



-
Postów
1 475 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
45
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Latanie zgodnie i przeciwnie do wskazówek zegara
zbjanik odpowiedział(a) na lekarz temat w Jak zacząć, technika latania itd.
Dwie sprawy: fizyka- reakcja od śmigła, powodująca niesymetrię własności samolotu. A druga to psychika, czy ogólniej pilot. Ogólnie znaną okolicznością jest to, że szybownicy lepiej krążą w lewo, niż w prawo, ten kierunek też instynktownie w większości wybierają. Powody są różne, napiszę o swoim przypadku, ale to norma: szkolenie na wyciągarce, kilkadziesiąt lotów po kilka minut w tzw. lewym kręgu (nie "krąg okrągły", ale runda czterozakrętowa), co daje od razu 200-300 lewych zakrętów. Prawe rundy też, owszem bywały, ale na zasadzie wyjątku. To się od tego momentu raczkowania utrwala i zostaje. Do dzisiaj modelami też zazwyczaj tak latam. -
Luciola powstaje. Kadłub w zasadniczej części jest prawie gotowy. Aktualnie powstaje część kabinowa z górnym poszyciem przodu, ale powstają też stateczniki. Zdecydowałem się na pewne odstępstwo od oryginału, jak chodzi o statecznik poziomy- powinien być płytowy, pływający, ale zastosuję normalny, klasyczny układ z ruchomym sterem, a to ze względów wytrzymałościowych. Model nie jest za duży, często ląduję w wyższej trawie, a takie punktowe, przegubowe mocowanie będzie mniej trwałe, niż klejone na stałe.
-
Grzegorz- znakomicie! samolot powoli ładnieje i coraz lepiej lata. Napisz jaki masz silnik, pakiet i jakie czasy lotu wyciągasz. Bardzo dobrze kręci te beczki- super! Masz zaprogramowaną strefę zgniotu- pochłaniacz energii od kreta- fajnie to działa.
-
Grzegorz- widać, że bardzo poważnie podszedłeś do tych crashtestów- widać dużą determinację- no bo żeby aż po dwa w jednym locie... Sorry, filmie, loty były dwa. Ale faktycznie- wytrzymałość to cecha takich modeli (SPAD- mają swoją niszę pod tą nazwą).
-
Walczmy- na razie, mamy po prostu słabe wyniki.
-
Stanę po stronie poprawności- włośnica. OK, dobra, dopuściłbym jeszcze laubzegę ze względów historycznych, jako nazwę zwyczajową. Natomiast inne to już nieuzasadniona, zaśmiecająca język niepotrzebna twórczość. O język należy dbać- jest ważny, bo nie chodzi tylko o to, żeby się jakoś, tylko dobrze porozumieć- czyli "jakość, a nie jakoś". Ostatnio kupowałem zmiatkę (zmiatek?- kurcze, wymądrzam się tu, a mam takie wątpliwości) i szufelkę. Na etykietce pisało: zamiatacz ręczny. Jedna jest tego tylko przyczyna: dyletanctwo i niedouczenie. Co komu przeszkadzał listonosz, żeby powstał doręczyciel. Doręczy, albo nie- jak np. niewłaściwy adres, więc może niedoręczyciel? Listonosz to niósł ten list w jedną, albo w dwie strony i w ten sposób zawsze był sobą. DAJMY ODPÓR ŚMIECIOM- TO SĄ ŚMIECI. Wiem też jednak, że są osoby o nastawieniu mniej pedantycznym do spraw językowych- rozumiem to, są też ludzie którym zielony z pomarańczowym się nie gryzie, nie można o to mieć pretensji. Ale mam do nich apel, żeby przynajmniej tolerowali uwagi takich purystów językowych jak kol. Bogdan, czy moja skromna osoba, jeśli nie chcą się do nich stosować (a szkoda!) i nie wchodzili w zbędną dyskusję, bo bronią złej sprawy.
-
Faktycznie- pilot chyba nawet popadł w "deprechę", albo jeszcze gorzej- lata na pamięć, bez patrzenia. Gratulacje- piękne modele! Zbudowałem kiedyś malutkiego jodelka ze styropianu (pokrycie z bibułki kolorowej) na silnik CO2, ale twoje, to prawie prawdziwe samoloty, tylko mniejsze.
-
Nie, no oba są dobre! Stosuj co masz, ale polecam też drugi, którego nie masz- byle budować i latać. Stosowanie materiałów nieoczywistych to dodatkowy smak zabawy .
-
Różnica jest duża- coroplast jest z chyba z PCV, dość miękki, jakby tektura falista, tylko z folii. Poliwęglan to inne, twardsze tworzywo (przystanki autobusowe, zadaszenia itd.). Taka sama zaś jest ich przestrzenna struktura, ale wytrzymałość poliwęglan ma o wiele większą, także sztywność, odporność na zagniecenia itd., wagą jednostkową też się poważnie różnią. Oba materiały jednak są "latające". Tu jest wątek główny o Breakfaście: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/44028-breakfast-samolot-og%C3%B3lny/?hl=breakfast , jego ostatnie skrzydła były z coro, więc koniec są na końcu postów, a tu o Motylu (poliwęglan): http://pfmrc.eu/index.php?/topic/52286-motyl-motoszybowiec-25-m/?hl=motyl
-
Grzegorz- ale czy to jest na pewno coroplast, czy może poliwęglan? Ta wręga silnikowa przynajmniej tak wygląda. Poliwęglan też stosowałem- na stateczniki.
-
Faktycznie najważniejsze że lata- to sukces. Jestem po sezonie użytkowania modelu ze skrzydłem z coroplastu (Breakfast), który zakończył się mocnym kretem- zniszczenia duże, ale też trzeba powiedzieć, że ten materiał "ma moc"- jest wytrzymały, czyli materiał się sprawdził. Kraksa była na tyle silna, że puściło wiele spoin wewnątrz skrzydła, ale w sumie, gdyby się uprzeć, można wszystko skleić na nowo z istniejących elementów- nic nie odpadło . Planuję też zrobić akrobata, czyli idea podobna do twojej. Profil będzie symetryczny, góra i dół z coro, dźwigar i kilka żeber z depronu. Z tym dźwigarem to jest tak, że przy metrowej około rozpiętości, nie tyle będzie elementem nośnym bo to zapewni samo pokrycie, a raczej ma on zapewnić profil skrzydła- oddalenie obu powłok- górnej i dolnej od siebie, Sam zaś model będzie trochę sylwetką nawiązywał do akrobatów uwięziowych, które dawno temu budowałem. Co do twojego modelu, to: przydałby się właśnie symetryczny profil, krótszy przód, co da się zrobić m. in. dzięki pomniejszeniu statecznika poziomego (będzie lżejszy)- jest przewymiarowany. Ale generalnie wybrałeś dobrą drogę: ciekawy materiał, jakiś punkt wyjścia, potem stopniowy rozwój- któraś wersja będzie jeszcze pewnie dodatkowo ładna.
-
Mało zdjęć mi się zachowało, a modeli zbudowałem dużo. Odnalazłem kilka, już z ery RC- a były jeszcze inne: swobodnie latające, uwięź, a także Małe Modelarze, latawce, balony, wiatrakowce, nawet spadochrony- próbowałem chyba wszystkiego. Szybowiec to Ganimedes- mój pierwszy model RC. Rozpiętość 2500 w pierwotnej wersji, SK, SW, aparatura samoróbka kolegi Ryszarda Jureckiego z szarymi serwami Graupnera, ale na zdjęciach już firmową Webrą 6 FMSI- jeszcze na "zabawkowej" częstotliwości 27,12 MHz. Ukazana wersja już ma dodane lotki, zredukowany wznios i rozpiętość- bardziej pod zbocze. Skrzydła i stat. poziomy na styropianowych rdzeniach firmy Modela, pokrycie- balsa i japonka, lakier. Kadłub balsa, podłużnice sosna, przód wzmocniony sklejką 0,8 mm. Wersja dwukanałowa bardzo dobrze nadawała się do nauki- był czas na zastanowienie się, małe opadanie, majestatyczny powolny lot. Na zboczu też nieźle, ale w słabych i umiarkowanych warunkach- w silniejszych było trudno (deficyt umiejętności, ale też clarkowaty, powolny profil skrzydeł). Na zdjęciach okolice Węgierskiej Górki i moi synowie, koniec lat 80-tych, może początek 90-tych. Następne zdjęcia to VIP- żwawy dolnopłat, trzeci model silnikowy, na Coxa 1,5 Tee Dee, a w końcu Medaliona 2,5 (z regulacją obrotów). Może nie pierwszy, ale na pewno jeden z pierwszych modeli w PL wykonany z poważnym użyciem styroduru- przynajmniej kadłub, stateczniki, lotki. Też dwie wersje- pierwsza, bez wzniosu, okazała się zbyt narowista, nie zdążyłem zdążyłem zastosować Dual Rate. Po kraksie więc, wykonałem styropianowo-papierowe skrzydła z grubszym profilem i wzniosem. Latał jak marzenie- szybko (na Tee Dee bez regulacji obrotów), bardzo przewidywalnie. Super szybował, czasem można było zaliczyć komin po wyczerpaniu paliwa. Po założeniu większego Coxa można było latać i powoli i szybko. Podwozie miał, nawet z owiewkami, ale zdemontowałem ten niepraktyczny dla tego modelu dodatek. Serwa oczywiście standard, innych wtedy nie miałem, ale aparatura już na 35 MHz- Simprop Superstar.
-
Tylko łebki śrubek.
-
Zalakieruj śrubki kropelką lakieru- w razie co da radę odkręcić, można tez użyć kleju polimerowego. To piszczenie to względna sprawa- czasem silniki wydają taki dźwięk, ale to bardziej bez śmigła, po jego założeniu już im raczej ochota do tego odchodzi...
-
Zapewne to nikt z naszego forum, ale afera jest: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/warszawa-embraer-195-o-malo-nie-zderzyl-sie-z-dronem/8kg0nk
-
Można użyć kleju kontaktowego w sprayu, więc przyrost wagi będzie niezauważalny. Dodatkowo uzyskałoby się takie zalety (jeśli te cechy byłyby akurat przydatne): sklejając rowkowanymi stronami do siebie (jeśli masz rowkowany), wierzch byłby obustronnie gładki, a druga, to że można skleić od razu jako krzywiznę, więc nie byłoby potrzeby wyginać- myślę tu np. o górnym pokryciu skrzydła, szczególnie o okolicach natarcia czy jakimś obłym kadłubie. W swoim Bleriocie tak miałem, że profil z podkładu 6 mm się rozprostowywał i musiałem zastosować dodatkowe środki (cięgna z żyłki). Wtedy na to nie wpadłem, ale teraz zrobiłbym właśnie taką "sklejkę" w szablonie i byłoby po kłopocie
-
Pilatus PC-6 Turbo Porter 140cm - renowacja
zbjanik odpowiedział(a) na robertus temat w Modele średniej wielkości
Piotrze- co do zasady masz rację, ale procentowo spadek prędkości w już i tak bardzo powoli latającym modelu będzie niewielki, może optycznie nawet niezauważalny, więc może nie warto tego robić. W moim Breakfascie tak było. Pierwsza wersja skrzydeł miała porządne klapy i ich działanie najbardziej było widoczne w efekcie ubocznym, czyli zadzieraniu nosa przy ich wychyleniu, niż spowolnieniu lotu- ten był i tak już bardzo powolny, vide już raz zamieszczony w wątku głównym film: -
Sama rozpiętość to trochę za mało- co to za model co do charakteru- akrobat, makieta (jakiego samolotu?), trenerek?
-
No nie, ja to walnąłem absolutnie profesjonalnie. Pionowo, żadnej reakcji na stery pomimo wysiłków, zimna krew do końca- no po prostu śmiertelnie
-
Wiesław- ja bym zbudował jednak od nowa, tylko że: powiększony o 50% (już to pisałem na początku twojego wątku z budowy), nie zmieniając proporcji, stosując te same rozwiązania i materiały (tzn grubości, przekroje). Napęd leciutko mocniejszy pewnie będzie potrzebny. Różnica będzie kolosalna, na plus oczywiście. Będzie małe obciążenie powierzchni- to podstawa. Mogę przyjąć nawet jakiś zakład, że będziesz zadowolony. Moją pewność buduje także obserwacja, że robisz to bardzo starannie i zgodnie ze sztuką, więc dużo nie ryzykuję. Jak go tak wydłużysz, to niestety straci dużo uroku- a nie musi.
-
Po zdarzeniu z Breakfastem, które kazało go umieściło go w dziale Kraksa, czas na coś nowego. Od jakiegoś czasu już mam na uwadze piękny, mały samolocik amatorski typu Colomban MC 30 Luciole. Choć mieści się w szufladzie "amatorski", bo można go skleić w garażu, to stoi jednak za nim absolutny profesjonalista- inz Colomban z Francji (zbudowałem kilka makiet, ale dopiero teraz to zauważyłem, że zawsze były to konstrukcje francuskie- dlaczego? Nie wiem, podobają się mi też z innych państw, ale tak jakoś wychodzi). Luciola jest więc siostrą lub bratem słynnego Cri-Cri- najmniejszego wielosilnikowca. Siostrą, bo nazwa kojarzy mi się z żeńskim imieniem, jak z piosenki Maanamu, czy nawet spolszczoną Lucyną, ale zdaje się, że oznacza też świetlika- sympatycznego robaczka, więc może bratem? Luciola i Cri-Cri, jak to rodzeństwo- są nawet nieco podobni: kabiny są wizualnie wydatne, dość ścisłe "obejmują" swoim kształtem figurę pilota, bo całą reszta jest dość filigranowa. Dalej- mają duże wydłużenie skrzydeł, wąską cięciwę. Oba są też na swój sposób elegancko proste, celowe w kształtach. Ideał designu i funkcjonalności. Luciola jest w załażeniu właściwie dużym modelem latającym, no bo: -materiał i technologia (drewno, sklejka, trochę laminatu) to nasze surowce. Ale przecież zebra skrzydeł ma z pianki (taki trochę styrodur) -cięciwa skrzydła 68 cm- niewiele mniej miewają też modele -waga pustego samolotu 90 kg- bardzo mało -ale argument rozstrzygający, to to, że jest też wersja elektryczna- czyli jak normalnie u nas: silnik bezszczotkowy, aku lipol, regiel. Jedynie co, to nie ma odbiornika ani serw- jest za to pilot. Model będzie generalnie ze styroduru, listewek, owocówki, folii PET (kabina, maska silnika) itd. Rozpiętość niecałe 1600 mm, waga do 1200 g- takie są założenia. Trochę niechętnie ze względów estetycznych, ale chyba zastosuję jednak profil KFM. Przemawia z tym mała cięciwa płata (150 mm), a te profile jednak dobrze się czują w takich niekorzystnych aerodynamicznie zakresach.
-
Przed startem model powiedział: nie lecimy! Mianowicie po kontroli sterów (działały), po dodaniu gazu, już do startu z ziemi, silnik impulsowo "bzyknął" parę obrotów, po czym stanął. Stery nie działały- brak zasilania. Otworzyłem model, rozłączyłem wtyczkę zasilania, włączyłem powtórnie- wszystko OK. Przez 15 min. latałem na wysokości od kolan do pasa we wreszcie spokojnym po tylu dniach powietrzu nad świeżo skoszoną łąką. Pozostałe 5 minut "paliwa" postanowiłem jednak wykorzystać inaczej. Na wysokości ok. 40 m wykonałem parę kręgów na plecach. No i już mając zamiar kończyć lot, wykonałem jeszcze ostatni zawrót. Model w położeniu na plecach, przeszedł w prawie pionowe, choć leciutko plecowe, nurkowanie. Nie reagował na sygnały. Skasowany został cały przód kadłuba, aż do skrzydeł. Skrzydła ucierpiały niewiele, choć Tekpol lekko pękł w okolicy mocowania, nad kabiną. Po sprawdzeniu elektroniki- zaskoczenie, żadnych szkód, oprócz urwania anteny odbiornika. Nawet składane śmigło całe, choć kołpak w kawałkach. W jakiś sposób odcięło zasilanie, od przeciążenia- może wtyczka pakietu winna, albo zimny lut (nie stosuje goldów, tylko połączenie lutowane). Ale jest jeszcze jedna koncepcja- sąsiadka. Otóż przechodziła obok drogą, przed feralnym początkiem tej akrobacji i jakoś nazbyt uprzejmie powiedziała "fajnie lata, prawda?". Niektórzy ludzie mówią, że ma "takie niedobre oczy". Ja w żadne przesądy oczywiście nie wierzę, ale....
-
Chłodzenie i przepływ musi być, ale jego formy aż do postaci gładkich tuneli w takim modelu nie ma co demonizować, jak w jakimś odrzutowcu. W RWD masz stosowny wlot czołowy, a gdzieś z tyłu trzeba zapewnić wylot- możne to być, znowu jak w oryginale szczelina pomiędzy osłoną silnika (okapotowaniem- tak się kiedyś mawiało), a zasadniczą konstrukcja kadłuba, albo w wersji innej, bardziej depronowej- otwarte, czy uchylone okienko boczne. Ostatecznie zawsze też można zrobić dyskretną szczelinę pod skrzydłem, czy w dole kadłuba. W miarę dobrze skonfigurowane wyposażenie daje się schłodzić takimi sposobami.
-
Materiał, surowiec, jest bez znaczenia- tzn. każdy ma swoje specyficzne własności, wymaga innego traktowania, różna też może być np. trwałość, czy inne cechy fizyczne . Ale to wg. mnie nie jest ważne kryterium w ocenie tego co się zrobiło. To tak, jak niektórzy twierdzą: tylko płyty winylowe, żadne tam CD... Mają swoją rację, nawet się z nimi zgadzam, że mają zalety, nawet niektóre niepowtarzalne, ale jak chodzi o aktualną rzeczywistość w sensie postępu, to jest już góra cała nowych rozwiązań, które też mają masę zalet i nie należy ich pomijać, czy dyskredytować. W depronie też można być mistrzem, mogą być z niego znakomite konstrukcje, choć w balsie ciągle też- jedno nie wyklucza drugiego. Zachęcam do szerokiego widzenia sprawy.
-
Lucjan- może Kamień Śląski? Spokój, blisko A4.