Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 494
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Włodek- jeszcze nie ma lotek, nie są wycięte. Jak zamocuję docelowe płaszczyzny, to oczywiście zamieszczę fotki.
  2. Dzięki Tomasz! Faktycznie, to nigdy nie myślałem że będę używał młotka do produkcji skrzydeł w tak bezpośredni sposób, ale to się sprawdza! Może na koniec zakleję te "szwy" taśmą w kolorze, ale zobaczymy jak z wagą wyjdzie.
  3. Dzięki Marcin- pewnie, że da radę go powtórzyć, choć plan, jak przy Marabucie- lekko ogólny, ale jest. Szczegóły wynikają na bieżąco. Używam perforatora Twojej produkcji, oraz dźwigary wyciąłem z listewek, które mi kiedyś dałeś- więc już masz wkład w "tego bluesa"...
  4. Znowu złamałem zasadę "nie rozpoczynaj nowego modelu, dopóki nie skończyłeś poprzedniego"- biało- niebieski CSS-13 musi poczekać, no może i rok- aż stanę się statecznym emerytem, bo wtedy mam nadzieję na więcej czasu. Ustąpił miejsca Bluesowi- też dwupłatowi i też z coroplastu. Założenia: szybki w budowie, ale powoli snujący się po niebie, przyjazny oku (sylwetka nieodrażająca, albo nawet lepiej, ale wiadomo- rzecz gustu) samolocik. Rozpiętości 1200 mm, powierzchnia 46 dm2, co przy zakładanej wadze 1200-1300 g, powinno dać obciążenie poniżej 30 g/dm2- nie będzie więc szybki. Do tego jeszcze profil skrzydła- miał być KFM, ale z coroplastu łatwo wykonać bardziej finezyjny, łagodniejszy dla oczu, taki trochę od wolnolotek, ale stare dwupłaty przecież latały na wklęsłych profilach, np. RAF-15. Powstał przez zagięcie całego poszycia (po wstępnym wgnieceniu rolką krawędzi natarcia) na sosnowym dźwigarze. Następnie obie powierzchnie łączy taśma klejąca dwustronna, spoinę fiksują jednak dopiero zszywki takerowe (zagięte i sklepane młotkiem!). Bez nich taśma nie utrzymała by dość dużego naprężenia- spód profilu jest płaski, to cięciwa łuku utworzonego górnym pokryciem. Jedno skrzydło waży 214 g, oba więc 428, do tego kadłub ze statecznikami w aktualnym stanie to 247 g, ale tu dojdzie jeszcze dużo elementów (wnętrze komory silnikowej, podwozie, podpórki skrzydeł, góra przodu kadłuba itd. Na teraz jest jednak 675 g, chyba nie źle. Postanowiłem używać tym razem tylko kleju na gorąco, z oszczędności czasu- na razie się to sprawdza. Materiał- coroplast- ten biały- kupiony w sklepie, natomiast błękitny, to recykling z opakowań surowca, otrzymywanego z Chin. Ma pewne ograniczenia: wymiarowe (dlatego końcówki skrzydeł doklejone), miejscami lekko pognieciony, ale za to lekki, cieńszy od naszego, taki powiedzmy 2,5 mm. Na początek lotki tylko na dole, jak będą słabo skuteczne- dodam jeszcze górę. Do listy materiałów, jak zwykle: patyczki bambusowe od szaszłyków, taśma izolacyjna, sklejka owocówka itp. Dolne zdjęcia, to model w mojej "przymierzalni"- ułożony wstępnie z elementów.
  5. Ja tam mam od dawna pomysł, jak radykalnie ukrócić jazdę "dwieście w mieście", ale i na autostradzie. Wynika on z prostej logiki- jeśli największa dopuszczalna prędkość jest 140 km/h, to żadne auto w sprzedaży nie powinno móc jej przekroczyć, czyli fabrycznie blokada na 140, no może 145, na wypadek zagrożenia, jeśli miałoby to komuś pomóc w sytuacji ekstremalnej. To chyba oczywiste, że jeśli chcesz mieć powiedzmy otwór w desce fi 8 mm, to taką średnicę powinno mieć wiertło- nie większą. Tymczasem uparcie, wbrew rozsądkowi każde auto ma grubo więcej- PO CO? Od razu podpunkt b.- że co ja zrobię, jak pojadę do Niemiec, gdzie są odcinki bez limitu- w nowych konstrukcjach da się to zrealizować elektronicznie, zaraz po przekroczeniu granicy- to nie problem. Wiem, że zaraz zostanę zrównany z ziemią za te herezje- ale zastanówcie się. No dobra, dam emotikona dla złagodzenia sytuacji, że to nie całkiem poważnie..
  6. Próba, która niewiele kosztuje- a nóż się uda! Skoro i tak samego czuba kadłuba nie będzie, bo zastąpi go kołpak śmigła, odetnij ten niepotrzebny nos, ale tylko sam laminat- np. brzeszczotem do metalu. Może po nacięciu uda się oderwać "czapeczkę" od ołowiu- miałbyś teraz ten ołów od przodu na wierzchu. Może teraz uda się, wcisnąć ołów w głąb kadłuba, może trzeba by go lekko podgrzać, żeby ten silikon zmiękł, a może samo puści. Jeśli to by się nie udało, to można iść dalej- przy użyciu piły o większych zębach (ołów jest miękki), po przewierceniu centralnie, wzdłuż osi kadłuba większym wiertłem, piłować go w kierunku kadłuba. Naturalnie pod koniec tej operacji trzeba by specjalnej uwagi, żeby nie ciąć laminatu. Efektem byłby więc wydrążony stożek, z ubytkiem wzdłuż tworzącej- teraz można by go ścisnąć imadłem (to co wystaje przed skróconym kadłubem- powinno się odkleić, bo obwód się zmniejszy. Jakby nie, to powtórzył bym to cięcie obok, żeby luz do ściśnięcia był większy. To jest taka metoda, "na Jerzego Stuhra", albo raczej tego hydraulika o którym śpiewał, że "nie ma takiej rury, której nie można odetkać", co jest przecież prawdą- i tego się trzymajmy. Sorry- tak się wciągnąłem w swój wywód, że zapomniałem , że piszesz o długim wałku, więc nos zostaje... Ale i tak będzie otwór, więc go zrób i próbuj przez niego wybić ciężarek- może puści!
  7. Bezpieczeństwo musi być, to jasne. Ale tu chodzi o takie zamaszyste, urzędnicze podejście. Tak bywało w PRL-u, znają to wszyscy starsi, jak ja, członkowie aeroklubów- przerywali nawet międzynarodowe zawody szybowcowe, bo jakiś "pałkownik" zażyczył sobie pół polskiego nieba, bo może mu się zachce polecieć Migiem na podtrzymanie uprawnień. Chodzi o szacunek dużych (urzędy), do tych małych (no choćby tacy modelarze).
  8. Grzegorz- Wilga super wygląda, to jeden z kilku moich ulubionych typów. Przypadkiem nie weź sobie do serca tego co wyniknie dalej z mojego wpisu. Wpadłem na filmik na youtubie "5 najbrzydszych samolotów", tu link: https://youtu.be/pq6hOmZkMJ4 Co do tego Faireya z pozycji nr 1, to się nawet zgadzam, to jednak pozycja nr 2 mnie zszokowała. Gość się chyba nie zna na samolotach, do tego nie widział też naszych: Bephegora albo Żubra , więc nie traktujmy tej opinii wiążąco w najmniejszym nawet stopniu . .
  9. zbjanik

    COXownia

    Piotrze- sposób "na szmatę" jest OK, ćwiczyliśmy to w młodości wielokrotnie w modelarni, w latach kiedy przytłaczającą większość stanowiły silniki made in CCCP. Miały one swoje słabości, głównie z powodu użytych materiałów, awarie były częste, ale nie spotkałem się nigdy, żeby powodem była szmata. Taki Cox-sik jest malutki, bezwładność części ruchomych jest niska, obstawiam, że to wytrzyma- zresztą filmik to prezentuje... Bardzo podoba mi się ten nostalgiczny temat, też miałem kilka Coxów i dobrze je wspominam- głównie za to że są nie do zdarcia i osiągi- całkowite przeciwieństwo tych wspomnianych radzieckich.
  10. Grzegorz- ja sobie wymyśliłem określenie "makieta z daleka", bo kieruję się tym samym co Ty- ma w locie maksymalnie przypominać oryginał,(kształt i proporcje, dynamika ruchu itd.). Na prawdziwe, makietowe szczegóły niestety brak czasu...
  11. Jerzy, pewien nie jestem, ale wczoraj chyba obok MSK był jeszcze niedaleko jakiś obiekt- wyglądało, jakby obraz MSK był trochę rozciągnięty, rozmyty. Co myślisz? Czy to mógł być Sojuz?
  12. Grzegorz- gratulacje. Tak powinna latać Wilga i niech ktoś powie coś złego na piankę! Był kiedyś wątek o dużym, piankowym AN-2, a jeden z wpisów był właśnie taki, że dopiero Antek z pianki dobrze lata, te inne są wszystkie niestety za szybkie, latają jak na starym, przyśpieszonym filmie. I ja to popieram.
  13. A propos katastrof- coś mówili wczoraj o pożarze lasu w Fordonie- lotnisko mam nadzieję nie ucierpiało (?)
  14. Fajna ta Wilga i dobrze lata. Jak uzyskałeś efekt ruchomej kamery? Elastyczne zamocowanie daje efekt bardziej zbliżony do tego jak widzi człowiek, taki mały "pasażerek", czy "pilocik".
  15. zbjanik

    PWS 10 500mm

    Na zagranicznym forum gość napisał, że takie oponki najlepiej obciągnąć gumą z czarnego balonika. Znalazłem takie balony w sieci EMPiK, ale moja próba się nie powiodła, bo koniecznie chciałem mieć duże koła- fi ponad 100 mm (wnętrze z pianki). Ale takie malutkie chyba by wyszły.
  16. Marku- jeśli rzeczywiście byłbyś skłonny zacząć od zera, to TOTO 7 jest faktycznie dużo lepszym wyborem na start. Raz że model nieco większy, choć nie za duży, będzie miał mniejsze obciążenie powierzchni, dalej- ma prostokątne skrzydła, Cessna zbieżne. Przy szczególnie małych modelach to ma znaczenie. Poza tym kol. Motylasty to sprawdzona marka podobnie jak sama ta konstrukcja, podaje dokładny tautorial, więc trudniej coś skopać w czasie budowy. Te atuty pomagają dobrze wystartować w sensie początku, choć i tym dosłownym, już latając takim modelem, no i to samo się tyczy lądowań- a o to mniej więcej chodzi w lataniu.
  17. Wojtek- w takiej sytuacji jednak poszedł bym na policję. Rozważ to.
  18. Polecam lekko piszący długopis.
  19. Kolego (tak piszę neutralnie, wolałbym użyć imienia, ale niestety tajne)- piszesz "zamierzam uszyć", czyli ten klej ma pełnić rolę mocującą tylko wstępnie, do momentu użycia maszyny. Spróbuj zwykłego polimerowego kleju, nałóż cieniutki wałek, rozsmaruj, daj mu nieco podeschnąć i dociśnij. Jest przeźroczysty, na estetykę nie wpłynie, zadanie tzw. fastrygi zostanie wykonane.
  20. To ściema- to prawdziwy samolot, nie żaden model Gratulacje!
  21. Ja z kolei przeszedłem na edytora umieszczonego w samym youtube- można ciąć film, ale na razie nie za bardzo z napisami, ale może się da, tylko na to nie wpadłem. Dużą zaletą jest to, że nie traci się rozdzielczości, poprzednio stosowane programy były bardzo "stratne". No i nie trzeba go wcale ściągać na komputer.
  22. Mimo ustawicznego deficytu czasu i pilniejszych zadań udało mi się nieco pchnąć do przodu budowę CSS-a, chociaż właściwiej byłoby napisać w liczbie mnogiej "udało nam się"- bo do mojego skromnego jednoosobowego zespołu dołączył na ochotnika (teraz mawia się wolontariusz) kolega Marcin z Olesna, też obecny na naszym forum. Marcin uruchomił swoją drukarkę i zaproponował w ramach testów tej maszyny i swoich umiejętności wydrukowanie "czegoś do modeli"- jakichś dźwigni do sterów, czy temu podobnych drobiazgów. OK, no to poprosiłem najpierw o dyszę Venturiego, potem makietę silnika, później piasty kół, a na koniec tablice przyrządów. Tablic jeszcze nie odebrałem, ale resztę już mam. Silnik to wprawdzie nie jest dokładnie M-11, jaki był w tym samolocie, ale jest dokładnie wymiarowo w skali, ma swoje 5 garów, do tego brat Marcina, wybitny moim zdaniem specjalista od modeli czołgów, go pomalował z lekkim "zużyciem eksploatacyjnym" i jeszcze w dodatku dostałem to "serce samolotu" jako prezent na Mikołaja- absolutna rewelacja.Jeśli posta przeglądają koledzy z Krosna, gdzie stacjonuje oryginał, mam prośbę o sprawdzenie, jak jest pomalowany dół samolotu: czy spód kadłuba (cały?) jest biały, czy niebieski, oraz czy znaki rejestracyjne od dołu są czarne czy niebieskie i czy na pewno są na polówce skrzydła? Będę zobowiązany.
  23. Jarek- bardzo ciekawy materiał- jak to u Ciebie. Pamiętam z młodości, jak mój instruktor, trener (także kadry narodowej), wybitny zawodnik w klasach szybowców swobodnie latających Stanisław Kubit z Gliwic miał model szybowca F!A "Quasimodo" z profilem Jedelskiego. W spokojnych warunkach był gorszy- miał większe opadanie itd., ale był wariantem na gorszą pogodę i wiatr- tu spisywał się znakomicie.Przyszło mi też teraz do głowy, że w swoim Bleriocie, nawet o tym nie myśląc zastosowałem depronową wersję takiego profilu, no może z taką uwagą, że spód grubszej, czołowej części był wklęsły- czyli jak wspomniałeś- taki pomost między Jedelskim, a KFM. Mój Bleriot poległ w katastrofie, ale latał rewelacyjnie. Całą energię pochłonął kadłub- skrzydła i statecznik się zachowały bez szwanku- kto wie- może trzeba go odbudować...
  24. Tak Tomasz-o tą misterną aluzję, hiperbolę mi chodziło Pozdrawiam Cię serdecznie i ciągle mam w pamięci niefortunny start twoją piękną Cessną...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.