Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 475
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. To ściema- to prawdziwy samolot, nie żaden model Gratulacje!
  2. Ja z kolei przeszedłem na edytora umieszczonego w samym youtube- można ciąć film, ale na razie nie za bardzo z napisami, ale może się da, tylko na to nie wpadłem. Dużą zaletą jest to, że nie traci się rozdzielczości, poprzednio stosowane programy były bardzo "stratne". No i nie trzeba go wcale ściągać na komputer.
  3. Mimo ustawicznego deficytu czasu i pilniejszych zadań udało mi się nieco pchnąć do przodu budowę CSS-a, chociaż właściwiej byłoby napisać w liczbie mnogiej "udało nam się"- bo do mojego skromnego jednoosobowego zespołu dołączył na ochotnika (teraz mawia się wolontariusz) kolega Marcin z Olesna, też obecny na naszym forum. Marcin uruchomił swoją drukarkę i zaproponował w ramach testów tej maszyny i swoich umiejętności wydrukowanie "czegoś do modeli"- jakichś dźwigni do sterów, czy temu podobnych drobiazgów. OK, no to poprosiłem najpierw o dyszę Venturiego, potem makietę silnika, później piasty kół, a na koniec tablice przyrządów. Tablic jeszcze nie odebrałem, ale resztę już mam. Silnik to wprawdzie nie jest dokładnie M-11, jaki był w tym samolocie, ale jest dokładnie wymiarowo w skali, ma swoje 5 garów, do tego brat Marcina, wybitny moim zdaniem specjalista od modeli czołgów, go pomalował z lekkim "zużyciem eksploatacyjnym" i jeszcze w dodatku dostałem to "serce samolotu" jako prezent na Mikołaja- absolutna rewelacja.Jeśli posta przeglądają koledzy z Krosna, gdzie stacjonuje oryginał, mam prośbę o sprawdzenie, jak jest pomalowany dół samolotu: czy spód kadłuba (cały?) jest biały, czy niebieski, oraz czy znaki rejestracyjne od dołu są czarne czy niebieskie i czy na pewno są na polówce skrzydła? Będę zobowiązany.
  4. Jarek- bardzo ciekawy materiał- jak to u Ciebie. Pamiętam z młodości, jak mój instruktor, trener (także kadry narodowej), wybitny zawodnik w klasach szybowców swobodnie latających Stanisław Kubit z Gliwic miał model szybowca F!A "Quasimodo" z profilem Jedelskiego. W spokojnych warunkach był gorszy- miał większe opadanie itd., ale był wariantem na gorszą pogodę i wiatr- tu spisywał się znakomicie.Przyszło mi też teraz do głowy, że w swoim Bleriocie, nawet o tym nie myśląc zastosowałem depronową wersję takiego profilu, no może z taką uwagą, że spód grubszej, czołowej części był wklęsły- czyli jak wspomniałeś- taki pomost między Jedelskim, a KFM. Mój Bleriot poległ w katastrofie, ale latał rewelacyjnie. Całą energię pochłonął kadłub- skrzydła i statecznik się zachowały bez szwanku- kto wie- może trzeba go odbudować...
  5. Tak Tomasz-o tą misterną aluzję, hiperbolę mi chodziło Pozdrawiam Cię serdecznie i ciągle mam w pamięci niefortunny start twoją piękną Cessną...
  6. Chcę się podzielić swoim nowym sposobem na kreta, albo ściślej- na kretowiska, bowiem chodzi w nim o likwidację kopca, zaś wykonawca tegoż pozostaje w spokoju. Wcześniej już pisałem o stosowaniu pułapek rurkowych, o swoim rekordzie- 22 krety w roku, do tego jeden szczur wodny i jedna malutka łasiczka. Tyle, że ten rozdział musiałem zamknąć całkowicie- od dwu lat, pomimo prób, na rurkę już ani jednego kreta nie złapałem. Nie wiem ale może tak jest, że krety się uczą, oraz przekazują sobie jakoś doświadczenia? Jako wytrawny łąpacz kretów bardzo starannie dobierałem miejsca i sposoby zakładania pułapek, a one równie starannie zaczęły wpychać w nie swój urobek, a potem ostentacyjnie pułapki omijać. W zeszłym roku poddałem się i początkowo tylko rozgarniałem kopce na trawniku, ale pojawiły się puste, niezarośnięte place, zasypana trawa nie chciała rosnąć, więc zacząłem zbierać ziemię do taczki i w dwa miesiące nazbierałem dwie pełne. Co z nią robić? powierzchnia się zaczęła zapadać, do tego te wcześniejsze łyse placki! I teraz sposób: zamulam każdy świeży kopiec- jakby cofam ten film. Potrzeba dużo wody, kawałka zaostrzonego, grubszego palika, łopatki, pustego wiaderka, oraz cierpliwości i konsekwencji. W świeży kopiec (starych nie ma- jesteśmy systematyczni, na bieżąco) wkłuwamy się nasza tyczką, aż do pustego korytarza. Często kopiec nie jest pionowo nad korytarzem, trzeba go szukać odchylając od pionu. Osobna sprawa to głębokość- trafiają się korytarze nawet metr pod powierzchnią. Następnie, jak już mamy przebicie do kanału, konewką wlewamy wodę, ale tak, żeby z ziemi kopca tworzyło się bardzo rzadkie błoto, pomagamy sobie tyczką, przepychając przepływ jak ustaje. Ideałem, celem, jest aby cała ziemia została zaaplikowana z powrotem- pozostanie tylko niewielki ślad na trawniku. Nie zawsze się to jednak udaje, czasem ziemi zostaje, przepływ się stopuje- zbieramy resztę do wiaderka, bo bywa sytuacja odwrotna- wciągnie cały kopiec do środka, a mimo to pozostaje otwarty, drożny otwór- możemy wtedy tą rezerwową ziemię tam wykorzystać. Jest to więc, jak widać sposób nieagresywny, kretowi nie szkodzi, można sobie co najwyżej dla poprawy nastroju zakląć, czy pozgrzytać zębami. Ale wrócę do tej nauki u zwierząt- ornitolodzy opisali następujące zjawisko w przedwojennej Wielkiej Brytanii- sprzedawcy mleka, tacy dowożący do domów, w jakimś hrabstwie zastosowali jednorazowe kapsle do butelek. Rok czasu zajęło miejscowym sikorkom opanowanie tych kapsli, w celu oczywiście dostępu do zawartości. Kiedy w następnym roku system tak zamykanych butelek rozszerzał się na cały kraj, sikorki już wszędzie były na to przygotowane i wiedziały co mają robić. Może krety też są tak lotne?
  7. Marabut rozpoczął swój czwarty sezon służby, choć właściwie to nie było jakichś dłuższych przerw w lataniu- staram się latać tak często jak się tylko da, także w zimie. W wielkanocną sobotę nakręciłem parę filmów, ale jeden wkleiłem do youtuba, bo zależało mi na sprawdzeniu jak można je obrabiać w edytorze, ale bez żadnego programu do obróbki wideo- w tych najprostszych, które stosowałem następowała duża strata rozdzielczości. Stosując edytora na youtubie tego nie ma, ale za to gorzej z jakimiś efektami dodatkowym- czyli skromniej, ale dokładniej. https://www.youtube.com/watch?v=LnV3KDtoC-I
  8. Roman ma rację, i chyba to jest od TU-154.
  9. No właśnie, tak to wygląda, z tym, że też z poliwęglanu, ale grubość 6 mm (taki mam). Ogólnie, to będzie od spodu przyklejony pasek kilkucentymetrowy z tej 6-tki wzdłuż osi symetrii, żeby dobrze łączyło obie połówki skrzydła. Z tego paska będzie wystawać ta płoza-uchwyt. Klejenie poliwęglanu do poliwęglanu: duże płaszczyzny- żel do instalacji hydraulicznych z PVC (trzyma na zabój), takie spoiny "spawalnicze"- hot-glue- też mocno trzyma. Hot-gluem przyklejone też są winglety. Podkłady tworzące profil kleiłem polimerem.
  10. Widzę, że masz wątpliwości- ja też, ale tylko co do tego, czy będzie wystarczające wznoszenie. Przecież ten model to poleci z ręki jako szybowiec, jak mu dodać napęd, to nie będzie tylko opadał, albo przy wystarczającym ciągu nawet się wznosił. Poprzednik Meduzy, Kursor (2,3 m) tak startował, więc ten też poleci. Prawdę mówiąc to Meduza już poleciała, był to jeden lot do sprawdzenia SC, bez odciętych lotek, tylko balast w postaci pakietu do wyważenia. Było już prawie ciemno, lekki wiatr- odległość tak z 8 m, bez sterowania RC i silnika.
  11. Co do startu, to wyrzucanie sposobem "na bumerang", czyli machnięcie nad głową, trzymając za skrzydło w połowie jednej strony, zaczęło być problematyczne już w nieco mniejszym Kursorze. Dorobiłem mu więc małą płozę, uchwyt pod środkiem ciężkości i to radykalnie rozwiązało problem- tak też zrobię tym razem. Trzeba przy starcie tylko uważać, do śmigło tuż tuż, za ręką...ale da się wykonać powtarzalny, bezpieczny (mocny i bez zwisów) wyrzut. Silnik faktycznie może nie nadmiarowy, ale dam mu szansę przynajmniej na oblot i "się zobaczy". W każdym razie na nim też oblatałem Marabuta, waga ok. 1700 g, ale dużo większy opór, bo to klasyczny, piperowaty samolot. Przy starcie z ręki dało się latać, choć mocy starczało tak ledwie ledwie, na słabiutkie wznoszenie. Meduza ma mniejszy przekrój czołowy- pewnie też poleci, trzeba tylko zobaczyć jak będzie ze wznoszeniem. Schodki zaś- no to KFM właśnie- taki kompromis w łatwości budowy z jakąś minimalną aerodynamiką. Generalnie model powstaje z potrzeby polatania szybowcem, ale z małym wkładem czasowym na budowę. I jeszcze do tego aspekt ekonomiczny: z tego co pod ręką, a ponieważ mam powoli kończącą się budowę przybudówki do starego domu, to na liście same pianki, taśmy i resztki z niemodelarskich robót. Gdyby został ten silnik, to pakiet 3S 2200, nawet taki po paru sezonach, starcza na co najmniej 20 min. lotu bez termiki, wygląda też że to się wyważy, więc to na początek.
  12. Założenia są takie: duże, powolne skrzydło latające o klasycznym kształcie z wykorzystaniem płyty poliwęglanowej na podstawową strukturę nośną. Rozpiętość z końcówkami (uszy, winglety?) 2,6 m, rozpiętość centropłata 2,2 m. Uszy są z coroplastu, wzmocnione bambusami do szaszłyków. Poliwęglan został mi z czasów budowy kopuły- zadaszenia nad basenem w ogrodzie, grubość 10 mm. Profil typu KFM, w wersji "CRD", schodki utworzone z niebieskich podkładów pod panele. Kąt wierzchołkowy skrzydła wynosi 110 st, cięciwa płata w środku 360 mm, na końcówkach centropłata 220 mm- daje to powierzchnię 64 dm2 (bez końcówek). Połówki skrzydeł połączone na dwóch rurkach z aluminium, całość nie rozbierana. Brzeg fabryczny równoległy do krawędzi natarcia, został od góry sfazowany, następnie wypełniony pianką montażową, całość po dodaniu dwu warstw podkładu na górze oszlifowana "aerodynamicznie". Nosek oryginalny potraktowany w ten sposób, bo był jednak zbyt tępy- teraz bardziej przypomina profil. Dół i tył płyty został podobnie obrobiony przez szlifowania i wypełniony pianką- powstał więc taki guasi samostateczny KFM z cienki spływem. Waga tego co na zdjęciu wynosi ok. 1300 g, powinno się udać zmieścić poniżej, albo niewiele ponad 2000 g, co daje obciążenie w okolicach 31-32 g/dm2. Nazwa Meduza wniknęła na samym początku przez zastosowany materiał, teraz ta przejrzystość nie jest już taka dosłowna, ale całość dalej trochę prześwieca, więc tak zostało. Napęd jakiś nie rakietowy, chodzi o snucie się po niebie, jakąś termikę w nieekstremalnych warunkach. Silnik raczej pchający, ale to narzuca jego mniejszą wagę, czyli moc też- na początek, do prób EMAX GT 2215/12. Jeśli mocy będzie za mało, czyli silnik cięższy, chyba musiałby być w okładzie ciągnącym. Obie opcje ciągnąca i pchająca, mają swoje wady i zalety, ale zadecydują możliwości wyważenia bez dodatkowego ołowiu.
  13. Tomasz- serdeczne gratulacje! Zazdraszczam Ci, bo u mnie kompletna posucha, a czas leci...
  14. Oczywiście- Soudal jest do drewna, ale klei też inne materiały. Kleję nim np. coroplast, ale po nakłuciu szeregu otworków, przez które wnika w strukturę. No i bardzo klei też ręce przy robocie, bo to dobry klej jest!
  15. Na pewno dobrze sklei to Soudal 66A- ten pieniący się. Można też spróbować takie "spawalnicze" spoiny, te o mniejszej powierzchni przylegania, potraktować klejem na gorąco.
  16. Mam skrawki tego żółtego, mam też żelowy klej do armatury- sprawdzimy czy nie niszczy pianki. Podam wyniki po testach.
  17. IŁ-2
  18. Dla bardziej wnikliwych aerodynamików, ale tych bez pogardy dla profili KFM , polecam ciekawe opracowanie dotyczące badań nad takim profilem z dodanym elementem powodującym efekt Magnusa. Wyniki ciekawe, obiecujące, choć na pewno technicznie dość trudno to zrealizować, zwłaszcza w modelu, ale może to tylko pierwsze moje wrażenie i ktoś to wypróbuje... IRJET-_Effect_of_freely_rotating_cylinde.pdf
  19. Miałem Jenę 2 cm3 z niebieską głowicą i była z membraną. Nie dam teraz głowy za tą objętość, może było to jednak 2,5 cm3,ale membrany jestem pewien na 100%..Miałem też Jenę 2,5, z dyskiem, z głowicą czarną.
  20. Marcin- nie wiem, może i zwiększa, ale z drugiej strony, bardziej tej eksplozji obawiałem się jak kiedyś Redox, nowy, po parunastu lotach, zaczął puchnąć i puchnąć. Bałem się właśnie tego, że folia zewnętrzna się przerwie od tego i się dopiero narobi... Teraz jestem spokojniejszy, bo się to nie dzieje- czy słusznie, czas pokaże.
  21. Trochę off, ale nie całkiem. Zawsze wkurzało mnie puchnięcie pakietów, pomysł jak zaradzić wziąłem z wersji akumulatorów pod tytułem "hardcase". Widząc, że oba pakiety które mam w użytku zaczynają wykazywać przyrost objętości po wysiłku w locie (latam bardzo spokojnie, a mimo to) zamroziłem je dobrze w zamrażarce, a następnie ciasno opakowałem w "trumience- gorseciku" z blachy aluminiowej o grubości 0,5 mm. Obudowę przygotowałem wcześniej oczywiście pod wymiar wstępny pakietów, całość mocno zakleiłem taśmą. Blacha otacza tylko większe boki, czoła pakietów są oczywiście wolne. I co?- pomogło! Latam już tak właśnie drugi sezon i nic się nie dzieje, a ta otyłość mnie przestała stresować. Pewnie nie każdy będzie chciał dodawać te 30-40 gram wagi modelowi, ale moim samolotom akurat to najwyraźniej nie przeszkadza, przez małe obciążenie powierzchni.
  22. Ale cięcia próbne możesz przecież wykonać w zwykłym styropianie, nie marnując styroduru- będzie szybko i tanio.
  23. Mniejsze osobniki mogą być bardzo przydatne do mocowania różnych przedmiotów, albo w elektronice- tzw. "krokodylki".
  24. Film nie z tej zimy, ale na temat- w roli głównej Marabut z coroplastu i - 8 st. Celsjusza: Latałem wczoraj, ale bez nart, bo śniegu za mało.
  25. Teraz to już chyba "kawa po musztardzie", jak mawiał pewien mój znajomy, ale chyba wydechy silnika są przyklejone za bardzo z tyłu, powinny być bardzo blisko nosa, a szczególnie w pierwszych wersjach Spitfire, późniejsze miały dłuższy przód. Jakby jednak model miał ucierpieć na przeróbce, to zostaw jak jest...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.