Skocz do zawartości

Nasze Pedałowanie ...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A co mi tam, też się pochwalę:

IMG_20220814_084937.thumb.jpg.60c8d34305c926f4a493953ec226115d.jpg

Dorobiłem się nowego rowerka (po 10 latach i 40 000 km na poprzednim) :)

Jest to Rockrider 740 z Decathlonu, w którym zmieniłem widelec na Suntoura Axona (oryginalny Rockshox był nędzny, braku tłumienia wolnej kompresji nie akceptuję), dodałem opuszczaną sztycę (do zjazdów w górach) oraz zmieniłem hamulce na Shimano Saint (bo załadowany na nocleg w górach rower potrzebuje porządnego hamowania, a nie przegrzewających się crosiarskich hamulców). 

Od czerwca zrobiłem na nim 5500km i obecnie jest dopiero na drugim łańcuchu (co mnie cieszy, bo bałem się kosztów eksploatacji 12tkowego napędu). 

 

A tymczasem w majówkę jadę Bałtyk 600:

https://www.polishbiketour.pl/wydarzenia/baltyk-600-iii-edycja-szczecin-gdansk-29-04-2023

 

Acz nie ukrywam, nie jestem zadowolony z przygotowań, bo znowu Covid mi się przyplątał, a wcześniej kontuzja. 

Ale przejechać to przejadę na pewno, pytanie ile czasu będzie na turystykę :) 

 

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jarek996 napisał:

Bierzesz to na raz , czy na dwa dni ? 

Widze ze czesc trasy to tez chyba asfalty. Polecam opony WTB BYWAY. Objechalem na nich CYPR ( tez trasa mieszana) i spisuja sie SWIETNIE na asfaltach i bardzo dobrze na szutrach. 

Biore co najmniej na 4.

Z racji tego, że nie byłem nad Bałtykiem od 25 lat (bo wolę jeździć w góry), to chcę się tym trochę pocieszyć. 

 

Opony zaś mam wybrae - Vittorie Mezcal TLR, oczywiście bez dętek

Na zjezdach odjeżdżam szosówkom (nawet na asfaltach), a duża objętość opon zapewnia komfort. Nie ma co zmieniać sprawdzonych rozwiązań :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Patryk Sokol napisał:

Na zjezdach odjeżdżam szosówkom (nawet na asfaltach)

 

 Kogo Ty spotykasz na tych szosowkach???

Na 100% nie mnie, bo bys nie zdazyl zobaczyc co mam na koszulce wydrukowane ?

Mezcal to chyba opona do CC , wiec na gravelowo-asfaltowe przygody "tak se" sie nadaje. Jej bieznik to NIE jest bieznik na taka trase jak pokazales. 

Ale Twoja przygoda, i to Ty sam ustalasz reguly ?

 

 

Godzinę temu, Patryk Sokol napisał:

Nie ma co zmieniać sprawdzonych rozwiązań :)

 

No to widac, ze wiele nie probowales zmienic ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patryk Ty cichaczu, czemu się nie pochwliłeś wcześniej tą imprezką. Niewykluczone, że bym sie wybrał, gdybym wiedział wcześniej, bardzo idea jazdy wzdłuż wybrzeża mi się podoba, ale teraz to trochę późno i chyba już nic nie przeorganizuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

No i za chwile 30 kwietnia, a ja powinienem miec 4000 km. Mam moze tylko z 3300 ?  Zima (choc ciezko to nazwac zima) byla deszczowa jak nigdy i widze ze w np. w lutym zrobilem tylko 480 km!!!  To na pewno nie lenistwo (choc przyznam sie, ze kilka razy moglem wyjsc pojezdzic, ale mi sie zwyczajnie NIE chcialo). KIlometry chyba jednak DOBRZE przejechane, bo na treningach ktore zaczelismy 2 tyg. temu idzie mi bardzo dobrze. Czujhe wyraznie, ze zrobilem to co trzeba i trenuje mi sie duzoi lzej. Teraz to juz przyjemnosci sie skonczyly i zaczela sie "ostra jazda" . Czas wykupic licencje i zapisac sie na pierwsze zawody ?

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od półtora miesiąca jeżdżę dość regularnie, aczkolwiek do dystansów przejechanych przez Jarka to jeszcze trochę (trochę ;) ) mi brakuje. Aczkolwiek w zeszłym roku kupiłem rower na przełomie czerwca i lipca, wiec o tej porze było zero przejechanych kilometrów, więc jest nieźle i widac tendencję wzrostową :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważajcie, tydzień temu będąc na wycieczce rowerowej przez miasto byłem świadkiem jak policja podjechała samochodem i wlepiła mandat 500pln rodzinie, która jechała na rowerach po ścieżce dla pieszych w sytuacji gdy była obok ścieżka rowerowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, samolocik napisał:

Uważajcie, tydzień temu będąc na wycieczce rowerowej przez miasto byłem świadkiem jak policja podjechała samochodem i wlepiła mandat 500pln rodzinie, która jechała na rowerach po ścieżce dla pieszych w sytuacji gdy była obok ścieżka rowerowa.

I prawidłowo.Widząc co roweżyści odstawiaja jak jade samochodem to dramat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też uważam że bardzo dobrze. Przynajmniej w W-wie ścieżek rowerowych jest naprawdę zatrzęsienie i jazda po ulicy lub po chodniku gdy obok jest ścieżka rowerowa zdecydowanie powinna byc karana, zwłaszcza iż całkiem spora grupa rowerzystów i pieszych (bo to kolejny problem piesi na ścieżkach)  zachowuje się jak przysłowiowe święte krowy.

Cytując Polańskiego z "Noża w wodzie" - "Przejadę idiotę, a będe odpowiadał jak za człowieka" ;) 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Grzesiek napisał:

I prawidłowo.Widząc co roweżyści odstawiaja jak jade samochodem to dramat.

Z perspektywy kogoś kto po drogach łazi pieszo (poza terenem zabudowanym), dojeżdża regularnie rowerem do roboty i w trasie oraz regularnie jeździ samochodem - wszyscy są siebie warci i beznadziejni.

 

Jako rowerzysta - wiele razy mi ktoś wymusił, przejechał na grubość lakieru, raz puknął od tyłu, tak że wpadłem do rowu i pojechał.

Jako pieszy - wielokrotnie musiałem uciekać z drogi do rowu (idąc z lewej)

Jako kierowca - wielokrotnie mi ktoś wymusił, wlazł pod koła itp.

 

Podsumowując - nie ma co jechać rowerzystów, trzeba zająć się swoim zachowaniem na drodze i tyle. Doświadczenie uczy, że zawsze najgorsi są ci którzy nie są nami, a to zawsze brzmi podejrzanie.

 

Ale dobra - nie o tym chciałem.

Przejechałem Bałtyk 600 :)

 

Start był ze Szczecina:
IMG_20230429_115641.thumb.jpg.870414bed3a199c38ed16fd0a92eb17b.jpg

 

A tak wyglądał mój rower przed startem:
IMG_20230429_113408.thumb.jpg.40553a5e29f67c383114e9bc2d08f74e.jpg

 

Mój to ten niebieski.

 

Samo  morze zaś wygląda tak:
IMG_20230502_094016.thumb.jpg.73e55ec320df762603aa7cc230ad7b29.jpg

IMG_20230429_202328.thumb.jpg.1667b2940e651cdd5f0dd07fabbe3213.jpg

IMG_20230429_195542.thumb.jpg.5c9ea981e77ee6fd2f27e0e217dc4394.jpg

 

I parę przemyśleń, bo to był mój pierwszy start w jakiejkolwiek zorganizowanej imprezie rowerowej:

1. Pierwszy błąd jaki popełniłem, to była jazda pociągiem, przez 8h w nocy, tak że byłem na miejscu 3h przed startem. Całkowicie nie potrafię spać w pociągu i po takiej nocy miałem ochotę od razu wrócić do domu i na żaden rower nie siadać.

2. Zmieniłem sztyce na ten maraton (normalnie jeżdżę na regulowanej, a tutaj przez to, że miałem bagażnik to musiałem założyć zwykłą). I tu wydarzyły się dwie rzeczy - po pierwsze nie wziąłem ze sobą pasty montażowej do kompozytu (takie coś jakby wymieszać wazelinę z piaskiem, ma zwiększać tarcie między elementami), a drugie to nie oznaczyłem prawidłowego wysuwu tej sztycy. W efekcie po pierwszych nastu kilometrach sztyca zaczęła mi się powoli chować w ramę. To jest o tyle dziwne, że trudno to jednoznacznie zauważyć, więc po prostu nagle człowiek nie ma siły w nogach, zaczynają boleć kolana i pojawiają się wątpliwości co się tu w ogóle robi, jak się zdycha na 50km :D

3. Pojechałem przygotowany na nocleg w lesie - w tych temperaturach było to mało wykonalne (znaczy da się, ale trudno wtedy zadbać o jakąkolwiek sensowną jazdę). W efekcie - zbędny bagaż.

4. Zgubiłem w trasie Multitoola :(

5. Od drugiego dnia zaczęło mi to w końcu normalnie jechać (odespałem pociąg, ogarnąłem sztycę) i zająłem się nadrabianiem dystansu. Niestety - kolegę z którym jechałem zaczęły boleć różne stawy i w efekcie zamiast jazdy ze zmianami, to musiałem go holować na tylnym kole. To też spowodowało, że noclegi zaczęły zajmować za dużo czasu, bo wolał poleżeć dłużej, żeby dojechać

6. Sprzęt - uważam, że dobór perfekcyjny. Na szosie nie odstawałem od ludzi na gravelach, a jak zaczynał się jakikolwiek szuter (nie wspominając o piasku), to mogli tylko patrzeć smutno, jak się przedzieram po prostej przez najgorszy syf :D

Ogumienie też dobrane perfekcyjnie - tzn. na asfalcie te opony mają naprawdę mały opór (nie mówię z tyłka: https://www.bicyclerollingresistance.com/mtb-reviews ), a duża szerokość zapewnia komfort. A to ma znaczenie - naprawdę duże.

Szczególnie, że asfaltu było tyle co kot napłakał, zdecydowanie więcej dziurawych betonowych płyt, tłucznia itp. No i na ostatniej partii, gdzie było naprawdę sporo solidnych podjazdów, to wyprzedziłem naście osób - zdecydowanie odezwało mi się tam sudeckie pochodzenie :D

Gdybym założył jakiegoś semislicka, to za bardzo niewielki zysk na asfalcie (niewielki, bo typowa moja przelotowa po asfalcie to między 27, a 28km/h jak nie wieje) kosztem dużo większego zmęczenia (na dziurawych płytach) i dyskomfortu (na luźnej nawierzchni). No i podkreślę po raz kolejny - szeroka opona ma MNIEJSZY opór toczny od takiej samej węższej. Cienkie opony mają tylko mniejszy opór aero.

Główna wada - jestem absolutnie nieprzyzwyczajony do konfiguracji gdzie mam taką samą przednią oponę, jak tylną. Standardowo z przodu wożę coś znacznie bardziej przyczepnego (ostatnio Vittorię Barzo, więc na szutrowych zjazdach musiałem troszkę bardziej uważać, bo rower ma tendencję do podsterowności.

Jedyna zmiana w sprzęcie na ewentualny kolejny raz - dodałbym Lemondkę. Brakowało tego przy frontowym wietrze.

 

I słowem podsumowania - jadąc to jeszcze raz, w obecnej formie i nie musząc czekać na demontującego się kolega - obróciłbym to na dwa noclegi, a nie trzy.

Czy planuję to robić? Nie jestem pewny. Z jednej strony przejechałem sporą część polskiego wybrzeża, ale z drugiej nie miałem praktycznie w ogóle czasu żeby się zatrzymać w ciekawszych miejscach, wejść na latarnię morską itp.

Przeżycie niewątpliwie ciekawe, ale chyba zostanę przy swojej "ambitnej turystyce górskiej", gdzie wysiłek podobny z samej trudności szlaków, ale jedyne co mnie czasowo ogranicza to cykle dzienny :D

Tak czy inaczej - było warto :)

 

  • Lubię to 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 5 tygodni później...

Taka refleksja mi sie nasunęła po zeszłotygodniowym pobycie nad Zatoką nad Bałtykiem. Postanowiliśmy z Synem połączyć naukę pływania na wingfoilu z rowerem, więc pożyczyliśmy jednoślady i pojechalismy z Chałup do Jastarni, więc niby blisko. Ścieżka rowerowa biegnąca nad samą zatoką, bajka, bardzo przyjemna traska, a że początek czerwca to jeszcze nie szczyt sezonu, więc ludzi za dużo nie było. Niby regularnie jeżdżę, w każdym tygodniu nabijam trochę kilometrów, przekomarzam się z Jarkiem a`propos konieczności lub nie używania pieluch (na moim rowerze nie czuję absolutnie takiej potrzeby ;) ) a pierwszy raz czułem się jakbym naprawde potrzebował pieluchy i jakbym wsiadł na rower pierwszy raz po iluś latach nie jeżdżenia. Co za makabryczne przeżycie, czułem się jakby mi ktoś siedzenie obił rozgrzanym prętem.  

Morał z tego taki, rower rowerowi nie równy, jeśli zamierza się regularnie jeźdźić i czerpać z tego przyjemność warto zainwestować w dobry dobrany pod siebie rower z dobrym odpowiadającym własnej budowie i wadze siodełkiem i zabierać go z sobą na wakacje (następnym razem jak nie będzie mi się chciało przyczepiać bagażnika to wrzucę do środka, ale zabiorę). 

A łączenie roweru i pływania na zatoce prima, polecam :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin znam ten ból przeżycie faktycznie masakryczne. 
Jednego roku będąc na wczasach postanowiliśmy pokręcić się na rowerach, a że wypożyczalnia była obok

no to nic nie stało na przeszkodzie. Z Mrzeżyna do Pogorzelicy raptem 14km w jedną stronę.
Q.... uwierz mi nie umiałem wrócić, sidełko było tak ...wujowe że szok. 
Normalnie 50 czy 100 km nie robi wrażenia na mnie, a w drodze powrotnej uczucie jakby mnie ktoś smagał

po rzyci rozgrzanym prętem ;) . Obawiam się że nawet ,,pampers,, by nie pomógł. 

Coś w stylu 
Paryż-Roubaix :) 
image.thumb.png.beb612ecedcfdfff237fe369fd941ab6.png

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, sbogdan1 napisał:


Q.... uwierz mi nie umiałem wrócić, sidełko było tak ...wujowe że szok. 

Wierzę, doskonale to rozumiem, bo własnie tak się czułem. Robię tygodniowo podobne lub trochę większe dystanse, a jakbym pierwszy raz na rowerze jechał, na dodatek siedział na rozgrzanych węglach. I chyba nie tylko ja jestem taki "delikatny" bo niechcący podsłuchałem narzekania innych wypożyczających.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, sbogdan1 napisał:

Marcin znam ten ból przeżycie faktycznie masakryczne. 
Jednego roku będąc na wczasach postanowiliśmy pokręcić się na rowerach, a że wypożyczalnia była obok

no to nic nie stało na przeszkodzie. Z Mrzeżyna do Pogorzelicy raptem 14km w jedną stronę.
Q.... uwierz mi nie umiałem wrócić, sidełko było tak ...wujowe że szok. 
Normalnie 50 czy 100 km nie robi wrażenia na mnie, a w drodze powrotnej uczucie jakby mnie ktoś smagał

po rzyci rozgrzanym prętem ;) . Obawiam się że nawet ,,pampers,, by nie pomógł. 

Coś w stylu 
Paryż-Roubaix :) 
image.thumb.png.beb612ecedcfdfff237fe369fd941ab6.png

 

I dlatego potrzebujesz full suspension ?.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.