Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 516
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Ja bym zrobił na serwach- będą działać absolutnie symetrycznie, zgodnie z twoją wolą. Nie wątpię, że dasz radę zrobić je jak w oryginale, ale to i tak będzie wymagało jakichś regulacji, prób itd.- jednym słowem komplikacja. Na serwach będzie prościej i pewniej.
  2. Marcin- niczego nie odpuszczaj, to będzie piękny model- szkoda by było!
  3. Arturze- dzięki za te prawdziwe słowa. Mam już teraz rzadsze kontakty z ludźmi bezpośrednio zaangażowanymi w te sprawy, ale ci z którymi czasem się spotykam, mówią to samo co Ty. I ten wątek chciał, nie chciał, splata się z innym poruszanym na naszym forum: wypadek Prząśniczki. Tam też chodziło mi właśnie o to samo: mentalnie tkwimy w starych czasach. Kolega Andrzej z Rzeszowa napisał tam, że przepisy w dozorze technicznym lżejszych, prywatnych letadeł się już zmieniły, ucywilizowały- ma oczywiście rację. Ale duch, sposób patrzenia na latanie się zmieniają niezwykle powoli, to widać ciągle właśnie choćby na tym przykładzie. Ciągle pamiętam dekret w APRL-u o drewnianych szybowcach, które polecili nam najlepiej natychmiast, wszystkie skasować. Wiele mimo wszystko jakoś przetrwało, ale ile wspaniałych, ciekawych egzemplarzy poszło na przemiał? To ta ciemna strona tamtych czasów, a ponury cień niestety widzę aż do dziś... No, ale czas biegnie, dochodzą nowe zjawiska, terendy- np. taki: stać mnie na helikopter, to to automatycznie oznacza, że już umiem nim latać. Ewentualnie bardziej jeszcze wypasiona wersja: nie będzie mi pilot mojego helikoptera mówił, że warunki kiepskie- lecimy i już...
  4. Oto nowy obraz z Sokołem. Konstruktor- Antoni Kocjan oczywiście. W realu nie jest aż tak niebieski jak na tej fotce i leciutko ciemniejszy.
  5. Jurek- nie wiem o co tu chodzi, potrzebowałem tylko położenie SC, do tego wyszło jeszcze przy okazji kilka parametrów takich łatwych do policzenia, jak powierzchnia, wydłużenie itd. Ale pewnie koledzy pomogą na forum...
  6. Oczywiście Jurku- zaznaczyłem ten wymiar- tam jest malutki minus przed wartością liczbową, więc wychodzi ten skos ujemny. Ale zamieszczam też drugie wyliczenie, a właściwie pierwsze jak chodzi o kolejność, bo robiłem to dwa razy w różnych programach. Miałem wątpliwość, czy cięciwę powiększyć o sloty, czy tylko sam płat zasadniczy, więc policzyłem tak i tak. Oba rezultaty były jak widać dość zbliżone, co potwierdził oblot.
  7. W wypadku Wilgi jako takiej, to ona już bardzo dawno wyfrunęła. Można powiedzieć, sami już dawno, słusznie, czy nie, z niej zrezygnowaliśmy, przestała mieć dla nas realne znaczenie. Teraz to jakby powrót, ale w zmienionej formie- czy to źle? Zgoda, to nie ideał historii, ale chyba lepiej niż wcale. Przecież Mike Patey to nie Polak, ale dostrzegł w Wildze coś, co go urzekło. Nas też kiedyś urzekało, ale jakoś przestało. Podobnie trochę jak z Morrisem Mini. Teraz jest znowu, tylko inny, nowszy. Mnie się tak wizualnie podobają oba- stary i nowy też. A propos Wilgi, ale obok tego tematu, choć może nie całkiem. Czemu Wilga, jako samolot całkowicie "blaszany", z trwalszym wydawałoby się pokryciem niż jej brat Gawron, a nawet kuzyn Jak 12, szybciej znika z aeroklubów? Silnik ten sam, wydawałoby się, że powinna być bardziej "wieczna", nie wymaga przepłótniania, a łatwiej znaleźć Gawrona czy Jaka, dalej czynne, nawet jako holówki, niż Wilgę w aeroklubie.
  8. W realu, mam na myśli model niezależnie od skali, to wychodzi tuż przed drugim węzłem mocowania zastrzału, okolice tej "drżącej" białej linii na zdjęciu.
  9. Otóż skorzystałem z internetowego e-calca, zamieszczam fotkę z wyliczenia. Pasowało, więc nic już w realu nie korygowałem. Poza tym Kruk ma duży statecznik poziomy, jest raczej dość tolerancyjny jak chodzi o stateczność podłużną. Więcej- ogólnie jest wyraźnie stateczny i łatwy w pilotażu. To jest zbieżne w sumie z cechami oryginału, który taki właśnie był. No i jeszcze sloty- wyraźnie pracują, spełniają swoją rolę, nie są dekoracją w tym modelu.
  10. A co macie na "nie"?
  11. Rzeczywiście, przeważnie w lewo. Takie stare przyzwyczajenie, jeszcze chyba z uwięzi, potem z szybowców, gdzie przeważnie były lewe kręgi nadlotniskowe. Prawy krąg był rzadkością, jak były dwa straty wyłożone. I tak już zostało- lepiej mi się krąży w lewo, zresztą chyba nie tylko mnie, coś tam było kiedyś nawet o półkulach mózgowych, naukowo- ale może nie idźmy aż tak daleko. Dobra, zrobię specjalny filmik, że umiem też w prawo🙂
  12. Dzięki za te słowa. Mnie też było miło! Pozdrawiam!
  13. Stosuję zwykłe niebieskie 9 gramowe, Tournigy, jakieś HS itp. Dla tych celów są wystarczające no i tanie.
  14. Filmik z latania po naprawie podwozia. W Raciborzu, na pikniku, miałem twarde lądowanie, wyrwało się podwozie- "jako komplet", trzeba go było tylko po prostu znowu wkleić na swoje miejsce. Wczoraj był pierwszy lot, dzisiaj drugi. Powiększyłem też wychylenia lotek- teraz są wystarczająco skuteczne, lepiej się lata. Po odjęciu gazu Kruk szybuje z doskonałością 3-4 jednostki. Oryginał chyba też tak miał, bo niedaleko jabłko od jabłoni itd.😄. Ale to żaden zarzut, w pilotażu jest całkiem spoko.
  15. Jak chodzi o przepisy, to dalej tkwimy w starych oparach epoki minionej. Wtedy najlepiej było nic nie budować, nie wychylać się, bo monopol na latanie miało państwo- czytaj wojsko. Największych pasjonatów ewentualnie tolerowano, ale tak bardziej na zasadzie wyjątków. Byli przecież Borzęcki, Janowski, Margański (który był jedną nogą w systemie, drugą w obszarze poza nim)- nie możemy powiedzieć, że nie. Ale jak popatrzeć na ilość amatorskich przedsięwzięć w dowolnie wybranym okresie, np. za komuny, kilka lat po jej upadku i aż do dziś, to bracia Czesi biją nas zawsze na głowę- pomimo, że populacja kilka razy mniejsza. Owszem ostatnio coś jakby może lepiej, ale ciągle lepiej zarejestrować taki statek latający za południową granicą. U nas dalej pokutuje przekazywane z jednego urzędniczego pokolenia na kolejne przeświadczenie że ktoś z góry lepiej zadba o twoje bezpieczeństwo. Od zawsze też istniała na zasadzie przeciw reakcji partyzantka, jak widać- do dzisiaj. I od razu dodam, że w IKCSP i wszystkich jego kolejnych wersjach, byli kompetentni, czasem nawet przyjaźni amatorom ludzie. Tyle, że system wzięty chyba jeszcze z czasów caratu, a już na pewno przedwojennych radzieckich, ogólnie był na nie jak chodzi o amatorskie latanie. Takie mentalne zmiany zachodzą bardzo, bardzo powoli niestety...
  16. Ja miałem kilka miesięcy temu problem z kupieniem kolejnej butelki kleju Soudal 66A. W OBI, gdzie zawsze był, zniknął bez śladu, a skądinąd życzliwa obsługa nie mogła trafić na ślad po nim, nawet w postaci nazwy w komputerze, w spisie wszystkich dóbr jakie mają. Wyjaśniło się to w prosty sposób: zmieniono nazwę z 66A na D4. Dostawca, czy zamawiający, nie zadbali o to, żeby o tym powiadomić nawet bezpośrednich sprzedawców. Butelki sobie spokojnie stały na półce z tą nową nazwą i też o tej zmianie nic nie powiedziały, przypadkowo jednak zdemaskowałem jedną z nich. I był tam nawet opis, wspomnienie starej nazwy, ale literki były tak małe, że byłem pełen podziwu dla drukarki, która to napisała w jakichś nanopikselach. Oczywiście, na pewno ta zmiana była wykonana w trosce o dobro klienta, na 100%. Józef- a ten Kleberit to gdzie jest do kupienia?
  17. Patryk- no film jakiś koniecznie, nie tylko dla zatwierdzenia oblotu, ale zaspokojenia naszej czystej ciekawości!🙂
  18. Wzorem były modele akrobatek uwięziowych z dawnej przeszłości, takie bardziej treningowe, jakie budowaliśmy i rozbijali w młodości. Z tym, że teraz pianka (skrzydło), trochę koroplastu (kadłub, stateczniki). Rozpiętość 116 cm, długość 94 cm, waga ok. 900 g. Model jest już oblatany. Pierwsze dwa loty były z podwoziem, potem kilka bez, ale teraz znowu jest ono zamontowane, choć w zmienionej, lżejszej wersji. Najpierw zamontowałem "fabryczne" kółka i goleń z drutu 4 mm, które zmieniłem na ręcznie wykonane z pianki do ćwiczeń jogi, w jakże pięknym, jasnoniebieskim kolorze 😀, drut ma teraz milimetr mniej. Oczywiście podwozie nie jest w tym modelu konieczne, ale ma dodatkowe znaczenie wizualne- pomaga lepiej widzieć czy leci się normalne, czy akurat na plecach, co ważne przy raczej niedużym modelu. Do wykonania jeszcze jest pokrycie góry kadłuba- maska przedziału silnikowego i kabina- będą w jednym kawałku. Model lata fajnie, nie za szybko, dopiero zaczynam odkrywać jego możliwości (i swoje, a tu dużo do zrobienia). Nie jest to "śmigło z doczepionym szczególnym rodzajem helikoptera", czyli akrobat 3D (wybaczcie mi koledzy biegli w tej dziedzinie 😄), ale model do akrobacji bardziej klasycznej. Na minimalnym gazie, to jest po prostu slowflajer.
      • 2
      • Lubię to
  19. Super sprawa, fajny! Ciekawi mnie jak kończymy lot- czy jest jakaś czasówka, czy samemu trzeba rozłączyć, bo chyba nie latamy do rozładowania? Dodam jeszcze, że kończę właśnie "uwięziówkę RC", piankowca o proporcjach nieduzego akrobata (gaz, wysokość i lotki). Jest już po oblocie, będzie relacja.
  20. Pierwsza zasada po kraksie, nawet najgorszej: pozbierać wszystkie kawałki. Nie podejmować pochopnej decyzji! Po czasie, często da się mimo wszystko model odbudować. Sprawdzone wielokrotnie, osobiście i u kolegów 😀
  21. Nie jestem "ulubieńcem" tych urządzeń, ale popatrzcie co kombinują Chińczycy. Ciekawe jakie to może mieć przełożenie na "zwykłego szarego modelarza". https://apnews.com/article/china-drones-export-restrictions-eb7acb88b84d97cf5fc1cbafdb650d43
      • 1
      • Lubię to
  22. I znowu nas mniej. Będzie Go brakowało, dzięki za to, że napisałeś.
  23. Podobnie jak piszący wcześniej też mam dylemat, czym zastąpić leciwego (a to już drugi egzemplarz) Mobiusa. Jeszcze dyszy, ma nową baterię, ale też i obiektyw, który mu wymieniłem. Niestety po tej wymianie gorzej z obrazem- pojawiły się ostre podziały w obrębie jednej płaszczyzny danego koloru, jeśli ten obszar ma różne natężenie jasności- np. błękit nieba, nigdy nie jest jednolity, taki płynnie przechodzący w różnie intensywności. Teraz mam to brutalnie podzielone na jakby poziomice na mapie: jasny, lekko ciemniejszy, potem bardziej itd. ale z wyraźnymi granicami. Szukając wyjścia, poszedłem w zastosowanie smartfona, przynajmniej w części zastosowania pod tytułem "filmowanie z ziemi". Zamiast czapki, do czego Mobius się nadaje, bo jest mały i lekki, zrobiłem uchwyt na nadajnik. Wykorzystałem przeceniony na kilkanaście zł uchwyt do smartfonów kupiony w Biedronce. Odrzuciłem przyssawkę do szyby i giętki wspornik, a dodałem mocowanie z blachy AL 2 mm w formie kątownika. Pół godziny roboty, łącznie ze schnięciem jakże profesjonalnego czarnego lakieru. Wnioski: układ działa, da się tym filmować i równocześnie latać. Jeśli nie zamierzam filmować, to uchwytu nie demontuję nie przeszkadza za bardzo- może najbardziej przy składowaniu aparatury. Trzeba się jednak przestawić z intuicyjnego całkowicie filmowania "z czapki" i pamiętać o kadrowaniu, podążać aparaturą za modelem. To wymaga jednak nieco uwagi, którą odbiera się tej poświęconej pilotowaniu- to jest pewien minus. Mimo to i tak model często ucieka z kadru, więc na razie nie wychodzą mi filmy od startu do lądowania, które nie wymagały cięcia, bo model był ciągle w kadrze. Ale to do wyuczenia, nabrania nawyku, że nadajnik to teraz też kamera. Z plusów, to to, że jakość obrazu jest duuużo lepsza niż z Mobiusa, oraz to, że ekran telefonu jest częściowo widoczny, więc jest trochę podglądu, co ważne np. przy starcie, żeby model było widać. Mój smartfon też już nie pierwszej generacji, zdarzają się skaczące ujęcia, taki wizualny efekt Dopplera, wynikły chyba ze zbyt wolnego przełączania się obiektywów- ale to już inna historia. Mam malutką kamerkę z zestawu rejestratora samochodowego. Maleństwo- kostka 2x2x2 cm- aż się prosi, żeby ją wozić w modelach w każdym locie- tylko że to sama kamera. Jak zapisać jej obraz, może ktoś ma jakiś pomysł?
  24. Latałem tam na lotni w pionierskich czasach, rok 1977🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.