Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 475
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Marek- cieszę się, że podniosłeś ten jakże ważny, ukryty pod pozornym, niby to modelarskim- wątek
  2. U mnie sufit w garażu, Modele dobrze się komponują z drewnem, choć najlepsze tło dla nich to niebo.
  3. To jest "Spoko-1"- autorski syroduro- styropianowiec. Rozpiętość ok. 1200, waga ok. 900 g. Kadłub ma dwa boki z płyty z niebieskiego styroduru "Dow", takiego do izolacji fundamentów, z tego samego dodane klocki - góra i dół, potem opiłowane raszplą i na końcu paierem ściernym, ale przed sklejeniem, jeszcze wybrane na półokrągło w środku, Całość kadłuba oklejona papierem śniadaniowym, lakierowana "Śnieżką". Po poważniejszej kraksie przód kadłuba został zalaminowany szkłem i "Distalem". Wzmocnienia- szufladka pod podwozie, wręga silnikowa i dwie wręgi pod krawędziami skrzydeł, ze sklejki owocówki. Stateczniki też ze styroduru i kryte papierem. Wersja skrzydeł na zdjęciu, ale też w awatarze: styropian, pasowy dźwigar z forniru w centropłacie, z tak wykończoną powierzchnią jak kadłub, długo nie przeżyła- przegiąłem trochę z "niskością" i po złamaniu, wykonałem nowe. Też ze styropianu, tylko końcówki ze styroduru, ale oklejone folią, częściowo pomalowane. Jak widać- jest stylistycznie umiejscowiony w latach czterdziestych, trochę pomiędzy modelem, a duzym samolotem. W pierwszym skrzydle był profik SR-2 20%- bardzo dobrze się sprawował, choć trochę za bardzo działał efekt "uszu"- nie od dziś wiadomo, że taki układ jest bardziej stateczny, niż zwykłe V przy tym samym wartościowo wzniosie- jak już kiedyś napisałem, zachowywał się jak "Pirat"- niby się przechylał do zakrętu, ale równocześnie ciągnął ogonem w drugą stronę niż powinien. Można to zniwelować róznicowością lotek, ale wolałem nowe, szybsze skrzydła- profil ok. 12%. Akrobację wykonyał chętnie, poza beczkami- tych niestety nie lubił- jakoś mu nie szły, ale przecież trzeba mieć jakieś wady Model przerzył dwie rewolucje jakchodzi o napęd- najpierw z silnika szczotkowego na bez (silnik z Wing Dragona, potem Turnigy 1200 kV), wkrótce potem z NimH na Lipo (2200). Z mułowatego "ledwieco", do stosunku omalże 1:1 (waga do ciągu). Aha- jeszcze jeden przełom- przeszedł też z aparatury 35 Mhz, na 2,4. Wylatałem nim, jak z grubsza wyliczyłem, prawie 200 godzin- w każdych warunkach, aż do minus 12 st., w deszczu, mgle i w nocy (no takiej jasnej- księżycowej). Lądował w zbożu, na drzewie, w rowie z wodą, połamał i utracił w locie z 15 różnych smigieł, robił filmy i zdjęcia. Obecnie, już sterany swoim bujnym, ale ciekawym życiem "codziennego samolotu przyzagrodowego" wisi na zaszczytnym miejscu pod sufitem garażu przy swoich młodszych kolegach- jest na zasłużonej emeryturze.
  4. Zgadzam się tu z Robertem- jak tak patrzę na ten rzut boczny, to dość podobnie jest w Bleriocie ,podobny profil skrzydeł i kąty, tylko poziomy nie płytowy, ale to szczegół. Mam tam wszystko na sztywno posklejane od początku i się dobrze sprawdza- nic nie musiałem regulować. Coś trzeba przyjąć, żeby iść dalej- ja bym zrobił, jak na rysunku.
  5. Można zastosować klej polimerowy, dobrze jest zmatowić PET papierem ściernym, a klejąc, posmarować obie części i dość długo odczekać. Trzyma dobrze- tak skleiłem kabinę "Spoko-1", ale to do styroduru, PET-butelka od mleka z Lidla odpowiednio docięta.
  6. Robert- pięknie! Ale przypomniał mi się epizod z mojej historii z naszą Wilgą, Mam w nim 50% udziału, bo był jeszcze drugi kolega- obaj zatankowaliśmy Wilgę do pełna, pod holowanie szybowców. Ale stała na pochyłym terenie i choć paliwomierz wskazywał full, paliwa było dużo mniej (to była wada układu paliwowego, PZL ja po kilu takich przypadkach usunął). Nad środkiem Gliwic, na niezbyt dużej wysokości pilotowi zabrakło paliwa, próbował lotem ślizgowym wrócić do lotniska, ale widząc, że nie dociągnie (Wilga ma bardzo skromną doskonałość) zdecydował się na lądowanie na małym, nierównym kawałku pola na Trynku- cudem przelatując nad dachem domu przy ul. Lotników (widać z tego, że był już blisko). Ślady kół zaczynały się 10 m za wysokim płotem. To było przed południem. Do późnego popołudnia przetoczyliśmy samolot przez kilka sąsiednich pólek, pokonując też strumyk po drodze, zatankowaliśmy 20 l paliwa z kanistra, zdemontowaliśmy fotele, zostawiając tylko jeden. Przed zachodem słońca szef wyszkolenia przebazował samolot na lotnisko lotem, odległość w sumie była nieduża, roboty masa, ale uniknęliśmy rozbierania samolotu w terenie. Start wyglądał tak: hamulce na kołach- pełne. ster wysokości w dół, klapy- pozycja pełne, jak do lądowania- Wilga stanęła poziomo na kołąch i ruszyła po zwolnieniu hamulców.. Rozbieg zmierzony krokami po starcie: 21. Cośmy się nasłuchali z kolegą o swoich umiejętnościach od szefa i mechanika- do dzisiaj mam echa w uszach, niektóre sformułowania mam w rejestrze do dziś...
  7. Tomasz- masz u mnie wirtualne piwo, może kiedyś rzeczywiste, jak się gdzieś spotkamy, chyba przegłosujemy Roberta Jeszcze samosprostowanie odnośnie książki Wojciechowskiego- raczej chodzi o inny tytuł- "Radiomodele" (ale też "chyba", muszę to sprawdzić).
  8. Robert- powściągnij te namiętności- nie ma takiej potrzeby. Już w przypadku modeli średniej wielkości to jet problematyczne, co dopiero większych. Moim zdaniem rzadko kiedy rzeczywiście to jest konieczne, to taka bardziej mentalna zaszłość, kiedy najpierw modele były tylko swobodnie latające, potem sterowane tylko kierunkiem i to nie proporcjonalnie, tylko impulsowo, potem powoli się rozwijało do obecnego stanu- ugruntowała to literatura- tu nie ma się co dziwić- z dobrych książek można korzystać długo (weźmy- Papa Shier). Natomiast jako przykład, zwiastun nowego podejścia, podam opis modelu Spitfire z książki Janusza Wojciechowskiego "Budowa i pilotaż radiomodeli" już z lat 70-tych. Omawia tam balsowy model tej maszyny na silnik 5-10 cm, z dokładnie zachowanymi proporcjami swojego wielkiego pierwowzoru i specjalnie poświęca zdanie na temat powierzchni stat. poziomego, że tylko 15%, jak oryginał. Pisze, że model może latać nawet bez lotek, gdzieś z tyłu przeziera lekka niedowiara, ale fakt jet faktem- model był wielokrotnie powielany, także jako zestaw. Jak się przyjrzysz mojemu Breakfestowi i lekko zmrużysz oczy, to możesz zobaczyć właśnie Pilatusa- nie liczyłem powierzchni, ani procentowych udziałów, ale statecznik poziomy ma mały (nawet TeBe mi zwracał uwagę na to), a pod względem stateczności podłużnej zachowuje się dobrze. Zaryzykuj- warto się przekonać samemu, moim zdaniem będzie dobrze.
  9. No zgoda, ale bardziej chodziło mi o to, że to jest jednak "lot na skrzydłach" niż na silniku, bo bezszczotkowce, faktycznie, jak piszesz- podniosą w górę wszystko, decyduje tylko stosunek wagi do ciągu. A ciąg dają potężny.
  10. Po własnoręcznym zweryfikowaniu twierdzenia, że drzewa przyciągają (tak, ta teza jest słuszna), trzeba było zregenerować, albo lepiej, zbudować nowe skrzydła dla Breakfasta- stanęło na tym drugim, ale, żeby było jeszcze bardziej naukowo, zaordynowałem mu profil Kfm i to od razu wzór 3. Jest tak: samolot lata, czyli największa obawa przed tym "antyprofilem przeciwlotniczym", tą potwarzą dla ortodoksyjnej aerodynamiki- upada; jest trochę, jak Austriak z brodą w Eurowizji (też OK wg. mnie). Skrzydło jest z podkładu 6 mm z Castoramy, pokrycie folia, dźwigar sosna 6x6, dobrze że są zastrzały, bo bez może i by dało radę, ale jak na "metalowy" samolot, za bardzo się wyginało. Wykorzystałem okazję, dałem duże, okazało się- za duże wychylenia lotek- w pierwszym locie było lekko nerwowo, choć do opanowania, z lewego - 90 st. do prawego -90, czas był chyba z 0,2 sekundy- zmieniłem otworki na dźwigniach na dalsze (na lotkach) i teraz jest super- tzn. i tak w górnych zakresach czułości, ale tak miało być. Przejdźmy jednak do królowej nauk- aerodynamiki: opór skrzydła w porównaniu do poprzedniej wersji (profil SR-2, 20%, technologia Armin, więc laminarność powiedzmy- umowna)- JEST WIĘKSZY. Nie wdając się we wszystkie te wzory opisujące fizykę lotu- doskonałość szybowania spadła o połowę, co też widać w położeniu dźwigni gazu: przedtem poziomy lot (takie lekkie mruczando, ale bez obniżania), było na 35-40%, teraz- 45-50%. Skala może się trochę zweryfikuje w spokojnym powietrzu, dzisiaj trochę wiało). Da się przeciągnąć, można zrobić korka, ale trochę trudniej, niż z pełnym profilem. Akrobacja ("lomcovaky a kotrmelce") bez problemu, nawet jakby ciaśniej i o mniejszych promieniach. Ten spadek doskonałości jest niezamierzenie pozytywny, bo poprzednio niosło i niosło przy podejściu, dlatego były klapy. Teraz klap nie ma, trzeba zmienić swoje podejście do podejścia i o tej wygodzie w przypadku samolotu pamiętać i się przyzwyczaić- w każdym razie jest tu różnica. Jest jeszcze taki pozytyw, o którym czytałem i się potwierdził: profil ma zaprogramowaną "samostateczność poprzeczną"- zdolność (oczywiście w pewnym zakresie) do trzymania poziomu, czy nawet ustalonego przechyłu- coś, jakby się trochę zastanawiał, czy "wejść ten spiral, czy nie?"- ale problemu z tym nie ma- vide zdanie o skutecznych lotkach. Reasumując, moim zdaniem, jest to dobre rozwiązanie dla małych i szybkich modeli- ale chodzi tu akurat o szybkość budowy, albo bardziej jej prostotę. Tu są korzyści. Natomiast kto kocha wyrafinowane kształty i prawie zerowe opory, dążenie do doskonałości, w rozumieniu aerodynamiki, ale i w tym szerszym ujęciu, woli większe modele, gdzie proste wzięcie z półki depronu 3, czy 6 mm nie wystarczy, bo są za cienkie- to bym się zastanawiał- zresztą rozwiązanie Armina, aż tak nie przegrywa, jak idzie o pracochłonność, ale jest aerodynamicznie jednak sprawniejsze, ma lepszy stosunek siły nośnej do oporu. Kolej na akrobata- może z Kfm-4?
  11. Kacper, szukaj pod audio library.
  12. zbjanik

    Profile depronowe KFm

    Dobrze widać wreszcie o co tu chodzi. Mam prawie-prawie gotowe nowe skrzydło do Breafasta z Kfm-3, zapodam warzenia po oblocie, nie mogę się doczekać, w planach zaś nieduży akrobat, chyba z Kfm-4.
  13. No właśnie- coś takiego, z tym, że u mnie z zastrzałami i oklejone taśmą. Klap w tej wersji już nie będzie, zresztą w dotychczasowej konfiguracji, choć były, za bardzo z nich nie korzystałem, nie było jakiegoś wstrząsającego efektu ich działania.
  14. No, nieźle parę razy przykosiłeś, szczególnie ok. 3-ciej minuty z nurkowania. Ja też dzisiaj szarżowałem i miałem mniej szczęścia. Poleciałem Breakfastem z kamerą (ściśle telefonem), chcąc sfilmować obejście w fazie wiosny i przywaliłem w wysokie drzewo sąsiada. Dobrze, że spadł na ziemię, a nie zawisł na stałe na 15-tu metrach, drugie dobrze, że z kolei nie wpadł do mętnej wody w rowie. Skrzydła do wymiany, śmigło zaginęło i ogólnie dwója za bezpieczeństwo i przestrzeganie procedur. Ten fakt przyśpieszy i tak już właściwie postanowioną budowę alternatywnego płata z profilem Kfm, tyle że teraz nie tylko ze względów "naukowo- poznawczych", co z konieczności
  15. Też się zgadzam z Pawłem, opisałbym to przez analogię do muzyki rozrywkowej: są piosenkarze i są "songwritterzy"- pierwsi fajnie śpiewają, ale utwory. które im, albo nawet nie im ktoś napisał- czyli jak w X-faktorze. Ci drudzy, takiego "covera" też czasem wykonają, ale tym, co podnosi ich wartość, to utwory, które sami tworzą. W moich oczach to daje jednak przewagę, ale to wszystko przy założeniu, że modelarstwo to też jakaś twórczość i kreatywność. W samym tylko użytkowaniu modeli, czyli kupowaniu i lataniu gotowcami też można pewnie dużo sensu znaleźć. i w ten sposób weszliśmy w nową dziedzinę: filozofię modelarstwa
  16. Przedstawiam zdjęcia z przedwczoraj z moją aktualną flotą- na pierwszym Breakfast w towarzystwie starszego brata, na drugim sam, na prostej.
  17. Bartek- zgadza się. Depronowce podpadają bardziej pod "aerodynamikę małych prędkości" (choć pewnie można znaleźć i przykłady na prędkości stosunkowo duże mimo wszystko- ale tak generalnie). Sam się teraz zdziwiłem, kiedy oblatałem swój ostatni model Breakfast". Z jego rozmiarów, co za tym idzie i powierzchni, no i wagi, czyli w sumie obciążenia powierzchni wynikałoby, że powinien latać powoli, no i tak też lata, to jednak potrafi być zadziwiająco szybki, co mnie zdziwiło. Nie podaję tu żadnych danych liczbowych, aż tak tego nie analizowałem, chodzi o wrażenie. Nie mam innego wytłumaczenia, niż gładkość powierzchni skrzydeł, bo ta decyduje- a są bardzo "świecące" i gładkie- zasługa folii metalizowanej. Jednego jestem ciekaw- czy profile "antyaerodynamiczne" typu Kfm, tak dobrze sprawujące sie w omawianej kategorii, też nadawałyby się do większych i dużo większych obiektów- Wie ktoś coś o takich próbach? - jak nie, to chyba nic innego nie pozostaje, jak samemu spróbować...
  18. W Bleriocie też zastosowałem lakierobejcę, nie pamiętam nazwy- mogę sprawdzić- nawet znalazłem taką nie wyżerającą depronu i styroduru.
  19. Robert- gratulacje! Od samego patrzenia napływa adrenalina- porównuje to z moim Bleriotem- bo to podobne ujęcia i to jest esencja skoku technicznego w całym lotnictwie w pigułce. Coś fantastycznego. Ooo!- Super- mam przyjemność dodatkową- 200-setna odpowiedź w tym wątku mniei przypadła- czuję się jak milionowy pasażer jakichś renomowanych linii lotniczych
  20. Na razie tylko startuję z podwórka kiedy wieje z północnego zachodu, północy lub północnego wschodu, choć raz wylądowałem Wing Dragonem, ale wtedy mały był dosyć mój w tym udział, bo awaryjnie, tak lekko bez kontroli. Dzisiaj zaliczyłem już następne dwa loty, a teraz słyszę, że ładowarka melduje gotowość do następnego- więc lecimy znowu.
  21. Dzisiaj był ten dzień- Breakfast zadebiutował. Poleciał pierwszy raz jakby nigdy nic, jakby to już było setny raz- żadnego trymowania- jak po sznurku. Poniżej film, ale nie z samego oblotu, tylko zrobiony później (oblot to oblot- trza mieć respekt, a film- wiadomo- branża rozrywka, może poczekać, żeby się nie rozpraszać). Wylatałem dzisiaj 80 minut- 4 loty. Chodzi za ręką, reakcje sterów adekwatne (nie stosuję żadnych expo itp),umie też różne "lomcovaky a kotrmelce"- kiedy się nauczył- nie wiem, ale spróbowałem i umie, Poziomy lot to delikatne mruczenie na 40-tu % gazu- i nie jest powolny, choć powoli też potrafi, nieźle jak na taką "skrzynkę" szybuje. Na razie ostrożnie używam klap i chyba przeniosę je na któryś przełącznik dwu pozycyjny ("są- nie ma"), bo na pokrętle tego komfortu jest trochę za dużo- tzn, jest to absorbujące- ale może się przyzwyczaję. W locie wygląda jak żywa, przedwojenna lotnicza pocztówka, kiedy kroi błękit i co chwilę puszcza oko, błyszcząc w wiosennym słonku. https://www.youtube.com/edit?video_id=oXG8YaBsU5I
  22. Dla ścisłości- chyba masz odwrotnie śmigło, jeśli ma być pchające- wypuklejsza strona profilu łopatek w kierunku lotu.
  23. No, nie źle- jednak myliłem się , myśląc, że bardziej antyaerodynamicznego profilu niz Kfm się nie da zrobić. Ale i reszta tego konceptu też budzi mój podziw
  24. Michał- no zgoda, merytorycznie, jasne- najlepsze są proste i funkcjonalne rozwiązania, a to do takich nie należy. Ale chciałbym tu zwrócić uwagę, jak formułujemy swoje uwagi- róbmy je na temat, że by nie urazić twórcy. Jest przecież zdolnym, pracowitym i bardzo skrupulatnym w tym co robi- należy mu się duże uznanie, za ten i inne modele, także za to jak swoją pracę dokumentuje na tym forum . Sposób w jaki wkłada i wyjmuje pakiety nie może być skazą jego umiejętności, a tak można by przy odrobinie złej woli rozumieć komentarz- wiem- pisze trochę na wyrost, na pewno takiej nie miałeś.
  25. Franku- ale tak nawet kiedyś było w samolotach prawdziwych- pełny gaz we francuskich był do tyłu, a w angielskich do przodu. Potem to ujednolicono- już wtedy ćwiczyli to "mode".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.