Skocz do zawartości

AKocjan

Modelarz
  • Postów

    1 011
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez AKocjan

  1. 3 minuty temu, Shock napisał:

    Arek, to mrzonki co piszesz....

    Z reguły modelarz budujacy poważną makietę buduje ją ze sztuką modelarską i  typowymi rozwiazaniami gwarantujacymi że poprawnie użytkowany model nie rozsypie się w powietrzu.

    Nikt normalny nie robi badań wytrzymalościowych bo to po prostu bezsensu...a najczęściej mśći się oszczędność na materiałach czy budowa na odpier...ol 

     


    Czy ja wiem, czy nie ma sensu. Podzespoły do dużego modelu kosztują krocie. Rząd wielkości kilkunastu/kilkudziesięciu tysięcy złotych. Planów przeważnie nie ma, więc trzeba samemu wszystko ogarnąć. Dlatego warto policzyć model / wykonać testy wydać kilkadziesiąt stówek więcej.

  2. 10 godzin temu, idfx napisał:

    Troche sie wymieszal temat, pozwole sobie sprostowac pewna rzecz. Duzym i ciezszym lata sie latwiej, to niepodwazalne, ale .... laduje sie trudniej i trzeba byc duzo ostrozniejszym. Elastycznosc pianki juz nam tu nie pomoze przy pomylkach. 

    @idfx duży model leci stabilniej, jest mniej nerwowym jeśli poprawnie dobierze się długość lądowiska oraz przestrzeń przed strefą lądowania nie powinno być przez rozmiary większego problemu. Co do podwozia - to zależy od poprawności projektu. Udostępniłem  powyżej film z  prawdziwym Seafire, gdzie pilot w ostatniej fazie podejścia do lądowania przeciągnął. Podwozie wytrzymało.
    Robiąc duży model wydając na niego mnóstwo pieniędzy wykonałbym fragment struktury przenoszącej obciążenia zamykającej się w obrębie: głównego podwozia - skrzydła - kadłuba. Następnie przeprowadził testy wytrzymałościowe (piszę tutaj o weryfikacji obciążeń przy lądowaniu, dodatkowo pewnie przydałoby się skrzydło, usterzenia do testów weryfikujących wytrzymałość na obciążenia w locie. 

    Duże modele często mają za słabe podwozie, które wyłamuje się przy delikatnych lądowaniach; albo zabudowane zbyt mocno -  co doprowadza często do zniszczenia skrzydeł / kadłuba przed wyłamaniem podwozia. Modele "kupne" mają tą przewagę, że ktoś o tym myśli i projektuje wszystko tak, żeby zapobiec bezsensownym uszkodzeniom. Obstawiam, że budując modele samemu często "zapomina się" o przeprowadzeniu analizy wytrzymałościowej  / o testach. Później piękne duże modele kończą efektownie jak ten odrzutowiec RC:   


     


  3. Widzę, że każdy ma inne odczucia odnośnie przesiadania się na większy model.  Zależy to pewne od stopnia skomplikowania modelu (mechanizacji), poprawności jego wykonania, znajomości mechaniki lotu w odniesieniu do rozmiaru modelu, jego bezwładność itd( to co zostało powiedziane). 

    Myślę, że ogólnie dałbym radę sterować większym modelem (wykonać pełen lot), głównie ze względu na to, że mam opanowane samo sterowanie, obsługę mechanizacji, podwozia. Poza tym w większym modelu odczucie prędkości jest mniejsze. Większy samolot jest  stabilniejszy. Mniej podatny na wiatr.

    Oczywiście aby to zweryfikować musiałbym się przelecieć większym modelem w trybie pilot - uczeń. Wtedy by się wyjaśniło, czy moje umiejętności wystarczają na ogarnięcie czegoś większego. Do tej pory nie miałem niestety takiej okazji

     

    A błędy popełnia każdy, dlatego ważne, żeby na nich się uczyć, i nie dopuszczać d powtórek z rozrywki ;)

     

    i jeszcze jedno, proszę nie dyskryminować "pianek", bo nie wszystkie to lekkie gazety ;)

  4. Myślę, że większe znaczenie ma dobór profilu.




    @grzegor
    Mój tak wolno latać nie chce, ląduje z prędkościami makietowymi dostosowanym do skali, przeciąga w razie błędu. 

    Tak oczywiście rośnie bezwładność, była to najszybsza metoda do przetestowania tematu. Poza tym nie chciałem ingerować w konstrukcję modelu, bo w sumie czasem lubię pobujać się lekkim szybowcem na termice (ciężarki usunąłem). Uznałem, że lepiej będzie ogarnąć model fox'a z prawdziwego zdarzenia - do kręcenia akrobacji. Ten się do tego nie nadaje. 

    Uciekam z domu bo ładna pogoda ;D

  5. @Bartek Piękoś   szybsza utrata prędkości nie wymaga przecież szybszego działania.?, ciężko siedzieć cicho

    35 minut temu, Matijus napisał:

    Trzeba myśleć szybciej co się robi niz w piance/małym modelu zwłaszcza jeśli chodzi o silnik elektyczny/spalinowy. Pianka jest chropowata szybciej wytraci prędkość niż model oklejony

    Poza tym tutaj pokrycie nie ma znaczenia, to nie szybowce o czystych liniach aerodynamicznych z dużym wydłużeniem, opory związane z kształtem, interferencyjne znaczenie większe niż dla szybowców. Przy lądowaniu klapy i podwozie stawiają opory o kilka rzędów wielkości większe :D .  

     

  6. 3 godziny temu, Bartek Piękoś napisał:

    Arkowi chodziło pewnie o to, że większe modele łatwiej zbliżają się do prędkości skalowych, tzn. subiektywnie odczuwana predkość jest mniejsza, bo większy model w dłuższym czasie przebywa drogę równą długości jego kadłuba.

    @Bartek Piękoś dokładnie o to mi chodzi, samolot wielkość kątową wcale nie ma większej (będzie rosła odległość od operatora a odczucie prędkości może być znacznie mniejsze. Oczywiście lądowisko musi być dłuższe,  oraz przestrzeni więcej - to nas w sumie ogranicza 

     

     

    4 godziny temu, Matijus napisał:

    hahahahaha taaaa to jest to samo przecież pianka a model konstrukcyjny który waży 10kg i nawet zbyt twarde lądowanie to golenie zrobią mu ze skrzydła garaż.... ale ty wiesz jak takimi latać. Chciał bym to zobaczyć. śmieszny jesteś gościu. Kurdę ludzie po co latacie modelami konstrukcyjnymi Róbcie pianki 2-3 metry przecież to to samo ....... 

    @Matijus
    To zależy jak zaprojektujesz/dobierzesz podwozie, Seafire w pełnej skali sporo potrafi wytrzymać ;) .

    Mój model ma sztywną konstrukcję, pianka to zewnętrzne odwzorowanie geometrii. Wewnątrz są dźwigary i podłużnice. Lata z odpowiednimi prędkościami w odniesieniu do skali. Czego mam żądać więcej od modelu o rozpiętości 1,6m? Założę się, że niejednego drewniaka położy w odniesieniu do sztywności konstrukcji ;). Trzeba byłoby przeprowadzić testy wytrzymałościowe z prawdziwego zdarzenia. Mam model od września 2018 roku, do te pory trzyma geometrię. 
     

    4 godziny temu, idfx napisał:

     

    hmmmm .... nie wiem czy dobrze zrozumialem .. czyli model wiekszy, ciezszy, laduje "szybciej", ale przekladasz skale i proporcjonalnie to "nakladasz" na predkosci i wychodzi po Twojemu ? cos nie kumam, albo nie doceniam pianek bo po przesiadce na spalinowe a potem ciezsze benzynowe sporo nowego musialem sie nauczyc.

     

    EDIT: cytuje Arka, nie Piotra

    a zmieniłeś lądowisko proporcjonalnie do wielkości nowych samolotów ? :D 

  7. @piotr28 a powiedz mi jaki tu jest problem ?  Model większy, mniej nerwowo reaguje na stery, stabilny. ląduje z mniejszymi prędkościami od mojego (odniesionymi do skali). Jedyne wymagania to gruby portfel i spore lądowisko ;). Myślę, że każda osoba, która ogarnia sensownego warbirda o rozpiętości 1,6 m da radę czyś takim polecieć. 

     

    Ten pierwszy spit w sumie fajnie zrobiony, tylko że gościu nie ma wyczucia do skali ;D i robi dziwne sztuki z klapami - prawie tu się rozwalił:

     

  8. 1 godzinę temu, jarek_aviatik napisał:

     

    No fajnie - no to napisz, co zrobisz gdy "padnie" Ci ten silnik, jak wówczas będziesz lądował? Przećwiczyłeś to? Wiesz jak w takiej sytuacji skonfigurować model? 

     

    Oglądałem Twój film z lądowania przy silnym wietrze.

    Mnie uczono, że przy lądowaniu silnym wiatrem:

    - lądujemy zawsze pod wiatr;

    - raczej nie na pełnych klapach (klapy do startu, lub bez klap)

    - utrzymujemy większą prędkość (ze względu na wpływ ziemi i ewentualne zmniejszenie prędkości wiatru.

     

    Wyćwiczyłeś coś, ale nie masz podstaw.

    Teraz latam bardzo słabo, nie ma za bardzo kiedy.

    Jakieś ponad 20 lat temu, wpojono mi podstawy i nauczono latać.

    Nie z YT, ale na lotnisku.

    @jarek_aviatik Witam Pana, wszystko zależałoby od sytuacji, w której awaria by nastąpiła

    - wysokość / odległość zapewniająca z zapasem dolot na lądowisko: wypuściłbym podwozie i klapy, aby ograniczyć doskonałość i nie przestrzelić lądowiska. Schodziłbym stromą ścieżką podejścia. Chciałbym lądować na podwozie główne żeby nie przeciągnąć 
    - wysokość / odległość umożliwiająca dolot na lądowisko: wypuściłbym podwozie, schowałbym  klapy. Lądowanie na główne podwozie
    - wysokość / odległość niepewna, zapewniająca bezpieczne manewrowanie: model ustawiłbym w konfiguracji gładkiej,  próbowałbym dolecieć na lądowisko w planach lądowanie na brzuchu , w razie braku możliwości dolotu lądowałbym w "polu" w konfiguracji gładkiej (pod wiat w wybranym miejscu)
    - wysokość / odległość nieumożliwiająca dolot na lądowisko, zapewniająca bezpieczne manewrowanie: lądowałbym  w polu w konfiguracji gładkiej, pod wiatr w miarę możliwości 
    - wysokość / odległość nieumożliwiająca dolot na lądowisko, nie zapewniająca bezpiecznego manewrowania: lądowanie na wprost,  skupiając się głównie na zabezpieczeniu prędkości. Nie kombinowałbym nic przy konfiguracji modelu (zostałaby taka sama jak w momencie wystąpienia awarii)

    Pytanie brzmi czy możliwość dolotu została by przeze mnie poprawnie oceniona, coś tam ćwiczyłem (loty ślizgowe w różnej konfiguracji) ale to może być za mało, dochodzi do tego jeszcze stres czynnik ludzki. Myślę, że głównie skupiałbym się na zabezpieczeniu prędkości. W elektrykach na szczęście awaria jest mało prawdopodobna (szczególnie jak się sprawdza silniki - silnik mojego spita jest właśnie   w przeglądzie, ponieważ wykryłem, że się nadmiernie nagrzewa) 

    W sumie dobrze, że mi o tym Pan przypomina, obecnie panuję nad modelem na tyle dobrze, że chyba warto jeszcze poświęcić dwa pakiety na imitację awarii silnika, przynajmniej schodząc do wysokości kilku metrów 

    @Matijus wcześniej powoływałeś się na prawo skali - a teraz nagle o nim zapominasz.
    Ogólnie czym większy samolot, tym większe obciążenie skrzydeł. Prawdziwy Spitfire IX posiadał masę startową na poziomie 3351 [kg] przy powierzchni skrzydeł wynoszącej 22,5[m^2], co daje obciążenie skrzydeł na poziomie 148 [kg/m^2]. 

    Teraz spróbujmy policzyć masę modelu RC o obciążeniu skrzydeł prawdziwego Spitfire - dla rozpiętości 1,6[m]
    Powierzchnia nośna takiego modelu to zaledwie 0,47(m^2]
    Masa modelu  o rozpiętości 1,6 m przy obciążeniu 148[kg/m^2] wyniosłaby 148*0,47=69[kg]  Spróbuj zrobić taki model, ciekawe czy poleci? (Chyba że rozpędzisz go do prędkości kilkuset km/h ... ) Pamiętaj, czym większy model, tym większe możliwie obciążenie skrzydeł. Wynika to głównie z prędkości lotu, odpowiadającej skali modelu/samolotu
    Więc - czym, większy model RC tym większe możliwe obciążenie skrzydeł nie wpływające na wzrost poziomu trudności operowania modelem. Proszę popatrzeć na film poniżej : 

    Model chyba nawet jest za lekki jak na swoją skalę, bo nie robi proporcjonalnych figur akrobacyjnych, to jest właśnie gazeta ;). Mając odpowiednio duże lądowisko do dyspozycji nie będzie większych problemów z ogarnięciem większego latadła. Większy samolot jest odporniejszy na wiatr i mniej "nerwowy" 

    Ludzie nadal lądują w ten sam sposób co ja, z podobnymi prędkościami odniesionymi do skali :

     

  9. W dniu 10.06.2020 o 06:00, Matijus napisał:

    Nooooo pewnie. Myślisz że wszyscy którzy rozbili nowe modele nie mieli umiejętności?

    Chcesz powiedzieć że np ten człowiek nie ma podstaw modelarskich bo rozbił model przez SC? Błędy się zdążają. W niektórych modelach sc parę milimetrów do tyłu i robi się fatalnie np w moim foxie tak było. I wiesz co? Rozbiłem go przez to raz i nie szło wylądować. A SC chyba z 10 razy patrzałem przed lotem  I nie porównuj swojego Foxa bo jeśli latasz nim na termice to nawet nie mamy o czym mówić.

    Iloma modelami latałeś? Ale w życiu realnym nie symulatorze?  Z tego co widzę latasz tylko na piankach. Pogadajmy jak polecisz na czymś dużym i sam zrobisz ten model, dasz SC na przód jak to okresileś i z silnikiem np benzynowym gdy na biegu jałowym ciagle ciągnie a nie jak elektryk że odpuścisz mu całkowicie. Powodzenia w wylądowaniu w bezwietrznej pogodzie na krótkim pasie.  

    @Matijus kolega, który rozbił Fw190 sam opisał zdarzenie jako "przedszkolny błąd". Przyznaje się w komentarzach, że podszedł do tematu bez rozwagi, pochopnie.  Nie zwala winy na wyimaginowane przeciwności losu utrudniające poprawne wyważenie modelu. Myślę, że to lepsze zachowanie, niż zwalanie winy na krótki nos "11"tki. Spita i F-4 Phantoma wyważałem wagami, dzięki czemu miałem pewność, że wszystko jest ok. Oba modele mają lekkie przednie wyważenie w celu poprawy stabilności lotu. ;) 

    Co do mojego Fox'a, model to klasyczna pianka, która niestety nie jest sztywna. Przez co przy większych prędkościach ma tendencję do pogłębiania lotu nurkowego. Nie trzyma energii w manewrach. Próbowałem dociążyć Foxowi skrzydła, ale niestety sztywność/wytrzymałość usterzenia na dłuższą metę uniemożliwia wykonywania lotów w tej konfiguracji. Ze względu na mój sentyment do konstrukcji MDM-1 Fox planuję ogarnąć coś co będzie się nadawało do kręcenia akrobacji. Najlepiej jakiś laminat ;) 

    PS lądując Spitem nie lecę zawsze na silniku. Wysunięte podwozie i klapy stawiają opór aerodynamiczny, który trzeba zrównoważyć ciągiem. 

  10. W dniu 7.06.2020 o 22:52, Bartek Piękoś napisał:

    Jeśli te tabelki to chociaż w połowie prawda, to zazdroszczę ilości wolnego czasu, bo wspominałeś chyba, że latasz codziennie.

    Swoją drogą przy tym natężeniu, by mi chyba obrzydło. To jak Gwiazdka co tydzień, albo piąteczek-piątunio codziennie.

    Musisz mieć wyjątkową przyjemność z latania. Albo jakieś inne motywacje, np.: dążenie do kompetencji i poziomu eksperckiego.

    W Twoich wątkach do tej pory o przyjemności, radości i relaksie pisałeś... no, niewiele.

    Ja mam zacięcie do perfekcjonizmu, ale od lat staram się hamować, bo z hobby można sobie zrobić kolejny challenge, gdzie miejsce na przyjemność się cichaczem kurczy.

    Ale każdy robi jak lubi (umi), a hobby niejedno ma imię :)

    @Bartek Piękoś przeważnie w weekendy / w tygodniu jak jest urlop czy świta. Nie robię przerw zimowych. ;) Pewnie również będę musiał wyhamować jak przyjdą inne obowiązki.

  11. @mr.jaro łódź ma znacznie niżej środek ciężkości, jest bardziej stabilna od samolotu na szczudłach (pływakach). Pisząc "kwestia odpowiedniej geometrii i wlasciwego ustawienia plywakow w stosunku do wektoru ciagu silnika i polozenia srodka ciezkosc" oznacza, że mówisz wyłącznie o wodnosamolocie na pływakach, a nie na latającej. Nie wiem na co Twój słowotok... jak to jest proste do wyjaśnienia

     

    stabilna w sensie mniejsze szanse na kapotaż

  12. @Emhyrion tak podczas kołowania, mówimy o lądowaniu... gdzie masz jeszcze prędkość. Nie wciskaj mi kitu z  tym wyważeniem. 20% LSCA i model będzie w miarę dobrze latał, z przednim wyważeniem. Później można to poprawić w razie potrzeby  (mówię o klasycznym układzie), zgodzę się co do modeli w układzie kaczki,  delt, latających skrzydeł, że łatwo o błąd. Ale nie w układzie aero PZL p11. 

     

  13. A czy ja napisałem, że 11tka jet dobrze wyważona ?  Btw Dlaczego startujesz niewyważonym modelem?  @Emhyrion.  Podoba mi się ten samolot ponieważ nie jest przeciążony, ma duża tolerancja odnośnie wysokich kątów natarcia, co było widać na filmie 
    Podwozie kołowe ma znacznie mniejszą skuteczność od steru wodnego.  

    w sensie to sterowane 

     

    btw pisałeś, że miałeś ten sam model Spita ?  to prawda ? Nie widzę tego samolotu na filmie ? 

  14. @Emhyrion a Ty myślisz, że prawdziwe myśliwce z okresu WW II miał ciąg przewyższający masę samolotu ?  Tak to ma wyglądać, mnie się właśnie podoba jak ktoś zamienia prędkość na wysokość itd. To jest makietowe latanie warbirdami. A nie dzida fikołki. Mój ma znacznie za duży ciąg. Żeby ładnie makietowo wystartować używam 50% mocy, wtedy osiągam długi ładny rozbieg. U Ciebie to przeważnie dzida i do góry po kilku metrach ;). Jak dla mnie przy pierwszym starcie fajnie to wyglądało, ciąg w sam raz.

     

  15. @mr.jaro nie do końca, trzeba rozróżnić łódź latającą od wodnosamolotu na pływakach.  Łódź latająca ma nisko położony środek ciężkości względem wody. Wodnosamolot na  pływakach ma znacznie  wyżej położony środek ciężkości, a same pływaki są krótsze od kadłuba łodzi latającej, przy czym szerzej rozstawione, łatwiej o niesymetryczne lądowanie.  Trudniej ląduje się wodnosamolotem, niż łodzią latającą. 

    Ster wodny w modelu to jakaś pomyłka, bezsensowny bajer mogący wyłącznie przyczynić się do kraksy przy lądowaniu ;) 

     

    @Emhyrion dziękuję za odpowiedź odnośnie SE5a

    Obejrzałem sobie Twoje filmiki, Tucan nie lata makietowo,  jest bardzo nerwowy.  Lądowanie twarde.


    F4F, P51 - to samo niestety. 

    Ładnie za to latają :  Hurricane i PZL p11, czasem manewry  nie są makietowe, no ale to już kwestia gustu ;D, PS  jak ten model był zrobiony, mój by tutaj przeciągnął:

     

    mój do lądowania nawet na klapach potrzebuje niestety prędkości, co widać na filmie, może to być kwestia doboru profilu.   Pisałeś, że miałeś ten model ?   

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.