Ja też jestem za symulatorem - męczyłem go daaaaaawno temu gdy Pitlab wprowadził przewody do podłączenia nadajnika do komputera. Uważam, że jest dobry do nauki podstawowych odruchów - lotki, lot na siebie, lot odwrócony, synchronizacja ruchów do akrobacji.
Jak ktoś już umie latać prawdziwym modelem to na tym się kończy jego przydatność (oprócz jakiejś tam przyjemności w deszczowe dni).
Przerabialiśmy to akurat z synem, który odnosi sukcesy w dronach FPV. W zeszłym roku w na początku wakacji padało prawie cały miesiąc. W tym czasie trenował na symulatorze. Niestety trochę za dużo - bo gdy przyszło do latania na najbliższych zawodach okazało się, że "zapomniał" jak się lata prawdziwym... Inna fizyka...
Od tamtej pory mówi symulatorom NIE - ale tylko dlatego, że po przekroczeniu pewnej granicy doświadczenia symulator nie oddaje prawdziwości świata i oszukuje a nie uczy. I gdy ktoś przesadzi z lataniem na symulatorze to potem rzeczywistość może go zaskoczyć.
Myślę, że takim dobrym okresem na symulator jest zakres doświadczenia od zera - do pierwszego lotu. Potem to już na własną odpowiedzialność