



-
Postów
1 538 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Treść opublikowana przez latacz
-
??? gdzie prowadzący spieprzył ? jesteś wróżka, że wiesz, że model sam uciekł w prawo ?. Prowadzący tuz po oderwaniu skręcił w prawo i absolutnie nie ma znaczenia czy w sposób zamierzony czy przypadkiem. Skręcił bo mógł. Skrzydłowy powinien pójść tez w prawo (jeszcze bardziej) -poniżej prowadzącego i zachowując dystans. W momencie gdy prowadzący odbijał w lewo powinien mieć skrzydłowego nadal po swojej prawej jak po starcie. I skrzydłowy w lewym zakręcie powinien "pójść szerzej" od prowadzącego i niżej - ciągle trzymając się po prawej stronie. Skrzydłowy zamiast iść szeroko i ewentualnie nadrabiać prędkością (ciągle kontrolując separację) skrócił sobie tor lotu "ściął zakręt" i wszedł na kurs kolizyjny. Tu gdy prowadzący poszedł w prawo Arek nie powtórzył manewru i ciągle szedł po prostej nabierając wysokości zamiast trzymać się poniżej. W rezultacie gdy prowadzący robił zwrot w lewo -skrzydłowy był na tym samym pułapie (czyli za wysoko) i nie leciał za prowadzącym tylko pod katem prostym do niego i przeciął tor lotu prowadzącego. Jako "luźny" przykład - Arek może poćwiczyć (w wyobraźni) samochodem jeżdżąc na holu ... też przed zakrętem lekkie odbicie żeby szerzej się składać i nie najechać na linę i potem powtórzenie zakrętu -cały czas na napiętej linie... Prowadzący jak pojazd holujący a skrzydłowy jak holowany . Chłopaki lecieli nie w formacji tylko "każdy sobie" ale bardzo blisko. Jeden skręcił z prawego pasa w lewo a drugi szedł ciągle prosto... tyle, że to nie droga i kodeks drogowy -tu nie skręca się w lewo z lewego pasa -tu skrzydłowy powinien za prowadzącym natychmiast zmienić pas na jeszcze bardziej prawy niż prowadzący i skręcić w lewo też z prawego... ogólnie to co pisałem wcześniej - kłania się komunikacja i uzgodnienie planu lotu.
-
Start a właściwie manewr tuz po starcie robi się różnie -to prowadzący decyduje. Latanie w formacji to latanie pokazowe i ma być efektownie. A manewry tuz po starcie są efektowne. Albo trochę luźniejsza formacja i skrzydłowy ZAWSZE trzyma się swojej umówionej wcześniej pozycji wyżej/niżej i lewo /prawo od prowadzącego a manewry wykonuje ze zwłoka tych 0,2sekundy powtarzając za prowadzącym Albo lot w ciasnej formacji i wszystkie manewry są wcześniej ustalone ( i przećwiczone w luźnej) -robi się "program" -odliczając "zwrot w lewo 3 -2 -1 -już i wszystkie modele robią zwrot jednocześnie "na komendę" nie oglądając się na pozostałych. KOMUNIKACJA. Nawet latając luźno każdy sobie w kilka osób na lotnisku -dzielimy niebo na strefy lub wysokości -i krzyczymy -koniec prądu/ ląduje przechodzę prawo dół - a inni uważają/robią miejsce... KOMUNIKACJA i wymiana informacji to podstawa.
-
dodałbym, że i 2x lepszy. Darek -dzięki za namiary kupiłem 4szt distalu.
-
masz rację. napisałem rozpędem pomyliłem typowa klasa mocniejsza to10,9 a nie 10,8 wklejając z netu -typowe klasy śrub to : 3.6; 4.6; 4.8; 5.6; 5.8; 6.8; 8.8; 9.8; 10.9; 12.9 klasa 8,8 to w zasadzie standard. poniżej jest słabo (choć dość popularne są w marketach śruby 5,6 -bardzo słabiutkie) . Powyżej 8,8 są śruby wzmocnione
-
śruby z łbem stożkowym, chyba 8mm gładkie walcowe dalej gwint. Sama śruba "lepsiejsza" ulepszana cieplnie/mocna -lepiej nie dawać zwykłe przeciętne klasy 8,8 coś klasy 10,8 lub wyżej
-
Denaturat -a w miejscach szczególnie "cennych" używam czystego spirytusu. Denaturat czasem zawiera jakieś środki które powodują jakby zacieranie/drapanie. Prawdopodobnie środek skażający czasem jakoś reaguje z powierzchnią. Łyżeczka czystego spirytusu -koszt nie jest duży a jeszcze bezpieczniej dla lakieru. kupujesz butelkę -łyżeczka do odklejenia - reszta.... do naleweczki.
-
Nie nazwał bym drastyczną. Różnica jest -przynajmniej na hamowni na korzyść graupnera (tylko te czarne -stare szare graupnera są kiepskie porównywalne z arenaut lub gorsze) RF są o klasę wyżej, potem czarny graupner, a pół klasy poniżej graupnera arenaut. Arenaut -sa popularne, więc producenci silników robią próby i pomiary z tymi śmigłami. Jak na ulotce silnika są dane arenaut -to dużo osób je kupi. Zwłaszcza, że arenaut są we wszystkich sklepach. I się kręci. Popularność śmigieł nakręca podawanie o nich info -a to nakręca popularność. Krąg wzajemnej adoracji... Próbowałem kiedyś arenaut, kilka różnych pomierzyłem na hamowni i w modelach i całkowicie zrezygnowałem ze śmigieł tej firmy, Czemu -gorszy stosunek ciągu do pobieranego prąd (mocy) , zauważalnie krótsze czasy lotu na takiej samej reszcie bebechów. (sprawdzane dla kilkunastu różnych napędów) Akurat mi to robi różnicę -ale jeśli ktoś chce mieć po prostu dobrze latający model ze względnie tanim śmigłem i nie jest priorytetowe, żeby wydusić te kilka dodatkowych minut na lot -to arenaut jak najbardziej tak. To tylko różnica w czasie lotu -arenaut troszkę gorzej zamienia moc silnika na osiągi - różnice są rzędu 10-20% . Komuś (mi) robi różnice 5 czy 6 minut lotu. Albo 30 czy 40 minut. Dla wielu osób akurat to jest mało ważne. Piszę o kilku śmigłach które sprawdzałem, może akurat tak trafiłem. Jednak w konkretnej wielkości śmigła może być inaczej. Inna sprawa to wytrzymałość śmigieł -tu trzeba sprawdzać max obroty dla konkretnego typu i rozmiaru. Bo może się okazać, że śmigło którejś firmy zwyczajnie nie wytrzyma obrotów. Tu się nie wypowiadam.
-
nie ma wpływu. Chyba, że pojedyncze mm od końca anteny (od cienkiego bacika) jest magnes (lub metal)
-
ale nie trzeba tego wszystkiego wozić ze sobą ? -a przy podobnej klasie jednak kosztuje taniej - to nie jest marketowiec. to jest wersja max -fun jest tańsza.
-
oba (i rowery i hulajnogi) są bardzo fajne -choć trochę inne wrażenia. Wg mnie świetnie się uzupełniają. No i hulajnoga nie ma łańcucha, wolnobiegu , koronek... ?
-
w tym rzecz, ze wcale mocno nie daje w kość -a zużywa sporo energii, odchudza i równo trenuje. Po prostu hulajnogę napędzasz prawie całym ciałem a nie tylko mięśniami ud i pośladków. Po hulajnodze jest się "równomiernie zmęczonym" bez jakiś szczególnych zakwasów w którymkolwiek miejscu. Przy naprawdę dobrze dobranej pod sylwetkę i celowej jeździe w określonej pozycji -zostają delikatne skurcze mięśni wokół kręgosłupa stabilizujące kręgosłup i zmniejszające bóle. Takie 15 km średnio intensywnej jazdy -to cały się potem spływa -wszystko zmęczone a 15 min później jesteś świeży i w lepszym stanie niż przed jazdą... Spróbuj -tylko bardzo ważne -należy zmieniać nogi -co 3 lub co 5 kopnięć zmiana nogi. Jazda hulajką tylko na jednej nodze (czyli tak jak się widzi u większości młodzieży) to pewne kalectwo. Spokojnie można na hulajce jechać i 50km -tylko u mnie kręgosłup wymaga "precyzyjnych dawek ćwiczeń" Ja przypadkiem przejechałem się na typowej hulajce szosowej koła 28 cali opony jak żyletki... no szok był. Żona też jechała - i postawiła ultimatom -Ona chce mieć coś podobnego -wyszedł kompromis - yedoo. Spacery i jazda na zmianę. Ale szybko dokupiłem drugą -większą dla siebie... ta Kostka to też nie jest to typowa szosówka -ale już ma niezłe osiągi. w Polsce są chyba ze 3 sklepy z takimi dość porządnymi hulajkami -zdaje się, że jest w katowicach -i można wypróbować, zazwyczaj sklepy wypożyczają na jazdy próbne. Hulajnogi NIGDY nie należy kupować bez przejechania się konkretnym (lub podobnym) typem. Mr.Jaro -mam nadzieje, ze nie zaśmiecam Ci wątku -choć to nie o rowerze...
-
Wiem -tak ze 12 lat temu jeszcze sporo jeździłem. Rekreacyjnie dla odstresowania regularnie ze 3x w tygodniu robiłem około 50-70 km każdorazowo. tak ze średnią 23km/h teraz hulajka Kostka Tour Max a Żona na Yedoo Dragstr. średnio po 5 -10km -a jak jest czas i siły po pracy to ponad 15. Też dość regularnie... Przejedź się kiedyś na hulajnodze takiej prawdziwej -na dużych kołach z podestem 7cm od ziemi (prześwitem 5cm) i cienkimi oponkami na 8 lub więcej bar... też fajne... np z górki z wiaduktu 70km/h... a na poziomym terenie daje się lecieć z prędkością 25-30km/h. Spoko wycieczki po 50km można robić -niestety nie w moim przypadku - ja dawkuję kilometry pod kręgosłup.
-
jakbyś zrobił te 25km ze średnia 30km/h na hulajnodze to czułbyś się jak po 300km ?
-
tyle, że na rowerze pracuje zdecydowanie mniej mięśni niż przy spacerowaniu i jest bardzo niekorzystne obciążenie kręgosłupa przez wymuszoną stała sylwetkę oraz zazwyczaj obciążenie nadgarstków. Organizm bardzo nie lubi długotrwałych obciążeń statycznych -czyli wymuszonej sylwetki. Idąc tokiem myślenia o zdrowotności -najkorzystniej wypada hulajnoga. Zmienne bardziej naturalne obciążenia i praca prawie wszystkich grup mięśni -od skokowych i w stopie do obręczy barkowej. Czyli wszystko korzystnie jak bieganie -bez tego niekorzystnego obciążenia stawów kolanowych i bioder(oraz kręgosłupa też) jak przy bieganiu. Tylko hulajnoga musi być na dużych kołach (jak rower), mieć bardzo niski podest i być dobrana do sylwetki i wzrostu. Wszelkie elektryczne, dziecięce itp na kołach 8 czy 10" są mocno niekorzystne dla osób dorosłych. W niektórych krajach mówi się, że na hulajnodze się biega a nie, że jeździ. Reasumując -czy spacer czy bieganie czy rower czy hulajnoga -musi być dobrane pod konkretne problemy ze zdrowiem. Także rodzaj i rozmiar roweru lub hulajki musi być dobrany indywidualnie. Ja ze względu na kręgosłup przesiadłem się z roweru zwykłego na poziomy (szyja) a potem na hulajnogę (lędźwiowy) . Oczywiście na rowerze lżej i dalej się jedzie -trening na hulajce i zużycie energii jest około 3x wyższe niż na rowerze. Mając ograniczony czas -np. godzinkę dziennie na sport -lepiej (intensywniej i zdrowiej) hulajnoga. Chcąc przejechać 60 czy 100 km i zwiedzić okolicę -lepiej rowerem. Ja wczoraj "rekreacyjnie" w półtorej godz zrobiłem 17 km hulajnogą - z przystankiem (małym odpoczynkiem i napiciem się) na końcu trasy -oraz przystankiem ( z łakomstwa) po trasie przy lodziarni -czyli około 1 godz jazdy. . Ale ja mam problem z kręgosłupem i zwyczajnie trochę lat siedzi na karku. Ciekawostka - jakieś 4km leciałem około 30km/h
-
Podoba mi się. Ja jeździłem odremontowanym polskim Romet z lat 70ych. Został pomalowany, i dostał nowe koła na stożkowych, węższe oponki, nowe dość przyzwoite piasty, przerzutki z manetkami ruskimi dźwignie bez indeksacji -po prostu się ciągnęło "z czuciem" i łańcuch wchodził na większy tryb -a jak bez czucia to przeskakiwał kilka trybów. albo odpuszczało to spadał na mniejsze zębatki. Kilka lat fajnie się pomykało (zrobiony w stylu epoki a jednak na fajnych gratach) -potem przesiadłem się na rower poziomy -a staruszka oddałem młodemu krewniakowi. Te dźwigienki mu nie pasowały -więc rower bez żadnej dbałości zostawiał na dworze deszcz itp -pordzewiał trochę -po 3 miechach oddal na złom. Trochę mnie wqurwił -ładnych parę dni poświeciłem na remont, same kółka wyszły drożej niż popularne marketowce... młodzi zazwyczaj nie szanują -zwłaszcza starszych sprzętów - się wywali kupi nowe ...
-
dobry tani silnik do motoszybowca.... -termicznego jak niezbyt ciężki i niezbyt stromo. hotliner to podobno powinien być szybki. ten motorek max 45A na 4s jakieś 600W a w praktyce chyba z 500W bo się ugotuje -no dupy nie urywa. i obroty też takie sobie tak ze 140-150km/h może z niego wyciśniesz. a może i nie.
-
"Prawie" łódź z elektrycznym napędem strugowodnym.
latacz odpowiedział(a) na Robert WM temat w Od czego zacząć??
Obowiązkowo na silnik płaszcz z chłodzeniem wodnym. Popatrzyłem parametry- spore będziesz miał obroty -przy dość dużej śrubie prąd może mocno przekroczyć dopuszczalny... więc do pierwszych prób podłącz na 6s i zmierz prąd w czasie prób na wodzie. Jeśli prąd będzie poniżej 30% dopuszczalnego -to dawaj 12s -czyli podwojenie napięcia. Jeśli prąd blisko max -to przed podłączeniem na 12s zmień śrubę na z mniejszym skokiem Zdaje się, że to silnik robiony do wyścigowych modeli łódek -czyli zabawek 2,5x mniejszych od twojej deski i ważących 10X mniej... tam to pracuje z mała śruba przekładając się na prędkość. u Ciebie po prostu duża śruba może zadusić silnik o małym momencie Więc zacznij próby od małych obciążeń i przy połowie napięcia. i obowiązkowo pomiar prądu. Jakie masz grubości przewodów ? -bo na zdjęciu jakoś tak delikatnie wyglądają... -
mechaniczne -nawet rodem z fabryki (typowe chłodnicze) są mało dokładne. Był wątek o pompie próżniowej -ktoś podawał namiary jaki typ elektronicznego warto kupić.
-
To koniecznie butla i raczej wiesza. Tak z 10 litrów się prosi. Spróbuj odwiedzić firmę chłodniczą -czasem jeszcze maja butle jednorazowe po czynniku -obecnie nie wolno takich używać więc dla nich to złom. Pojemność około 10-12 litrów - przy odrobinie szczęścia za flaszkę oddadzą i jeszcze wlutują Ci rurki jako końcówki.
-
Dokładnie -gość składał z tego co mu się udało kupić. Okazyjnie gdzieś wypatrzył ramę -i resztę wyszukał do tego. Bardzo celowo i wytrwale wyszukał elementy. jeździło się tym dobrze -lepiej niż na typowej szosówce -choć trudno było jechać wolno. A nie pokazali -bo moda na szmoc Panie Kolego - jak rowerek elektryczny ciągnie 80km/h -ma 3 czy 4 sekundy do tych 80ciu a czasem i do 100 -to się go pokazuje. Ten "był zbyt skromny" Prawdopodobnie kolejny ( opóźniony z maja) zlot pojazdów elektrycznych będzie we wrześniu albo październiku (jeśli koronka pozwoli) . Lub dopiero w maju 21 jeśli nie będzie możliwości w tym roku. Warto odwiedzić
-
znajomy od którego kupiłem rower Synowi ma rower poniżej 6kg. I jest wiekowym "emerytem" jeżdżącym (obecnie) po amatorsku. Rower Syna -waży około 7kg -cieniowana rama jest w połowie długości rur tak cienka, że ugina się po ściśnięciu palcami.
-
i to się zgadza idealnie. na rowerze syna miałem problem z ruszeniem... to w ogóle nie trzyma równowagi. A tempo jazdy -cóż sadło przeszkadza. Dlatego obecnie jeżdżę hulajnogą a nie rowerem -szybciej spala kalorie. A patrząc na wagę rowerów -to wychodzi, że nowoczesność waży więcej. Więcej bajerów ładnie się błyszczy ale już i rowery - jak wszędzie sprzedaje się głównie ulotkę i reklamę a nie towar. Przez ciekawość kiedyś zważę dość wiekowy rower syna.
-
Cóż widziałem ten rower -jechałem na nim -podnosiłem na jednym palcu i widziałem postawiony na wadze. A na filmie jest jak starszy i od Ciebie i ode mnie gość podnosi go swobodnie jedną ręką nad głowę. Na tej samej wadze moja hulajka wyszła 12,5kg -więc mam odniesienie. Co do roweru syna -sam mu go załatwiałem rower odkupiony od gostka który jeździ dłużej niż my żyjemy -i podmieniał.. . na lżejszy. A o ile wiem ceny były dużo niższe niż Ty sugerujesz. na pewno nie 50k.
-
Kwestia legalności/mocy to zmiana lub podpiłowanie części za 2zeta lub przy lepszych sterownikach przeprogramowanie. Można mieć to nawet na pstryczku (zmianę mocy na legalne 250W i na bez kagańca) . . Jest sterowanie pedałowaniem a nie manetką więc spełnia podstawowy przepis. . Ponadto w kwestii legalności e-roweru nie jest ważne ile jest mocy rzeczywistej -ważne jest co jest na tabliczce silnika. A co do kosztów -tamten rower kosztował mniej niż przywoływane tu przykłady z marketów. Za to wymagał sporo wiedzy i zaangażowania -podobnie jak nasze modele.
-
sf lubię, a szosa 7,7kg to niekoniecznie lekka jest.. . Syn jeździ na odkupionej używce majacej kupe lat. sporo lżejszej. Wracając do elektryków -ciekawy filmik -i obejrzyj od 26 minuty i kilku sekund.... fakt o ułamek kg się pomyliłem... https://www.youtube.com/watch?v=Xunr0ND1e2U