



-
Postów
3 483 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
91
Treść opublikowana przez Patryk Sokol
-
Nie no wiadomo, Swift to to nie jest No i ten ciążowy kadłub w tym nie pomaga Ale chodzą plotki, że coś tam pokręcić tym się da. Więc stwierdziłem, ze jeśli oryginalem się da, to modelem zrobię tak, zeby było warto
-
Ten Jeti może mieć max 16V na wejściu: Ale to BEC liniowy, więc będzie się grzał. Aczkolwiek - stosuj na zdrowie, byle przewiew był
-
Widzę, że Ty wersją hardą silnikowo robisz Sam ujeżdżam ART-1700 Z BECem miałem problem tylko raz - z Jeti szczotkowym 30A. Wtedy faktycznie się przegrzał podczas schodzenia z wysokości na butterfly'u (wtedy jest absolutnie największy pobór prądu przez serwa) Na reglach z BECem 4-6A problemu nigdy nie miałem. W przypadku serw które stosujesz, to bym się bał BECa poniżej 5A. Te Emaxy są fajne, ale żrą dużo prądu. Na tyle dużo, że dwóm sztukom to mój tester serw nie daje rady. Pójdź lepiej w zewnętrznego BECa.
-
Hej Kolejna nowa rzecz od ArtHobby Trochę przedwcześnie wrzucam, ale to kwestia tego ile mam radochy z latania tym bachorem Tym razem to półmakieta PW-5 Smyk Na papierze prezentuje się tak: , A tak wygląda bardzo, bardzo wczesny prototyp: Prototyp tak wczesny, że wciąż cosplay'uje parapet, jeszcze nawet się nie zabielił Parametry ma takie: Rozpiętość - 3400mm Długość - 1589mm Waga do lotu (w wersji elektro) - równe 3kg Profile oczywiście moje Bycie elektroszybowcem jest nieco zdradzieckie w tym modelu Tzn. Można mu zdjąć piastę śmigła, a następnie wyjąć rotor silnika ze środka kadłuba. W efekcie zostaje jedynie dziura w nosie i nie ma śladu A PW-5 dziurę w nosie miał PW-5 jest ciekawą konstrukcją na model. Jest to szybowiec mały (zaledwie 13,44m rozpiętości) i ze stosunkowo niewielkim wydłużeniem. To powoduje, że jest naprawdę wygodny do projektowania aerodynamiki. Nie ma problemów z niskim Re, nadmiernym wydłużeniem i innymi takimi rzeczami. Nawet stateczniki są tak hojne, że nie ma powodu, żeby je powiększać Oryginał miał nawet jakieś tam własności akrobacyjne, więc zależało mi żeby model też się do akrobacji nadawał. W efekcie mamy tutaj all-arounder który bardzo fajnie krąży w termice (nawet o charakterystykę przeciągnięcia zadbałem. Smyk, nawet w pełnym przeciągnięciu, przy pełnym zaciągnięciu drążka, zachowuje pełną kontrolę na lotkach), ma naprawdę kawał doskonałości na przelocie. Lądowania tym modelem to czysta przyjemność. Podwozie przysysa szybowca do ziemi (bo i taki cel ma, kółko za skrzydłem, w momencie kontaktu z ziemią zmniejsza kąt natarcia i przysysa szybowiec do ziemi). Jeśli ma się trochę za dużo energii to hamulce aerodynamiczne robią świetną robotę, po prostu zwiększają opadanie, a nic nie zmieniają w kierunku lotu. Lądowanie bez hamulców powoduje zaś, że PW-5 buja się na poduszce długie metry . Polecam zobaczyć na filmie jak daleko można ciągnąć ster wysokości, na podejściu, bez ryzyka czegokolwiek negatywnego: W akrobacji też jest bardzo przyjemny - dużo zwinniejszy na lotkach niż Zefir (mniejsze wydłużenie robotę robi ). Beczki sterowane, beczki autorotacyjne, ósemki kubańskie, ranwersy, lot na plecach - z tym wszystkim absolutne zero problemu. O korkociąg trzeba zaś solidnie poprosić. Albo przeciągnięciem z pełnym sterem kierunku (i trzeba odpuścić lotki, bo na przeciwny do kierunku to trawersem leci i korka nie ma), albo przejść do korkociągu z szybkiej beczki autorotacyjnej Zresztą, co się będę mądrzył, moje podejścia do akrobacji macie tutaj: Jakby to powiedzieć, nie chciałem przeryć ziemi niczym dzik, więc póki co dosyć zachowawczo Ale polecam też zwrócić uwagę na lądowanie. Ściąłem tu podejście hamulcami (1/3-1/2 wypuszczenie około) i od razu widać jak ładnie na ziemię skoczył A jak wygląda taki pełny experience lotu Smykiem to macie tutaj: Start jest całkowicie luźny, zero stresu, trochę acro, a później odlot w termice w dal, bezproblemowy powrót pod wiatr i piękne lądowanie Trochę nie mogę się doczekać na dalsze loty tym modelem Mam z tego nieproporcjonalnie dużo frajdy, nie sądziłem, że krążenie czymś co wygląda jak PW-5 w termice sprawi mi tyle radochy Niestety - to tyle dobrych wiadomości póki co. Forma na kadłub wymaga poprawek, trzeba dorobić oprzyrządowanie do produkcji skrzydła (bo ma inny typ dźwigara i bagnetu, niż cokolwiek od AH), więc wprowadzenie do produkcji to najpewniej wrzesień. Ale to też ma zalety, bo ja sobie polatam czymś fajnym, a reszta mi może pozazdrościć póki co
-
Latamy przy mocnym wietrze na zboczu górki i wyraźnie model słabo skręca pod wiatr.
Patryk Sokol odpowiedział(a) na jacekplacek temat w Szybowce
Wiesz, to nie tak, że używanie steru kierunku poprawia sytuację z wiatrem, nawet jak szybko nim machasz. Ale ster kierunku jest konieczny do prawidłowego zakrętu szybowcem, a wiatr nic w tym nie zmienia. -
Musiało Ci umknąć, bo doedytowałem do swojego posta (moja wina, że zapomniałem od razu). Cen spodziewaj się jak tutaj: https://www.arthobby.pl/szybowce/product/silent-e-3-4m-2/
-
E nie, to 40m wysokości może Tam po prostu kamera ostrość zgubiła A koszt będzie podobny jak koszt skrzydła do Silenta i statecznika do Silenta,. Są ceny na stronie
-
No i dobra, przedstawmy w końcu ten model porządnie Nazywa się on Vela 3,4m i powstała jako następczyni Silenta. Historia jest nad wyraz prosta - Silent sprzedaje się bardzo dobrze, a ja nigdy nie byłem zadowolony z tego jak lata (archetypiczna gazeta wręcz). Stąd wziął się pomysł zrobienia upgrade'u w taki sposób, żeby zachować kadłub i statecznik pionowy, a zrobić nowe skrzydła i statecznik poziomy. I tak powstała Vela: Tak wyglądała przy oblocie: A tak po tym jak dałem zielone światło (bo zawsze czekamy z ozdabianiem aż model poleci, jakby miały być zmiany) i został przyozdobiona na bogato Zmiany po oblocie były symboliczne - tylko akumulator do zmiany na mniejszy A zmiany w produkcji są nieco większe - łączenie płata jest przesunięte w obszar pierwszego wzniosu. W efekcie centropłat jest krótszy, niż prototypie, a ucha dłuższe. Na latanie wpływ homeopatyczny, ale w transporcie łatwiej Dane techniczne ma to takie: Rozpiętość - 3,4m Powierzchnia nośna - 55,6dm^2 Długość - 1145mm Waga do lotu (z pakietem 3s 1000mAh) - 1300g Jest to szybowiec typowo termiczny, z szerokim zakresem prędkości, charakterystyką przeciągnięcia paralotni (tzn. można zaciągnąć do maxa ster wysokości, a i tak się nie przewali) no i oczywiście trywialnie prosty w krążeniu. A dodatkowo, jak pisałem wcześniej, poszedłem w stronę bardziej awangardowego designu profili. Czyli jeszcze bardziej cienko, klapa/lotka na 30%. Trochę na wzór Jantara Magica (to był punkt wyjścia). Nawet byłem mentalnie przygotowany na zwrotkę z manufaktury, że za cienko, ale nie Dzielnie chłopaki dają radę (ale oprzyrządowanie było trzeba dorobić, to fakt, bo inaczej szlifowanie okolic czoła klapy było niewykonalne) No i teraz - jak to wyszło z lataniem? No mi się bardzo podoba Naturalnym odniesieniem do tego modelu jest niewątpliwie Scalar. A dlatego tak jest, bo rozmiar mają nieco podobny (3,4m Veli vs 4m Scalara) i oba są szybowcami termicznymi. I porównanie jest niewątpliwie ciekawe. Stricte osiągami Scalar wygrywa, choćby z racji rozmiaru Dodatkowo Scalar może krążyć nieco ciaśniej (głównie dzięki statecznikom z pełnym profilem i nieco większemu wzniosowi). Ale Vela jest po prostu bardziej funiasta w lataniu. Większe lotki, mniejszy moment bezwładności zapewniają taki nadmiar sterowności, że i na zboczu można się wyżyć. Dodatkowo te 60cm rozpiętości mniej robią różnicę w transporcie (przynajmniej jeśli się ma Skodę Roomster. Myślę, że jakbym wciąż jeździł Passatem, to byłoby mi wszystko jedno) Efekt taki, że w moim lataniu Vela trochę wyparła Scalara. Ale jakbym miał zamiar startować w zawodach (choć nie mam) to wziąłbym Scalara. Vela ma zastąpić w ofercie Silenta. Ta sama półka cenowa (może ze 100zł więcej, bo skrzydło jest bardziej skomplikowane). No i można zupgrade'ować Silenta do Veli zmieniając skrzydła i statecznik poziomy No i tyle póki co ode mnie na temat tego modelu, jak zwykle - czekam niecierpliwie na mój własny egzemplarz
-
Profile, obrys skrzydła i poziomy. Forma na kadłub zostaje ta sama.
-
I w atermicznych to żaden probelm Tutaj walczyłem z noszeniem. I niestety noszenie uciekało na płot który miałem za plecami, a bardzo nie chciałem się rozbić Tsk to by winda do nieba była Odysseya *jeszcze* nie tknąłem. Pewnie w czerwcu zlecę cięcie szablonów na jego nową wersję. Jeśli chces się w to pobawić to wrzuć w ten arkusz http://www.tailwindgliders.com/files/Sailplane Calc Cruciform Tail May 2016.zip Parametry i tak dobierz wzniosy, żeby pasowało to do wyników na F3J/TD glider. Ale charakterystyki przeciągnięcia i zakresu prędkości to nie załatwi.
-
Na razie macie coś takiego: W niedzielę klepnę więcej, bo idę dłubać helikopter
-
Tam jest tak ciasno, że zrób 90st i nigdy nie wypadnie
-
Z jakiegoś powodu założyłem, że to sanolot, mój błąd. Ale dokładnie tak, ja 99% takich rzeczy załatwiam logical switchami. Głównie dlatego, że łatwo to edytować na lotnisku, bez użycia komputera Ake ogólnie programowanie tego jest bardzo podobne do logical switchów w EdgeTX/OpenTx/ETHOS
-
Podjąłem próbę oblotu modelu. Rozstawiłem wszystko, włączyłem silnik, model przejechał 2m, zaczął odrywać się od gleby, regler zadymił, zamilkł i tyle było oblotu. Wracam do tematu jak wstawię nowy regler.
-
Zupełnie nowe profile. Troszkę bardziej awangardowe podejście niż do Scalara, bo klapy/lotki zajmują 30% cięciwy skrzydła. Oczywiście to powoduje, że natarcie klapy musi być cieniutkie, więc skrzydlo ma ten mój ulubiony dołek (to jest AG455ct, nie mogę swojego profilu pokazać): Za który mnie manufaktura w Łodzi nie cierpi Wyszedł model z bardzo fajnym zakresem prędkości i świetną charakterystyką przeciągnięcia. No i z takimi lotkami to jest bardzo "żwawy na drążku" A można dużo ciaśniej Jak ktoś mnie zna, to wie że mam fetysz charakterystyki przeciągnięcia i ciasnego krążenia (bo te dwie rzeczy są nierozłączne). W piątek prototyp wraca do mnie (bo maj spędził bujając się z Dzikiem po Jeżowie Sudeckim), to wtedy opowiem więcej i pokaże więcej A może i jakiś niegrzeczny Smyk się pokaże Zobaczymy
-
Kolega Patryk robi uwięź Miałem zamiar napisać coś w długi weekend Tak to trochę odpoczywam od szybowców, bo w kwietniu miałem z tym dużo roboty i nie chce się szybowcami zmęczyć No i zdradzę małą tajemnicę - nie było pośpiechu z prezentowaniem modelu, bo wyjazd na Prowing, po locie pokazowym, pochłonął całą dotychczasową produkcję oraz przyszłą - majową Ale wiem też, że sztuka w Polsce się buduje A i tego filmu z wątku nie lubię. Wiatr był niedorzeczny (miałem problem, żeby model utrzymać w pionie w ręku). Ale mimo to jakąś tam termikę złapałem
-
Pierwsze pytanie - masz coś na ETHOSie, albo OpenTxie? Drugie pytanie - czy to ma wyglądać tak, że rzucasz model w autostarcie, ten robi sobie swoją wysokość i przechodzi od razu w Altholda?
-
Oklejanie Koverallem na lakier akrylowy
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Warsztat
Jarek nie o to pytał, tylko pytał po co komu twarde poszycie Spróbuj rozcieńczyć acetonem cz.d.a, żadnych smug nie będzie. Jak rozcieńczasz nitro z Castoramy to syf zostaje. Hola, hola, nie pozwalaj sobie. Abstrahując od uroczej wycieczki osobiste - Koveral zaimpregnowany lakierem nitro jest sztywniejszy i to jest fakt. Nie mam już próbek, ale Koverall lakierowany nawet "suchym pędzlem" jest zdecydowanie mniej rozciągliwy od Koverallu polakierowanego akrylem. Część próbnego skrzydła krytego na Caponie przebijała się dużo prościej , niż część, na tym samym skrzydle kryta na lakier akrylowy. W przypadku akrylu mogłem wbić drewniany kołek fi 20mm (z lekko zaokrąglonymi krawędziami) w taki sposób, że obie warstwy poszycia się dotykały. Po tym wszystkim wystarczyło tylko podgrzać to miejsce i całość równała się, a po tym zostawał tylko maleńki ślad po grzaniu (drobne zmatowienie. Mniejsze naciągnięcia można poprawiać bez śladu). W przypadku nitro, ten sam kołek, robił już dziurę, kiedy dochodził do połowy grubości skrzydła. A mówimy o lakierze położonym bardzo starannie, bez żadnego przesiąkania. Zanim pokryłem, tym materiałem, największy samolot jaki w życiu robiłem, to przetestowałem temat porządnie. Nie miałem ochoty zrobić bzdury na czymś na co poświęciłem tyle pracy. A jednak przebić łatwiej, prawda? I zanim mnie odeślesz do malowania ławek - zobacz jakie gramatury na gotowym poszyciu mi wychodzą. Wiem jak się lakierem posługiwać (co najmniej jakby dowolna moja praca tego wymagała...). A na deser - Wciąż mi nie napisałeś co konkretnie za bzdurę napisałem. Czekam - bez tego jej nie mogę poprawić, a nie chcesz żeby to wprowadzało innych w błąd, prawda? -
Tró Najlepiej jak się odkryje, że ta dętka jest dziurawa Ale ogólnie - obecność dętki zmniejsza ryzyko dziur. Tak samo wzięcie łatek zmniejsza ryzyko dziur w dętce. Znana prawda mówi od dawna, że najgorsze dziury zdarzają się gdy nie ma się środków na nie. Tró Tró Na tym zdjęciu jest za nisko po prostu, bo opuściłem je nieco do zjazdu (ile bagażnik pozwolił). Ale ogólnie mam mocno opuszczony nos siodełka mimo to, zalecono mi to na bike fittingu, żeby mnie mniej kontuzja uwierała (w dużym skrócie - zmasakrowany staw barkowy). Wydawało mi się to bez sensu, ale serio przestałem czuć bark po długich trasach.
-
No i dobra, model gotowy do oblotu. Tzn. prawie jeszcze muszę sobie uchwyt zorganizować. Wygląda to tak: Może jeszcze dorzucę jakieś zdobienie na kadłubie i nazwę modelu na skrzydło, ale to po konsultacji z kimś kto ma gust i wie kiedy skończyć nakładanie kolejnych zdobień. I teraz rozliczmy trochę ten projekt. Przede wszystkim waga - solidnie jej nie doceniłem. Już jest 640g, a jeszcze dojdzie ołów na przodzie, więc pewnie z 660g ujdzie. 10% więcej niż planowałem. Powód? Nie doceniłem ilości żelastwa w tym modelu. Gdybym robił jeszcze raz to np. dźwignia klap byłaby kompozytowa, a popychacz ster byłby węglowy. Wtedy już bym zyskał z 10g, a w gratisie nie potrzebowałbym balastu na nosie. Kolejna kwestia to planowanie całego projektu i od strony technicznej i od strony czasu jaki miał na to pójść. Czasowo - miałem toto zmontować w tydzień i może dodać ze 3 dni na oklejenie. Tyle z reguły zajmują mi małe balsiaki RC robione z zestawu (albo z części które wytnę sobie na CNC). A po tym tygodniu miałem wrócić do poważniejszych rzeczy, jak np. w końcu pomalować i wyposażyć RWD-10. Zamiast tego zajęło mi to cały maj i to solidnie wytężonej pracy (praktycznie codziennie). Złożyła się na to jakość zestawu, ale przede wszystkim nieprzemyślana kolejność montażu. Np. skrzydła oklejałem już po wklejeniu w kadłub. A to jest czysta gehenna, czas oklejania prawie x2. I niestety - jak się okazało, że jest taka konieczność, to już było za późno na przeróbki. Kwestie techniczne z kolei skopały mnie jak od lat się nie zdarzyło. Tzn. stwierdziłem, że model ma 1m, jest balsiakiem, nie musi wozić RC, więc spokojnie go dopcham Li-Polkiem 1000mAh, silnikiem do quadrocoptera i luz. A tu się okazało, że osprzęt do uwięzi zajmuje kupę miejsca w kadłubie (bo może i samą kubaturę to ma małą, ale musi być umiejscowiony w ściśle konkretnych miejscach, a np. taki odbiornik RC można dopchać w kadłub gdziekolwiek), a sam silnik musi mieć niedorzeczną moc. Zostałem więc z modelem, który w wersji spalinowej nie ma miejsca w kadłubie, a musiałem upchać tam pakiet 3s 2600mAh (Li-Ion, Li-Pola to chyba bym już taśma pod kadłubem dokleił), regler 30A i silnik godny napędzania kilogramowego modelu dwupłata. Samo upychanie tego złomu po kadłubie to były dwa wieczory pracy. Zmaściłem nawet dobór kolorystyki. Tzn. użyłem białej folii, bo takiej miałem najwięcej. Biały kolor jest okropny, bo wszystko na nim widać... Drugi raz to bym poleciał na czerwono (te dwa kolory mi zostały po Gee-Bee). I prościej i szybciej. Ale OK, biel choć idzie z różowymi akcentami - tyle w życiu wygrać. Wniosek z tego taki, że na żywioł to mogę sobie iść przy modelach RC, tutaj zawaliłem etap przed budową modelu i się to zemściło wybitnie. No ale - już za mną model gotowy do oblotu. Może poleci w weekend. A może nie, zobaczymy jak się będę czuł na całkowicie nowe wyzwania i poczeka na wyjazd do Nysy. Bo wiecie - czasem nie mam ochoty na coś całkowicie nowego i wolę relaksacyjnie poćwiczyć piroflipy helikiem, czy coś... No, ale trzymajcie kciuki za pomyslny oblot i za to, żeby to się okazało tak fajne, jak się wydaje
-
Oklejanie Koverallem na lakier akrylowy
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Warsztat
A powiesz co konkretnie jest bzdurą? Opisałem swoje próby z Koverallem i że oba lakiery są nitro. I obie te rzeczy są prawdą. Jeśli popełniam gdzieś błąd to go wytknij i będę mógł poprawić. Tyle, że ja połowę lat 90tych i całe zerowe babrałem się Cellonem i Caponem. Nie robi to na mnie wrażenia. Nie obrażam Irka, wymieniamy doświadczenia i pytam czemu oczekuje tak twardego poszycia. -
Jak postawisz jakąś Colę Zero to mogę Ci nawet pokazać jak to się robi Serwis to takie dziwne miejsce, że się tam płaci, żeby ktoś obcy Ci rower dotykał. Come on, tak się nie godzi
-
Bez problemu. Jak sie zdejmuje później zużytą opone, to się mozna zdziwić ile śmieci jest powbijane. Ja np. miałem agrafkę w środku opony. Widziałem różne dziwactwa w rowerówce, jak np. Luźne bębenki w rowerach Treka za 20k,czy pękające linki do dampera w topowych Krossach. Rowerówka ma masę śmieci i durnych standardów (jak np. supporty pressfit). To, że producent wrzucił głupią część w niczym mnie nie zdziwi. Reklamowanie rowerów tym, że ma opony tubeless ready, ale ani słowo, że obręcze jużnie, to też widziałem. A to co opisujesz to brzmi raczej jak zdjęcie flaka w wyniku gleby, a nie że zeskoczyło w jeździe. Tak czy inaczej - coś było nie tak, minimum grubo zbyt niskie ciśnienie i zwinięcie opony. Ale raczej mam wątpliwości co do obrę zy. Tak czy inaczej - opisujesz cuda jakie są potrzebne do uszczelnienia w terenie, a to się nie zdarza poza przypadkami, że i dętka by poległa. A licytacje na obciążenia serio mamy skończyć. MTB jest znacznie bardziej brutalne dlanroweru, niż jakakolwiek jazda miejska, nawet z balastem.
-
To nie jest, że u mnie nic się nie dzieje. To jest raczej - u większości rowerzystów w Sudetach nic się nie dzieje (bo dętek na szlakach coraz mniej w górach). A że Ci opona spadła? Albo obręcz nieprzystosowana do bezdętki, albo opona. Napisałeś po prostu nieprawdę o tym jak się to serwisuje i z tym mam problem. Bo co wolisz Twoja rzecz, ale tutaj powiekasz nieprawdziwe mity. A co do obciążenia... Samej wody często mam z 12l (na nocleg w górach). I ja tak obciążony rower biorę na szlaki piesze w Sudetach, gdzie kamienie bywają większe od telewizora. Dorzuć do tego, że jestem ciężki i jeżdżę agresywnie (połamałem w życiu niejedno koło), to naprawdę masz większe obciążenia niż w jakimkolwiek ebik'u po płaskim I to nie tylko u mnie, mówię również o kolegach z którymi jeżdżę. Odkąd przerzucilismy na bezdętki to zwyczajnje się nie łatamy w górach. I żeby była jasność - dętki działają, ale bezdętka, na przystosowanych do tego obręczach (nie tylko taśma, kształt rantu obręczy musi być prawidłowy) jest znacznie mniej awaryjna. I nie działa Ci to OK, ale nie pisz jak się to łata, kiedy nie wiesz jak się to łata i jak to działa.. Bo powtórzę jeszcze raz - jakiej dziury by się człowiek nie dorobił, to NIGDY nie ma potrzeby zdejmować opony z obręczy do łatania. Tak samo w trasie nigdy nie ma potrzeby bić z kompresora. Kompresor jest potrzebny tylko do montażu opony po raz pierwszy. Później wystarczy zwykła pompka. I na koniec z mlekiem ma się kontakt tylko naciągając je do strzykawki, w domu. Jeśli bezdętka spada z obręczy, to znaczy, że obręcz ma zły kształt (bo rant opony się 'zaklikuje' na powierzchni obręczy. Po tym trzyma nawet bez powietrza).
-
Nie odniosłeś się w ogóle do tego co napisałem. A z ebikiem to nie dziwi mnie to. Pewnie ma założone miejskie flaki, z gumy gtubej jak 5 opon gravelowych czy MTB. Problem polega na tym, że w zwykłym rowerze takie opony by jeźdźca zamordowały oporami toczenia.