



-
Postów
1 532 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Treść opublikowana przez latacz
-
Nie pisałem, że są takie same. Pisałem inne ale nie w kategoriach lepszy gorszy. Mam stary samochód średniej klasy wiek 22 lata. jeździ. siedzi się wygodnie. jest więcej miejsca. nie psuje się, naprawy są "bajecznie tanie" , doskonale się prowadzi, czuje się to prowadzenie i jest frajda z jazdy. Podobny prawie nowy samochód. ciaśniej wewnątrz i mniej wygodniej się siedzi. Zdecydowanie mniej się czuje prowadzenie. Jest komfort ale ubyło radochy z prowadzenia. Awaryjność -u mnie jeszcze nie ale z opinii zdecydowanie częściej niż stary model. Wg rozmowy z mechanikiem -naprawy 5x drożej i 3x częściej. Ale jest ładny reprezentacyjny i ma bajery... czy to lepiej -czy tylko inaczej ? - gdyby nie to , że stary zaczął korodować, wartość ma znikomą a remont podłogi kosztuje to tego prawie nowego bym nie kupił. Kolega ma całkiem nowy od 2 lat -tez klasy średniej. Przez te 2 lata i 30k km miał więcej napraw i awarii w trasie niż ja przez 12lat 185k km starym gratem... A mój stary grat już swoje miał na początku mojej jazdy...
-
w czym jest gorsze 35MHz od 2,4GHz -w niczym. Są po prostu inne. Na 35 nie ma telemetrii, na 2,4 lepsze radyjka maja (a gorsze/tańsze też nie) Podatne na inne zakłócenia. 35 wrażliwe na tzw wejście na kanał -jeśli w niewielkiej odległości od siebie pracowało kilka nadajników to trzeba było uważać, żeby kanały się nie pokryły. Teraz raczej nie ma z tym problemów -nadajników na 35MHz jest bardzo malo i ryzyko, że ktos obok lata na podobnym minimalne. 35 wrażliwe na wszelkie iskrzące elementy instalacji, na silniki szczotkowe lub spalinowe z zapłonem iskrowym (benzynowe) nie lubiły gdy odbiornik lub antena lub kable do serw leciały blisko regla, silnika. Po chwilowym zakłóceniu połączenie wraca natychmiast. Zakłócenia trzepie szarpie ale zazwyczaj nadal próbuje cokolwiek sterować. 2,4GHz niewrażliwe na powyższe, może obsługiwać telemetrie. Niestety rozchodzi się kierunkowo i zakłóca przesłonięcie anten czymkolwiek zawierającym wodę. Niekorzystne położenie anten -może być problem. Przelot za krzakiem lub drzewem -rozwalisz model. lot w chmurach -zasięg drastycznie spada. Wrażliwe na zakłócenia od monitoringów, telewizji przemysłowych, mocnych wi-fi przekaźników telefonii komórkowych... Jeśli coś zakłóci łączność -to nic nie trzepie, po prostu całkowicie tracisz sterowanie. Po ustaniu zakłócenia -sterowanie potrzebuje kilku sekund na odzyskanie łączności. Jeśli masz kadłub np z węgla, lub dużo metalu (np oklejony folia alu) może być problem z umieszczeniem anteny . Używam obu systemów. Cześć modeli (bez telemetrii) nadal mam na starym 35MHz. nowsze modele z telemetria czy bardziej skomplikowanym sterowaniem którego nie obsłuzy stare radyjko na 2,4GHz. Poza telemetrią i lataniem jednocześnie w 20 osób na jednym lotnisku ja nie widzę przewagi 2,4. Porównanie przez kogoś radyjek 35 i 2,4 do samochodów -podobnie nie widzę żeby nowe samochody były lepsze od tych starych. Są inne...
-
Nie Patryk - nie zgodziłem się z Tobą. Innymi słowy Twoja prawda i racja to jedna z wielu prawd... Nie neguję Twojej racji -ale i jej nie potwierdzam -po prostu uważam, że mam za mało danych, a te które są udostępniane są za mało pewne. Bo zawsze jest rozrzut i tolerancja badań... -a prawda jest jak*** -każdy ma swoją. Dyskusja przypomina moja racja jest mojsza niż Twoja To, że w konkretnym sposobie postrzegania MOŻESZ mieć rację i , że masz do bólu racjonalne podejście -nie oznacza, że na pewno masz rację. Możesz ją mieć prawdopodobnie masz ale... to tylko prawdopodobieństwo. Często sposób intuicyjny podejmowania decyzji jest skuteczniejszy od czysto racjonalnego. A dla każdego człowieka jego ciało, zdrowie i życie jest jego osobistą sprawa -więc każdy powinien sam decydować (i ewentualnie popełniać własne błędy) A szczepionka -nikt nie wie czy nie będzie np tym który dostanie wstrząsu i skończy tragicznie po zaszczepieniu... A racjonalne decyzje -cóż poglądy i wiedza naukowa na leczenie "koronki" na przestrzeni roku zmieniały się kilkakrotnie -może się okazać, że także informacje i wiedza odnośnie konkretnej szczepionki za rok dwa czy 5 będą krańcowo inne... A badania -opierają się na statystyce... Przypowieść pewien facet dobry ze statystyki (pewnie umysł racjonalny matematyk lub inżynier) założył się , że na 100 kolejnych przechodzących pod oknem osób co najmniej 30 to będą kobiety... Oczywiście racjonalnie powinien i jest to pewnik wygrać -mniej więcej kobiet i mężczyzn jest przecież pół na pół... ale.... na ćwiczenia maszerowała właśnie jednostka wojskowa.
-
Patryk -prezentujesz tu czysto logiczny rozumowy pogląd -a ludzie decydują głownie emocjami -w tym lękiem i nadzieją. Rozumem decyduje max kilka %. Rozum -zazwyczaj nie służy do logicznego wyboru -a jedynie do logicznego uzasadnienia wyboru który już się dokonał na płaszczyźnie emocjonalnej. Cały czas wielokrotnie poruszasz dokładnie tą samą kwestie w ten sam sposób -nie w sposób krańcowy jednak w sposób konkretny i negujący wszelkie odmienne spojrzenia na problem. A ja pokazałem inne punkty widzenia -i typowy sposób podejmowania ryzykownych decyzji (a raczej sposób uciekania od decyzji). Chciał -nie chciał jesteśmy zlepkiem instynktów wyrabianych od setek tysięcy lat. Od poziomu neandertala a nawet małpy. I te instynkty w nas cały czas mają dużo do powiedzenia. I jednocześnie istnieje cała gałąź wiedzy jak grać na tych instynktach... Szczepionki jedna płaszczyzna to człowiek który chce zadbać o zdrowie i się boi. Druga płaszczyzna -to globalne przepływy kasy... I globalna propaganda.
-
Tak czytam i czytam i trochę szlag mnie trafia z powodu ciągle powtarzanych tych samych krańcowych argumentów -świat i życie nie są czarno białe -jest jeszcze cała gama szarości i nawet kolory tez są. Wiec dorzucę z trochę innej beczki. 1- mechanizm dlaczego ciężko się zdecydować na szczepienie ? Przypadkowy "Kowalski" szansa że tu i teraz będzie chory jest minimalna... A może w ogóle się nie zarazi ? a może najpierw inni się zaszczepia, wynajdą leki zanim się zdąży zarazić już nie będzie problemów ? A może jak 90% przejdzie bezobjawowo lub łagodnie Ryzyko zarażenia się przez konkretną osobę w konkretnym krótkim czasie jest niezbyt duże. Podobnie jak ryzyko ciężkiego przebiegu i komplikacji. Podobne ryzyko dla przysłowiowego "Kowalskiego" jak np grypa. (duże ryzyko to jest w skali społeczeństw -gdy wszyscy chorują jednocześnie) Więc dla przypadkowego człowieka zachorowanie na covid jest to rozmyte i nie wymaga własnej natychmiastowej decyzji. Z drugiej strony decyzja -dla uniknięcia czegoś nieokreślonego -zmniejszenia (tylko zmniejszenia) ryzyka choroby W PRZYSZŁOŚCI "kowalski" ma się tu i teraz zaszczepić potencjalnie dać sobie wstrzyknąć coś niebezpiecznego -coś o czym wielu ludzi ostrzega (absolutnie nieważne czy mają racje) . To nie jest wybór mniejszego ryzyka -tylko wybór tu i teraz namacalnego niewiadomego być może niebezpiecznego zastrzyku -albo niewybieranie niczego i jakoś to będzie... To instynkt który przez tysiąclecia ratował życie -może być źle głodno i zimno ale z jaskini się nie wychodzi bo niedźwiedzi czy inny szablozębny może zeżreć tu i teraz... lepiej w nieokreślonej przyszłości umrzeć z głodu niż teraz dać się pożreć. (90% ludzi nie wyjdzie z jaskini jeśli absolutnie nie musi). 2 -jakieś sławy mówią że... mówią w tv, piszą w gazetach -ludzie oduczeni są myślenia, media manipulują i ludzie albo wierzą w podawana im papkę albo negują wszystko. Media to swoisty głuchy telefon -kolejne przedruki i powtarzania po kimś gdzie informacja się przeinacza. Mamy cytat cytatu cytatu a nie bezpośrednie wypowiedzi -nawet jeśli podawane są jako bezpośrednie... co wycięto z kontekstu ? co pozostawiono ? Czy przysłowiowa "goździkowa" z reklamy jest lekarzem -czy wynajętą aktorką ? 3 -Dajcie mi człowieka a znajdę na niego paragraf. Dajcie naukowca a znajdę wysokość grantu lub innego wynagrodzenia żeby napisał to co ma być napisane... dostatecznie wielu sławnych gra w reklamach i tych tv i tych "naukowych" żeby ludzie nie wierzyli. Trudno odróżnić rzeczywistą wiedzę od wiedzy "sponsorowanej" a koncerny i i korporacje to wielkie pieniądze i władza. władza (i pieniądz) deprawuje.... władza absolutna deprawuje.... 4 - są grupy wpływów i wielkich interesów -zarówno producentów szczepionek -jak i producentów np maseczek (tym zależy żeby rynek maseczek trwał) Więc w podawanej nam informacji ścierają się interesy i pieniądze... a my malutcy nie możemy określić co jest prawdą. Co powiedział naukowiec a co wydrukował redaktor. lub co wycięto z kontekstu. Czego wujek google nie znajdzie... Kasa i wpływ na ludzi także tych z elit -bo malutkimi się zwyczajnie manipuluje. 5 -I wreszcie -przykład osobisty. Przez wiele lat szczepiłem się na grypę. Mimo to kilka x na nią chorowałem. Przestałem się szczepić... ponieważ coś się zdarzyło. Mi osobiście. Po którymś tam szczepieniu odsiedziałem swoje pół godz w przychodni czy nic się nie zdarzy -i miałem jechać do domu po drodze coś tam do załatwienia. Po drodze przypadkiem do samochodu wziąłem idącą pieszo znajomą. Po dobrze ponad godzinie od szczepienia -za kółkiem w południe nagle zaczęło się ściemniać -zawężenie pola widzenia -ciemno z boków jakby ktoś zasłony zaciągał. Coś powiedziałem, że się ściemnia -znajoma (wiedziała, że jadę ze szczepienia) krzyknęła "hamuj" i złapała z boku za kierownicę. Nie wiem czy wcisnąłem sprzęgło i hamulec czy Ona wybiła bieg -zjechaliśmy na pobocze/trawnik i samochód się zatrzymał. Na kilka minut praktycznie prawie straciłem przytomność... Gdybym jechał sam lub gdyby nie przytomność pasażerki prawdopodobnie bym spadł z mostu kilkadziesiąt metrów dalej i wylądował w zalewie lub poszedł na czołówkę... Wstrząs. Z opóźnieniem. Przestałem szczepić się na grypę. I od tych kilkunastu lat wcale nie choruję częściej niż gdy się regularnie szczepiłem. Na covid prawdopodobnie się zaszczepię -jednak na pewno nie będę się spieszył... zobaczę jak zareagują na szczepionkę znajomi... Znajomi "z pierwszej ręki" a nie obce mi i dla mnie anonimowe osoby z mediów.
-
zdrożał względem poprzednich cen -ale i tak jest o połowę tańszy niż inne -"prawie porównywalne" jednak w sumie gorsze kleje ...
-
Luźne rada -kompromis - bierz model w zakresie 180 -200 cm rozpiętości. Mówimy o motoszybowcu na początek -do nauki. Mniejsze -są bardziej nerwowe i trudniejsze pilotażowo i zazwyczaj gorzej latają. Większe -mniej wytrzymałe przy za ostrych manewrach i łatwiej uszkodzić przy lądowaniu. Zwłaszcza lądowanie może być decydujące przy wyborze rozpiętości. Taką dość optymalną klasą wielkości (dużo do wyboru) jest rozpiętość 2m jako spokojniejszy -lub ewentualnie 180cm jako zwinniejszy w manewrach (często takie modele są robione już do troszkę bardziej agresywnego latania). jeśli lądujesz już prawie zawsze płasko -bez większego ryzyka "zrobienia cyrkla" to wtedy większa rozpiętość 220 -240cm.
-
taa -art hobby robi bardzo fajne modele, tylko, ze dość szybkie i dość trudne w naprawach (w porównaniu do pianek) ... jak się walnie fornirowcem to i pracy sporo z naprawą i nie każdy da sobie rade -i model dużo droższy (do ceny skorupy dodaj wyposażenie porównywalnej jakości i w powietrze rzucasz 2 tysie zamiast kilku stówek za piankę...) i zrobić go trzeba z zestawu półfabrykatów (lub dodatkowo zapłacić za złożenie gotowca) -no i potencjalnie wali się z większą prędkością i robi większe zniszczenia. to fidelity z linku to bardzo fajny model ale... jak się już umie latać. To nie jest model dla początkującego. Rozbita pianka to 90% przypadków szybki klej do styro i naprawa 10 minut na lotnisku. Fornirowiec -to kilka dni składania puzzli z "wykałaczek" i lepienia drzazga po drzazdze, szlifowanie, malowanie -i naprawa na tydzień roboty wieczorami...
-
zwróć uwagę, że to większe i cięższe ogniwa. i dla poboru 35A piszą im trwałość 250 cykli do 60%. 60% nominalnej pojemności to jest już całkowita padlina... powiedzmy, że granica użyteczności li-ion jest gdy ogniwo osiąga jeszcze około 80% pojemności -a to będzie sporo mniej cykli (lotów) -podejrzewam, że przy 80A nie wytrzyma 50ciu lotów. li-ion to duża pojemność przy umiarkowanej mocy. choć np tesla jeździ na takich małych ogniwach. ale ma ich dużo i chłodzone płynem.
-
od Easy Glidera to sporo pianek lata lepiej... Miałem okazję oblatać EG krewniakowi -nie polecam.
-
Jak napisałeś -TEORETYCZNIE a i to bardzo naciągane. W praktyce w pakiecie nie skracając drastycznie żywotności ogniw możesz obciążać połową tego. A w sposób sensowny pobór ciągły około 7-8A na ogniwo -bo jak więcej to dużo energii idzie w ciepło zamiast w silnik -i po prostu napięcie klęka wiec sens li-ion znika... ale tak jak piszesz start około 40A (trochę dużo) przez 10 sekund wytrzymają a praca ciągła przy 12A dla układu 2p czyli 6A na ogniwo jest prawie optymalna. Jeśli denerwują Cię dodatkowe kable a i tak ma to być jeden pakiet na stałe -połącz równolegle i główne dając jedną wspólną wtyczkę prądową i balansera. Połączenia możesz zrobić na krótkich mało przeszkadzających przewodach a dalej już jeden kabelek zamiast dwóch. Przy starcie (40A) może popłynąć kilka A przez przewody balansera -zależnie czy ogniwa mają takie same parametry czy są różnie zużyte... Ja li-ion zwykle łączyłem na krótko bezpośrednio pomiędzy ogniwami.
-
nijaką. częstotliwość jest wynikowa. mają standardowy czas trwania impulsów od 0,5 do 2,5ms (min 0,5ms -max 2,5 ---> zero gazu0,5 -max gaz2,5 , serwo lewo0,5 -serwo prawo 2,5itp ) neutrum położenia serwa to około 1,5 -1,55ms. a ramka w której "muszą się zmieścić" wszystkie kanały ma zazwyczaj około 20ms. -te czasy mogą być rożne u różnych producentów np 1 do 2ms -jednak normą będzie środek neutrum serw 1,5ms częstotliwość PWM jest wypadkową sumy czasów wszystkich kanałów i synchronizacji .
-
sorki pomyłka wkleiła się odpowiedź która miała być gdzie indziej...
-
??? skąd żeś w ogóle te 50 Hz wytrzasnął ? określone czasy impulsów i sterowanie długością impulsu. a częstotliwość "próbkowania" -wysoka to niekoniecznie serwo lub regulator odczyta komendę -jest jakaś tam tolerancja i max szybkość przetwarzania. i nie liczy się współczynnik wypełnienia PWM a tylko czas trwania impulsu sterującego. zwiększysz za mocno częstotliwość to czas impulsu będzie mały i pozamiatane. i w ogóle po co Co ta informacja -wszelkie nadajniki odbiorniki maja to fabrycznie standardowo...
-
nie przeginasz z tym pytaniem ? lenistwo godne orderu... Kolego -więcej szacunku dla czasu innych. symbol wrzucony w google i natychmiast dane techniczne regulatora wyskakują -w tym "przeznaczony do silników szczotkowych nie większych niż 540..." w podstawówce uczyli, że 775 to więcej niż 540... a z zasilaniem 3s silniki nie większe niż 380... i to po polsku pisze... nawet nie trzeba tłumacza...
-
czyli 400Vx1,22Ax1,7=829,6W mocy max pobieranej -i co to zmienia względem zasilania z 230V ??? moc -jest moc i sprawność też. Ten silnik żeby dać 400W pobiera mocy pozornej ponad 800W... czynnej niewiele mniej... falownika z linku nie znam -jakaś "egzotyczna" firma chyba. W każdym razie opis brzmi jak bajka SF tłumaczona przez pijany automat C-3PO (gwiezdne wojny) a przy minimalnych obrotach moment napędowy 10X niższy od oryginalnego na przełożeniu redukującym... falowniki bardzo fajnie sterują wszelkimi silnikami które przy małych obrotach napotykają proporcjonalnie mniejsze opory ruchu -np wentylatorami, pompami przepływowymi, ewentualnie jakieś taśmociągi. wszelkie urządzenia obróbkowe w ktorych obroty redukuje się po to żeby działać większą siła lub momentem -przy sterowaniu falownikowym wymagają o wiele mocniejszych silników z nominalnie dużym momentem. Typowy silnik 2kW kręcący na falowniku 100obr/min zamiast nominalnych 1450obr/min -można łatwo przytrzymać ręką za wał... a z obrotów nominalnych rękę by urwał. napędy "falownikowe" wrzecion tokarek, wiertarek -to odpowiednio wzmocnione silniki i większe przełożenia (żeby silnik pracował z wyższych obrotów) lub silniki specjalne o wielkich momentach -np BLDC (ale to nie pod falownik)
-
tylko jedno ale... zmieniasz przełożenia -wolniej = większy moment (siła) napędowa. falownik -zmniejszasz obroty -to i moment ( "siła") spada i silnik może "nie dać rady ukręcić" -to efekt jakbyś samochodem zamiast na jedynce jechał na czwórce tylko gazu dawał mniej...
-
Silnik powyżej -duży prąd pobierany przy tej mocy nominalnej 400W.. -aż się prosi o falownik powyżej 800 W mocy nominalnej... 230Vx2,11A x 1,7 = 825W... falownik może być i 230V i 400V zależy jak podłączysz ten silnik. jeśli chodzi o ten z link-u kilka postów wyżej -szału nie ma -jeśli częste rozruchy i hamowania to prawdopodobnie będzie się grzał -zależy jeszcze jakie opory ruchu będzie miał napęd. I zwróć uwagę, że ten simens nie ma zabudowanego panelu sterującego -wiec będziesz musiał dokupić dodatkowo. Cena "dodatkowego" panelu -prawdopodobnie niewiele niższa niż falownika... co do szczegółów -nie znam możliwości tego simens -z falownikami simens się nie spotykałem w sensie osobistej obsługi choć widywałem zamontowane w różnych maszynach. . Bardzo szerokie możliwości ustawień własnych maja np. falowniki mitsubishi. Nieco mniejsze LG. simens -nie wiem
-
w cięzkich warunkach pracy -przy duzej ilości rozruchów a głównie hamowań wskazane żeby falownik był większej mocy niż silnik. w Małych silnikach (powiedzmy do 1kW) około 50% przy dużych wystarczy 20% zapasu. do skutecznego wielokrotnego hamowania -dobrze żeby falownik miał wyjście na zewnętrzne oporniki -i dodatkowo zestaw oporników gubiących ciepło z energii hamowania. Bez tego przy częstym hamowaniu same falowniki się grzeją... podlinkowany gdzieś wyżej mitsubishi -prawie wszystko można w nim ustawić -ma bardzo duże możliwości.
-
Pierwsze pytanie -silnik na 230V czy 400V -do napięcia silnika musisz dobrać odpowiedni falownik. Są falowniki zasilane z jednej fazy ( i zera ) czyli 230V -na wyjściu dają 3 fazy ale napięcie międzyfazowe też 230V. I są falowniki zasilane na 3f 400V -na wyjściu tez jest 3f 400V. Co do krańcówki -hamowania, nawrotu -większość falowników to realizuje wystarczą sama krańcówka jako zdalny styk sterujący. Falowniki mają wejście i możliwości dodania styków (przycisków, włączników itp) do startu, stopu, zmiany kierunku obrotów - ustawiasz w programie jak falownik ma reagować na zwarcie lub rozwarcie konkretnego wejścia. Ważne falownik musi mieć pełen komplet przycisków w do ustawień -tzw panel. to może być kilka przycisków i wyświetlacz na falowniku, na oddzielnym pulpicie zdejmowanym z falownika -lub może tego nie być i trzeba dokupić osobno. Bez pełnego panelu nie zaprogramujesz potrzebnych funkcji. falownik bez pulpitu operatorskiego (np. tylko z przyciskiem start stop i potencjometrem) jest tańszy, z wbudowanym pulpitem droższy a najdroższa opcja to falownik bez "własnego" pulpitu + dodatkowy pulpit
-
też lubię napędy z przekładniami. przy podobnej wadze dają trochę wiesza moc i wyższą sprawność. Zazwyczaj przy podobnych osiągach w wolnych i normalnych napęd przekładniowy pobiera około 30% mniej prądu. W modelach szybkich już niekoniecznie się nadaje. Kiedyś zwykłe "samotne" silniki bardzo daleko odstawały za przekładniowymi. Obecnie autrunnery z małym KV bardzo gonią przekładniowce -a są prostsze, mniej awaryjne i zazwyczaj tańsze. daj ogłoszenie na forum -może ktoś ma zespół z dobra przekładnia i spalonym silnikiem i może zechce sprzedać. Przekładnie np kontronika sa prawie wieczne. Niestety te fabrycznie skojarzone z silnikami kontronik nie nadają sie do przeniesienia na inne -bo mała zębatka jest nacinana bezpośrednio na wałku silnika kontronik. Ale robione luzem i kojarzone z silnikami innych marek -można przekładać do kolejnych silników. Póki co Twój zestaw działa -ale pewnie ze 30% energii idzie w ciepło bo przekładnia "haczy" -tymczasowo da się latać -ale trzeba szukać następcy napędu.
-
nie wiem czy użycie smaru do już rozpadającej się przekładni to błąd -tu już trudno zaszkodzić... -używałem smaru od łożysk dużych silników maszyn - i się sprawdzało. Przynajmniej o tyle, że jeszcze jakiś czas przekładnia popracowała. Niektóre przekładnie starszych typów (np. maxon) fabrycznie zawierały odrobinę smaru. tryby na osiach często były samosmarowne a smar miał zapewnić poślizg czoła satelitek po talerzyku. ani rozwiercenie otworów w satelitach ani remont osi nierealne. osie powinny być hartowane do dużej twardości i polerowane. Pasowanie jednego z drugim dokładne -praktycznie nie do zrobienia w warunkach amatorskich. Ile waży Twój model gotów do lotu ? i czy musi w górę iść w pionie jak rakieta ? -bo może wystarczy Ci jakiś napęd bez przekładni... są zazwyczaj tańsze od przekładniowych.
-
a skąd weźmiesz części zamienne ? tryby satelitów, jarzmo z osiami satelit ? nie podoba mi się ta porysowana szeroka podkładka z pierwszego zdjęcia... to jakiś mosiądz ? bo chyba powinna być utwardzona i polerowana stal... albo wymyj to co jest świeży dobry smar łożyskowy -odrobinkę maznąć i lataj aż się rozpadnie... albo szukaj nowego zespołu lub nowej przekładni. ja bym wyczyścił przesmarował złożył i sprawdził bez śmigła jaki prąd bierze... jeśli ze 4 -5A i nic nie zgrzyta i nie wyje to bym latał dalej. i spokojnie szukał innego zespołu silnik-przekładnia.
-
uzębienie to pewnie dość dobrze. Kwestia czy łożyskowanie satelitów to łożyska czy ślizgowo i w jakim stanie jest to łożyskowanie. Pewnie są jakieś talerzyki lub podkładki z hartowanej stali po których ślizga się czoło zębów i w jakim są stanie. Oraz sprawdzić smar - czy nie jest to tylko jakiś brud. wymyć, nasmarować świeżym smarem.
-
nie wiem co to za przekładnia -nigdy takiej nie widziałem -ale na maxon nie wygląda. zresztą na firmową Megi ani PG ani KPG też nie... Chyba, że właściwa przekładania jest w środku (maxon mają dość małą średnicę) a to co widać to tylko zewnętrzna dorobiona obudowa/mocowanie. Może spróbuj to uruchomić bez śmigła i zmierzyć jaki prąd jałowy bierze ? i w trakcie pracy luzem na bieżąco obmacać gdzie się najpierw zaczyna grzać -czy przekładnia czy silnik.