



-
Postów
2 818 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
27
Treść opublikowana przez Viper
-
Patryk, jesteś wielki Polecam analizę z początku tej strony. A tak zupełnie przyziemnie, jak pewnie w większości szpitali, tak i w moim na gwałtu rety w listopadzie porobiono oddziały covidowe. Pierwszy zgon miał miejsce po paru godzinach od uruchomienia, potem były inne. To tak a`propos jeszcze raz jak to w szpitalach leżą statyści i jak mało osób zmarło. A w tej chwili Osoba z zespołu leży pod tlenem w stanie średnio ciężkim. Jeszcze a`propos postu powyżej. Choroby autoimunologiczne, alergie, astma to potencjalne problemy przy wszelkiego rodzaju szczepieniach, czy nawet niektórych lekach. Natomiast, czy się odradza, czy ostrzega (patrz ulotka jakiejkolwiek szczepionki, czy leku), bo to zupełnie inna kategoria i tak jak napisałem w którymś z wcześniejszych postów i powtórzę - nie ma pozbawionego działań niepożądanych w 100% leku, szczepionki, czy terapii, wszystko to jest analiza ryzyka, korzyści wielokrotnie przekraczają ryzyko, a te same osoby z tymi schorzeniami są też w grupie zwiększonego ryzyka ciężkiego przebiegu covida, czy nawet zgonu.
-
Kolejna prawda objawiona. Skąd takie dane, może podziel się wiedzą, chętnie się załapię na te granty i moi Koledzy również
-
Miałem się już nie odzywać, ale czytając takie bzdury już nie wytrzymuję. Skąd Ty człowieku takie mądrości czerpiesz? Ja wiem, że w Polsce wszyscy się na wszystkim znają najlepiej, a już na medycynie to szczególnie, ale sorry jest jakaś granica absurdu i przyzwoitości.
-
Patryk, jednak Cię podziwiam A`propos informacji o nowym szczepie - "brytyjskim". Informacje o tym pojawiły się, bodajże 2, czy może nawet 3 miesiące temu (nie pamiętam), to nic nowego. Na szczęście śmiertelność jest porównywalna z poprzednim, a tylko zakaźność większa (tym bardziej kłaniają się szczepienia ). Swoją drogą irytacja walczyła u mnie z pustym śmiechem przeglądając tylko pobieżnie ten wątek ( od czasu mojego ostatniego postu), pod kątem "wiarygodnych" źródeł medycznych. Szkoda, że nie wiedziałem pisząc doktorat, że youtube i inni internetowi guru to taka bezcenna skarbnica wiarygodnej wiedzy medycznej, pewnie napisałbym szybciej ? Już tak na koniec a`propos znowu statystyki i tego dlaczego według mediów wyjątkowo mało medyków chce się szczepić. Oczywiście nie mogę wypowiadać się za wszystkich, ale widzę ciekawy mechanizm. Wśród Kolegów z miejsca pracy, czy w szerszym gronie znajomych zdecydowana większość zadeklarowała się, że chce być szczepiona. Dlaczego więc rzekomo według "wiarygodnych" mediów ta liczba ma być taka niska? Po pierwsze, oczywiście można przypuścić, że moje miejsce pracy, czy moi znajomi to wyjątkowo świadomi, dobrze wykształceni ludzie, a reszta medyków to zacofana ciemnota (z góry przepraszam), tylko to mało prawdopodobne, bo ta "moja grupa" jest na tyle duża, że statystycznie to nie bardzo byłoby prawdopodobne, a dwa że wszyscy kończymy te kilka Uniwersytetów Medycznych, a potem robimy specjalizacje już na etapie ogólnopolskim, więc poziom jest mniej lub bardziej wyrównany. Co więc pozostaje? Otóż jak pewnie 100% lekarzy w Polsce pracuję w kilku miejscach i z dwóch z nich (nazwijmy je państwowymi) dostałem zapytanie a`propos szczepień, że jeżeli chcę to muszę się zadeklarować do oznaczonej daty. Zadeklarowałem się w miejscu, które z tą propozycją wystąpiło jako pierwsze (to moje główne miejsce). Czyli jeżeli te dane były tworzone przez pryzmat miejsc pracy, to deklarując się tylko w jednym miejscu, już spowodowałem 50% absencję. A myślę, że właśnie tak, przez pryzmat miejsc pracy (ilości pracowników do ilości deklaracji) były te dane zbierane, gdyż nie słyszałem by medycy byli w jakiś inny sposób odpytywani z chęci, czy niechęci do szczepień. Jeszcze raz apeluję, szczepcie się Szanowni Państwo, bo to najszybsza i najbezpieczniejsza droga do powrotu do normalności. I tym optymistycznym akcentem , życzę wszystkim zdrowych pogodnych Świąt i lepszego Nowego Roku
-
A`propos amantadyny. Przypomina mi się taka opowieść o jednym z kamieni milowych kardiochirurgii. W skrócie (chętnych zachęcam do lektury "Stulecia chirurgów" Thorwalda), długo uważano, że dotkniecie ręką chirurga bijącego serca spowoduje jego nieodwracalne zatrzymanie, aż trafił się przypadek pacjenta, który został dźgnięty nożem w serce, tak perfidnie, że przy każdym skurczu niewielka ilość krwi przedostawała się do worka osierdziowego, stopniowo wypełniając go i z czasem pogarszając warunki pracy serca, by ostatecznie poprzez ucisk niedługo zatrzymać jego pracę. I trafił się chirurg, który wobec takiej sytuacji, śmierci pacjenta rozłożonej w czasie, postanowił spróbować go zoperować, dotknął bijącego serca, serce się nie zatrzymało, wyssał krew z worka osierdziowego, zaszył dziurę i uratował życie. Historia medycyny zna mnóstwo przypadków bohaterskich działań ignorujących dany stan wiedzy, a czasem genialnych pomyłek. Ale wracając do amantadyny, nie mam wystarczającej wiedzy by się jednoznacznie wypowiedzieć. To że jest to lek od dawna znany, który w przypadku grypy nie wykazał się szczególną skutecznością, może ale nie musi sugerować, że jego działanie w przypadku covida też nie będzie skuteczne i dlatego nie bardzo był brany pod uwagę przy wstępnych poszukiwaniach. Ale skoro trafił się ktoś, kto wskutek genialnej intuicji, wielkiego własnego doświadczenia, albo też braku obiektywnego podejścia i wiary we własne schematy (z całym szacunkiem dla doktora) przeleczył z dobrym skutkiem całkiem już sporą grupę pacjentów w różnym wieku, z różnymi też obciążeniami uzyskując wyleczenie wszystkich, bez zanotowania działań niepożądanych to jest to informacja, która co najmniej powinna być potwierdzona lub wykluczona w prawidłowo zaprojektowanym badaniu klinicznym, co podobno już się zaczęło. Piszę podobno, bo interna, czy choroby zakaźne to nie moja działka i wszelkie informacje jakie mam na temat tej sprawy pochodzą z mediów, o których jakości nie będę się wypowiadał i mniej lub bardziej fachowych rozmów. I dopiero po takim odpowiednio zaprojektowanym badaniu klinicznym będzie można twierdzić jednoznacznie, że coś działa, albo nie. Tak działa medycyna, schematy postępowania/leczenia powstają na podstawie gromadzenia wiedzy, a nie czyjegoś widzimisię, czy czyichś przekonań.
-
Patryk, podziwiam, że chce Ci się walczyć z wiatrakami. Kilka razy zaczynałem by coś skrobnąć, ale rozsądek zwyciężał irytację. Ale ponieważ wygląda na to, że o ile nic się nie zmieni będę szczepiony może jeszcze w grudniu, więc postanowiłem się odezwać i zaapelować przynajmniej do tych, którzy się wahają, by nie słuchali "autorytetów medycznych" pokroju pewnej szansonistki, czy boksera, który wszystkie walki przegrywa, którzy znają się na wszystkim. Medycyna opiera się na statystyce. To tak jak z paleniem, wiadomo dokładnie, że są tzwn. nowotwory nikotynozależne, że palenie powoduje poza nimi również miażdżycę, choroby serca, zwiększa ryzyko udarów, zawału serca, a poprzez wpływ na naczynia krwionośne prowadzi do zaburzeń ukrwienia wszelkich narządów i postępującej ich dysfunkcji. Ale pewnie przynajmniej część z nas słyszała o przypadku, gdy jakiś człowiek palił jak smok, dożył późnej starości i umarł jak to się mówi ze starości. Czy to znaczy, że palenie nie ma negatywnych skutków? Nie, to jest właśnie statystyka. To że u większości palących, palenie doprowadzi do którejś, albo wszystkich patologii wymienionych powyżej jest pewne, ale raz na jakiś czas, bardzo rzadko, ale jednak pojawi się przypadek palacza umierającego ze starości. Tak samo jest ze wszystkimi lekami, szczepieniami i ogólnie terapiami. Ale po co się je stosuje, dlatego, że lek jest smaczny, szczepionka ma ładne opakowanie, a operacja zapewnia miłe sny (czasem tak jest, dobry anestezjolog potrafi takie cuda )? Nie, po to, że schorzenie/patologia, w które są skierowane prowadzi do pogorszenia zdrowia/komfortu życia, czy zagrożenia życia i inaczej się nie da jej pokonać. Tak jak z szalkami wagi, korzyści wielokrotnie przeważają nad potencjalnym ryzykiem. Nie ma leku/terapii, o którym można by było ze 100% pewnością stwierdzić, że nie powoduje żadnych działań niepożądanych. Czy jak ktoś złapie zapalenie płuc lub oskrzeli to nie przyjmie antybiotyku? A nawet w tych najbardziej popularnych ulotki aż roją się od wymienionych działań niepożądanych, możliwych interakcji, ale na tym właśnie polega dopuszczanie nowych leków/terapii (i statystyka) by zysk z ich stosowania był wielokrotnie wyższy, niż potencjalne ryzyko, ale ryzyka wyeliminować całkowicie się nie da. Ale wracając do szczepień, program masowych szczepień to jedno z największych osiągnięć współczesnej medycyny, który spowodował prawie całkowitą eliminację niektórych chorób, powikłań przez nie wywoływanych i miał wpływ na wydłużenie średniej życia i co może mniej pozytywne na zwiększenie populacji. I to jest fakt, tak samo pewny i udowadnialny, jak to że ziemia jest okrągła, mimo iż stojąc na powierzchni tego nie widać. Osobiście wyczekuję tej szczepionki od dłuższego czasu, bo pomijając wszystko inne, mam Ojca, mocno obciążonego, z którym widzę się praktycznie codziennie i dla którego jestem zagrożeniem, bo pracując tu gdzie pracuję, jestem w podwyższonej grupie ryzyka zakażenia (około 1/5 kolegów już przeszła infekcję, większość z objawami mniej lub bardziej nasilonymi, ale w warunkach domowych, ale jeden kolega młodszy ode mnie, okaz zdrowia, o mało się nie udusił - i znowu statystyka, większość przechorowała jak mniej lub bardziej ciężką infekcję, aczkolwiek dochodząc do siebie dłużej niż po grypce, ale ten jeden otarł się o drugą stronę) i dlatego, że chciałbym spokojnie i bezpiecznie pojechać na deskę/narty (trochę byłbym zły, gdybym miał stracić kolejny sezon ). Jak się umiera cierpiąc na niewydolność oddechową i po prostu się dusząc? Mocno nie komfortowo. Czy lepiej poczekać aż się przechoruje niż ryzykować szczepienie? Gdyby się wiedziało, że przechoruje się bezobjawowo, albo skąpoobjawowo, bez pozostawienia trwałych następstw, zwłaszcza jak się lubi zwolnienia, to można to rozpatrywać, ale ponieważ pewności nie ma, jak będzie, to lepiej się zaszczepić niż chorować ( znowu kłania się statystyka, większość przechoruje i z tego wyjdzie, niektórzy przechorują i będą mieli zmasakrowane płuca, czy to się wycofa - trudno powiedzieć, a niektórzy umrą, bo chyba nikt nie wierzy w te brednie o statystach leżących w szpitalach).
-
PZL P-11C model wycinany laserem - wersja elektryczna od strony 10
Viper odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Półmakiety
Indywidualne pytanie do każdego wykonawcy, jaki silnik, jak budowany model? Ja w wersji elektrycznej (budowanej super lekko i przez to bez takich pięknych detali jak u Kolegi Merlina) wykorzystałem zero gramów balastu, a i silnik był raczej lekki, niż ciężki -
PZL P-11C model wycinany laserem - wersja elektryczna od strony 10
Viper odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Półmakiety
A może lepiej starać się tak budować (wiem, nie zawsze wyjdzie) by tego balastu nie było, lub był jak najmniejszy Całkowita zgoda -
PZL P-11C model wycinany laserem - wersja elektryczna od strony 10
Viper odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Półmakiety
Zwłaszcza w PZL-ce siedział Dopiero najnowsze generacje myśliwców mają stosunek ciągu do wagi 1:1 lub większy. Oczywiście miło jest latać modelem 3d z zapasem 2:1 lub lepiej, ale lot PZL-ką śmigającą pionowo w górę jak akrobat 3d wyglądałby po prostu komicznie i nierealistycznie. Zapas ciągu miła rzecz, ale jeśli ten ciąg uzyskuje się kosztem niepotrzebnego przyrostu wagi, to de facto nie jest zapasem, więc czy ma sens? Każdy robi model pod siebie, ale według mnie , nie ma taka sytuacja sensu. -
No Panie nieźle
-
Z ciekawością oglądam i chętnie zobaczę film z lotów. Mam do tego samolotu sentyment, może przez wzgląd na ŚP inż. Ludwika Natkańca, którego miałem przyjemność poznać, a nawet przelecieć się z nim Morawą nad W-wą. Niezwykły człowiek, skromny, a Wielki Lotnik. Pamiętam jego opowieść o locie Biesem, podczas którego oderwał się silnik i był zmuszony lądować awaryjnie.
-
No i pięknie, gratulacje Kiedy oblot, jeszcze w tym roku?
-
PZL P-11C model wycinany laserem - wersja elektryczna od strony 10
Viper odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Półmakiety
Nie no, czapki z głów -
Przyglądaj się, bo z Twojego przyglądania zawsze coś fajnego wychodzi
-
PZL P-11C model wycinany laserem - wersja elektryczna od strony 10
Viper odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Półmakiety
Dobre Mini głośniczki też można -
Modele kartonowe RC
Viper odpowiedział(a) na leszek-bart temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Tak jak piszesz, szybka i mocna spoina. Wikol pięknie łapie krawędzie dając praktycznie niewidzialną spoinę, ale do dużych powierzchni to odradzam, bo jako klej na bazie wody potrafi deformować i gubić geometrie i kształt. Ale tego UHU chętnie potestuję. Już nie zaśmiecam o klejach. -
PZL P-11C model wycinany laserem - wersja elektryczna od strony 10
Viper odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Półmakiety
Pięknie. To może skoro cały czas dopieszczasz to jeszcze pilota, który kręci głową i porusza drążkiem sterowym zgodnie z ruchem powierzchni sterowych (kiedyś na jakimś filmie modelarskim widziałem coś takiego ) -
Tak Ci dobrze to projektowanie i drukowanie wychodzi, to może pomyślisz jeszcze o atrapie tablicy przyrządów ?
-
Modele kartonowe RC
Viper odpowiedział(a) na leszek-bart temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
O proszę, a ja jestem wielkim fanem butaprenu stosowanego do modeli kartonowych. W niektórych przypadkach również wikolu. Wszystkie Małe Modelarze (okręty, samoloty) tak kleiłem, do dziś mam Vittorio Veneto, spoczywa na parapecie w modelarni, model, który robiłem z 30 kilka (prawie pod 40) lat temu i nadal się trzyma Dzięki za info o tym UHU, nie znam tego kleju, a generalnie lubię kleje tej firmy, chętnie sprawdzę. -
Modele kartonowe RC
Viper odpowiedział(a) na leszek-bart temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Tak z ciekawości jakim klejem klejone, butapren? wikol?, czyli tak jak się kiedyś kleiło, czy jakieś nowe wynalazki? Mam tego Yamato, którego zacząłem kleić chyba z 15 lat temu i zostawiłem na etapie rusztowania kadłuba i częściowego poszycia, może się kiedyś zabiorę i w końcu skończę. Jak patrzę na te modele to przypomina mi się moje dzieciństwo i modele z Małego Modelarza. Na ich tle modele Halińskiego to zupełnie inna liga. Gratuluję pomysłu i wykonania -
RELACJA MX2 2200mm, budowa pierwszego modelu konstrukcyjnego
Viper odpowiedział(a) na enter1978 temat w Nasze modele (prezentacje i relacje z budowy)
Już nie raz i dwa, sprawdziłem na kilku modelach, że nawet niewielkie odchudzanie przekłada się na lepsze latanie, wobec czego od jakiegoś czasu staram się od razu robić maksymalnie lekko. Tak jak piszesz, to nie tak że ciężki nie poleci, ale lekki poleci lepiej i można sobie nawet nie zdawać z tego sprawy dopóki się nie odchudzi, albo dociąży tego samego modelu, wtedy w zależności od modelu różnicę wyczuwa się mniej lub bardziej, ale zawsze jest. Słaby miałem ten sezon i pod względem latania i dłubania, ale powoli wszystko się stabilizuje, więc niedługo zawitam do modelarni i może wreszcie pokończę wszystkie rozbabrane modele -
RELACJA MX2 2200mm, budowa pierwszego modelu konstrukcyjnego
Viper odpowiedział(a) na enter1978 temat w Nasze modele (prezentacje i relacje z budowy)
Ha ha, witamy w klubie miłośników lekkich modeli -
No pięknie Muszę powrócić do modelarni i podgonić z PZL-ką, bo kolejna piękna wycinanka powstała Jeśli mogę sugerować kolejne projekty (bo tak Ci to ładnie idzie ) to marzy mi się zero i albatros d III, tak circa po 1,8-2 m rozpiętości. Ten pierwszy za piękną smukłą sylwetkę i legendę niezwyciężonego myśliwca w pierwszym okresie wojny na Pacyfiku, a ten drugi bo lubię dwupłaty, a dwa, że warto chyba odświeżać i popularyzować historię Eskadry Kościuszkowskiej (twórców godła późniejszego Dywizjonu 303), czyli polsko amerykańskiej eskadry zaangażowanej w walkę z Rosjanami podczas wojny 1920 roku. A między innymi na albatrosach i balilach oni latali. Na marginesie, jeden z członków - M Cooper, odniósł potem sukces w Hollywood odpowiadając za pierwszą wersję King Konga. Już nie zaśmiecam, ale jakbyś się zdecydował na któryś z powyższych....
-
Jak zwykle piękna robota. Śledzę i podziwiam
-
Dziękuję Już nie zaśmiecam i znowu podziwiam