



-
Postów
3 069 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Treść opublikowana przez samolocik
-
W ESA czytasz jasny regulamin dostępny na stronie www, wykonujesz tani model przy pomocy instrukcji Mirka (mirolek) dostępnych na youtube, zabierasz 30pln wpisowego i jedziesz na zawody startując w jednym zadaniu (walka). W F3K czytasz regulamin, czytasz zadania do wykonania w trakcie zawodów i ich nie rozumiesz do końca, komend puszczanych w trakcie zawodów z odtwarzacza i wydawanych w szybkim tempie w j. EN też nie do końca rozumiesz. Do tego bujasz się z załatwieniem formalności typu stowarzyszenie i licencja wpadając w stałe opłaty roczne niezależnie od tego, czy Ci się spodoba latanie w F3K, czy też nie. Kupujesz używany, przeważnie połatany po kraksach w zawodach model za 1.200pln i cieszysz się, że to była okazyjna cena. Nadal brak na rynku rozsądnych dobrze latających modeli w rozsądnej cenie, wyjątkiem był VIRGOS a teraz kandydatem mógłby być SPINACZ, gdyby ktoś zrobił nim wyniki na zawodach. Jednodniowe szkolenie zorganizowane na początku i na końcu sezonu mogłoby pomóc w decyzji latać/nie latać lub możliwość startowania w zawodach bez posiadania licencji na zasadzie startujesz ale Twoje punkty nie liczą się, tj. nie jesteś klasyfikowany w oficjalnej punktacji. Czyli startujesz, zdobywasz doświadczenie a jak je już masz i Ci się podoba to występujesz o licencję i latasz dalej będąc punktowany.
-
Gdyby nikt u nas nie kradł to fajne miejsca powstawałyby jak grzyby po deszczu i nie tylko nasze lotniska mam na myśli. A wracając do siatki. Może gdyby jakieś stare słupki osadzić i do tego stare przęsła z ogrodzenia to nikt by nie zabrał bo stare... Albo wbetonować rurki a słupki i siatkę przywozić ze sobą :-( to musi być coś co nikomu się nie nada ani na bramkę piłkarską, ani jako ogrodzenie :-)
-
Pomimo prób z innymi dostępnymi krajowymi modelami z różnych względów zakończyłem na FB 2 i zamierzam dłużej pozostać. Serwa KST X08
-
O nadajniku T18SZ sport złego słowa nie dam powiedzieć. Ale w jego miejsce kupiłem sobie model Fireblade II z fajnymi serwami Mam jeszcze 8 kanałową Futabę z modulacją TFHSS/SFHSS i odbiornikami o zasięgu 500m (inne z grupy cenowej do 240pln nie wejdą mi do DLG) i pewnie ten zestaw zostanie użyty do pierwszych lotów. Wcześniej testowałem go z Virgosem F3K i dawał radę.
-
Ciężko nie mieć pytań jeżeli się samemu nie używało. Nadajnik nie jest drogi, odbiornik 4 kanałowy do DLG też w znośnej cenie, możliwości oprogramowania ogromne, stąd zainteresowanie.
-
Czy ktoś już używał Taranisa QX 7 z DLG?
-
Każdy z Was ma rację. Jedna osoba ma malutki domek 60-100m2 kryty blachą a druga 200m2 z większą ilością grubszych ścian i dachówką. I okazuje się, że piewrsza płaci za gaz drugie tyle a gaz co ta w większym domu. Jak porozawiają razem to dojdą do tego, że duży, masywny dom wolniej się ogrzewa ale i wolniej schładza więc nie wywiewa z niego ciepło jak jest wietrzna Zima. Okaże się też że właściciele dużego domu wolą chłodniej a w zasadzie to cała rodzina rano wychodzi do pracy/szkoły i wtedy automatycznie piec schodzi z ogrzewaniem np. na 14 stopni a przed przyjściem domowników się nagrzewa do 17-18 st. bo tyle lubią. A w tym samym czasie właściciele pierwszego domu mają małe dziecko, z którym cały czas kotoś siedzi w domu i muszą trzymać temp. 21st na okrągło :-) Gazem zawsze będzie drożej w standardowym domu. W tym docieplonym, gdzie pilnowało się robotników żeby docieplali zgodnie ze sztuką będzie kosztowo znoście i na pewno wygodniej niż w przypadku opalania węglem. Nie znam w swojej okolicy żadnego właściciela starszego domu, który przeszedł na gaz. Wszyscy czekają do ostatniego momentu, w którym będą jeszcze mogli palić węglem, czy też wszystkim co im wpadnie pod rękę. Gazu nie znajdziesz w lesie, czy na ulicy i nie dorzucisz do pieca. W przyadku węglowego zawsze coś można dorzucić. Pomimo wszystko wolałbym aby wszyscy mieli wygodne piece gazowe a ceny gazu, które ponoć maleją stanowiły 90% tego co pojawia się na rachunku. Bo teraz nawet przy malejących cenach gazu rachunek potrafi być taki sam lub wzrosnać bo opłaty przesyłowe, za infrastrukturę i czego tam jeszcze nie wymyślą aby zapewnić sobie stałe zyski. Jak gaz będzie a tani to wzrosną opłaty za przesył i infrastrukturę. Tego możemy być pewni.
-
Tego jeszcze nie rozstrzygnąłem po latach. Tj. ciężko spotkać na rynku nadajnik, którego drążkami można wygodnie sterować kciukami. OK, Graupner z serii MZ jest takim oraz po części MPX z tytułu tego tematu. Reszta miała za wysokie drążki aby sterowanie kciukami było wygodne, więc sterowałem palcami. Ale podświadomie bardziej leży mi sterowanie kciukami.
-
Żeby tak bliżej było... Jak poskładam sprzęt to za tydzień latam u siebie. Może Koledzy latający w okolicach też dołączą? Będę na zawodach w Krakowie na razie raczej jako latający w przerwach lub oglądający bo z licencją to juz raczej nie zdążę z resztą trzeba to jeszcze przemyśleć ;-) Gdyby tak sprzedawali licencje jednorazówki na zawody poprzez zakupy online to pewnie byłoby więcej chętnych
-
Przemek, Patryk, dziękuję Wam za odpowiedzi. Jako o opcji B myślałem o Taranisie X9D ale ergonomię ma dużo gorszą niź Multiplex (chodzi o moje osobiste odczucia organoleptyczne). Nie "macałem" jeszcze Taranisa QX7.
-
Cześć, czy Macie może jakieś doświadczenia z nadajnikami o tej modulacji? Pytam ponieważ miałem ten nadajnik w rękach i pasuje mi w nim większość rzeczy, więc zastanawiam się nad jego zakupem. Interesują mnie informacje na temat jakości połączenia oraz szybkości nawiązywania połączenia nadajnik-odbiornik po jego utracie.
-
Nie pchać się w gaz dopóki gmina nie dostarczy dokładnej rozpiski kto za co I ile będzie płacił. Decyzję trzeba podejmować świadomie, czyli mając maksymalną ilość danych jakie uda się uzyskać od gminy i samemu. Gmina powinna dostarczyć informację ile będzie kosztowało ogrzewanie i ciepła woda po wymianie na gaz przy założeniu jakiejś kilku temperatur (np. 18/19/21) w pomieszczeniach przy określoonej kubaturze i średnij temperaturze z ostanich lat w okresie grzewczym. Jak na razie to gmina chce sobie zrobić dobrze. Gaz ma wiele zalet ale trzeba znać koszty na teraz i w przyszłości (ogrzewania, utrzymania i seriwsu okresowego instalacji) żeby świadomie zadecydować.
-
Byłem niedawno osobiście w tym sklepie i to co piszę dotyczy wyłącznie sklepu stacjonarnego a nie sprzedaży realizowanej wysyłkowo, która bardzo sprawna a produkty są często w konkurencyjnych cenach i świetnie zapakowane. Od chyba ponad 2 lat wiedziony reklamami i internetowymi relacjami ze sklepu i organizowanych przez niego festynów pragnąłem pojechać tam i osobiście zaznać przyjemności kupowania lub choćby pooglądania w sklepie prawdziwie modelarskim, świetnie zaopatrzonym i zorganizowanym a po wszystkim napić się kawy w sklepowej kawiarni. No i nadszedł ten dzień kiedy przejeżdżałem niedaleko i udało mi się wyszarpać godzinkę na skok w bok z trasy. SKlep z zewnątrz super, dojazd do sklepu również idealny - zjazd z autostrady, duży parking, nowoczesny budynek, kilka zaparkowanych samochodó klientów. Wszedłem do środka, ukłoniłem się Pani przy kasie i wziąłem koszyk bo nuż coś kupię :-) Pierwsze wrażenie to duuużo miejsca, ale jak już przeszlem kilka alejek to wrażenie że regały nie są dobrze zlokalizowane, że bardziej komuś zależało aby dobrze działał monitoring kamer i ten prowadzony osobiście przez kilku pracowników siedzących przy dedykowanych stoiskach (drony/śmigłowce / samochody / samoloty) niż aby klient był zadowolny i miał wszystko pod ręką. Druga sprawa, ważniejsza to ilość wystawionych artykułów na stronie internetowej a ta wystawiona w sklepie. Po przejściu całego sklepu rzuca się nachalnie w oczy, że firma jest skoncentrowana na sprzedaży internetowej. Twaru na sklepie jest mało a elektronika... co tu dużo mówić. Na stoisku s nadajnikami nie było np. nadajników Futab T14SG, które na stronie www są w promocji, nie było też nadajnika FX22, nie było też innych. A stan tych nadajników, które są wystawione jest dramatyczny. O ile mogę zrozumieć urwaną klapkę zasłaniającą gniazdka lub oderwaną nakładkę antypoślizgową w Futabie to nie zrozumiem tego, że nadajniki sa poprostu ochydnie brudne - kleją się do rąk. Musiałem umyć ręce po wyjściu ze sklepu! Nadajniki - te w "kiepskim" stanie są oczywiście zabezpieczone przed kradzieżą np. mała kłódeczka założona na zaczep nadajnika, gdzie normalnie zaczepia się smycz. Serw nie widziałem na sklepie, ne widziałęm też żadnych lepszych silników, silniki "markowe" elektryczne fm Potenza w szklanych gablotkach. Samolotów też zbyt wiele nie było. Ok, pochodziłem, pomacałem nadajniki bo na tym najbardziej mi zależało a zakupię sobie przez internet bo będzie szybciej i czyściej niż w sklepie stacjonarnym. Przy wychodzeniu ze sklepu chciałem się napiś tej kawy, no ale kawiarna zamknięta chyba do następnego rozpoczęcia sezonu, bo widniała data 1 kwietnia :-) No nic, marzenie spelniłem bo w sklepie byłem. Pozdrawiam Wszystkich i zachęcam do odwiedzin naszych krajowych sklepów.
-
Dziękuję Rafał, zmiany w kadłubie pewnie spowodowane przeniesieniem serw choć więcej rzeczy można załatwić tym skróceniem i wydłużeniem jak domiemywam.
-
Cześć, jaka jest różnica pomiędzy Fireblade a Fireblade 2, który pojawił się na stronie http://gcm-model.com/ ?
-
Do lutowania może i nie pomaga ale do bielenia przewodów cyną tak. Wystarczy porównać różnicę pomiędzy cynowaniem bez polopiryny i z polopiryną. Oczywiście są lepsze środki. Ten z polopiryną jest jeszcze z czasów komuny, gdzie było ciężko o cokolwiek.
-
Polopirynka jako kwas pozwala na dużo łatwiejsze pokrycie cyną miedzianych drucików. Nie znam procesu od strony chemicznej ale tak to działa w praktyce. Warto spróbować. Boguś, zgadzam się z Tobą i poprawię swój wpis w tym temacie. Grot mojej lutownicy już dawno stracił jakąkolwiek warstwę ochronną, więc jemu żadna metoda czyszczenia nie zaszkodzi. Natomiast do transformatorowej używam drutu miedzianego więc i jemu nic się nie dzieje.
-
Do pobielenia cyną użyjemy następujących akcesoriów: - lutownica zwykła 40-60W (lub inna) lub transformatorowa, - cyna, - kalafonia, - tabletka aspiryny lub polopiryny lub jakiś zamiennik ;-) - deseczka aby nie przypalić stołu lub skrzydła... Zasada jest taka, że najpierw rozgrzewamy lutownicę a dopiero potem pobielamy cyną/lutujemy elementy. Dlaczego? Dlatego aby jak najkrócej nagrzewać lutowane elementy co zapobiegnie: stopieniu izolacji na lutowanych drutach, skurczeniu się termokurczliwej koszulki nałożonej na drut aby ją później obkurczyć na miejscu łączenia drutów, roztopieniu lub przegrzaniu podzespołów elektronicznych, do których lutujemy przewody. Jedna uwaga przed dalszymi czynnościami. Opisuję lutowanie złączki do serw lotek i wcześniej włożyłem przewody serw do kanału w rdzeniu skrzydła tak aby ich obcięte końcówki wystawały w miejscu mocowania złączki. Jeżeli przylutujemy złączkę do przewodów serwa to nie będzie możliwości wciągnięcia przewodu do skrzydła. No to pobielamy cyną miedziane końcówki przewodów: - skręcamy razem miedziane druciki aby się nie rozchodziły na boki przy pokrywaniu ich cyną, - upewniamy się, że grot lutownicy jest czysty jeżeli nie to czyścimy go zgodnie z instrukcją obsługi lutownicy tak aby nie uszkodzić warstwy ochronnej grotu jeżeli takowa się na nim znajduje,, - rozgrzewamy lutownicę, - przytykamy grot lutownicy do cynowego drutu nabierając mniej niż kropelkę cyny, (tutaj uwaga, nie wdychamy oparów rozpuszczanej polopiryny - są szkodliwe dla zdrowia) - przykładamy końcówkę drutu na tabletkę polopiryny i z góry lekko przykładamy rozgrzany grot aż zacznie się rozpuszczać polopiryna a cyna zacznie przesączać miedziane druciki końcówki przewodu, - to samo powtarzamy dla każdej końcówki otrzymując w efekcie przygotowane druty do dalszych prac. Jako złączek do łączenia przewodów serw lotek biegnących z uszu do centropłatu użyję sprzedawanych przez Arthobby złączy Micro 4B Przed przylutowaniem przewodów do złączek pobielam ich końcówki wyżej opisaną metodą. Następnie na przewody nakładam koszulki termokurczliwe a potem lutuję do złączek. Jak zauważycie na zdjęciu złączka jest przytrzymywana przez kombinerki których rączki są spięte wielokrotnie gumką recepturką czego na zdjęciu nie widać. Gumka zastępuje rękę ściskającą kombinerki i w miarę dobrze się sprawdza w tej roli. Jeżeli Macie inny-pewniejszy przyrząd do przytrzymania złączki na czas lutowania to zastosujcie go. Następnie nasuwamy koszulki na miejsca lutowania przewodów i obkurczamy je np. nad płomieniem gazowej zapalniczki. A tak wygląda lutowana złączka z przewodami w skrzydle. Jak to w życiu bywa zapomniałem odpowiednio wcześniej wyciąć w rdzeniu skrzydła miejsca, w których będą wklejone na żywicę złączki. Dlatego wykonuję je teraz najpierw wyznaczając ołówkiem obrys wycinanego kształtu a potem delikatnie nacinając rdzeń nożykiem a potem wydłubując go zakrzywionym spinaczem biurowym. Ważne aby dolna część wykonanego otworu była dokładnie doczyszczona aż do forniru co zapewni lepsze mocowanie wklejonej złączki. Żeby się nie nudziło przejdziemy do wykonania zawiasów lotek i klap. Producent wlaminował zawiasy w strukturę skrzydła na etapie jego produkcji. Nie zaoszczędzi nam to czasu na wykonanie zawiasów ale z pewnością połączenie będzie trwalsze i mniej podatne na rozciąganie niż zawiasy wykonane za pomocą taśmy klejącej-chirurgicznej firmy 3M, które przez wiele lat były zalecane do modeli ArtHobby przez producenta. Producent zaznaczył kontury lotek i klap na elementach skrzydła, ale tylko na ich jednej powierzchni. Pierwszym etapem wykonania lotek lub klap jest przeniesieni punktu nacięcia skrzydła na jego drugą powierzchnię aby wiedzieć, do którego punktu mamy ciąć skrzydło celem wykonania powierzchni sterowej (lotka/klapa). Najprostszą metodą jest wbicie na wylot szpilki lub igły. Staramy się to zrobić jak najdokładniej nie przechylając szpilki na boki.. Jak już mamy punkty z obu stron skrzydła to wykonujemy nacięcia lotek piłą o jak najdrobniejszych ząbkach. Nacięcia wykonujemy dla wszystkich lotek i klap, czyli 8 nacięć. Po wykonaniu nacięć przykładamy metalową linijkę do górnej powierzchni skrzydla jednej z klap i przyklejamy ją taśmą malarską. Na zdjęciu widać tylko lewą stronę linijki ale analogicznie przyklejamy drugą stronę. Teraz zaokrąglonym i ostrym nożykiem nacinamy górną powierzchnię skrzydła w miejscu położenia klapy (górną ponieważ zawias klapy znajduje się pod fornirem dolnej powierzchni skrzydła ze względu na fakt, iż klapy wychylają się w dół). Nacinamy najpierw delikatnie starając się przeciąć twardą warstwę lakieru i forniru przy zachowaniu linii prostej cięcia a w następnych przejściach już coraz głębiej aż po kilku wyczujemy że nożyk zaczyna się ślizgać po kewlarowym zawiasie. Poniżej wykonane głębokie nacięcie górnej powierzchni skrzydła aż do zawiasu klapy wlaminowanego pod fornir dolnej powierzchni. Teraz przyklejamy linijkę analogicznie ale do dolnej powierzchni skrzydła w miejscu gdzie będziemy nacinać fornir znajdujący się nad zawiasem. Tym razem nacinamy delikatnie aby przebić się przez lakier i fornir ale nie przeciąć zawiasu. Po wykonaniu cięcia do momentu kiedy nożyk zaczyna się ślizgać po zawiasie odklejamy linijkę i trójkątnym iglakiem wykonujemy rowek do głębokości zawiasu. Pozwoli to na odchylenie się klapy. Teraz staramy się delikatnie odchylić klapę do siebie patrząc, czy odchylenie klapy nie jest blokowane przez nie dociętą boczną część klapy lub nie do końca wykonane głębokie nacięcie itp. o ważne aby przez drobiazg nie uszkodzić klapy. Odchylana klapa patrząc z góry. Takie same czynności powtarzamy dla drugiej klapy. Relacja będzie kontynuowana w wolnym czasie do stanu modelu z działu giełda.
-
7. Bitwa o Bemowo - ESA (2 września 2017)
samolocik odpowiedział(a) na JacekO temat w Zawody i imprezy
Przeczuwaliśmy to, dlatego na zawody nie zgłosiła się pełna obsada Gratulacje dla Kolegów, którzy pomimo niepewności przyjechali i dobrze sie bawili na przekór pogodzie. Za rok będzie lepiej -
Drobna promocja z 300 na 200 EUR. Ładowarka 2x200W AC/DC https://www.lindinger.at/en/supplies-und-misc/clearance/corally-eclips-2400-duo-charger-ac-dc-400w-lcd-screen-2x-1-6-li-xx-1-15-ni-xx?sc_src=email_2043600&sc_lid=124024148&sc_uid=ohlElO1vha&sc_llid=13418&sc_eh=11de3b3f9e6227491
-
Na razie nie mam dostępu do swoich gratów, więc zrobiłem nieudolny rysunek połączeń - widok z gory skrzydła. Czyli od pierwszego serwa 3 kabelki do złącza 4 pinowego zakupionego w ArtHobby (3 pinowych nie mieli na stanie, więc usunę 1 pin) potem od drugiej części złącza okrążę wnękę na serwo i zakryję deseczkami balsowymi jak na jednym z wcześniejszych zdjęć. Trzeba będzie połączyć te dwa z trzech kabelków od serwa lotki z 2 kabelkami plusowym i minusowym serwa klapy oraz dolutować kabelki sygnałowe do 4 żyłowego kabla biegnącego od wnęki poprzez otwór w centropłacie na zewnątrz skrzydła a tam prawdopodobnie jak pisaliście złącze MPX. Nie przepadam za lutowaniem kabelków serw ale chyba nikt za mnie tego nie zrobi...
-
Dźwigar chyba rzeczywiście cały bo "wyszedł" z miejsca klejenia połówek centropłata. Na pewno da się naprawić tylko pomalutku jak pisze Witek :-) I śruby plastikowe to wtedy większe szanse na przeżycie płata bez złamania - ścina śruby przy uderzeniu w skrzydło w osi wkręconych śrub (wiem bo miałem taką kraksę). No chyba, że uderzenie poszło inaczej.
-
Dziwne komentarze... mam nadzieję, że kobieta z tego wyjdzie z minimalną stratą na zdrowiu a osoba nierozważnie jeżdżąca w miejscu publicznym, która straciła kontrolę nad pojazdem zainteresuje się losem poszkodowanej przez siebie kobiety i pomoże jej dojść do zdrowia.
-
Po przymiarkach okazało się, że trzeba było obciąć tył belki ogonowej o ok. 8-9mm aby ster wysokości statecznika poziomego mógł się wychylać zgodnie z instrukcją producenta w dół na głębokość 10mm. Oczywiście o tą samą wartość trzeba było pogłębić wycięcie mocowania statecznika poziomego. Teraz przeskoczymy do wykonania otworów na śruby mocujące skrzydło. Na początek wkręcamy po parę obrotów śruby mocujące aby zorientować się pod jakim kątem są wklejone gniazda śrub aby później pod tym samym kątem nawiercić otwory w skrzydle. Tak przy okazji, to nie wiem, dlaczego producent dostarczył jedną stalową a drugą plastikową. Może nie miał plastikowej na stanie a może stwierdził, że przy kraksie zawsze urywa się tylna śruba. Generalnie wykonanie tych otworów zawsze przyprawia mnie o palpitacje serca choć generalne lepiej lub gorzej udaje się je wykonać. Jeżeli nigdy nie wierciliście wiertarkę bez statywu to dobrze jest potrenować wiercenie na jakimś kawałku drewna aby potrenować wiercenie w pionie i pod kątem. Oczywiści można do wiercenia użyć wiertarki zamocowanej w statywie jeżeli ktoś posiada. No to lecimy. Przed wierceniem odczytujemy z instrukcji w jakiej odległości od krawędzi natarcia a potem między sobą mają się znajdować otwory na śruby a potem ostrym narzędziem je zaznaczamy na skrzydle aby wiertło nie poślizgnęło się w czasie rozpoczynania wiercenia. Teraz wykonujemy wiercenie najpierw wiertłem o mniejszej średnicy np. 1,5 lub 2mm, potem 3mm i 4 mm a jeżeli mamy 4,2mm to jeszcze lepiej bo łatwiej będą wchodziły śruby mocujące skrzydło, które mają 4mm średnicy. Otwory mamy wykonane. Teraz obrabiamy krawędzie otworów wiertłem o sporo większej średnicy, delikatnie aby nie poszarpać i nie rozwiercić za dużo. Chodzi tylko o delikatne wyrównanie ostrych brzegów wywierconych otworów. Teraz kładziemy skrzydło na kadłubie i wkręcamy śruby aby się przekonać, czy otwory są wykonane prawidłowo. Ja jak się okazało nawierciłem przedni otwór pod złym kątem nachylenia. Metody poprawy tej sytuacji są różne i zależą od tego jak dużą zrobiliśmy odchyłkę. U mnie wystarczyło podpiłować otwór okrągłym iglakiem. W przypadku większych błędów po podpiłowaniu lub ponownym nawierceniu pod dobrym kątem może zajść konieczność wklejenia w skrzydło drewnianego patyczka. Tutaj już po skorygowaniu kąta nachylenia otworu przedniej śruby. Śrubę tylną udało się nawiercić idealnie. Teraz przejdziemy sobie do wykonania wnęk na serwa. Producent, fm. ArtHobby wyręczyła nas z czynności wyznaczenia wnęk na płatach poprzez narysowanie ich. Na wszelki wypadek przyłożyłem do modelu serwa HS65HB które zamierzam zamontować. Jak widać serwa mieszczą się na styk. Ponieważ instrukcja montażu mówi o wklejeniu listewek wzmacniających we wnękach to poszerzyłem je o ich grubość - 5mm rysując nowe kontury. Następnie w rogach nawierciłem otwory aby podczas wycinania wnęk nożyk zatrzymywał się na otworach co ułatwia kontrolowane cięcie, jednocześnie otwory stanowią łagodne zakończenie rogów wycinanych wnęk co zmniejsz podatność na pęknięcia. Tnąc nożykiem fornir pamiętamy aby cięcie wykonywać nie jednym przejechaniem nożyka a nacinając kilkukrotnie, co zmniejszy ryzyko uszkodzenia pokrycia podczas cięcia. Nożyk musi być ostry! A jeżeli nie jest to ostrzymy na papierze ściernym. Po przecięciu forniru nacinamy go w środku wnęki co ułatwi nam jego bezpieczne wydłubanie. Do wydłubywania forniru świetnie się nadaje krótki płaski śrubokręt, którym również wydłubujemy styropian czyścimy wnękę z jego resztek. Po wydłubaniu forniru nacinamy delikatnie styropian półokrągłym nożykiem. Należy uważać aby nie przeciąć forniru znajdującego się pod nim. Teraz zabezpieczamy wnęki taśmą malarską aby nie pobrudzić klejem płatów podczas wykonywania dalszych czynności. Z lekkiej 25-50g/m2 tkaniny szklanej wycinamy cztery prostokąty o wymiarach wnęk. Malujemy fornirowy dół wnęki żywicą epoksydową a potem przykładamy tkaninę i przesączamy żywicą przyciskając/uderzając z góry pędzlem. Ew. nadmiar żywicy ściągamy przykładając z góry ręcznik kuchenny. Głębokość wnęk nie jest zbyt duża, więc należy zadbać aby jej nie zmniejszyć zbytnio nakładając dużo żywicy. Przy okazji wykonujemy wiertłem i iglakiem otwór w kształcie łezki lub inny jak kto woli w dolnej części środka centropłata - nim będą wychodziły przewody od serw, więc wielkość otworu musi uwzględniać ilość przewodów. Przygotowujemy deseczki balsowe i wklejamy je na żywicę do wnęk na serwa lotek. Przez wnęki serw klap będziemy prowadzić kable, więc na razie nie kleimy w nich ramek z deseczek. Wnęki oraz deseczki schną, więc zabieramy się za docięcie przewodów dla serw w skrzydle. Poniżej docięte przewody położone na skrzydle. Użyłem przewodu o żyłach o przekroju 0,34mm aby się zbytnio nie grzały. To bardziej z zapobiegliwości niż ze złych doświadczeń, których z resztą nie mam bo przez zapobiegliwość zawsze dawałem grubsze... Wciągamy przewody. Użyłem stalowego drutu od bowdenu, gdzie jedną stronę zagiąłem aby łatwiej przechodziła - nie zahaczała o styropian a drugą zagiąłem w trójkąt aby dało się zaczepić przewód od serw. Dlaczego wystarczy zgiąć przewód bez wiązania go do siebie lub klejenia do drutu? Otwór na kable wykonany w płacie jest tak wąski, że dobrze trzyma przewód i nie ma szans aby wysmyknął się z drucianej pętelki. Zapomniałem wcześniej tego zrobić. Wiadomo, że przewody łatwiej się zarabia jak leżą na stole a nie wystają króciutkie z wnęk serw, więc jeżeli tylko możemy je pocynować wcześniej to należy to uczynić.
-
Bardzo mi miło Bogdan, że czytasz do snu moje opowieści Dzisiaj zajmiemy się mocowaniem statecznika poziomego do belki kadłuba. Producent załącza do zestawu poniższe elementy, które wykorzystamy do wykonania mocowania: - dwie mosiężne (?) gwintowane w środku tulejki o średnicy 3mm, które wklejamy od wewnątrz węglowej belki kadłuba, - dwie nakładki o średnicy 4mm z twardego i sprężystego plastiku, które mają za zadanie ochronić balsowe stateczniki przed rozerwaniem (śruby mocujące opierają się o plastik a nie o otwory w balsie), zwiększyć i rozłożyć siłę dociskającą statecznik do jego łoża oraz stanowić prowadnicę dla śrub mocujących, - śruby mocujące średnicy 2mm, - łoże statecznika z średnio twardego drewna ze zgrubnie wyfrezowanym "rowkiem" pod belkę kadłuba. Korzystając z wyznaczonej wcześniej (podczas laminowania) osi symetrii statecznika ustalamy położenie śrub mocujących. Ja postanowiłem, że pierwsza śruba będzie 18 a druga 63mm od krawędzi natarcia statecznika. Podczas wyznaczania położenia drugiej śruby należy pamiętać, że będzie ona przenosić również siły pochodzące od odchylającego się steru wysokości stąd jej położenie blisko osi zawiasów. Przy okazji mierzymy odległość pomiędzy krawędzią natarcia a linią zawiasów co wykorzystamy do ustalenia długości łoża statecznika. Znając z powyższych pomiarów długość łoża statecznika wyznaczamy ją na klocku oraz zaznaczamy zgrubnie kształt zaokrągleń z obu stron klocka. Zaokrąglenia są wykonywane aby zmniejszyć opór czołowy łoża statecznika względem powietrza podczas lotu modelu. Oszlifowania do kształtu stawiającego mniejszy opór dokonamy później jeżeli uznamy to za konieczne. Przed szlifowaniem należy wyznaczyć oś symetrii wzdłużnej klocka oraz położenie otworów pod śruby mocujące (u mnie 18 i 63mm). Ja zrobiłem to gwoździem. Jak już mamy wszystko wyznaczone odcinamy piłą klocek na żądaną długość oraz szlifujemy go do zaplanowanych kształtów. W następnym kroku nawiercamy otwory, najpierw cieńszym wiertłem np. 1,5mm wcześniej nakłuwając miejsce wiercenia gwoździem, cyrklem itp. co pozwoli na precyzyjnie rozpoczęcie wiercenia. Nawiercamy statecznik oraz łoże. Następnie owijając papierem ściernym koniec belki kadłuba ruchem posuwisto-zwrotnym nałożonego nań klocka dopasowujemy jego kształt do kształtu belki co pozwoli na jego prawidłowe przyklejenie. Po tej czynności szlifujemy mocowanie statecznika poziomego + delikatnie wew. część belki ogona do uzyskania możliwości nasunięcia belki na mocowanie statecznika. Przechodzimy do wyznaczenia położenia statecznika. W tym celu mierzymy na stateczniku odległość pomiędzy otworem znajdującym się przy zawiasie steru wysokości a jego krawędzią spływu. Znając tą odległość po wcześniejszym wsunięciu statecznika pionowego w belkę odsuwamy wcześniej położone na belce łoże statecznika aby uzyskać wspomnianą odległość ale między krawędzią natarcia statecznika pionowego a otworem pod tylną śrubą mocującą w łożu. Może być to kilka milimetrów mniej ponieważ ster wysokości będzie minimalnie podcięty (patrz plan modelu), aby uzyskać 100% precyzję montażu podcięcie należałoby wykonać przed pomiarem. Po ustawieniu łoża zaznaczamy jego położenie niezmywalnym pisakiem lub ołówkiem. Po zaznaczeniu położenia przytwierdzamy łoże taśmą klejącą do belki kadłuba i wykonujemy nawiert wiertłem o średnicy 3mm (średnica tulejek mosiężnych) wiercąc przez łoże i górną powierzchnię belki. Po wykonaniu nawiertu delikatnie matowimy powierzchnię belki kadłuba w miejscu przylegania do niego łoża statecznika. Teraz kładziemy na patyczek kolejno tulejki i wciskamy je do otworów. Zasada jest taka, że po wciśnięciu od góry przykręcamy do tulejki śrubkę co pozwoli na wyciągnięcie tulejki gdyby wpadła do środka. Przykręcenia śrubki pozwoli też na sprawne przyklejenie tulejek do kadłuba. Gdyby komuś drżały ręce to można posmarować patyczek delikatnie UHU porem i po jego przeschnięciu tulejka będzie się lepiej trzymała patyczka. Oczywiście nie jest to jedyna metoda :-) Teraz trzymając jedną ręką za śrubkę druga ręką nanosimy mini kropelkę rzadkiego lub średniego kleju CA naokoło wystającej tulejki. Pozwoli to stabilizację tego elementu. Ta spoina nie będzie pracowała więc nie ma co przesadzać z klejem aby nie zachlapać gwintu na śrubkę. Należy zauważyć, że mocowanie statecznika pionowego zachodzi na śrubę mocującą statecznik poziomy dlatego należy zaznaczyć część mocowania, którą trzeba usunąć przed jego wklejeniem. Musi być to na tyle szerokie wycięcie aby umożliwić delikatny ruch statecznika wokół osi kadłuba co pozwoli na ustawienie kąta 90 stopni pomiędzy statecznikami. Teraz na sucho nakładamy łoże statecznika na tulejki a potem przykręcamy do niego statecznik poziomy wcześniej rozwiercając w nim otwory do średnicy tulejek plastikowych nakładek, czyli do 4mm, zakładamy pionowy i sprawdzamy jak wszystko razem pasuje. Na tym etapie możemy jeszcze wykonać potrzebne poprawki oraz możemy zacząć planować wykonanie napędu sterów. Na dzisiaj koniec...