmienia. Kiedyś rozmawialiśmy z zawodnikami z Chin a właściwie z Hong Kongu jak to u ich jest. I fakt, faktem mają zgrupowanie na którym wybierają najlepszych i ci jadą na mistrzostwa. Mają dofinansowanie i pomoc ich związku. Pilnują ich ludzie z ichniejszej ochrony ( nie wiem kim są bo nie pytałem), ale są.Pałętają się po zawodach robią mnóstwo zdjęć i pilnują, żeby się zbytnio nie bratali z innymi zawodnikami. Sam miałem zdarzenie jak chcieliśmy z synem porozmawiać z juniorkami z Chin to od razu zjawił się "ochroniarz". Ale na samych zawodach to już aż tak dobrze z wynikami u ich nie jest. Bardzo często przegrywają tutejszymi zawodnikami. Więc ta ich wyższość przynajmniej w FSRach jest raczej mitem. I owszem są dobrzy, ale do objechania. A.C.
-
Dzięki. Właśnie o to mi chodziło. A.C.