Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 494
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Mateusz- balsa na podłużnice kadłuba by wystarczyła. Zobacz relacje z budowy mojego Bleriota, trochę większego, może coś ci się przyda: http://pfmrc.eu/index.php/topic/41216-oh-nie-znowu-kolejny-bleriot/
  2. Statecznik ruchomy raczej nie jest konieczny- chyba, że tak było w planie. jeśli zachowałeś kąty i w ogóle geometrię, to nie widzę takiej potrzeby. Japonkę powinno się przykleić rozcieńczonym cellonem, cienkim pędzelkiem przez pokrycie, na elementach konstrukcji (żebra, podłożnice itd.). jak wyschnie można dalej cellonować, już "po całości". Jeśli konstrukcja jest delikatna (a chyba jest), to używałbym dalej też rozrzedzonego cellonu, najwyżej można powtórzyć malowanie. Nie wiem jak z kolorystyką, ale jak masz papier biały, to aż się prosi japonkę ufarbować w barwikach wodnych (do tkanin czy jajek), wysuszyć na sznurku jak pranie i ma się piękny, lekko nostalgiczny urok całości na koniec.
  3. No właśnie- Irek, Ty też w tym wątku maczałeś palce To jest temat rzeka. Są nawet specjaliści, którzy nie splamili by się kupieniem modelarskiego, fabrycznego silnika, tylko latają na takich przeróbkach- poszukaj wątków o modelach SPAD (płatowce też są wykonane z "niemodelarskich" materiałów).
  4. Piotrze- temat szeroko rozpracowywany na naszym forum. Tu masz link do jednego z wątków: .http://pfmrc.eu/index.php/topic/47414-kolejna-pr%C3%B3ba-przerobienia-silnika-od-pi%C5%82y-%C5%82a%C5%84cuchowej-na-silnik-modelarski/ Zawsze są entuzjaści i wątpiący (mała moc, nie warto itd.). Ja mam taki silnik przerobiony przez kol. o nicku bzik4, który trochę zniknął z forum. Budowa modelu jeszcze przede mną- zaliczam się do tych pierwszych (entuzjastów).
  5. No właśnie- Stefan ma rację- to jest z założenia układ pod akrobata. Uszy- no można, ale to znowu urody temu "myśliwcu P-38" nie doda. Chociaż sąprzykłady na takie rozwiązanie: do szybowca Fox , także do Perkoza, dodano końcówki, mają wtedy lepsze parametry przelotowe, a uroda nie cierpi. Więc w sumie jest to jakieś wyjście. Ale te uszy daj ze wzniosem.
  6. Wybrałeś sobie nie najłatwiejszy przypadek na pierwszy model z lotkami- wygląda na raczej szybki i labilny, czyli z małą, albo prawie zerową statecznością własną. Na trudny początek, który opisujesz, ustaw małe wychylenia sterów chociaż- powinno trochę pomóc.
  7. Jasne- bez kasku, ale za to w krawacie!
  8. Jarek aviatik prezentuje (jak zawsze) profesjonalne, naukowe podejście do tematu. Jego teoretyczne uzasadnienie i owszem, opisuje także i te prostsze, nawet najprostsze przypadki, i R-XIII, nawet Wicherka- jest wyrażone ogólną zasadą, regułą czyli nauką właśnie. Pytanie, czy każdemu jest to potrzebne- odpowiedź jest: chyba nie, można przecież funkcjonować, ba- nawet całkiem nieźle, bez teorii, całkiem na czuja, wykresami, wzorami się nie przejmując. Co do mnie, to jak już buduję makietę, to nie zmieniam proporcji i bryły- nazywam to: "makieta z daleka", ma wyglądać w powietrzu jak pierwowzór, ważne też jest wspomniane dynamiczne podobieństwo, skala prędkości, ale to inny temat. Ale pewnie makietowi ortodoksi powiedzą: ale ty nie budujesz makiet- no i też jakaś racja. Wszystko zależy co się komu podoba. Ja tam jednak, choć przy projektowaniu stosuję tylko absolutnie podstawową teorii, chętnie się dowiem, czy moja intuicja ma jakieś jeszcze głębsze tło, czy tylko mi się wydawało... ,
  9. Okazuje się, że profile KFM występują też w wersji "wodnej" do tzw. hydrofoilingu, czyli skrzydełek do różnych, coraz bardziej popularnych wodolotów. Jak u nas, w powietrzu, tam oczywiście również stosuje się "prawdziwe" profile, bez stopni, ale zawsze dobrze jak można pomyśleć: wiemy, wiemy, dawno to znamy...
  10. Czy ktoś ma podobną obserwację do mojej: wydaje mi się, że ISS leci jakby lekko falistym lotem- jakby delikatnym wężykiem. Czy to tylko złudzenie? Co do zaćmienia, to u mnie w opolskim trochę, zwłaszcza w początkowej fazie, przeszkadzała mgła, ale potem nieco ustąpiła, więc spektakl był widoczny.
  11. Super ten Jantar wyszedł. Nawet to miejsce gdzie fotografowałeś, wygląda jak specjalna diorama- stara betonka przed hangarem! Pewnie pomyślisz też o jakimś "chopku" do kabimy?- to regionalizm śląski, ale pilot by się przydał...
  12. Mam wypróbowane pułapki wykonane z rury kanalizacyjnej z wiszącymi klapkami na końcach, które odchylają się swobodnie, ale tylko do wewnątrz. Czyli jakby rurka z dwoma diodami, albo lepiej zaworami zwrotnymi. Można kupić w ogrodniczym za kilkanaście złotych. Polowanie wymaga cierpliwości i konsekwencji- zakopuje się rurkę w odkopanym starannie tunelu, potem trzeba czekać. Jeśli trafi się zaraz po wejściu delikwenta do pułapki, albo kilka godzin później- futrzak żyje, można go wypuścić gdzieś z dala od domu- poradzi sobie. Ale gorzej jak sie zapomni zajrzeć... Cztery lata temu pobiłem rekord- 22 krety, jedna mała łasiczka i szczur wodny. Teraz "pogłowie" kretów, czy też zainteresowanie moją posesją spadło, zdarzają się bardzo rzadko. Od zaprzyjaźnionego rolnika dostałem "śmierdzące kulki"- niewielkie, ciemne tabletki o zapachu wściekłego karbidu, które po wrzuceniu do kreciej sieci powoli się rozkładają. Sprawdzę jak to się nazywa, to podam, w każdym razie jest to też środek na owady szkodniki wyspecjalizowane w atakach na przechowywane ziarno. Ale nie ma lepszego widoku, jak po najpierw złapaniu, wywiezieniu go w nowe miejsce (czyli nasze zwycięstwo), futrzak w biegu zakopuje się niewiarygodnie szybko w nowym miejscu- to z kolei jego wygrana.
  13. Wczoraj, czyli 22 lipca (dawniej E. Wedel - znawcy PRL kojarzą) pobiłem Kursorem swój rekord wysokości- prawie 800 m brutto, czyli ok. 600 nad poziom stratu. Lot miał dramatyczną końcówkę, ale dobrze się skończył, choć nie musiało tak wcale być. Wystartowałem przed trzynastą i załapałem się na całkiem fajne noszenie, z którego wykręciłem około 500 metrów, po czym roztropnie z niego wyszedłem- to widać na zapisie "barogramki" w okolicach 20 minuty. Potem widać błąkanie się na małej wysokości, właściwie z zamiarem lądowania, ale pomyślałem, że prądu zostało jeszcze dużo, więc znalazłem nowy komin, można powiedzieć- nową wersję tego starego. Okazała się być nawet wersją poprawioną- skrzydło szło w górę jak balon. Lekka fascynacja powoli przeszłą w troskę, że może być trudno w tego wyjść- zacząłem kombinować ucieczkę, wiatr niezbyt silny, zniósł jednak model na zawietrzną i to dość daleko. Korkociąg niewiele pomagał- widać to na szczycie wykresu- te małe "ząbki"- do tego nie niwelował oddalania się modelu w poziome. Myślę, że już w na prawdę ostatniej chwili, widząc, że ciągle model jest sterowny i mnie słucha, tylko nie chce się zniżać, rozpocząłem brutalny lot na siebie, czyli pod wiatr. Ocena prędkości żadna, widać tylko było momentami flatter, który w przypadku Kursora jednak ma małą częstotliwość, więc nie jest od razu niszczący. Wynika ona z cech materiału, koroplast jest elastyczny, model w sumie dość wiotki, więc energia idzie w dużą amplitudę, a nie częstotliwość- drewniany model raczej na pewno by się rozsypał,, o kompozytach nawet nie piszę- inna bajka, inne zakresy prędkości.Po drodze trzeba było przelecieć pod ciemną podstawą cumulusa- jak mnie nie wciągnie- to się uda, pomyślałem. Nie wciągnął, wyszedłem na błękitne tło nieba, zakładając słusznie, ze tu nie będzie nosiło. Po paru minutach szczęśliwie wylądowałem. Okazało się, że Kursor zyskał widoczne ślady załamań powierzchni wzdłuż cięciwy, ale fason dalej trzyma. Te blizny to ostrzeżenie, że termika to żywioł. Najlepsza dla takich slowflyerów jak Kursor jest słaba, szeroka, nisko się zaczynająca i długotrwała, ale w szukaniu właśnie takiej nigdy nie wiadomo, na co się trafi.
  14. Po oszlifowaniu okleiłbym to papierem na wikol, potem farba i to wszystko, może na spód początku kadłuba i nos lekki laminat. Dodałbym jakiś pas wzmacniający, czy podłużnice z listewek na kadłub w obszarze przejścia, uskoku grubości pod skrzydłem- belka z ogonem. Aha- no i ścieniowałbym ten uskok pod skrzydłem, żeby było trochę jak w Prząśniczce- będzie mniejszy opór i lepiej dla śmigła.
  15. Panowie- no żadne "ponoć"- widać ją jak najbardziej, no chyba że chmury. Dodatkowo- jak tylko zobaczycie, będziecie od razu pewni, że to ISS- nie ma większego sztucznego obiektu na niebie, nie do pomylenia też z żadnym samolotem pasażerskim. Patrzmy częściej w niebo o zmierzchu- to poza tym fajne zajęcie tak ogólnie.
  16. MSK widać nieraz na naszym niebie- wieki obiekt, nie jakiś tam malutki sputniczek, czy tajny szpiegowski (te chyba mają odnośny kamuflaż, jakieś kosmiczne LOZENGE?). Ale raz zdarzyło mi się widzieć stację i ostatni lot powrotny promu kosmicznego- dwa obiekty lecące razem, równolegle, w stosunkowo niewielkiej odległości. Był wczesny zmierzch, miejsce tak jakby gdzieś Włochy, czy Afryka... Na drugi dzień trafiłem na wiadomość, że ostatnia misja promu itd.- więc to musiało być to. i z innej beczki, ale blisko- w zeszłym tygodniu obejrzałem w TV (ale tej innej, nie tej co nie oglądam wcale) film z dwójką tylko aktorów: zawsze piękną, ale taką jak dla mnie "prawdziwą, realną" Sandrą Bullock i też dobrym Dżorem Clunejem- "Grawitacja". Trochę za dużo efektów (jak już coś wybuchnie, czy się z czymś zderzy, to miliardy, biliony kawałków), ale takie niestety jest teraz kino. Ale w sumie dość prawdopodobnie i chyba jednak realistycznie pokazany ten dzisiejszy kosmos. Polecam wiec jak ktoś nie widział.
  17. zbjanik

    Zmarł Piotr Kozakow

    Niezręcznie jest zapytać- czy w swoim nicku było zawarte jego imię?
  18. Marabut dzielnie pełni swoją rolę- samolotu do wszystkiego, ma wylatane naprawdę dużo godzin i parę pakietów. Ostatnio mam dla niego i taki o pojemności 5000 mAh. Szczególnie dobrze się sprawdza przy większych wiatrach, a to przez większe obciążenie powierzchni i większą prędkość. Ale wczoraj postanowiłem wrócić do kiedyś próbowanego pomysłu ze zdjęciami z kamery umieszczonej na holu. Tym razem posłużyłem się małym rękawem z jakiejś zabawki dla dzieci. Filmu się normalnie nie da obejrzeć, bo grozi oczopląsem (jest obawa, że nie ustanie po zakończeniu projekcji ) , ale wyjęte z niego zdjęcia już jak najbardziej.
  19. Wiesław- kibicuję Ci jak zwykle, tym bardziej, że mamy widzę podobne gusta. Też mam na oku coś z Sołtyka, chyba bardziej Junka, ale to bardzo już blisko. Zrobisz "płócienne" pokrycie tyłu kadłuba? i Jaki będzie duży?
  20. Marku- nie, no absolutnie jest a propos czerwonych damskich butów, chodzi przecież o powód, dla którego to robimy- a sformułował go Rafał- Rafał- jesteś wygrany, nie dołuj się. Chodzi przecież o rezultat- osiągasz go mniejszym kosztem, czyli jesteś skuteczniejszy, ja może przepłacam? Ale do końca się nie ciesz- wszedłeś na tę drogę, wszystko jest kwestią czasu... . W każdym razie jest na pewno podobieństwo koncepcji obu przybudówek- i to są koncepcje słuszne- Marku.
  21. No więc to ja musiałem przejść pełną procedurę jako inwestor. Ta szara szczytowa ściana to dom sąsiadów i stoi on w granicy naszych działek -. Moja przybudówka powstała też w granicy, tylko, co oczywiste- po mojej stronie. W takich razach konieczny jest projekt z pełnymi szykanami, jakby człek budował willę 300 m2. Ale to jest już poza nami- teraz realizacja. Powiem tylko, że robię WSZYSTKO sam. Wyjątek to beton na płytę z gruchy i dwa przypadki pomocy dwu osób przy wciąganiu elementów na wysokość o wielkich gabarytach. Ściana od strony sąsiadów , taki wymóg- murowana (z pustaków ceramicznych), reszta szkieletowa. I taka ciekawostka- prawie, że wynalazek, ale nie całkiem, bo kiedyś Rzymianie wymyślili swoje Hypocastum- podłogę grzaną ciepłym powietrzem, właściwie dymem spalin. U mnie jest to zatopiona jakby wężownica w płycie fundamentowej, przez którą będzie przetłaczane powietrze (obieg zamknięty) ogrzewane w podwójnym płaszczu założonym na stalowym kominie. Komin zaś będzie stanowił "wydech" z kozy (no takiej trochę ładniejszej). Bardzo jestem ciekaw, czy to będzie efektywne- bo działać jakoś powinno, tylko, czy wystarczająco? Jak nie, to trudno- zostaniemy z samą tylko kozą. Ale jest szansa, że uda się poprawić efektywność ogrzewania niewielkim nakładem kosztów- oceniam to na 500 zł, bo wentylator kominkowy, który użyję mam akurat w zapasie- jedynie zakupiłem rynny stalowe (piony- czyli rury okrągłe)- na ten zalany betonem register.
  22. Naprawdę trzeba uważać w co się wchodzi- zaczyna się niepozornie- deska do krojenia, bardzo fajna nota bene, a powoli, powoli, najczęściej prowadzi do- no sami zobaczcie! 50 m2 przybudówki. Domu całego akurat w moim przypadku nie, bo już stoi od dawna, ale jak by kto nie miał, to czemu nie? Przybudówka to to w środku między moim domem (biały po prawej) a sąsiadami- po lewej. Naprawę- trzeba z tym uważać!
  23. No jeden jest Mistrz- Sebastian Kawa.
  24. Robert- Armin to jest to zwijane skrzydło z depronu wcześniej oklejone- czyli dalej Twój ulubiony Mały Modelarz, ale nie jak chodzi o kadłuby, tylko skrzydła właśnie. Co do wina, to zapraszam Cię oczywiście do Bukowa (nie jest aż tak bardzo daleko).
  25. W sprzedaży były takie modele- rzutki szybowce, nawet sylwetką trochę podobne do Iła, no w każdym razie w podobnej "estetyce" lekko topornych odrzutowców, też z takimi giętkimi skrzydłami- to są dwa skojarzenia. Ale jest i trzecie: statecznik poziomy można było zamocować przez wsunięcie w szczelinę na dwa sposoby. jeden sposób dawał normalny lot szybowcowy, a odwrotny- pętlę, może nawet serię pętli. Wynikało to z różnego kąta dla obu sposobów, w sumie więc zachowanie tego modelu było łudząco podobne do filmu z oblotu. Obstawiam, że kąt zaklinowania jest za duży, do tego pewnie trzeba jeszcze chyba poprawić położenie środka ciężkości. Giętkie skrzydła, oraz specyficzny profil diagnozy nie ułatwiają- pewne jest jednak, że płat wykonany w technologii Armin byłby sztywniejszy i przynajmniej ten aspekt zagadki by odpadł. Piszę to także dlatego, że trochę się poczuwam do winy, że padło na Iła 28, bo doradzałem Ci Robercie ten wybór, kiedy miałeś dylemat "no co by tu jeszcze nie zrobić" .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.