Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 460
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. zbjanik

    Moje nowe hobby

    No to do roboty Jacku! Trzymam kciuki. Te kotwy też mi wpadły w oko- zastosuję je do ustawienia dodatkowych słupków odciążających dźwigary płotu. U mnie płot jest klasyczny- sztachety czy balaski drewniane, a słupki betonowe. Z tym, że są ustawione w dużych odległościach, całość przęsła się ugina, albo ściślej tak by było po wymianie wszystkich elementów (sztachety i te dźwigary już mam- jodła), bo teraz to już stan starego jest opłakany. To następna robota przede mną. Powodzenia i życzę, żeby budowa była szybka, bo jak się przeciągnie, to może być szopka bożonarodzeniowa?
  2. zbjanik

    Moje nowe hobby

    OK, wygląda dobrze. Przy tym lżejszym dachu słupki mogły by być lekko cieńsze- np. 8 x 8, albo nawet 8 x 6. Ważne, żeby były solidne zastrzały, a ich przekrój jest ważny, ale też długość. Im większa, tym stabilniejszy trójkąt który tworzą.
  3. zbjanik

    Moje nowe hobby

    Jacku- słupy są 10 x 10 i 10 x 8 około, tzn lekko w minusie, bo je przestrugałem lekko elektrycznym hebelkiem. Elementy poziome 10 x8. Tak potraktowałem zresztą wszystkie elementy składowe. To przydało dużo roboty, hałasu i wiórów ale było potrzebne ze względów choćby estetycznych. Oczywiście heblarka stacjonarna, czy gróbościówka to lepsze wyjście, ale trzeba je mieć- ja próbuję radzić sobie bez i jakoś to uchodzi. Ponieważ surowiec jest z odzysku, należy się liczyć też z tym, że któryś z gwoździ jednak pozostał niewyciągnięty, ukryty, będzie kolizja z nożami strugającymi. Tak też było, ale to boli mnie, a nie stolarzowi, który by mnie pewnie chciał zastrzelić gdyby dostał zlecenie na taką robotę, ale najpewniej by wcześniej odmówił. Konstrukcja na zakładkę nie daje 100% szczelności, dlatego trzeba od środka dać folię chroniącą od wiatru. Podaję też mój patent na drzwi- podstawą jest płyta wewnątrz ze sklejki, na którą nałożyłem oheblowane deski- nie wichrują się i nie obwisają. Podobnie wykonałem nawet bramę wjazdową do garażu, z tym, że na płycie OSB. Co do więźby, to zastosowałem wiązary poskręcane wcześniej jako rodzaj prefabrykatu. Tu zastosowałem belki 9 x 4,5 (mają wyfrezowany rowek- widać na zdjęciach) z poprzednio rozebranej starej szopki, ale już tam były one z odzysku. Czyli recykling do kwadratu. Zdjęcia powiedzą najwięcej, ale w razie co- służę wyjaśnieniami. Dwa zdjęcia pokazuja wspomniany wczoraj garaż. na nim testowałem pierwszy raz rozwiązania, tam jest też wszystko oczywiście solidniej wykonane, np. głównie metodą na wpust, w szopce z racji na rozmiary, posługiwałem się łącznikami typu blaszany kątownik itp.
  4. zbjanik

    Moje nowe hobby

    Jacku- jutro pomierzę, to napiszę. W każdym razie nie nie wszystkie słupy są jednakowe, to widać nawet na zdjęciach.
  5. zbjanik

    Moje nowe hobby

    Dzięki za dobre słowa! Dokumentacji nie było, nie licząc szkicu rzutu- to miał być jej początek, ale dalszy ciąg nie powstał. Wymiary poziome są 1,5 x 4,5 m, tyle mi wyszło z posiadanego na zabudowę miejsca. Budowałem "z doświadczenia", według garażu, który powstał obok, 10 lat temu. Też jest drewniany, jest miejsce na 2 auta i oczywiście modelarnię. Jutro, "za jasności" zrobię parę fotek pokazujących kilka prostych zasad i rozwiązań, którymi się kierowałem. Generalnie takie budynki, stawiane w pojedynkę i takimi metodami składają się z "drewna i uporu". Garaż nawet nie ma nawet betonowej wylewki- podstawę stanowi płyta złożona ze zdemobilizowanych podkładów kolejowych opartych na punktowych fundamentach zalanych w gruncie- wisi więc w powietrzu (pod spodem mieszkają kuny, ale zaprzyjaźnione, nie szkodzą). Szopka zaś, ma jednak betonowe podłoże, ale jest to płyta ułożona z typowych bloczków fundamentowych na płasko, spiętych po obwodzie taśma ze stali nierdzewnej, żeby przypadkiem nie chciały się porozjeżdżać, bez zaprawy. Całość koncepcji opiera się na takiej jakby pergoli, której trzeba potem dodać dach, a ściany pokryć na zakładkę. W wersji bardziej rozrzutnej, można powierzchnię ścian wyłożyć gotowymi deskami elewacyjnymi, lub takimi które dekarze stosują na podbitki- są elegancko wyfrezowane, wchodzą szczelnie jedna w drugą, ale nie są za darmo, a wręcz przeciwnie. Ja stosowałem deski z większych palet niż standard 120 cm, bo takie miałem. Chcąc stosować te 120, najbardziej popularne, trzeba dostosować moduł tej pergoli do posiadanej długości.
  6. zbjanik

    Moje nowe hobby

    Ja z kolei tego lata zbudowałem taką szopkę ogrodową jak na zdjęciu. Na kosiarki, rowery i inne grabie i łopaty. Całość drewna z palet i pozostałości z poprzednich robótek. Dachówka też odzyskowa, taka jak na domu- marsylka z Koddersdorfu ( leży zaraz za Zgorzelcem, Niemcy) z okresu I WŚ, popularna w mojej okolicy. Brak jeszcze rynien i folii paro-przepuszczalnej na wewnętrznej stronie ścian. Rynny oczywiście też będą z odzysku, tylko folia nie, ale za to pochodząca z odrzutu jakościowego, czyli w sumie jednak też odzysk. Tylko wkręty (tak ok. 1000 szt. wyszło)- nowe.
  7. zbjanik

    LITERATURA LOTNICZA

    Całkiem bogaty zbiór, gratulacje. Pomimo, że dziedzina sportu, techniki nie najbardziej popularna, to jednak dobrze i szeroko opracowana w literaturze, to bardzo cieszy. Przy okazji- doliczyłem się 11-tu okładek swojego autorstwa, jakoś mnie to zaskoczyło, a i tak to nie wszystkie. Po dłuższej przerwie wróciłem do malowania, aktualnie na tapecie jest PWS-101. Jak skończę- zaprezentuję. Planuję zrobić szerszy cykl o starszych, przedwojennych szybowcach, może wyjdę jeszcze dalej niż tylko szybowce- może cykl o RWD, a jeśli tak, to czemu nie PZL? I tak można bez końca...
  8. No właśnie- tu skręcamy trochę w stronę dyskusji jak o smartfonach, bo to idzie w podobną stronę . Fajnie że są "wszystkomogace", ale coraz bardziej skomplikowane, nienaprawialne, a przecież wyjściowo to telefon, czyli żeby do kogoś zadzwonić albo odebrać rozmowę. Takie czasy...
  9. Mam Radiomastera, kupiłem rok temu. Nie używałem, tylko na początku uruchomiłem- działał. Kilka dni temu wróciłem do tematu i okazało się, że wyskakuje komunikat "Emergency mode" i nic nie pomaga. Pomógł jednak internet, są filmiki jak z tego wybrnąć i się udało. Trzeba nadajnik otworzyć, zdemontować taką taśmę ze ścieżkami, przemyć spirytusem i działa. Ale trochę się rozczarowałem tym, że jednak muszę nabyć odbiornik który będzie mi działał z tym nadajnikiem, bo mam tylko współpracujące z Tournigy 9, choć pamiętam, że przed zakupem pytałem o to na Forum i ktoś odpisał, że to będzie razem działać (tzn. nadajnik Raiomaster i te zwykłe odbiorniki). Na szczęście do tego czasu mogę używać poczciwej, starej aparatury Tournigy...
  10. Właśnie- to najczęstsza sytuacja awaryjna. Ale żeby nie było: rozwaliłem kiedyś pięknego akrobata w pierwszym locie: przeszedłem na plecy i obroty spadły. Próbowałem mimo wszystko wrócić do normalnego lotu no i linki sflaczały... pozostało tylko zbieranie kawałków. A na chłodno- trzeba było co najwyżej dolatać paliwo do końca, lądować na plecach i byłoby do naprawy. Ale zazwyczaj można się uratować tak jak Adam pisze. Jeszcze co do trudności latania na uwięzi: samo latanie jest bardzo intuicyjne, pomaga fizyczny kontakt poprzez siłę odczuwaną w ręce od naciągu linek i szybka reakcja- jest się jakby jednością z modelem. Ale przynajmniej dla mnie było trudniej, bo równocześnie na to nakładało się opanowanie, nauka obsługi silników, marnej zresztą jakości. Trochę tak jakby uczyć się grać ale równocześnie naprawiać fortepian w kiepskim stanie. Ale uwięź wspominam dalej ciepło, może trochę też z powodu że to była młodość...?
  11. Wiesław- nie kręci się w głowie, to mit. Koncentrujesz się na modelu, świat schodzi na dalszy, nieistotny plan i nie przeszkadza. Samo latanie jest łatwe, szybsze do opanowania niż RC.
  12. Zgadzając się generalnie z tym co piszą wyżej doświadczeni koledzy, zastosowałbym radykalną wersję naprawy, jeśli metoda z nagrzewaniem by się nie powiodła. Brzeszczotem do metalu przeciąłbym stat. pion. zaraz pod mocowaniem poziomego, następnie nawet bez szlifowania, czy innych korekt kształtu skleił to na Soudal 66A (ekspandujący). Ponieważ odchylenie wygląda na niewielkie, klej powinien to wypełnić. Ważne żeby to dobrze ustawić, podobnie jak do prezentowanego zdjęcia i to we wszystkich kierunkach oczywiście. Po wyschnięciu usunąć ew. nadmiar spienionego kleju, no może podmalować na biało. Nikt już tego potem nie zauważy.
  13. Robert- leć! Taki zabieg, lekkie skrzywienie poziomego, w ustalonym locie powoduje powolne "odpływanie" ogona w stronę niżej położonej końcówki- czyli efekt podobny do małego wychylenia steru kierunku. To się stosuje w modelach swobodnie latających, szczególnie tych bez ruchomych, czy nastawnych powierzchni na statecznikach w celu np. ustawienia krążenia. Inna sprawa, że estetycznie to może lekko wkurzać tego co o tym wie...
  14. Jednak imadło: jedno z ramion "L" łapiesz w imadle razem z płaskownikiem o grubości jaką ma mieć wewnątrz przyszłe "U", ale tak, aby wystawało nad szczęki. Zaginasz od góry (młotek, deska). Jeśli masz kłopot z wymiarami, to czasem warto to "U" zrobić z szerszej blachy, a po zagięciu dopiero dociąć.
  15. Szalona pogoda ma jednak jakieś plusy, głównie wizualne. Zamieszczam film z przedwieczornego latania odnowionym Marabutem. Model jest teraz bardziej STOL, ale na małym gazie- na większych obrotach po prostu lata szybciej, ale też ma lepsze wznoszenie niż z profilem typu Clark. Start w pierwszym ujęciu nieco leniwy, model słabo przyśpiesza, ale to ze względu na wysoka trawę. Można też startować z ręki, ale jest co wyrzucać- rozpiętość 2 m i waga lekko ponad 2 kg. Jest kilka sekwencji z lotu jak na uwięzi- czasami tęsknię za uwięziówkami. Jest też pod koniec demonstracja przeciągnięcia- model waha się poprzecznie w obie strony i taki niezdecydowany wisi, nie za bardzo chce się zwinąć. Ogólnie zmiana wyszła na dobre, lata się lepiej niż poprzednio, a może tylko trochę inaczej i dlatego to mi się podoba. Aha- bardzo ważna sprawa- w kabinie wreszcie jest pilot!
  16. Macieju- to od Mitji Ultralajta, prawda? Kupiłeś zestaw, czy kita? Ten model świetnie lata, w ogóle Mitja to jest gigant.
  17. Henryk- Marabuty po prostu dobrze latają- i te mniejsze, jak i większe?. Zweryfikuj ten adres do filmu, bo się nie otwiera- może przez ten przedrostek "studio"?
  18. Odświeżam wątek o Marabucie- powoli mija szósty rok od jego powstania. Model choć już bardzo mocno wyeksploatowany w setkach lotów i po różnych przejściach, jest jednak ciągle jak to Hiszpanie mówią- flughafig, czyli zdatny do lotu. Postanowiłem zmienić skrzydła na nowe. Powiększona została cięciwa i rozpiętość, powierzchnia wzrosła o prawie 13%. Pierwowzór, przecież wolnolotka, gumówka, miał nieco przewymiarowaną powierzchnię statecznika poziomego, więc teraz ten zapas się przydał i nawet proporcje rzutu z góry są lepsze, a rozpiętość wzrosła z 1700 do 2010 mm. Obciążenie powierzchni natomiast zmalało, bo waga całości pozostałą na tym samym poziomie. Stało się tak z powodu zastosowania cieńszego coroplastu, oraz specyficznego profilu, nie do końca utworzonego z dwu powłok. Jest to taki ala Jedelski- zdjęcia wyjaśniają konstrukcję. Pierwszy lot wykonałem jeszcze bez zakończeń płata, które traktowałem bardziej jako element estetyczno wykańczający, więc nie absolutnie konieczny, ale później się okazało, że byłem w tzw. "mylnym błędzie". Start przebiegł gładko, prędkość oderwania wyraźnie niższa, od razu widać, że model idzie lepiej w górę niż ze starym skrzydłem, ale pierwsze tknięcie lotek o mało nie skończyło się glebą- całkowite ADHD w tej osi. Zastosowałem "manualny dual rate", czyli pozmieniałem umiejscowienie popychaczy w dźwigniach i serwach, żeby ograniczyć wychylenia i w sumie trochę się poprawiło, ale w locie po prostej, bez dotykania sterów, model wykonywał stałe poprzeczne wahania- cały czas robił samoistny "wing over"- coś jak Spitfire z tej pamiętnej sceny z chłopcem z rowerem na polnej drodze w filmie "O jeden most za daleko", tylko, że tam celowo robił to pilot. Zaczęło mi świtać, że przyczyną jest bardzo ostra krawędź natarcia, wynikła z zastosowalnej technologii i konstrukcji skrzydła (ściślej- kanaliki wzdłuż cięciwy)- zastosowałem więc turbulator (3mm paseczek coroplastu uciętego poprzecznie, powietrze więc przepływa przezeń). Na zdjęciach jest to wersja prowizoryczna, teraz jest już to porządnie wykonane. No i już można było na tym poprzestać, bo zrobiło się akceptowalnie. Ale zostały jeszcze te "ozdobne" końcówki skrzydeł! Tu szok: po ich zamontowaniu model całkowicie złagodniał: steruje się płynnie, nie holendruje, w korek nie chce wejść, chyba że go się zmusi. Można wyłączyć silnik, całkowicie zaciągnąć wysokość, patrzeć jak statecznie tonie i czekać aż wyląduje- na razie robiłem tylko przymiarki na większej wysokości, ale pewnie się odważę i spróbuję. Musiałem też odwołać ten dual rate i powrócić do większych wychyleń. W odwodzie miałem w razie co jeszcze jeden pomysł: sloty. Może mimo wszystko i tak je zrobię, choć już bardziej z ciekawości co będzie, niż z konieczności. Co prawda oblot jest wtórny- ale film musi być:
  19. zbjanik

    Mewa z coroplastu

    Wprowadziłem kilka poprawek: wydłużyłem szyję ptaka o 70 mm, powiększyłem też powierzchnię lotek o ok. 40%. Jest też inny, cichszy silnik, lepiej pracujący ze składanym śmigłem. Pozostaje jeszcze nadanie zewnętrznej powłoki kadłubowi (papier na wikol i farba), oraz zorganizowanie jakiegoś kołpaka- dzióbka, bo do tego śmigła akurat nie mam. Zamieszczam film złożony z dwu osobnych lotów (wylatałem już prawie 2 godziny Mewą). Lata znakomicie- nie ma w zasadzie żadnych nieprzyjemnych tendencji, słucha sterów, zwłaszcza tego niewidzialnego kierunku, lotek troszkę słabiej. Nie udał mi się przypominany często przez nieocenionego kolegę Jarka dekalaż - jako rzeczywiste neutrum steru wysokości, takie eksploatacyjne, musi być zastosowane stałe wychylenie w górę- czyli powinien być większy kąt zabudowy statecznika. Ale tak to jest, kiedy buduje się model według zasad aerodynamiki mniemanologicznej, nie tej obliczeniowej. Mniemanologia jako sposób podejścia do opisu i poznania rzeczywistości cały czas ma się dobrze, ale to osobny temat. Link do filmu:
  20. zbjanik

    Co to za szybowiec?

    Jak nasza Czapla, ale z miejscami obok i nawet kolor się zgadza. Też mi się zawsze podobał ten szybowiec.
  21. Lepsza taka pogoda, niż żadna...?
  22. zbjanik

    Mewa z coroplastu

    Mewa ulotniona! Nie obyło się bez problemów, dodałem przezroczysty statecznik pionowy ze sterem (czego chciałem uniknąć), znalazłem nowe, właściwe położenie SC i w końcu poszło. Film pokazuje drugi udany lot, pierwszy odbył się w niedzielę, ale dobrze po zachodzie, więc nie filmowałem. Wyznaczone na wstępnych modelach położenie SC dawało stabilny lot z reki, bez napędu. W locie silnikowym natomiast dochodziło do łatwych przeciągnięć pod byle pretekstem- nie dało się tego nazwać lataniem (pomogło duże już zboże- inaczej model by nie przetrwał tych prób). Dołożyłem więc ponad 100 g balastu, SC poszedł do przodu o 15 mm i jak ręką odjął. Ptaszek waży teraz 1300 g, trudno- ale lata! Lotki dość słabo skuteczne, do zakrętu konieczny kierunek, wysokość natomiast OK. Doskonałość niezła, z filmu wyciąłem 3 minuty wyraźnej termiki- model zrobił się za mały w kadrze, ale w kominie latał zupełnie fajnie. Jestem zbudowany jego statecznością- jest dużo lepiej niż w przeciętnym bezogonowcu, przyda się poprawa skuteczności lotek (jakoś to trzeba dopracować), co może dałoby później nadzieję na likwidację jednak statecznika pionowego. W najbliższym czasie musimy się razem do siebie przyzwyczaić, a ja będę myślał, czy ten model zostawić jak jest, a większe zmiany wprowadzić w kolejnym egzemplarzu, czy jednak poprawiać ten. https://youtu.be/qYQEuKdpA9Q
  23. Arku- Jarek pewnie lepiej, naukowo, uzasadni swoją słuszną opinię o Wildze, ale wtrącę też swoje 3 grosze: Wilga nie jest samolotem trudnym w pilotażu. Jednym z jej minusów była "ceglasta" doskonałość w locie bez napędu- w sytuacji awaryjnej, np. brak paliwa to duży kłopot. A trzeba wiedzieć, że miała też wadę konstrukcyjną układu paliwowego, polegającą na tym, że wskaźnik napełnienia zbiorników potrafił, oszukiwać, tzn. wskazywał że "spoko, jeszcze masz dużo paliwa", a nie było to prawdą. Już kiedyś opisywałem to na naszym forum, więc teraz powtórzę tylko skrótowo: zatankowaliśmy z kolegą Wilgę pod holowanie szybowców po korek, tak nam się wydawało przynajmniej, tak też pokazał wskaźnik. Wilga była faktycznie wydajnym holownikiem, hol trwał za zwyczaj 4 minuty, ale też pożeraczem benzyny w takim zadaniu. Pilot holujący w trakcie któregoś z kolei wylotu zgłosił zatrzymanie silnika gdzieś nad gliwickim rynkiem, Pirat się rozsądnie i szybko wyczepił. Wilga nie dala rady dolecieć do lotniska, pilot musiał zaryzykować lądowanie na tyłach ulicy Lotników, jakoś prześlizgnął się nad dachami i przyziemił kilka metrów za płotem ogródków- ślady kół w zbożu były niewiarygodnie blisko płotu. Dziś by się to nie udało- wszystko "zurbanizowane". "Gawron by skapotował", ktoś powiedział, pamiętam. "Ale Gawron by doleciał do lotniska", odpowiedział ktoś inny. To nie było jedyne zdarzenie tego typu, wiem o co najmniej jeszcze jednym, kiedy to samolot wylądował, też szczęśliwie, między blokami. Pokazuje to też jednak zalety tego typu- dobą sterowność przy małych prędkościach na przykład. Na Wildze zginęli też (w tym samym locie) moi dwaj instruktorzy- ale to przy starcie, i to też nie był jedyny taki przypadek. Wilga, jak zresztą wszystko, ma swoje "zady i walety". Ale była "nasza", oswojona, i dało się na niej latać, a i wygląd miała niepospolity.
  24. Ja sugeruję wznios oryginalny, np. zmierzony w rzutach samolotu, którymi się pewnie posługujesz. Robienie większego wzniosu też nie ma sensu, no chyba, że będziesz latał bez lotek, wtedy tak. Wznios oryginału spowoduje, że własności modelu pod względem stateczności poprzecznej będą zbliżone do prawdziwej Wilgi. Zdolności akrobacyjne tego samolotu są mocno ograniczone, nie taki był cel jego powstania, choć oczywiście znajdowali się różni śmiałkowie, próbujący a to pętli, beczek czy zawrotów. W sumie się udawało, ale to nie samolot do tego...
  25. Ten jeden stopień niewiele zmieni, akrobatem labilno-neutralnym nigdy nie będzie, a Wiga na plecach i tak będzie dziwnie wyglądać. Ze wzniosem da się latać na plecach- popatrz na wszystkie Zliny serii ...26 chociażby.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.