



-
Postów
2 809 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
27
Treść opublikowana przez Viper
-
No i stało się, złapałem gumę. Coś mam pecha w tym roku, w samochodzie już dwukrotnie złapałem, z czego pierwszy przypadek skończył się wymianą opon, teraz do kompletu jeszcze rower. Zastanawiam się czy przy okazji nie zmienić na bezdętkowe, zwłaszcza że obręcze są kompatybilne.
-
Ja też dziś pojeździłem, co prawda tylko po W-wie, ale znowu wracając nadrobiłem i pokręciłem sie po Lesie Kabackim. Na szczęście wokół W-wy trochę fajnych rowerowo lasków jest, a jazda po lesie to zupełnie inny poziom frajdy z jeżdżenia.
-
Mimo popołudniowego upału przejechałem moją stałą traskę po Wwie, a wracając nadrobiłem prawie 20 km by znowu pojeździć po Lesie Kabackim, cudownie, spokój, cisza, cień, przyjemny chłodek. Chociaż tak prawdę mówiąc widać, że długi weekend i Wwa opustoszała, nie ma korków ani na ulicach, ani na ścieżkach rowerowych. Jaki stąd wniosek, długie wekendy powinny trwać stale
-
Bez przesady, wyczynowcem nie zamierzam być, ale trochę wiedzy nie zaszkodzi, a wysiłku się nie boję Zwłaszcza, że moje doświadczenia z bieganiem pokazują, że wiedza, systematyczność i dobry plan treningowy pozwalają sporo osiągnąć nie ryzykując przy tym kontuzji. Interwały, strefy tętna i budowanie dobrej podstawy tlenowej to było dla mnie w bieganiu jak objawienie, chciałbym to przenieść na grunt roweru, zwłaszcza że przerobiony kilka razy covidek porządnie mi namieszał w wydolności. Od 2 lat gdy wróciłem do roweru, mam dużą frajdę, widzę postęp, ale wydaje mi się, że przy odrobinie wiedzy będę w stanie uzyskać więcej, a i ogólnej wydolności z pewnością to nie zaszkodzi.
-
Postanowiłem i ja podejść do roweru bardziej naukowo i systemowo i zakupiłem Jeszcze nie zacząłem lektury, tylko pobieżnie przejrzałem, ale wydaje się to pozycja bardzo cenna.
-
Ze specjalną dedykacją dla Jarka i wszystkich Czytelników tego wątku Co prawda dopiero niedawno zacząłem czytać, ale wciąga, polecam
-
Dziś rozpocząłem sezon wingfoilowy, a piszę o tym w wątku rowerowym, bo w porcie w Nieporęcie byłem świadkiem niecodziennej sceny. Gość przyjechał na rowerze, z przyczepką, na niej miał przymocowaną położoną na płasko i do góry nogami deskę z dokręconym masztem i foilem. Przyznam się, że widok imponujący. Jak się domyślam w przyczepce pod deską był pewnie wing i pianka, acz tego nie widziałem. Ciekawe czy taki foil działa jak statecznik w bolidzie formuły 1 ? Może Jarek wykorzystasz patent, przy Twoim tempie takie ustrojstwo dociskające do ziemi mogłoby się przydać
-
Skoro przypominasz Damy polskiej piosenki, które potrafiły genialnie śpiewać i nie musiały szokować wyglądem, czy zachowaniem, by zwrócić na siebie uwagę, to ja dorzucam jeszcze trzy Panie
-
Powrót do młodości
-
Ja to jestem mały miś (a`propos tych tras), aczkolwiek mając na względzie, że wróciłem do rowerowania po ponad 30 latach w zasadzie niejeżdżenia i sprawia mi to dużo funu i powoli, ale stale zwiększam ilość przejechanych kilometrów, to tak, jestem z siebie dumny, zwłaszcza, że wciąż widzę potencjał do poprawy
-
Grochóweczka na trawce, prima Wygląda na ładne okoliczności przyrody, super, nie tylko ja Jarkowi "psuję" wątek
-
Albatros dIII 1800mm rozpiętości, zestaw firmy Pichler
Viper odpowiedział(a) na Viper temat w Półmakiety
Kadłub wreszcie oklejony, jutro zabieram się za szpachlowanie i szlifowanie. Fotki jak już będzie gładziutki -
O patrz, super W W-wie mam jeden upatrzony punkt, gdzie prawie zawsze są od ręki, ale puszki. Byłem u Syna w Liverpoolu i znalazłem też tylko puszki, a jak już napisałem, generalnie puszek nie kupuję, Guinness to wyjątek.
-
Wygrał Pan lutownicę Tak jest, jedno z moich ulubionych piwek.
-
Ma, to smutna prawda. Ale poza tym to fajne miejsce spacerowo, biwakowo, rowerowe, nawet coś a`la park rozrywki jest i graniczy z ogrodem botanicznym.
-
Co tam zdjęcie, smak się liczy Następnym razem, bo jeszcze mi trochę puszek zostało z ostatniego wyjazdu. Na marginesie to jedyne piwo, które jestem w stanie pić puszkowe, jakoś nie widziałem butelkowego. Generalnie nie znoszę połączenia metalu i piwa, zamiast smaku piwa czuję smak metalu, a to się broni. Jakieś sugestie co mam na myśli?
-
Zgodnie z założeniem rowerek zaliczony. Ależ mi to pedałowanie frajdę sprawia, aż tak że jadąc w jedną stronę nadrobiłem z 15 km i pojechałem w drugą by trochę pojeździć po Lesie Kabackim. Urokliwe miejsce zwłaszcza w upały, w cieniu drzew panuje miły chłodek. A teraz raczę się jednym z moich ulubionych złocistych, och przepraszam ciemnobrązowych z obfitą ciemnobrązową pianką płynów
-
Fajna przyczepka, ale ja mam dożycę, pewnie z 65 kg, to musiałaby by być naprawdę niezła przyczepka
-
Kwiecień miałem wyjazdowy, a jak już byłem w W-wie to nadrabiałem w pracy, a pogoda też nie rozpieszczała. I tylko śledziłem relacje Jarka. Ale dzisiaj korzystając z długiego wolnego weekendu i pięknej pogody, najpierw pospacerowałem z psinką po lesie, a potem śmignąłem szybką stałą traskę przez pół W-wy i z powrotem. I mimo iż w kwietniu to pierwsza jazda, to siedzenie (bez pieluch ?) czuje się świetnie. I ponownie stwierdzam, że Warszawiacy jeżdżą na rowerach wcale nie mniej chętnie i licznie niż mieszkańcy Amsterdamu,momentami na ścieżkach i przed przejściami panował wręcz tłok. Plan na długi weekend majowy: - rozpocząć sezon wingfoilowy - codziennie rowerek i może jakąś dłuższą traskę - rozpocząć sezon latania Kolejność niekoniecznie taka
-
Kupiłeś, masz fun z jazdy to się ciesz i używaj, a nie zastanawiaj czy można kupić lepsze. Bo jak w każdej dziedzinie w rowerach też jest wyścig zbrojeń, którego nie da się wygrać, no chyba że się ma portfel bez dna Gratuluję i miłej jazdy. Zgadzam się, że z perspektywy siodełka rowerowego, oraz w moim przypadku spacerków z psinką poznaje się swoje miasto na nowo
-
Jak to jest Twój "zły" dzień i wynik to ja bym chciał tak ciągle Gratulacje
-
Będę bronił Okęcia, zresztą ostatnie rankingi to potwierdzają . Gdzie tam lotnisku w Kopenhadze do Okęcia. W życiu na żadnym lotnisku i kontynencie nie przeżyłem takiego paraliżu i burdelu jak w Kopenhadze, sorry, ale dla mnie to najgorsze lotnisko na jakim byłem
-
Kopenhagę znam tylko z lotniska (przesiadka) i nie jest to najlepsze wspomnienie. Takiego burdelu, rozgardiaszu i paraliżu lotniska spowodowanego opadnięciem ledwie kilku płatków śniegu jak tam to nie widziałem nigdzie na świecie, a niby kraj skandynawski, więc zaznajomieni z zimą. Dodam tylko że w tych samych warunkach pogodowych z podobną ilością śniegu odlot z Okęcia odbył się bez żadnych opóźnień i żadnych oznak nerwowości, czy rozgardiaszu. Ale wracając do rowerów, chętnie sprawdzę przy okazji
-
Jak zwykle piękna relacja. Ja wróciłem z krótkiej wycieczki/nie wycieczki i byłem między innymi w Amsterdamie, stolicy kraju rowerów (przynajmniej tak głosi slogan ). Przejechałem całą Holandię w obie strony i za dużo tych rowerzystów jednak nie widziałem (inna sprawa pogoda była słaba), za to w samym Amsterdamie rzeczywiście trochę ich jeździ na rowerach miejskich, ale mam wrażenie, ze czasem w wekendy w W-wie są większe tłumy rowerzystów, a dwa. że jednak w W-wie zasady ruchu i bezpieczeństwa (wiem to dziwne co piszę) są jednak bardziej respektowane. Holendrzy jeżdżą jak szaleni