Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ciekawy temat :huh:

Zobaczymy co dalej.

 Prawą połówkę kadłuba wyznaczyłem jako bazową - to z nią będą mechanicznie związane podzespoły, które po odjęciu lewej w niej pozostają. Takie rozwiązanie bardzo upraszcza czynności serwisowe i zaoszczędza nie tylko żywota ciągnącym się obrzydliwie przy rozkładaniu połówek przewodom, ale także czasu i nerwów. Kabelki bywają okropnie upierdliwe (sorry, to gorzej niż uciążliwe). Na odbiornik i płytkę z układem sterownika świateł wykonałem wybrania na miarę, a na kabelki odpowiednie rowki. Nie cierpię w żadnym urządzeniu plączących się lub nieuporządkowanych przewodów.

 

post-18335-0-63414800-1467821727_thumb.jpg

post-18335-0-70462200-1467821815_thumb.jpg

 

Zasilanie modelu zaplanowałem na 4S 16,8 ... 13,2V. Wymagania odnośnie zasięgu i czasu lotu z jednorazowego zapasu energii sugerują także i tu jakieś "specjalne numery" ...

 

post-18335-0-61885400-1467822241_thumb.jpg

post-18335-0-84990200-1467822330_thumb.jpg

 

Planowo zasobnik energii będzie się składał z dwóch baterii : Li-polki i Li-ionki, 5,2 i 6,8 Ah. Realna wydolność prądowa tej pierwszej to ok. 26A (5C z deklarowanych 10 - ma pożyć), a tej drugiej w konfiguracji 4S2P ok. 10A (z 13,6 - 2C ; one są żywotne). Wydolność chwilowa, np. do startu pod obciążeniem w niekorzystnych warunkach może być trochę wyższa, pokrywa nakarmienie silników do syta. Te mogą zjadać przez chwilę po 20A każdy, czyli razem 40A. Daje to przy napięciu początkowym cyklu 15,6V x 40A = 624W. Silniki przerobią to na 470W mocy mechanicznej. a śmigła na ponad 2300G ciągu statycznego. Powinno wystarczyć.

Zgodna współpraca dwóch różnych rodzajów akumulatorów to osobny temat. Tu próby i pomiary rozpływu prądów wykazały, że da się to zrobić pod pewnymi warunkami. Nie tak trudno je spełnić.

 

Za to trudniej sobie poradzić z niewiadomym ułożeniem ładunku w jego opływowym kontenerku (jeszcze nie zaczętym nawet). Nie wiadomo jeszcze, jaki to będzie ładunek. Wiadomo tylko, że ma się w tym kontenerku zmieścić i nie może ważyć ponad 500 gramów. A może może, tylko to się okaże. A może wcale nie może, bo ten cały zbiór mądrości nie pokona grawitacji. Na dziś mało wiadomo. Wpadł mi w oko styropianowy pojemniczek catheringowy do tymczasowego transportowania posiłków. Spory, nie za bardzo kanciasty i ...gotowy. Może do prób wystarczy. A może znacie coś, co kształtem przypomina bombę lub rakietę, albo grubą deskę surfingową, jest lekkie i puste w środku ? Ten kontenerek ma być związany z BSP w sposób łatwo i wielokrotnie rozłączny. Ale co ze wzdłużnym środkiem ciężkości ?

 

post-18335-0-92070600-1467824810_thumb.jpg

post-18335-0-22733800-1467824848_thumb.jpg

post-18335-0-93599300-1467824885_thumb.jpg

 

Na tę chwilę to tylko tyle z tym SC. Jednak prace nad SC przestawnym zdalnie zostawiam na póżniej, już po oblocie modelu. Obawiam się, że nie ogarnąłbym tego wszystkiego na raz. Jednak konstrukcję trzeba dostosowywać do tego od razu, żeby potem nie trzeba było przerabiać. 

Gdzieś był na Forum temat lub wątek o przesuwaniu pakietu w locie, chyba Bartek wspominał czy nawet linkował. Ktoś z Was pamięta może ?

Opublikowano

Dzięki i sorki za amnezję  :( . Czytałem już ten temat po Twoim linku, ale teraz sobie odświeżyłem i utrwaliłem.

Z tym przestawnym zdalnie SC w TwinStarze to mnie skorciło, bo aż samo się prosi. Tu jawi mi się duża łatwość realizacji takiego urządzenia, co pewnie widać na fotkach. Pakiet - dwa razy większy niż dedykowany (energetycznie to chyba jeszcze dużo więcej) - ma miejsce na przesuwanie o połowę swojej długości, a dałoby się zrobić o całą. Pakiet Multistar 5200 4S waży 433 gramy, czyli ok.25% modelu nieobciążonego ładunkiem. Takie przesunięcie tego udziału masy powinno aż nadto wystarczyć do skutecznej korekty.

P.S.: Panie Bartku, zna Pan może skądś te pakiety, hmmm...? 

Te łączenie różnych typów ogniw ? Po co tak utrudniać. A ogniwa będą wymienne czy ładowane w modelu ?

Zgadzam się z tym, że dobra skądinąd zasada upraszczania konstrukcji została tutaj pogwałcona i sponiewierana. Latałem i latam dotychczas bardzo prostymi modelami i ... jestem zadowolony z nich, chwalę sobie i bardzo je lubię (lubiłem w odniesieniu do jednego, niestety...). Ale ta ciekawość... Jedni mówią, że prowadzi do piekła a inni, że do wiedzy. Komu wierzyć ? 

Najlepiej sobie. I też nie do końca to potrafię.

TwinStar jest, jaki jest. Miejsca na różności ma, ile ma. Chęć i dążenie do zabrania na pokład jak największego zasobu energii przy ograniczonej swobodzie wyboru podyktowała takie rozwiązanie. Jasne, że wolałbym włożyć tam dwa Multistary 5200 - już by wystarczyło. Ale się nie zmieszczą. Za to mieści się idealnie 8 x Li-ion 18650 , z których sklecę pakiecik. Także rozwiązuje to problem, z którym wiąże się Twoje pytanie : Li-polek nie należy ładować w modelu, ale Li-ionki akurat tego typu pozostawię tam bez obaw. Co nie znaczy, że to polecam - one też wymagają ostrożności i przestrzegania zasad bezpieczeństwa. Gdyby obydwa pakiety były Li-poli, to obydwa musiałyby być łatwo wyjmowalne z modelu do ładowania, a to już czarno widziałem nawet przy rezygnacji z planów chowanego podwozia głównego. Tak więc Multistary ładowane poza modelem, a NCR 18650B w modelu. Prąd ładowania ich nie jest duży i wystarczy dyskretne gniazdo JST w wygodnym miejscu. Z bezpiecznikiem oczywiście.

Ale to także jest nieobligatoryjne - po łatwym demontażu skrzydeł w 3 minuty bez pośpiechu pakiet NCR-ek już jest na wierzchu. Aż się prosiło tak zrobić.

Opublikowano

Dzięki i sorki za amnezję  :( . Czytałem już ten temat po Twoim linku, ale teraz sobie odświeżyłem i utrwaliłem.

Z tym przestawnym zdalnie SC w TwinStarze to mnie skorciło, bo aż samo się prosi. Tu jawi mi się duża łatwość realizacji takiego urządzenia, co pewnie widać na fotkach. Pakiet - dwa razy większy niż dedykowany (energetycznie to chyba jeszcze dużo więcej) - ma miejsce na przesuwanie o połowę swojej długości, a dałoby się zrobić o całą. Pakiet Multistar 5200 4S waży 433 gramy, czyli ok.25% modelu nieobciążonego ładunkiem. Takie przesunięcie tego udziału masy powinno aż nadto wystarczyć do skutecznej korekty.

P.S.: Panie Bartku, zna Pan może skądś te pakiety, hmmm...? 

Zgadzam się z tym, że dobra skądinąd zasada upraszczania konstrukcji została tutaj pogwałcona i sponiewierana. Latałem i latam dotychczas bardzo prostymi modelami i ... jestem zadowolony z nich, chwalę sobie i bardzo je lubię (lubiłem w odniesieniu do jednego, niestety...). Ale ta ciekawość... Jedni mówią, że prowadzi do piekła a inni, że do wiedzy. Komu wierzyć ? 

Najlepiej sobie. I też nie do końca to potrafię.

TwinStar jest, jaki jest. Miejsca na różności ma, ile ma. Chęć i dążenie do zabrania na pokład jak największego zasobu energii przy ograniczonej swobodzie wyboru podyktowała takie rozwiązanie. Jasne, że wolałbym włożyć tam dwa Multistary 5200 - już by wystarczyło. Ale się nie zmieszczą. Za to mieści się idealnie 8 x Li-ion 18650 , z których sklecę pakiecik. Także rozwiązuje to problem, z którym wiąże się Twoje pytanie : Li-polek nie należy ładować w modelu, ale Li-ionki akurat tego typu pozostawię tam bez obaw. Co nie znaczy, że to polecam - one też wymagają ostrożności i przestrzegania zasad bezpieczeństwa. Gdyby obydwa pakiety były Li-poli, to obydwa musiałyby być łatwo wyjmowalne z modelu do ładowania, a to już czarno widziałem nawet przy rezygnacji z planów chowanego podwozia głównego. Tak więc Multistary ładowane poza modelem, a NCR 18650B w modelu. Prąd ładowania ich nie jest duży i wystarczy dyskretne gniazdo JST w wygodnym miejscu. Z bezpiecznikiem oczywiście.

Ale to także jest nieobligatoryjne - po łatwym demontażu skrzydeł w 3 minuty bez pośpiechu pakiet NCR-ek już jest na wierzchu. Aż się prosiło tak zrobić.

Ja bym rozważył powiększenie miejsca na dwa pakiety Multistary 5200 (wydłubał bardziej styropian) a boki obok powiększonego otworu wzmocniłbym żywicznym laminatem. 

Opublikowano

Ja bym rozważył powiększenie miejsca na dwa pakiety Multistary 5200 (wydłubał bardziej styropian) a boki obok powiększonego otworu wzmocniłbym żywicznym laminatem. 

Popatrz, też o tym myślałem. Ale musiałbym przełożyć serwa SK i SW do tyłu, pewnie dać osobne serwo na skręt przedniej goleni podwozia (TS jest fabrycznie bez podwozia) i zrezygnować z tego zmiennego SC. Byłyby także i inne trudności, jednak do pokonania. Do tej chwili nie mam pewności, czy to nie byłoby równie dobre lub lepsze rozwiązanie. Przeważyła obawa, że SC wypadnie dużo za bardzo z przodu i w ruch pójdzie ołów. Teraz jest z grubsza ok. z Multistarem cofniętym prawie do końca. To jest prawie dwa razy cięższy pakiet od przewidzianego w fabryce, a ja jeszcze dołożyłem trochę "przedniej masy" silnikami (niedużo). W bryle kabiny pilotów ma być jeszcze SBEC z rezerwowym zasilaniem dla serw i napęd przesuwu pakietu, widać już jego złącze D-Sub15 na zdjęciu. To już znacząco dołoży masy przedniej. Pakiet NCR-ów jest prawie na linii SC i to też była pokusa, bo jego wyjęcie niemal nie zmieni położenia SC, więc na krótsze loty można się wybrać bez niego.

Ale kombinujemy podobnie, tylko mnie jest łatwiej, bo mam ten majdan przed oczami. 

Opublikowano

 W bryle kabiny pilotów ma być jeszcze SBEC z rezerwowym zasilaniem dla serw, widać już jego złącze D-Sub15 na zdjęciu.

Ogólny zarys wykonawczy tego zmiennego SC jest mniej więcej taki : 

Komora pakietu Multistar będzie wyłożona na dnie i bocznych ściankach czymś cienkim, sztywnym i gładkim - może być to widoczny na zdjęciu szkłoepoksyd grubości 0,45mm , przyklejony do tych ścianek. Niewykluczone, że sam pakiet zostanie owinięty taśmą teflonową dla zmniejszenia tarcia. Na górnej jego ściance będzie przytwierdzona listwa zębata (zębatka) współpracująca z zębnikiem napędu, umieszczonym w łatwo odejmowanej kabince. Przewody prądowe przesuwającego się pakietu będą układały się zgodnie z obowiązującymi w takich przypadkach zasadami : w kształcie litery "U" pomiędzy pakietem a spodnią częścią kabinki, po bokach zębatki. Wtyk przewodu symetryzatora pakietu (balansera) tkwił będzie w nieruchomym gnieżdzie spoczynkowym, co podsuwa myśli o możliwości kontroli indywidualnej napięcia ogniw. Na razie nie widzę takiej potrzeby, pozostają one ad acta.

Kabinka to spora bryła EPP i pole do popisu dla rzeżbiarza. Fabrycznie osadzona z przodu na dwóch wklejanych języczkach z otworami na końcach, które zatrzaskują się we wklejonych w połówki kadłuba plastikowych zatrzaskach. Od strony tylnej kabinka posiadała wzdłużny masywny wypust, wchodzący w podsufitowe "okienko" w kadłubie i tym sposobem ustalający jej położenie. Wypust ten usunąłem , jego zadanie przejmie złącze D-Sub15 zainstalowane w tym miejscu. Część tego złącza, przykręcona śrubkami M3 do wklejonych w połówki kadłuba aluminiowych karbowanych kołków drążonych długości 45mm i fi zewn. 8mm - jest widoczna na zdjęciach. Druga część, ta mająca być w kabince czeka na Wenę Fidiasza, gdyż w kabince ma być SBEC z dużymi elektrolitami, BEC liniowy z takimiż, rezerwa zasilania serw jeszcze nie wiadomo jaka i napęd przesuwania pakietu.

I tu poproszę Was o pomoc. Najprościej będzie chyba użyć do tego odpowiednio zmodyfikowanego serwa. Ta modyfikacja ma dać mu możliwość wykonywania na wyjściu wielu obrotów. Handlowe serwa windy do łódek są gabarytowo zbyt duże i zdaje się, że ich elektronika widzi tylko położenia skrajne. Spróbujmy wziąć mniejsze, coś około wielkości HS 82 MG ... HS 225 MG ale tańsze, bo nie wiadomo ile polegnie w trakcie prób. Wyjściowe koło zębate musi być pełne i koniecznie metalowe, musi mieć możliwość wieloobrotowości. Dobrze byłoby, aby było też dookólnie symetryczne, tzn. o jednakowej grubości na całym obwodzie. Potencjometr zwrotnego sygnału pozycji wyjmiemy i albo otrzyma napęd poprzez przekładnię dodatkową (dawno temu widziałem taki typ serwa windy właśnie, ale wielgachne to było), albo zostanie zastąpione innym czujnikiem położenia pakietu. Widzieliście takie serwo może ? Albo macie jakąś inną koncepcję tego napędu ?  

Opublikowano

Mikrosilniczek z przekładnią, przekładnia śrubowa jako posuw i mikro-przełączniki jako wyłączniki krańcowe.

Silniczki i trochę elektroniki np: tutaj

https://botland.com.pl/29-silniki-dc-micro-z-przekladnia

 

Edit:

Można też wykorzystać do sterowania elektronikę (z linku) - układy wyłączające posuw przy przekroczeniu Amax.

 

Edit 2:

TME - tu chyba trochę taniej

  • Lubię to 1
Opublikowano

Mikrosilniczek z przekładnią, przekładnia śrubowa jako posuw i mikro-przełączniki jako wyłączniki krańcowe.

Silniczki i trochę elektroniki np: tutaj

https://botland.com.pl/29-silniki-dc-micro-z-przekladnia

 

Edit:

Można też wykorzystać do sterowania elektronikę (z linku) - układy wyłączające posuw przy przekroczeniu Amax.

 

Edit 2:

TME - tu chyba trochę taniej

Dzięki, Bartku, to jest właśnie chyba to, co tu jest potrzebne. Ten z przekładnią 298 : 1 i momentem prawie pół niutonometra byłby chyba najwłaściwszy. Pewnie w poprzek nie wlizie, ale wzdłuż to chyba tak. Dołożyć przekładnię kątową (mam taki małe) z zębnikiem i po sprawie. Wałek zębnika i tak musi mieć solidne, specjalne osadzenie w kabince, takie z rozprowadzeniem naprężeń, bo na nim może zawisnąć cały ciężar pakietu albo nawet więcej.

Przekładnia śrubowa ma ten feler, że zwykle potrzebuje wzdłuż miejsca o ponad dwukrotności skoku.

Wyłączniki krańcowe to jako drugi stopień zabezpieczenia, potrzebna jest stała informacja o położeniu aktualnym pakietu - tak jak w Naszych serwach. Ewentualna zmiana położenia pakietu lub chęć tej zmiany, np. przy stromym wznoszeniu (optymista ze mnie  :D) musi być niezwłocznie korygowana.

Ale już jesteśmy na tropie... :)  

Opublikowano

Wybacz Andrzej ale postanowiłem troszkę zaśmiecić Twój wątek. Najwyżej się obrazisz :)

Otóż kupiłem sobie sobie ostatnio taki malutki silniczek - guziczek E - Max GT 2205/22. Do 500 gramowego trenerka, com go ostatnio zbudował. Silniczek ładnie mi samolocik wyważył, okazał się całkiem żwawy i kilka lotów, ze sporą dozą przyjemności, zrobiłem. Pech chciał, że dzisiaj kiej przyczepiałem skrzydło ( dostało bowiem napisy ), po podłączeniu lotek, postanowiłem wszystko sprawdzić. Motorek melodyjkę zagrał, ale potem już tylko zadrgał kilka razy w te i we wte i zadymił leciutko. Natychmiast wszystko odłączyłem, motorek odkręciłem i wysłałem do sklepu z reklamacją. Niemniej nurtuje mnie co mogło być przyczyną? Silniczek zasilałem z pakietu 3S i ubrałem w dedykowane do niego śmigło 8x4 GWS. Regiel oczywiście sprawdziłem i jest sprawny. Co mam mówić w razie ew. nieporozumień reklamacyjnych? Jak się tłumaczyć? :)

Odnoszę wrażenie że o prądzie wiesz wszystko...

Opublikowano

Wybacz Andrzej ale postanowiłem troszkę zaśmiecić Twój wątek. Najwyżej się obrazisz :)

Otóż kupiłem sobie sobie ostatnio taki malutki silniczek - guziczek E - Max GT 2205/22. Do 500 gramowego trenerka, com go ostatnio zbudował. Silniczek ładnie mi samolocik wyważył, okazał się całkiem żwawy i kilka lotów, ze sporą dozą przyjemności, zrobiłem. Pech chciał, że dzisiaj kiej przyczepiałem skrzydło ( dostało bowiem napisy ), po podłączeniu lotek, postanowiłem wszystko sprawdzić. Motorek melodyjkę zagrał, ale potem już tylko zadrgał kilka razy w te i we wte i zadymił leciutko. Natychmiast wszystko odłączyłem, motorek odkręciłem i wysłałem do sklepu z reklamacją. Niemniej nurtuje mnie co mogło być przyczyną? Silniczek zasilałem z pakietu 3S i ubrałem w dedykowane do niego śmigło 8x4 GWS. Regiel oczywiście sprawdziłem i jest sprawny. Co mam mówić w razie ew. nieporozumień reklamacyjnych? Jak się tłumaczyć? :)

Odnoszę wrażenie że o prądzie wiesz wszystko...

To samoistne zwarcie międzyzwojowe pomiędzy fazami. Powstaje najczęściej w czasie stygnięcia lub nagrzewania silnika, wskutek mikroprzesunięć będących efektem różnych współczynników rozszerzalności termicznej miedzi i żelazoniklu , z którego wykonany jest (w lepszych silnikach) rdzeń stojana. Te nasze silniki z oszczędności i nie tylko uzwajane są drutem nawojowym w pojedynczej warstwie emalii izolacyjnej, której grubość to około 0,015...0,018 mm , a jakość niewiadoma - IMO niska. Nie może być mowy o starannym uzwojeniu silnika przy takiej produkcji, drut w trakcie nawijania cewek jest traktowany brutalnie i naciągany poza granice wytrzymałości - to widać już pod lupą, nawet mikroskop jest niepotrzebny. Ja też zetknąłem się kilka razy z tego rodzaju usterką, kwalifikującą silnik do przezwojenia. O jednym takim przypadku wspomniałem w tym temacie. Sypnął się Pulso 2221/20 i sam go będę przezwajał, ale już markowym niemieckim drutem w podwójnej emalii. Chciał kupić dobre pan - musiał sobie zrobić sam. Takie chińskie czasy... 

Reklamacja powinna zostać uznana bezwarunkowo.

Używam/-łem E-maxów 1806 do napędu 350-cio gramowego Parka, ze śmigłami GWS i Top Flite lata to bez zarzutu. Jak masz chęć na długie loty, to spróbuj założyć o jeden wymiar dłuższego, chyba 2208 jest następny. Różnica masy prawie żadna (14 g), a przy 500- gramowym trenerku będziesz pracował na wyższej sprawności - grzanie też mniejsze. 

A o obrażaniu się ani myślę, wręcz przeciwnie  :) . Nie mam nic przeciwko takim okazyjnym pytaniom, bo powstały wątek może być komuś przydatny. Jakby co, to mamy Panów Moderatorów - przeniesiemy na nowy temat i jeszcze bardziej się ucieszę  :)

Opublikowano

Boże mój, jak ja Ci dziękuję! 

Niech mi teraz koleś ze sklepu powie że to moja wina albo coś w ten deseń... Jak mu między oczy wyjadę tym samoistnym zwarciem międzyzwojowym... Nokaut od pierwszego strzału!

Suuuper! Wielkie dzięki. :)

Już nie będę kombinował, niech mi odeślą ten sam, tylko nowy. Modelik startuje na 3/4 gazu, na pułap wchodzi dość żwawo a w górze latam na połówce. Jak dla mnie wystarczy. O grzaniu też nie ma mowy, bo motorek wisi na zewnątrz i łagodne, letnie powietrze opływa go bezustannie i bezproblemowo. 

Opublikowano

. Modelik startuje na 3/4 gazu, na pułap wchodzi dość żwawo a w górze latam na połówce. Jak dla mnie wystarczy. O grzaniu też nie ma mowy, bo motorek wisi na zewnątrz i łagodne, letnie powietrze opływa go bezustannie i bezproblemowo. 

To masz dobry modelik i rzeczywiście nie zmieniaj, nie ma po co. Dobre śmigło - chyba najlepsze z ogólnodostępnych w ty rozmiarze - robi swoje. Możesz zdradzić, jak duży jest ten 3S i jak długo latasz na cyklu ?

Miło mi, że mogłem coś Ci pomóc  :) .

Opublikowano

Pakiet ma 450 mAh czyli mało, ale taki miałem. Jak będę coś więcej zamawiał, kupię większy, w okolicach 800. Więcej nie włożę, bo musiałbym dorzucać ołów na ogon a i miejsca niewiele. Niestety w łódzkich sklepach nie ma większego wyboru pakietów... w zasadzie nie ma większego wyboru niczego. Na bateryjce latam jakieś 4 - 5 min, do poziomu 3,6 -3,5 V. Ale dokładnie czasu nigdy nie mierzyłem, więc dane podaję na oko. Nie mam na pokładzie żadnej telemetrii ani nawet buzzera. Jak czuję że model delikatnie opada z sił, ląduję.

 

Zaś samolocik jest tutaj: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/62081-nowy-samolocik-czyli-kolejna-forumowa-inspiracja/

Opublikowano

Jak czuję że model delikatnie opada z sił, ląduję.

 

Zaś samolocik jest tutaj: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/62081-nowy-samolocik-czyli-kolejna-forumowa-inspiracja/

Też tak robię i to działa ! Samolocik obejrzałem sobie i bardzo mi się spodobał. Dużo pracy z dobrym efektem = radość  :) .

A teraz będą diabelskie podszepty : a może tak z tych 4 - 5 minutek zrobić z pół godzinki albo i godzinkę  ^_^ ... Niemożliwe nie istnieje...  ;)

Wstrętny typ z tego amc... Jakby co, to w tamtym, Twoim temacie...

 

Wróćmy do TwinStara. Ścieżkę do przedreptania problemu z napędem przesuwu pakietu Bartek już wskazał, teraz większa zagadka : chowane podwozie. Model fabrycznie wcale nie posiada podwozia, wstępne loty przewiduję na tymczasowym stałym ze skrętnym przednim kołem/-ami. Jako że to górnopłat, to chowane w skrzydła nieelegancko by wyglądało, nie mówiąc już zbyt małym rozstawie wzdłużnym osi przedniego i głównego. Wysokość jest jak zwykle dyktowana max. średnicą przewidywanych śmigieł - 10" , czyli promień 12,5 cm. Osie silników pokrywają się z grubsza z cięciwą skrzydeł i są 14 cm nad podłożem, gdy postawić na nim kadłub. Już mamy 1,5 cm szczytu łopat od podłoża, tak więc podwozie nie musi być bardzo wysokie. Jak duże mają być koła, żeby to jakoś wyglądało i mogło startować ze skoszonej trawki ? Tu mało wiem i poproszę Was o poradę. Kadłub wraz z usterzeniem ma 1080 mm długości i 150 mm wysokości wraz ze skrzydłami. Koła przymierzane na zdjęciu to 50 i 70 mm. Ile dobrze byłoby dać minimum niezbędnego zapasu odległości od gruntu do szczytu łopat śmigieł ? 3 cm ? 5 cm ?  Na pewno nie raz wykonywaliście rozbieg i dobieg na różnych trawkach i wertepach, ja zwykle tylko w jednym, niemiarodajnym miejscu.

 

post-18335-0-08950900-1467974963_thumb.jpg

post-18335-0-55937200-1467975008_thumb.jpg

 

Z tymi 50 mm to może by się dało czterokołowe ? Pomarzyć - dobra rzecz... :rolleyes:

Opublikowano

W moich kilku przypadkach koła 50 mm zupełnie się nie sprawdzały na trawie. Chyba że była super krótko wykoszona a i podłoże było jak stół. Start jeszcze jako tako, za to przy lądowaniu albo model natychmiast kapotował albo podwozie się uwalało. W ostatnim modelu, tym z upalonym silnikiem :), jak widziałeś na zdjęciu, koła nie mają goleni tylko są na rurce węglowej wystającej wprost z kadłuba. Nisko zawieszony kadłub powoduje znikomy moment " kapotujący " przy lądowaniu i na króciutkiej trawce samolot siada zadowalająco z, powiedzmy, metrowym dobiegiem. Przy normalnych goleniach, jestem przekonany, były nurek nosem w trawę za każdym razem. Tak więc 50mmm to stanowczo zbyt mało. Tak uważam.

Oczywiście ważne jest jeszcze zamocowani podwozia, bardziej z przodu lub z tyłu... ale o tym zapewne wiesz. :)

  • Lubię to 1
Opublikowano

Koła 50mm to stanowczo za mało na nierówne podłoże. Mój Wicherek posiada koła o średnicy 55mm i ma znaczny problem z rozbiegiem. Twin Star będzie znacząco cięższy więc raczej 70mm jako minimum. Pomijając kwestie kapotażowe przy lądowaniu, na większych kółkach rozbieg będzie prawdopodobnie znacznie krótszy, a to jeden z założonych celów  :)

  • Lubię to 1
Opublikowano

W moich kilku przypadkach koła 50 mm zupełnie się nie sprawdzały na trawie. Chyba że była super krótko wykoszona a i podłoże było jak stół. Start jeszcze jako tako, za to przy lądowaniu albo model natychmiast kapotował albo podwozie się uwalało. W ostatnim modelu, tym z upalonym silnikiem :), jak widziałeś na zdjęciu, koła nie mają goleni tylko są na rurce węglowej wystającej wprost z kadłuba. Nisko zawieszony kadłub powoduje znikomy moment " kapotujący " przy lądowaniu i na króciutkiej trawce samolot siada zadowalająco z, powiedzmy, metrowym dobiegiem. Przy normalnych goleniach, jestem przekonany, były nurek nosem w trawę za każdym razem. Tak więc 50mmm to stanowczo zbyt mało. Tak uważam.

Oczywiście ważne jest jeszcze zamocowani podwozia, bardziej z przodu lub z tyłu... ale o tym zapewne wiesz. :)

Dzięki za sugestie, zatem będę się przymierzał do tych 70mm, a jak wcisnę, to może i 80-tek. Tu muszę się liczyć z 30-sto ... 40-sto metrowym rozbiegiem i lądowaniem nie piórkiem, tylko ponad 2,5 kg cegiełką. Golenie nie wchodzą w rachubę, tak jak piszesz połamałyby się przy natrafieniu na jakiś garb albo i bez tego. Przy dużej prędkości przyziemienia - 8 ... 12 m/s z modelu zostałby proszek. Koła na trójpunktowych wysięgnikach - drążkach, coś jak przednie w formule 1, też jakoś mnie nie przekonują - tam też się urywają od razu przy jakiejś okazji. Już chyba prędzej coś w rodzaju konwencjonalnego , stałego podwozia z blachy Al, zwyczajowo kształtem zbliżonego do "U", podzielonego zawiasami w poprzek. Myślimy dalej...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.