



-
Postów
1 447 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
40
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Grzegorz- podobieństwo do Kani jest uzasadnione, ale należy podkreślić, że konstrukcja Kani była wzorowana na RWD-8, czyli wiadomo co było jajkiem, a co kurą ?
-
Witam- również z opolskiego!
-
RWD10 skala 1/6 od Napolskimniebie.pl - piankowy akrobat
zbjanik odpowiedział(a) na JacekK temat w Modele średniej wielkości
Jurek, nie załamuj się! myślisz, że tylko Ty jesteś chory?? Jest nas więcej, wspólnie więc znośmy swój niełatwy los. Ja miałem dzisiaj nieco inne objawy- latałem. A przedwczoraj to nawet w marznącej mżawce. Ale detale coraz fajniejsze w twojej dziesiątce! -
Pomimo podłej pogody (3xP ?) można latać jak się uprzeć. Nakleiłem już akcenty dekoracyjne po wniesieniu modelu do domu gdzie wiadomo- cieplej. Testuję sam model, jak i sposób filmowania smartfonem zamontowanym na nadajniku. Nie jest to tak wygodne jak kamera na czapce, bo i masa całości (telefon i jego mocowanie) swoje ważą, a do tego uwaga chciał, nie chciał ulega częściowemu podzieleniu. Oto film z kilku ostatnich lotów:
-
Dzisiaj latania ciąg dalszy. Pięknie było, minus 3, wiatr z północnego wschodu, słoneczko wyszło w całości na ostatnie pół godziny przed zachodem. Rozpisuje się, bo to ma być ekwiwalent filmu, który się zaczął, ale w sumie nie powstał- telefon, ściślej nagrywanie się wyłączyło. Muszę to dopracować, pewnie mocująca gumka recepturka dotyka ekranu i film trwa do momentu rozpoczęcia rozbiegu. VINCI ma oszklenie boczne, jest pilot, choć nie taki jak wpierw planowałem (miał być sylwetkowy, ale zwęziłem ramionka- może trochę bolało, temu z nielatającej już z Lucioli i pasuje jak ulał, poza tym ma kwalifikacje na kolejny typ, nie musi się wszystkiego uczyć). Golenie podwozia oprofilowane folią z teczek na dokumenty, na naklejenie czeka jeszcze numer SP-1968 (wiem, że taki szybowcowy, ale to moja licencja- Boże, jaki niski numer!). No i numer taktyczny 8 z gwiazdką na statecznik pionowy. Trochę z tym czekam, bo w garażu minusowo, a te dekoracje to folia, a i sam samolot właściwie też, więc nieoptymalnie do klejenia. To był trzeci lot i tak sobie myślę, że w tym przypadku chyba jednak klapy byłyby nie od rzeczy. A to z powodu, że VINCI naprawdę dobrze szybuje, niesie się i niesie nad tą ziemią. Takie bardziej "hamulcowe" krokodyle, coś jak w np. Spitfire. Ale pewnie lepsze wzajemne poznanie pomoże i nie trzeba będzie nic jednak przerabiać.
-
Dzisiaj udało się zrobić film. Rano i do południa było słonecznie i słabiutki wietrzyk, ale wtedy majstrowałem uchwyt do telefonu na czapce. Jak byłem gotowy, to przyszło pełne zachmurzenie i wzmógł się wiatr, do tego z niekorzystnego kierunku. U mnie południe i południowe odchylenia dają mało przyjemne turbulencje do wysokości 30-40 m. Ale poleciałem, trochę właśnie majtało lekkim modelem, ale w sumie OK. System z czapką i smartfonem też jakoś zdał egzamin, choć obiektyw miałem skierowany za nisko, wiele ujęć z wyższej części lotu odpadło, bo obiekt był poza kadrem. Ale clou jest- czyli start, ujęcia z lotu i lądowanie są. Lądowanie zresztą z kangurkiem, uczymy się siebie na wzajem- VINCI i ja ?
-
Kolejna pocztówka dawnej przeszłości- przelot braci Adamowiczów z Ameryki do ojczyzny. Rok 1934, samolot Bellanca J-300. Zdjęcie wyszło mi bardziej na niebiesko, w realu tonacja jest lekko inna. Teraz, już po wklejeniu zdjęcia zauważyłem, że obraz jest nie całkiem gotowy- brak wykończenia goleni kółka ogonowego, zaraz to uzupełnię. Inna sprawa- w USA jak widać samoloty nawet małe, zaczynały już być wyposażane w kółka zamiast płóz. U nas ciągle te płozy i płozy z epoki pionierskiej, aż do 39-ego i to w dużych wielosilnikowych samolotach. To świadczy o tym, jaka była infrastruktura, lotniska...
-
Dziś był TEN dzień- VINCI poleciał. Wiem, wiem, film musi być, ale ostatnio rozkraczył mi się stary Mobius, nie udała się próba przekupienia go nowym akumulatorem, muszę opracować jakieś mocowanie telefonu, żeby go zastąpić- film się więc pojawi. Zaczęło się niewinnie, jak u Michała Scipio Del Campo, który też miał tylko pokazać instruktorowi, że już umie kołować samodzielnie Bleriotem, ale nie powstrzymał się i poleciał... Brak jeszcze oszklenia szyb bocznych i akcentów dekoracyjnych, może oprofilowania goleni podwozia, ale kołować się da- pomyślałem. Eee- no po ogródku? Nie, wyjdę na pole, co mi szkodzi. O- leciutki, stały wiaterek ze wschodu, dokładnie wzdłuż pasa... No to ruszamy z miejsca, świetnie trzyma kierunek- sam, nic nie muszę robić, no to jeszcze trochę gazu i pooooszedł! Lata świetnie, jeszcze bardziej realistycznie niż CSS-13, żadnego nawet trymowania. Lądowanie tak samo, wystarczy wejść w oś pasa i w odpowiednim momencie zamknąć gaz. Miałem obawy co do owiewek kół- czy nie będą jakoś haczyć, przeszkadzać- niesłusznie. Po tym pierwszym, prawie 5-cio minutowym locie mogę powiedzieć tyle: wyszło super! Parę fotek z wczoraj, także ukazujących różnice między starszym i młodszym bratem. Pilot będzie inny, niż siedzący w kabinie w tej sesji, bo będzie miał pewną dodatkową funkcję, ale o tym później.
-
Nadchodzi koniec czasu używania tego jak dotychczas najbardziej ulubionego modelu, zaraz pojawi się jednak mam nadzieje godny zastępca- Vinci. Myślałem, że garaż mam duży, ale jakoś modele coraz większe i ilość też rośnie, więc chyba trzeba zwolnić miejsce Pogoda i ogólnie czas jakieś, no oględnie napiszę- nie tego, więc dla poprawy nastroju odgrzebałem filmik z "ćwiczeń do lotów agro" z czerwca ub. roku. Dane co do czasu nagrywania generowane prze śp. Mobiusa są prawdziwe tylko co do daty, godzina była źle nastawiona, lot odbył się trochę po piątej rano. Start przyciężki, ale nie przez ładunek do oprysku, a przez rosę- widać jak pryska spod kół. Kto tęskni za słońcem, tego zachęcam do oglądu. Lato nadejdzie, potem jesień- czekam z nadzieją. P.S. jakby kto chciał przejąć Marabuta, ciągle zdolnego do lotu, to czekam na zgłoszenia. Warunek jest tylko taki, że trzeba go odebrać osobiście, czyli przyjechać po niego. Wymaga drobnej kosmetyki, ale strukturalnie jest OK.
-
Na pewno był Rytm i Mk 16, czy 17.
-
Po wykonaniu przymiarkowego zastrzału wymyśloną metodą jednak odstąpiłem od tego zamiaru. Pewnie przy mniejszej jego długości, a ta wynosi prawie 65 cm, byłoby OK. Po prostu sztywność jest trochę za mała. Do lotu by starczyło, ale twardsze lądowanie pewnikiem spowodowałoby wyboczenie i byłby klops. Zastrzały są więc full metal- rurka AL 6,0/0,5 z "jakże laminarnym" oprofilowaniem z blaszki 0.2 też z AL. Oprofilowanie oklejone jest na taśmę dwustronną na tej rurce, wąski jej pasek skleja też spływ profilu od wewnątrz. Dla pewności spływ od zewnątrz jest oklejony srebrną taśmą klejącą. Relacja sztywność do wagi wydaje się zadowalającą. Powoli wchodzę w etap wykończenia, zabudowy wyposażenia itp. Waga pustego płatowca, owszem bez paru drobiazgów, ciągle poniżej 2 kg- wydaje się, że będzie dobrze, jestem optymistą.
-
Zimno trochę w garażu, ale Soudal 66A, choć wolniej, to jednak wysycha... Dlatego kontynuuję budowę, są już wszystkie główne części, przynajmniej w ogólnym zarysie, stanie surowym. Rozpiętość wynosi 235 cm, skrzydło waży teraz prawie 900 g, jest niedzielone, bezdźwigarowe, zastosowałem 2 st. wzniosu. Cały model na teraz waży ok. 1900 g, czyli do lotu będzie w okolicach 2,5 kg. Zastrzały będą wykonane z poliwęglanu komórkowego o grubości 10 mm, wykorzystując fakt, że płyty mają krawędzie arkuszy o przekroju półokrągłym- to będzie krawędź natarcia, potem normalna komórka o przekroju kwadratowym, a spływ utworzą dalsze ścianki boczne, sklejone razem taśmą klejącą albo jakoś inaczej.
-
Tak, przecież latał przecież na miotle. Ale ja o innej, bardziej realnej opcji- w LIDLU pokazały się figurki Harrego, jego koleżanki i tego rudego kolegi- mają po dwadzieścia kilka cm wzrostu, wykonane są estetycznie (choć stopień faktycznego podobieństwa określiłbym jako raczej umiarkowany, czyli nie "makieta absolutna"). Może komuś tacy sympatyczni piloci przypasują do modelu.
-
To kiedyś- dzisiaj emeryci są docenieni... Tworzą elektorat, mogą sobie poleżeć. Ale sorry, nie chciałem o polityce, nie psujmy atmosfery Świąt?
-
Andrzej- witaj w klubie! Ciekaw jestem, czy też dojdziesz do wniosku, że czas to miałeś wcześniej, a teraz pomimo wejścia w ten szacowny stan, jest go za mało- u mnie tak właśnie się stało, spodziewałem się czegoś odwrotnego. Ale nie narzekam- na pewno można wstawać trochę później?
-
Moje serdeczne podziękowania koledze Krukowi za całkowicie darmowe przekazanie odbiornika, łącznie nawet z kosztami wysyłki! jestem ogromnie zobowiązany!
-
TRENER - Modela - rozp. 1270 - Made in Czechoslovakia
zbjanik odpowiedział(a) na Zefirek temat w Modele spalinowe
Arku- jak chodzi o silnik, to tyle pamiętam, że było zero/zero na planie, ale też nie za bardzo dało się to zmienić, bo był tam jakiś patent pomagający, wręcz wykluczający pomyłkę, jak chodzi o wklejenie wręgi silnikowej. Były w skorupie kadłuba jakieś znaczniki, markery, które narzucały wrędze prostopadłość do osi podłużnej. Do tego łoże silnikowe z neutralnym wyosiowaniem, więc chyba trzeba by się postarać, żeby to jakoś inaczej wykonać. Ogólnie, to był bardzo w sumie dobry zestaw, jak na tamte czasy, a nawet nie tylko tamte. -
TRENER - Modela - rozp. 1270 - Made in Czechoslovakia
zbjanik odpowiedział(a) na Zefirek temat w Modele spalinowe
Arku- ale ja właśnie napisałem, że z silnikiem na prosto model latał wyśmienicie, nigdzie go nie ściągało, nie zadzierał czy nurkował przy operowaniu gazem. Też mnie to na początku dziwiło, ale pozostał w mojej pamięci (oj, było to dawno), jako najbardziej neutralny, "symetryczny" model jaki miałem... Zrobiłbym na zero/zero, a korygował dopiero po próbach w locie. -
TRENER - Modela - rozp. 1270 - Made in Czechoslovakia
zbjanik odpowiedział(a) na Zefirek temat w Modele spalinowe
Ja w swoim, też z MVVS-em 3,5, miałem zero-zero i nie było z tym żadnego problemu w locie. -
Golden Oldie - metrowy dwupłat
zbjanik odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Modele średniej wielkości
Patryk- fajny model. Też mam go na tzw. długiej liście, ale doświadczenie z CSS-13 go odsunęło na jeszcze dalszy plan. Na jakiś czas mi się odechciało dwupłatów. Oldie jest pod tym względem OK, tak bardziej praktycznie zaprojektowany, CSS natomiast ma wszystkie naciągi funkcjonujące, które trza było co chwilę regulować po kapotażach, a tymi się kończyło 90% lądowań, z powodu tej "sztangi" między kołami, a nie mam dobrego, gładziutkiego lotniska (start jeszcze pół biedy, można z bocznym wiatrem, lądować gorzej). W oryginale też z resztą bywały problemy z tego powodu. Ale jakbym miał robić dwupłatowca, to właśnie Oldiego, piękna sylwetka- czekam na oblot! -
Henryk- ten model jest generalnie z grubości 2 mm, poza usterzeniem poziomym, bo to jest jednowarstwowe i dałem większa grubość- 3 mm. kleję niezmiennie Soudalem 66A, choć w niektórych miejscach stosuję klej na gorąco ( na teraz np. owiewki z dwu połówek tak skleiłem od wewnątrz, ale to akurat nie coroplast). Jak w tym sklepie nie chcą zgodzić się na mniejsze kawałki, a zdecydujesz się na zakup całego arkusza, to weź z sobą nożyk do tapet, metrówkę, długopis i może linijkę i potnij na ich oczach po zapłaceniu na potrzebne ci kawałki (uprzednio sobie zaplanuj jakie muszą być, żeby elementy się na nich zmieściły). Szczena im opadnie i pokażesz kto tu jest The Beściak?- to psychologia, ale logistycznie też będzie plus, bo łatwiej wejdzie do auta. Co do szerokości ogumienia, to po nawet wstępnym pomalowaniu owiewek, zupełnie nie widać szerokości kół, więc to taki feler na wstępie- już go właściwie nie ma. A propos jeszcze Marabuta- pisuję też na amerykańskim forum i już kilka osób pytało o plany Marabuta, bo im się podoba- musiałbym chyba jednak wygenerować w końcu jakiś plan...
-
-
Henryk- widziałem na filmie twojego Marabutka- super lata, po prostu marabuty niezależnie od wielkości tak mają ?. Co do rozmiarów modeli, to znasz moje zdanie- ze większy lepiej... itd. Ale rozumiem też uwarunkowania których się nie przeskoczy- ale może coś w kierunku dzielone skrzydła i przechowywanie w "kawałkach"? Ale wracając do Vinci, to stanął już na własnych nogach- ma podwozie. Goleń główna fi 5 mm, pomocnicza fi 3.
-
Mirek- dzięki za konstruktywne uwagi. Tak, zgadza się- to coś pomiędzy jakimś realnym samolotem, a gumówką, mógłby być i taki model na gumę jak i rzeczywisty ultralajt, no może z krótszym wtedy przodem. Marabut, ten punkt wyjściowy, ma teraz, z nowymi skrzydłami 2100 mm i tego typu podwozie, bazujące jedynie na sprężystości drutu. Koła będą miały 100- 110 fi, są naprawdę duże, choć rzeczywiście wąskie, nie balonowe. Natomiast co do wytrzymałości struktury, nie tylko przedziału silnikowego, to są wkomponowane wzmocnienia z bambusu, styroduru i sklejki, jest to konstrukcja mieszana, nie tylko skorupowa- ma swój szkielet, dodany jednak po uformowaniu głównej bryły. Pokażę to na zdjęciach. Natomiast tak, lekko ma być. Materiał jest taki, że można go wzmacniać później, nawet po skończeniu zasadniczej budowy- np. jeśli jakieś miejsce jest za słabe, za miękkie- można wsunąć w kanalik patyczek od szaszłyka przez malutki otworek, z zewnątrz i jest poprawa, na zasadzie, jak wbija się drzazga pod skórę. To jest też skuteczna metoda na przedłużanie życia modelu, na szybkie i nawet niewidoczne z zewnątrz naprawy. Dlatego Marabut wciąż jest "letushopny" jak mówią Czesi.
-
Nadszedł czas na zastąpienie Marabuta nowym modelem. Marabut to moja najlepsza i najbardziej uniwersalna konstrukcja, ma za sobą setki lotów, setki godzin w powietrzu, ma nowe, drugie już skrzydła, któryś tam z kolei silnik, zużytych pakietów nie zliczę Vinci będzie oczywiście większy, jak każdy kolejny model- rozpiętość przynajmniej 2,2 m, ale może i więcej, zależy od możliwości wynikłych z posiadanych arkuszy coroplastu (są okrągłe, wyjdzie dopiero przy przykrojeniu rozwinięcia pokrycia skrzydeł). Kadłub z jednego kawałka tworzywa, sklejony tylko na grzbiecie. Minimalna ilość wzmocnień wewnątrz. Co do wagi, to ma być lekko, najlepiej tyle co Marabut, ale to nadzieja- też wyjdzie jak zawsze- w praniu. Kształt też ma sugerować lekkość, taki model, ale jakby samolot prawdziwy, nostalgiczny w wyrazie. Obowiązkowo będą owiewki kół, już nad nimi pracuję.