



-
Postów
1 460 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
41
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Gdzie można dostać depron a'la Flite Fest?
zbjanik odpowiedział(a) na PtakerRC temat w Mini i mikromodele
Kiedyś jak nie miałem dobrego depronu, to drutem oporowym pociąłem płyty styrodurowe na różne potrzebne grubości i to jest bardzo dobre rozwiązanie. Styrodury też są różne, o różnej gęstości i twardości, np. najwytrzymalszy jest taki na izolacje fundamentów, ale są lżejsze i trochę miększe na typowe docieplenia. Tnie się podobnie jak styropian, tylko wolniej. Jak nie masz depronu- zrób go sobie sam!🙂 -
Proszę koleżeństwa- OTTO został dzisiaj oblatany. Oblot wstępny, w wersji "bezpilotowej", figurka Ottona nie jest gotowa, nie wzmocniona, nie ubrana ani pomalowana i szkoda jej narażać. Zamiast pilota zamontowane jest tymczasowo depronowe pudełko na odbiornik, pakiet i regulator, oraz prowizoryczne płozy z bambusu. Silnik jest ewidentnie za słaby, ale za to nieznośnie głośny, niczym jakiś edf- będzie oczywiście zmieniony na jakiś trochę mocniejszy i z mniejszym kV. Ale pod względem samego zachowania w powietrzu- wyszło super. Lot jest bardzo powolny, stery skuteczne, ale bez jakiejś przesady, stateczność adekwatna dla tego statku powietrznego. Waga do tych lotów to ok. 1400 g, ale dojdzie jeszcze pilot, linki, odciągi więc troszkę jeszcze wzrośnie. https://youtu.be/8r_NPTKBNUk
- 8 odpowiedzi
-
- 21
-
-
-
Na jesienne wieczory dwuczęściowy artykuł o temacie jak w tytule. Raczej krytycznie, ale trzeźwo, o samolocie, doktrynie przedwojennego polskiego lotnictwa. Podaję link do części pierwszej, drugi jest na końcu artykułu: https://dlapilota.pl/wiadomosci/polska/pzl-37-los-b-bez-mitow-czesc-1
-
- 1
-
-
I kto to wszytko teraz będzie nam objaśniał? R.I.P Józefie.
-
Pioneer 1400 - prośba o pomoc w diagnostyce usterki
zbjanik odpowiedział(a) na Drewniacki temat w Motoszybowce
Da się, rewersy są na białym polu u na pulpicie nadajnika, poniżej drążków. Sugerowałbym też na początek zastosować minimalne wychylenia sterów, potem w miarę nabywania umiejętności będzie można je zwiększyć. Chodzi o to, że na początku nauki z reguły na mocno macha się drążkami, model reaguje dużymi, czasem gwałtownymi zmianami toru lotu. Najlepiej to zrobić mechanicznie, korzystając z możliwości jakie dają otworki na dźwigniach serw i dźwigniach na sterach; serwo- otworek najbliżej osi, dźwignie sterów- otworki najdalsze. -
Rozwiązałem problem z pokryciem. Jak pisałem w pobocznym wątku o pokryciu OTTO, miałem dylemat: folia- ale jaka, jakiś rodzaj tkaniny, papier, włóknina itd. Otóż stanęło jednak na depronie, ale oklejonym włókniną ogrodową (cienka, gramatura ok. 20). Depron 3 mm i tylko na górnej powierzchni, włóknina na rozcieńczony Wikol, na to bejca akrylowa mająca w zamiarze dać efekt pożółkłego płótna. W sumie, to nawet bez tej włókniny chyba dało by się żyć, skrzydło miało już niezłą wytrzymałość, ale teraz jest i elastyczne i sprężyste, z płóciennym "lookiem". Całość dało się poskładać prowizorycznie, na ten moment bez cięgien i odciągów, zrobić parę zdjęć i już ODBYĆ PIERWSZE KILKA LOTÓW. Tak, ale tylko z ręki, w celu potwierdzenia położenia środka ciężkości. No więc leży on tam gdzie powinien, proporcjonalnie tak jak w oryginale, ale i pierwszym modelu z kartonu, też zrobionym w tym celu. Osobną jednak kwestią jest jak w wersji docelowej, z figurką pilota do takiego położenia doprowadzić. W realu było tak, że pilot miał dużą masę w stosunku do wagi aparatu, dominował wagą nad lekkim płatowcem, a w modelu chciałoby się jak najlżej, pilota z jakiegoś styropianu, do tego w sumie leciutkie wyposażenie- jest więc dylemat. Loty były z ciężarkiem na listwie wysuniętej do przodu, więc można policzyć moment, a z niego odwrotnie, zakładając ramię środka ciężkości figurki, jaką musiałaby mieć wagę. No i wyszło, że kłopotu by nie było, gdyby ważyła ponad kilogram. No da się zrobić, ale szkoda psuć obciążenie powierzchni, więc najprawdopodobniej wykonam nowy statecznik poziomy, taki w wersji light, bo to się po prostu opłaca, może to nieco pomóc. Jak chodzi o pierwsze loty, to jest ok, szybuje dość stabilnie, choć krótko- doskonałość mniejsza od Wilgi z wyłączonym silnikiem🙂, ale to przecież nie Jantar. Na pewno nie będzie niebezpieczeństwa przesmarowania lądowiska, bo model się niesie i niesie.
- 8 odpowiedzi
-
- 18
-
-
-
Podziękowania dla Arka (arek1989) za śmigiełka! Bardzo się przydadzą w nowych pomysłach.
-
Jakie ma kwalifikacje? Ile godzin na odrzutowcach, stopień wojskowy itd.?
-
RWD-10 2,5m
zbjanik odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Konwersje spalin na elektryki i elektryczne "giganty"
Ja też gratuluję, to samolot, który za mną od zawsze "chodzi". Zrobiłem go kiedyś na silnik syfonowy, czeski. Latał, ale tylko ze zmniejszonym opadaniem, slaby napęd, albo model za ciężki... Popieram Mirka- pilot musi być! Zrób choćby sylwetkę głowy, czyli płaski profil, z daleka będzie OK, no i będzie wytłumaczenie jakieś😃 że jest wzięty z książki "Sylwetki sławnych pilotów" (była taka). -
Ooo- skrzydełko temu Aniołku odpadło... Może jakiś dwuskładnikowy epoksyd, ale przezroczysty, więc nie distal. Byle nałożyć cienko, po dociśnięciu wytrzeć nadmiar- prawie nie będzie widać.
-
Dzięki Jurku- o to szło, będę badał te wątki!
-
Wątek powiązany z relacją o OTTO, ale wyodrębniam go, bo może nie każdy doń zagląda, a zależy mi na uzyskaniu wskazówki w temacie z czego zrobić pokrycie tego modelu. Papier raczej nie wchodzi w grę, tekstylia też, więc jakaś folia. Typową folię typu Monokote, czy coś w tym rodzaju już wypróbowałem- wynik negatywny. Może jakiś Litespan, czy coś w tym rodzaju, ale jeśli tak, to gdzie go teraz można szukać. Kolor biały- może być, ale lepszy byłby taki pożółkły, albo jasny krem. Konstrukcja jest filigranowa, powierzchnia klejenia folii- minimalna, deficyt większych płaszczyzn. Do tego konstrukcja trochę na zasadzie parasola- koncentrycznie umieszczone pręty o dużej raczej elastyczności. Próba ze zwykłą folią podsunęła mi potrzebę usztywnienia pierwotnie sznurkowych odcinków krawędzi spływu- dodałem na każdym odcinku do sznurka cienkie bambusiki do szaszłyków, bo bez nich folię można by obkurczać i obkurczać, ale i tak były zmarszczki, bo dźwigary się schodzą i tak w kółko. Kiedyś pewnie zastosowałbym średnią, może grubszą japonkę, ale teraz to ani japonki, ani cellonu... takie czasy🙂
-
Fajny film nieocenionego Chrisa Williamsa:
-
- 6
-
-
Właściwie tytuł wątku mógłby brzmieć Moto OTTO, bo będzie to aparat latający Otto Lilienthala, ale z napędem. Trochę się wahałem, czy dodanie malutkiego nawet silnika i śmigiełka do półmakiety (co najwyżej) tej wiekopomnej konstrukcji to nie profanacja, ale okazało się, że nie jestem pierwszy, przynajmniej w podjęciu próby takiej realizacji, więc uporałem się wewnętrznie z tymi obiekcjami. Konkretnie, to trafiłem na jedno usiłowanie, z resztą całkiem udane, ale w wersji szybowcowej, czyli jednak bliżej oryginału. Pewien Niemiec zbudował model o rozpiętości ok. 2 m, dobrze latający, choć dość uproszczony. Pamiętam jeszcze oprócz tego mały model w czeskim Modelarzu, taki do rzucania z ręki i po za jeszcze wzmianką u Papy Shiera, że to się da zrobić- raczej pustka. Na początku chciałem zrobić swojego OTTO z pianki, w dużym stopniu uproszczenia, takiego konturowego slowflajera ale jak to zazwyczaj bywa- w miarę myślenia co i jak, brnąłem dalej i dalej, aż do sposobu jaki będzie opisany w tej relacji. Model miał być dość duży, pianka musiałaby mieć wzmocnienia w miejscach jak oryginał, więc jak te wzmocnienia potraktować poważnie, to pianę można odrzucić i tak znalazłem się właściwie na drodze do odwzorowania prawdziwej konstrukcji. Wymiary całości zostały ograniczone maksymalną dostępną długością patyczków bambusowych do storczyków (źródło: OBI, dział ogrodniczy). To podstawowy materiał, a możliwa do osiągnięcia rozpiętość modelu wynosi ok. 160 cm. Konstrukcja waży teraz poniżej 500 g, ale powierzchnia wynosi ok. 70 dm2, więc zapowiada się raczej niskie jej obciążenie- i o to chodziło: powinno się dać latać bardzo powoli, robić delikatne zakręty, cało wylądować- i to wszystkie spodziewane i oczekiwane ewolucje. Zgłębianie tematu Otto Lilienthal, jakie towarzyszy tej realizacji to przygoda sama w sobie. Niby wiedziałem, że lotnia, że pierwszy, że "trzeba ponieść ofiary" itd. Ale że stworzył pierwszą wytwórnię statków latających działającą komercyjnie, produkującą seryjnie- już nie. Był faktycznie ojcem całego latania, tym co uruchomił pierwszy kamień w lawinie, a każdy model, prawdziwy samolot czy szybowiec, który zbudowaliśmy do tej pory i jeszcze ktoś po nas zbuduje, choćby nie wiem jak odrzutowy, czy inny, będzie miał w genach ślady konstrukcji Lilienthala. Jasne, byli też inni prekursorzy- choćby niesamowity tytan, wizjoner wszech czasów Leonardo da Vinci, którego projekty w branży "latanie" były fascynujące, dość przecież do Lilienthala podobne, i chyba nawet estetycznie patrząc- piękniejsze, to jednak pozostały tylko projektami. Otto Lilienthal był tu konsekwentnym realistą, inżynierem już nowych, dopiero nadchodzących czasów. Liczył, mierzył, konstruował i na końcu sprawdzał doświadczalnie. To on narzucił aktualny aż do teraz klasyczny układ: skrzydło, statecznik pionowy, poziomy. Zdefiniował wiele pojęć którymi posługujemy się do dziś: wznios skrzydeł, określił prawidłowo potrzebną powierzchnię potrzebną do uniesienia człowieka, znalazł sposób kierowania statkiem powietrznym (był na początku drogi, jego metoda powróciła w lotniach, ale wtedy był to slaby punkt, wiedział o tym, wiedział jak to poprawić, ale czasu, czytaj: życia nie starczyło). To temat zasługujący na osobne opracowania, wart jest tego. Wracając do modelu- po udanym i fajnym CSS-13, obiecałem sobie: nigdy więcej linek, sznurków i tak dalej, za dużo zachodu, uciążliwości, są prostsze metody na łatwe, codzienne latanie. A tu znowu nitki, patyczki, druciki no i sam Otto, skala 1:4,2 czyli postać o wzroście ponad 40 cm, w stroju z końca XIX wieku, do tego brak miejsca na elementy RC, aku, co ze środkiem ciężkości? Czyli jak zawsze- kochamy wyzwania i o to chodzi!
- 8 odpowiedzi
-
- 20
-
-
-
Spitfire IX 1700 drukowany - konwersja skrzydła na laminat
zbjanik odpowiedział(a) na grabek1985 temat w Półmakiety
Natknąłem się na film z budowy modelu, gdzie gość poszedł inną drogą: drukuje np. elementy kadłuba, a laminatem je wzmacnia od środka. Podnosi więc wytrzymałość i odporność, ale formy nie robi- oszczędza czas. O kadłubie jest na samym początku, ale warto obejrzeć cały film, bo fajnie się patrzy na taką składną robotę. https://www.rcgroups.com/forums/showthread.php?4617011-Marko-Roolaid-1-3-Scale-Build-Video -
Spitfire IX 1700 drukowany - konwersja skrzydła na laminat
zbjanik odpowiedział(a) na grabek1985 temat w Półmakiety
Raczej do F1, prawda? -
Skysurfer jak najbardziej na początek. Masz już aparaturę, ale gdyby nie to, to polecałbym zakup w modelarnia.pl Pioniera (to samo co Surfer), rok temu za 669 zł za wszystko co potrzeba, więc sam model, wyposażenie, klej nawet, aku no i nadajnik wystarczający do tego modelu, jak i kilku późniejszych. Aha- jeszcze ładowarka w zestawie- taka prosta, ale też wystarczająca na ten etap.
-
Ja bym zrobił na serwach- będą działać absolutnie symetrycznie, zgodnie z twoją wolą. Nie wątpię, że dasz radę zrobić je jak w oryginale, ale to i tak będzie wymagało jakichś regulacji, prób itd.- jednym słowem komplikacja. Na serwach będzie prościej i pewniej.
-
Marcin- niczego nie odpuszczaj, to będzie piękny model- szkoda by było!
-
Arturze- dzięki za te prawdziwe słowa. Mam już teraz rzadsze kontakty z ludźmi bezpośrednio zaangażowanymi w te sprawy, ale ci z którymi czasem się spotykam, mówią to samo co Ty. I ten wątek chciał, nie chciał, splata się z innym poruszanym na naszym forum: wypadek Prząśniczki. Tam też chodziło mi właśnie o to samo: mentalnie tkwimy w starych czasach. Kolega Andrzej z Rzeszowa napisał tam, że przepisy w dozorze technicznym lżejszych, prywatnych letadeł się już zmieniły, ucywilizowały- ma oczywiście rację. Ale duch, sposób patrzenia na latanie się zmieniają niezwykle powoli, to widać ciągle właśnie choćby na tym przykładzie. Ciągle pamiętam dekret w APRL-u o drewnianych szybowcach, które polecili nam najlepiej natychmiast, wszystkie skasować. Wiele mimo wszystko jakoś przetrwało, ale ile wspaniałych, ciekawych egzemplarzy poszło na przemiał? To ta ciemna strona tamtych czasów, a ponury cień niestety widzę aż do dziś... No, ale czas biegnie, dochodzą nowe zjawiska, terendy- np. taki: stać mnie na helikopter, to to automatycznie oznacza, że już umiem nim latać. Ewentualnie bardziej jeszcze wypasiona wersja: nie będzie mi pilot mojego helikoptera mówił, że warunki kiepskie- lecimy i już...
-
Oto nowy obraz z Sokołem. Konstruktor- Antoni Kocjan oczywiście. W realu nie jest aż tak niebieski jak na tej fotce i leciutko ciemniejszy.
-
PZL 106 Kruk- większy Mały Modelarz
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Modele średniej wielkości
Jurek- nie wiem o co tu chodzi, potrzebowałem tylko położenie SC, do tego wyszło jeszcze przy okazji kilka parametrów takich łatwych do policzenia, jak powierzchnia, wydłużenie itd. Ale pewnie koledzy pomogą na forum... -
PZL 106 Kruk- większy Mały Modelarz
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Modele średniej wielkości
Oczywiście Jurku- zaznaczyłem ten wymiar- tam jest malutki minus przed wartością liczbową, więc wychodzi ten skos ujemny. Ale zamieszczam też drugie wyliczenie, a właściwie pierwsze jak chodzi o kolejność, bo robiłem to dwa razy w różnych programach. Miałem wątpliwość, czy cięciwę powiększyć o sloty, czy tylko sam płat zasadniczy, więc policzyłem tak i tak. Oba rezultaty były jak widać dość zbliżone, co potwierdził oblot. -
W wypadku Wilgi jako takiej, to ona już bardzo dawno wyfrunęła. Można powiedzieć, sami już dawno, słusznie, czy nie, z niej zrezygnowaliśmy, przestała mieć dla nas realne znaczenie. Teraz to jakby powrót, ale w zmienionej formie- czy to źle? Zgoda, to nie ideał historii, ale chyba lepiej niż wcale. Przecież Mike Patey to nie Polak, ale dostrzegł w Wildze coś, co go urzekło. Nas też kiedyś urzekało, ale jakoś przestało. Podobnie trochę jak z Morrisem Mini. Teraz jest znowu, tylko inny, nowszy. Mnie się tak wizualnie podobają oba- stary i nowy też. A propos Wilgi, ale obok tego tematu, choć może nie całkiem. Czemu Wilga, jako samolot całkowicie "blaszany", z trwalszym wydawałoby się pokryciem niż jej brat Gawron, a nawet kuzyn Jak 12, szybciej znika z aeroklubów? Silnik ten sam, wydawałoby się, że powinna być bardziej "wieczna", nie wymaga przepłótniania, a łatwiej znaleźć Gawrona czy Jaka, dalej czynne, nawet jako holówki, niż Wilgę w aeroklubie.
-
PZL 106 Kruk- większy Mały Modelarz
zbjanik odpowiedział(a) na zbjanik temat w Modele średniej wielkości
W realu, mam na myśli model niezależnie od skali, to wychodzi tuż przed drugim węzłem mocowania zastrzału, okolice tej "drżącej" białej linii na zdjęciu.