Coś trzasło ale nie wiemy co.Skrzydła siedziały mocno.Andrzej przesadził z zaciągnięciem,Nie miał włączonego hamulca i najpierw go powiesił pionowo chcąc złożyć łopaty a następnie rozpędził i nad samą ziemią zaciągnął na maksa.Miał przerabianą rurkę na bagnet w kadłubie,bo oryginalna była krzywo osadzona.Może nadmiar kleju chrupnął.Nie wiem,w drugim i następnych lotach nie było widać oznak czegokolwiek.Drugi lot był na tym samym akumulatorze,czasu lotu nie mierzyłem i nie wiem do jakiego napięcia schodził przy wymianie akumulatorów.